Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział dwudziesty piątyღ

JESS

- Gdzie wczoraj byłaś? - zapytał Leo, kiedy nasza szóstka szła na próbę dźwięku chłopaków, którzy dzisiaj wieczorem występowali. - Hollie mówiła, że źle się czujesz czy coś.

- Uh, tak... Coś takiego - skłamałam. Od kiedy go to obchodziło? Odkąd zaczął chodzić z Hollie, ledwo znajdował dla mnie czas.

- Oh, już dobrze? - zapytał, a ja skinęłam głową, chcąc aby ta rozmowa się skończyła.

Właściwie spędziłam ostatnią noc sama na podłodze w łazience, zbyt przestraszona, żeby zmierzyć się z Hollie lub kimkolwiek innym. Ale hej, jakby Leo to obchodziło.

Hollie spojrzała na nas przez ramię, kiedy szliśmy ramię w ramię i szybko zmrużyła oczy. Cofnęła się, aby iść blisko Leo i posłała mi spojrzenie, kiedy splątała swoje palce z jego.

Przełknęłam zazdrość i zranienie, po czym skupiłam się na dogonieniu Charliego, Baileya oraz Harveya.

Chłopaki byli w przebieralni, a nasza trójka czekała.

Charlie i Leo niemal natychmiastowo zostali wezwani na próbę dźwięku, a Harvey opadł na skórzaną sofę ze szczęśliwym westchnięciem.

- Idę zobaczyć, czy jest tutaj jakiś automat czy coś... Muszę wyrzeźbić mięśnie - oznajmił Bailey, opierając swoją gitarę o ścianę i ruszając w stronę drzwi. - Chcesz iść? - zapytał mnie, a ja przytaknęłam zanim poszłam za nim, zostawiając Hollie i Harveya w przebieralni.

Po minucie spaceru w ciszy, doszliśmy do automatu, a Bailey wykonał szybki taniec, kiedy zobaczył gumy do żucia.

Przeszukał kieszenie, zanim zmarszczył brwi w zdziwieniu.

- Nie mam przy sobie pieniędzy - jęknął. - Musiałem zostawić je w hotelu.

- Dobrze, mam trochę w torbie - powiedziałam. - Jest w przebieralni, pobiegnę po nie.

- Nie, nie trzeba - zaprotestował Bailey, ale ja już biegłam w stronę pomieszczenia.

HARVEY

Drzwi zamknęły się, kiedy Bailey i Jess opuścili pokój, zostawiając mnie samego z Hollie. Ledwo z nią rozmawiałem odkąd tu przyjechała i z pewnego powodu, wydawało mi się, że mnie nienawidziła.

To sprawiło to bardziej zaskakującym.

Podskoczyłem zaskoczony, kiedy poczułem jej rękę na moim policzku i odwróciłem się do niej.

- Um...

- Harv - odetchnęła, kładąc palec na moich ustach. - Czekałam na to od lat.

- Czekałaś na co? - Zmarszczyłem brwi, odpychając jej palec.

Powinienem wiedzieć, co nadchodzi. Powinienem ją odepchnąć.

Ale nie zrobiłem tego.

W ogóle się tego nie spodziewałem.

Zajęło mi kilka sekund, żeby zarejestrować, co się dzieję. Nie zauważyłem, dopóki mój umysł się nie odblokował i poczułem jej usta naciskające na moje.

Dotknęła dłonią mojego policzka i całowała mnie delikatnie, uśmiechając się w moje usta.

Chwila, co?

JESS

Pobiegłam do szatni, nie chcąc, aby Bailey musiał na mnie czekać.

Otworzyłam drzwi i zmarszczyłam brwi.

Powierzchnia uchyliła się, a ja zobaczyłam Hollie opierającą się i całującą Harveya.

Harvey rozszerzył oczy w zaskoczeniu i szybko ją odepchnął.

- Co do cholery robisz?! - krzyknął na nią, zeskakując z kanapy, a jego twarz stała się czerwona. - Do cholery, Hollie? Leo jest twoim chłopakiem, na litość boską!!

- Ale Harvey, nie obchodzi mnie ten dzieciak... Chcę ciebie. Chcę cię od samego początku - powiedziała, uśmiechając się pod nosem i trzepocząc rzęsami.

- Co ty do cholery myślałaś? - warknął. - Masz chłopaka.

- Wykorzystywałam go, Harvey, nie zauważyłeś? Wykorzystałam go, żeby dostać się do ciebie. Jesteśmy sobie przeznaczeni, Harvey - powiedziała, podchodząc do niego. Odsunął się zdegustowany.

- Odejdź ode mnie, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - syknął.

Cofnęłam się od drzwi oszołomiona.

Przycisnęłam plecy do ściany i obserwowałam jak Harvey wybiega obok mnie.

Biedny Harvey.

Ale bardziej, biedny Leo!

Jak mogła mu to zrobić? Jak ktokolwiek mógł chcieć wykorzystać i zranić Leo?

Zacisnęłam pięści i wzięłam głęboki oddech, starając się uspokoić.

Musiałam powiedzieć Leo.

Zapukałam do drzwi pokoju Charliego i Leo, a mój brzuch bolał z nerwów. Nie chciałam mu tego mówić.

To mogło by go złamać...

Ale musiałam.

Musiał znać prawdę i musiałam zrobić dobrą rzecz, czyli powiedzenie mu.

Hollie była na dole z Charliem i Bailey, a ja wiedziałam, że Harvey był w swoim pokoju, prawdopodobnie unikając Hollie.

Teraz miałam szansę porozmawiać z Leo sam na sam.

Otworzył drzwi z ręcznikiem owiniętym dookoła pasa, z z jego włosów ociekała woda.

- Ups, brałeś prysznic? - zapytałam i mentalnie spoliczkowałam się za takie głupie pytanie.

Duh.

- Uh, tak. - Zaśmiał się niezręcznie. - Co tam?

- Um, możemy porozmawiać? To ważne - powiedziałam, nerwowo bawiąc się dłońmi.

- Jasne. - Odsunął się, aby mnie wpuścić, a ja usiadłam na jego łóżku.

Obserwowałam jak wraca do łazienki, a po chwili wrócił z niej ubrany w koszulkę i dżinsy, jego włosy wciąż były mokre.

- Okej... O czym chcesz porozmawiać? - zapytał, siadając obok mnie na łóżku.

- Um, właściwie... Muszę ci coś powiedzieć - wymamrotałam, a nerwy ugrzęzły mi w gardle.

Przełknęłam je i zapomniałam o motylkach. Musiałam mu to powiedzieć.

- No dalej. - Leo ziewnął, patrząc na mnie skupiony.

Wzięłam głęboki oddech.

- Okej, w porządku jest tylko powiedzenie ci... Uh, właściwie... holliepocałowałaharveya - wydusiłam, a słowa wypadały z moich ust sto kilometrów na godzinę.

- Co? - zapytał, marszcząc brwi w skupieniu. - Zwolnij. Co próbujesz powiedzieć?

- Leo, przykro mi... Ale Hollie się wykorzystuje. Tak powiedziała, wykorzystuje cię, żeby zdobyć Harveya. Widziałam jak go całowała - powiedziałam szczerze.

- O czym ty mówisz? - Zmarszczył brwi. - Hollie nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.

- Zrobiła... Widziałam ją, całującą Harveya. To prawda, przysięgam - powiedziałam, ale Leo wściekle wstał z łóżka.

- NIE - krzyknął, a ja podskoczyłam przestraszona. - Nie, Hollie nie zrobiłaby czegoś takiego. Nawet jej nie znasz...

- Ale... - Starałam się zaprotestować, ale Leo mi przerwał.

- PO PROSTU WYJDŹ - krzyknął, wskazując na drzwi. - I zostaw mnie i Hollie w spokoju. Nie będę słuchał twoich okropnych kłamstw o mojej dziewczynie... Po prostu jesteś o nią zazdrosna. Odpuść.

Łzy złości pojawiły się w jego oczach, a jego ręka trzęsła się, gdy wskazywał na drzwi.

Łzy spływały po moich policzkach, gdy wybiegałam z pokoju. Odwróciłam się do niego, ale zatrzasnął mi drzwi przed twarzą.

Dlaczego mi nie wierzył? Dlaczego myślał, że go okłamuję?

Bo cię nienawidzi - zaśmiał się głos, odbijając się w mojej głowie.

Nienawidzi mnie.

Mój najlepszy przyjaciel mnie nienawidzi.

Ze łzami spływającymi po mojej twarzy, pobiegłam do mojego pokoju hotelowego i zamknęłam się w łazience.

Kiedy zamknęłam się w pomieszczeniu, oparłam się o zlew i krzyknęłam.

Make up spływał mi z twarzy, pozostawiając brzydkie smugi, ale nie obchodziło mnie to.

Nie przejmowałam się już niczym ani nikim. Musiałam przestać.

Nie mogłam tego dłużej znieść.

Szybko przeszukałam i chwyciłam ostre nożyczki, które były mi tak znane.

- Mam dość - krzyknęłam do nich, a głos dołączył do mojego krzyku.

Tak, właśnie tak - zaśmiał się. - Zabij się, dziwaku.

Bez kontroli, wciąż cięłam moje nagdgarstki, ale tym razem przyciskałam ostrze mocniej. Cięłam mocniej, znacznie mocniej.

Krew spływała z ran i biegła wzdłuż mojego ramienia, ale było jej więcej niż zazwyczaj. O wiele więcej.

Zaczęło kręcić mi się w głowie, a ja poczułam się słabo i odrętwiało.

Złapałam za zlew, próbując się przytrzymać, ale nie udało mi się.

Straciłam czucie w nogach i upadłam, a moja głowa upadła na zimne płytki.

Ostatnią rzeczą, jaką usłyszałam było pukanie do drzwi, zanim mój mózg przestał pracować, uciszając myśli.

Zostałam pogrążona w ciemności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro