Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział szóstyღ

CHARLIE

Sprawdziłem godzinę na telefonie, która pokazywała 6:02 pm. Leo rozmawiał przez Skype już przez dobrą godzinę, mój żołądek burczał, jakby w jego środku była orka, więc zdecydowałem nie czekać na jedzenie ani chwili dłużej. Wstałem z poduszki i wyłączyłem telewizor, zanim wszedłem do jego sypialni.

- Przepraszam, że przeszkadzam Leo, ale muszę iść do McDonalds... - zaczęłam, dramatycznie ściskając żołądek, wchodząc do pokoju. Zaprzestałem, widząc Leo. Siedział na łóżku, przyciskając kolana do klatki piersiowej i kiedy podszedłem bliżej, zauważyłem iż płakał. - Leo? - Usiadłem obok niego i objąłem go ramieniem. - Wszystko w porządku?

Zaszlochał i wyciągnął rękę, aby wytrzeć łzy, zanim spojrzał na swoje stopy.

- Muszę jechać do domu, Charlie - powiedział cicho, nerwowo bawiąc się się palcami. Do domu? Co się stało?

- Dlaczego? Coś nie tak? - zapytałem, delikatnie pocierając jego ramię. Czułem jak troska narasta we mnie. Przyjrzałem się bliżej jego twarzy i zauważyłem, że był blady jak prześcieradło. - Jesteś chory? Chcesz, żebym poszedł po Blair? BLAIR-

- Nie. - Zapłakał. - Wszystko dobrze... To nie ja, Charlie. To Jess.

- Jess? - Starałem się ukryć moje zdziwienie i wtedy przypomniałem sobie rozmowę telefoniczną, którą wcześniej odbywał. - Czekaj, jej ramię? Wszystko z nią dobrze, tak?

Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi, ale wciąż mogłem słyszeć jego szloch.

- Złamała je - mruknął.

Ulżyło mi i nie mogłem nic poradzić na śmiech.

- Leo, to dobrze - powiedziałem, żartobliwie dźgając jego ramię. - To tylko złamana kość, głuptasku... To przytrafia się wszystkim. Nie ma się czym martwić.

Zmienił swoją pozycję i popatrzył się na mnie z furią. Woah, co takiego powiedziałem?

- Nie jest dobrze! - krzyknął. - Nie jest, nie jest, nie jest. I to wszystko moja wina!

Podskoczyłem i stanąłem na przeciwko niego, kładąc dłonie na jego ramionach.

- Uspokój się, Leo - powiedziałem mu stanowczo. - I powiedz mi, co się dzieje.

- Wciąż ją zastraszają, Charlie - szepnął, a jego oczy powiększyły się i zaczerwieniły przez płacz. - Nigdy nie przestali... Przez cały czas ranili Jay... I nie było mnie tam, żeby ich powstrzymać.

Przełożyłem rękę dookoła jego ramion i westchnąłem. Nie miałem pojęcia... Żaden z nas nie miał. Biedny Leo!

- Muszę upewnić się, że wszystko z nią dobrze - powiedział. - Przepraszam... Ale muszę jechać do domu.

- Nie przepraszaj - powiedziałem, uśmiechając się pocieszająco. - Pójdę i porozmawiam z Blair, dobrze? Wszystko będzie dobrze, Leo.

Zamknąłem oczy i skrzyżowałem palce. Miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

LEONDRE

Charlie jest niesamowitym przyjacielem. Myślałem, że będzie zły na mnie za rozproszenie podczas trasy... Ale był całkowicie wyrozumiały.

Poszedł porozmawiać z Blair zaraz po szybkim przytuleniu mnie i powiedzeniu, że wszystko będzie dobrze. Miałem nadzieję, że ma rację.

- Dobre wieści - powiedział, wchodząc do pokoju z zębami wyszczerzonymi w uśmiechu. - Rozmawiałem z Blair... I po przekonywaniach, w końcu zgodziła się, że może to czas, żebyśmy wrócili do szkoły na normalne nauczanie.

- A dobre wieści? - mruknąłem, powodując jego śmiech.

- Zgadnij, kto przeprowadza się do Walii i nawet lepiej, na twoją ulicę? - krzyknął. Skakał jak małe dziecko, szczerząc się od ucha do ucha. - Ja!

- Charlie, nie ma mowy. - Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu. Czy naprawdę będę miał dwójkę moich przyjaciół żyjących na tej samej ulicy? - A co ze szkołą?

- Moja mama już zorganizowała mi miejsce w twojej szkole, zaczynam w poniedziałek - wytłumaczył. Posłałem mu uśmiech, pomimo wszystkiego, co wcześniej się wydarzyło. - Podobno moja mama planowała to od jakiegoś czasu. Victoria wszystko dla nas przygotowała.

Mentalnie zapisałem sobie, żeby następnym razem, kiedy zobaczę mamę, przytulić ją. Nie mogłem w to uwierzyć. Teraz będę mógł zobaczyć Charliego, kiedy tylko będę chciał!

Zawsze tęskniłem za nim, kiedy rozdzielaliśmy się podczas szkolnych tygodni. Ale już nie... Życie będzie idealne! Wtedy przypomniałem sobie o Jess oraz prześladowaniu i smutno westchnąłem. Okej, może nie całkiem idealne. Ale możemy to naprawić, prawda?

Mimo wszystko, będzie miała przy sobie mnie i Charliego. Co mogłoby pójść źle?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro