Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział dwunastyღ

LEONDRE

Przekręciłem się na łóżku i ciężko westchnąłem, przymykając oczy z frustracją. Może ostatnia noc mi się przyśniła? Może to był koszmar, Natasha mnie nie pocałowała, a moje najlepsza przyjaciółka nie była na mnie zła...? Miałem nadzieję.

Gwałtownie usiadłem na łóżku i odblokowałem mój telefon, krzyżując palce, aby to było tylko moją wyobraźnią.

8:32 Ja: Jess to nie tak jak wygląda!!!!!! Przyrzekam, nigdy bym ci tego nie zrobił, Jay!!!!! xxxxx

8:51 Ja: Jay proszę, odpisz mi, naprawdę musimy porozmawiać :(:( xxxxx

9:13 Ja: Księżniczko, dasz mi szansę na wyjasnienia??? proszę, obierz telefon Jay, przyrzekam że nigdy nie chciałem cię zranić!! :(

10:00 Ja: PROSZĘ PROSZĘ ODDZWOŃ DO MNIE JAY :( xxxxxxxxxxxx

10:21 Ja: JAYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY

10:45 Ja: Księżniczko przepraszam:(:(:( Mam nadzieję, że mi wybaczysz! zadzwoń do mnie, jeśli dasz mi szansę, proszę? kocham cię bardzo jak żelkowe brzdące :( <3 xxxxx

11:02 Ja: Chciałem, żebyś wiedziała, że cię kocham xxx

To mi się nie przyśniło. Moje wiadomości z ostatniej nocy wciąż były... I żadnej odpowiedzi od Jess.

Musiałem to naprawić... Teraz.

Wyskoczyłem z łóżka i szybko pobiegłem do łazienki, myjąc zęby i biorąc najszybszy na świecie prysznic. Nałożyłem na włosy trochę żelu, zanim spryskałem się moim ulubionym płynem po goleniu i narzuciłem na siebie czystą koszulkę oraz parę dresów. Szybko przeciągnąłem przez głowę bluzę, zabrałem telefon i zbiegłem po schodach.

- Gdzie się tak spieszysz? - zawołała mama, która piła kawę przy kuchennym stole.

- Do Jay - odkrzyknąłem, kiedy zakładałem wysokie trampki.

- Szczerze, wasza dwójka jest związana ze sobą jak węzeł, przysięgam. - Zaśmiała się, potrząsając głową z uśmiechem. Ha, chciałbym.

- To ważne - powiedziałem jej, kierując się w stronę drzwi. - Za jakiś czas wrócę. Kocham cię.

Chłodny powiew owiał moje policzki, kiedy biegłem chodnikiem do domu Jess. Zatrzymałem się przed drzwiami i nerwowo zapukałem, zanim wsunąłem dłonie do kieszeni, kiedy wiatr wywołał mój dreszcz.

Kilka minut później drzwi się otworzyły, a Jess stała tam zmęczona w swojej piżamie. Jej oczy były zaszklone, a twarz wyglądała na czerwoną i opuchniętą, więc pomyślałem, że płakała od długiego czasu.

- Co? - warknęła na mnie, zakładając ramiona na swojej klatce piersiowej.

- Muszę z tobą porozmawiać - powiedziałem cicho.

- Nie chcę z tobą rozmawiać, Leo - szepnęła, a jej głos zacharczał.

Tak, definitywnie płakała.

- Jay, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, nigdy bym cię nie zranił-

- Już to zrobiłeś - warknęła, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Instynktownie się przejąłem i bezmyślnie moja dłoń wystrzeliła w górę, aby otrzeć jej łzy. Odepchnęła moje palce i cofnęła się, a jej twarz wyglądała na zranioną i niedowierzającą. - Proszę, po prostu odejdź - wymamrotała, jej głos zadrżał, a łzy popłynęły po policzkach.

- Daj mi szansę na wyjaśnienia - wyszlochałem desperacko, a łzy niebezpiecznie pojawiły się w kącikach oczu.

- Nie chcę teraz z tobą rozmawiać Leo, wybacz - mruknęła, zanim zatrzasnęła drzwi przed moją twarzą.

Nie mogłem w to uwierzyć... Jasne, ostatnia noc musiała źle wyglądać. Ale byłem jej najlepszym przyjacielem, powinna mi dać chociaż szansę na wytłumaczenia.

Nie mogę stracić mojej księżniczki, po prostu nie mogę.

JESS

Byłam zła. Nie wiedziałam czy chcę płakać, czy coś uderzyć. Cóż, już dużo przepłakałam, a moje ręce wciąż były posiniaczone od uderzania o ściany toalety wczorajszej nocy. Westchnęłam.

Wszystko było pogmatwane.

Nienawidziłam nie rozmawiać z Leo, ale teraz nie mogłam stanąć z nim twarzą w twarz. Naprawdę mnie zranić, a ja nie wiedziałam, czy mogę mu znowu zaufać.

Mój telefon zadzwonił i zakładałam, iż Leo dzwonił po raz setny, ale kiedy popatrzyłam na ekran, pokazał on nieznany numer.

Szybko oderwałam.

- Halo?

- Hej - odpowiedział znajomy, seksowny głos. - To ja, Charlie. Dostałem dobry numer, prawda? Jess?

Charlie? Starałam się ukryć krzyk podekscytowania chcący opuścić usta... Charlie Lenehan do mnie dzwonił?

- Tak, to ja - odpowiedziałam, najspokojniejszym głosem na jaki mogłam się zdobyć. - Wszystko w porządku?

- Pytanie jest, czy u ciebie - odpowiedział głosem pełnym skoncentrowania. Awww.

- Um, jest dobrze - mruknęłam, a mój głos ponownie się załamał. Dlaczego za każdym razem, kiedy ktoś pytał, czy wszystko dobrze, chciałam płakać? Byłam taką frajerką, ugh.

- Nie jest z tobą w porządku. - Westchnął. - Już jadę, Jess. Będę za kilka minut.

- Charlie, nie. - Starałam się zaprotestować, ale rozłączył się.

Z jednej strony uważałam, że to słodkie, iż martwił się o mnie, ale z drugiej się denerwowałam. To był Charlie Lenehan do cholery. Był gorący, utalentowany, zabawny, popularny... I cóż, idealny. A ja? Byłam tylko brzydką frajerką, emocjonalnym wrakiem wciąż ubranym w piżamę. Ugh.

Wbiegłam po schodach, zrzucając piżamę i wrzucając ją do kosza na pranie. Nie miałam czasu na prysznic zanim przyjdzie, więc pospiesznie spryskałam się toną dezodorantu zanim założyłam starą parę miękkich spodenek i workowatą koszulkę z 5sos, która była taka duża, że całkowicie zakrywała moje szorty. Szybko umyłam zęby, używając płynu do płukania ust, zanim spięłam włosy w szybkiego poczochranego koka na łowie. Rozpryskałam perfumy na szyi i usłyszałam pukanie do drzwi.

Zbiegłam po schodach, aby je otworzyć i zostałam zaatakowana przez mocny uścisk Charliego.

Nie wiedziałam, co powiedzieć, byłam w niebezpiecznym stanie rozpłakania się, więc zdecydowałam nic nie mówić. Ten chłopak ledwo mnie znał, ale już czynił wszystko lepszym. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi i lekko odetchnęłam.

- Dziękuję - wyszeptałam w jego szyję. - Za wszystko.

- Nie dziękuj mi, kochanie - szepnął, a jego ramiona delikatnie otoczyły moją talię.

Nie mogłam dłużej powstrzymywać łez. Poleciały po moich policzkach, po części dlatego, że poczułam ulgę, bo Charlie jest tutaj i po części przez to, co stało się z Leo.

- Hej, hej, wytrzyj te łzy, piękna - powiedział, ścierając je kciukiem. - Chodź, masz jakieś dobre filmy do obejrzenia?

- Nie zamierzasz przekonywać mnie do wybaczenia Leo? - zapytałam, czując się bardziej niż zaskoczona. Charlie westchnął i chwycił moją prawą rękę, prowadząc mnie po schodach do mojej sypialni.

- Nie mogę cię do niczego zmusić - powiedział, kręcąc głową. - Ale mam nadzieję, że kiedy poczujesz się gotowa, porozmawiasz z Leo i wszystko poukładacie, tak?

- Nie mam mu nic do powiedzenia - odpowiedziałam, wskakując na łóżko i pokazując Charliemu, aby usiadł obok mnie. Ułożyłam kilka poduszek za naszymi głowami, a nasza dwójka się o nie oparła. Ramię Charliego otoczyło moje barki, a głowa delikatnie opadła na jego pierś.

- Jess, jest twoim najlepszym przyjacielem - przypomniał mi stanowczo. - Wiem, że jesteś na niego zła i rozumiem, ale z pewnością powinnaś chociaż dać mu szansę na wyjaśnienia.

- Tak myślę.

Westchnęłam i włożyłam płytę z Tym Niezręcznym Momentem do laptopa zanim ponownie przytuliłam się do Charliego.

Kiedy oglądaliśmy film, Charlie delikatnie bawił się moimi włosami, okręcając loki wokół palca... Zupełnie jak zawsze robił to Leo.

- Jesteś piękna, wiesz? - wyszeptał do mojego ucha. Zarumieniłam się i nerwowo na niego spojrzałam. Czy dobrze usłyszałam?

Patrzyłam się na niego, a on odwzajemnił uśmiech, blokując swoje błyszczące niebieskie oczy z moimi zielonymi.

- Absolutnie piękna - odetchnął ponownie, szczerząc się jak idiota.

Najprzystojniejszy idiota, jakiego widziałam...

co za drama queen z tej jess geez

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro