ღRozdział dwudziesty pierwszyღ
JESS
Zapukałam do drzwi, które niemal natychmiast zostały otworzone przez mamę Leo, Victorię.
- Oh, hej Jess, na czas. - Zaśmiała się, przyciągając mnie do szybkiego uścisku. - Właśnie miałam iść do mojej przyjaciółki... Pomyślałam, że dam wam dom tylko dla was na trochę.
- Okej, fajnie. Nie ma Tilly? - zapytałam, wchodząc do ciepłego, rodzinnego domu i zrzucając buty.
- Jest na nocowaniu z jej przyjaciółkami - wytłumaczyła Victoria, zabierając klucze do samochodu i ruszając do drzwi.
- Oh, jasne. - Skinęłam głową i uśmiechnęłam do niej.
Victoria była jak moja mama, której nie miałam podczas dorastania.
Przez trzy lata, od których ją znam, stałyśmy się sobie bardzo bliskie.
Nauczyła mnie rzeczy, których mój tata nie mógł - jak się malować i jak radzić sobie z okresem.
Czasami zabierała mnie i Tilly na zakupy, co uwielbiałam.
Byłam wdzięczna za to, co dla mnie zrobiła.
- Okej, więc wychodzę. Możecie zamówić pizzę, jeśli chcecie. Zostawiłam numer na stole w kuchni - powiedziała, wychodząc.
- Dobrze, dziękuję Vic - zawołałam, kiedy wsiadała do auta.
Pomachała mi przez szybę i wjechała na ulicę, zjeżdżając w dół drogi.
Zamknęłam drzwi zanim weszłam po schodach do pozostałych.
Mogłam słyszeć śmiech Leo zza drzwi sypialni i otworzyłam je ostrożnie zanim weszłam.
Charlie zalegał na poduszce, filmując Leo próbującego się wyginać. Na jego łóżku siedziała dziewczyna, której nie poznawałam... Hollie, jak podejrzewam.
Miała blond włosy, które opadały na jej ramiona, a na jej twarzy był makijaż. Była ubrana w obcisłe czarne dżinsy i różowy krótki top, pokazujący jej blady, płaski brzuch.
Była ładna, musiałam przyznać.
Ich trójka odwróciła się w moją stronę, gdy weszłam, a ja poczułam się niekomfortowo pod ich spojrzeniem.
- Hej piękna. - Charlie wyszczerzył się, podskakując z fotela i przyciągając mnie do uścisku. Lekko pocałował moje usta zanim chwycił moją dłoń i usiadł na podłodze, ciągnąc mnie na swoje kolana.
- Hej Jay - zawołał Leo, szybko mnie przytulając, odsuwając się, kiedy niechcący uderzył Charliego w twarz.
Nasza trójka się zaśmiała, a on odszedł, szeroko się uśmiechając.
- Jay, to moja przyjaciółka, Hollie - przedstawił Leo, wskazując na dziewczynę siedzącą na łóżku.
- Przyjaciółka? - zapytała ze śmiechem. Żartobliwie poruszyła brwiami w stronę Leo, który zarumienił się w odpowiedzi.
- Um, nie, dziewczyna, tak myślę...? - Popatrzył na nią niepewnie, a ona mrugnęła do niego z przytaknięciem.
Mój brzuch zacisnął się na słowo "dziewczyna" i mogłam poczuć zazdrość narastającą we mnie.
Zignorowałam to, wymuszając uśmiech.
- Miło mi cię poznać, jestem Jess - powiedziałam przyjaźnie.
- Okej. - Pokiwała głową zanim wróciła uwagą do Leo.
Obserwowałam, jak ich dwójka z czegoś się śmieje, zanim odwróciłam się do Charliego.
- Kiedy to się stało? - wyszeptałam mu do ucha. Wzruszył ramionami.
- Słowo na D? - zapytał, a ja skinęłam. - Po raz pierwszy to słyszałem... To chyba już oficjalne.
Przygryzłam wargę i starałam się skinąć w odpowiedzi, ale moja klatka piersiowa zapadła się pod wpływem myśli.
Nie wiem, dlaczego się tak przejmowałam... Leo miał Hollie, a ja miałam Charliego... Dlaczego byłam smutna?
Odepchnęłam myśli, zwracając uwagę na Leo.
- Leo, twoja mama powiedziała, żebyśmy zamówili pizzę... Zostawiła numer w kuchni - powiedziałam mu.
- Fajnie, zamawiamy teraz? Umieram z głodu. - Zaśmiał się, dramatycznie łapiąc swój brzuch.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Hollie zaczęła coś mówić.
- Ugh, nie chcę pizzy - jęknęła. - Może zamówimy chińszczyznę?
Skrzywiłam się na pomysł zamówienia pizzy... Jedno z moich najbardziej znienawidzonych posiłków. To była jedna z rzeczy, których nie mogłam zjeść bez mdłości.
- Nie, Jay nie lubi chińszczyzny - powiedział Leo, posyłając jej przepraszające spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się wdzięcznie.
Znał mnie zbyt dobrze.
- Nie bądź głupi, każdy kocha chińszczyznę. - Prychnęła Hollie, wywracając oczami na mnie, jakbym była idiotką.
Woah, okej.
- Ale... - Leo starał się protestować, ale ona mu przerwała.
- Proszę, zmówmy chińszczyznę, kochanie - jęknęła, sunąc palcami w górę i w dół po jego klatce piersiowej i trzepocząc rzęsami. - Dla mnie?
Leo westchnął i pokiwał głową.
- Tak, okej - zgodził się bez patrzenia na mnie. - Chińszczyzna to jest to.
Popatrzyłam na niego zaskoczona i poczułam falę zranienia, która uderzyła we mnie.
Leo kochał pizzę... Co się działo?
Plus, wiedział jak bardzo nienawidzę chińszczyzny!
Co do cholery?
Nie mogliśmy zamówić czegoś, co wszyscy lubili?
Dlaczego musieliśmy zamówić chińszczyznę.
Bo Hollie chciała chińszczyznę, powtarzał głos w mojej głowie. Nie obchodziło go nic, miał teraz Hollie.
- Hej, zagrajmy w Just Dance - zawołał Charlie, zsuwając mnie ze swoich kolan i skacząc jak podekscytowany szczeniaczek.
Wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach do salonu, a Hollie zaraz za nim.
Kiedy Leo zaczął iść za nimi, złapałam go za ramię.
- Co ze mną? - szepnęłam, starając się nie okazywać zranienia w moim głosie. - Nie mogę jeść chińszczyzny.
- Po prostu zjesz trochę ryżu. - Wzruszył ramionami, zanim odwrócił się ode mnie i zbiegł po schodach.
Westchnęłam i przygryzłam wargę, mentalnie ganiąc się za bycie taką żałosną.
Nic nie kręci się wokół ciebie idiotko - powiedział głos. Nikogo nie obchodzisz.
Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się negatywnych myśli.
Nie. Nie mogłam pozwolić im albo komukolwiek innemu zrujnować tę noc u Leo.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do salonu, widząc Charliego już skanującego się do Wii.
- Mam tylko trzy kontrolery, Jay - powiedział Leo, krzywiąc się.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, przesiedź ten jeden i dołącz do nas w następnym - powiedział Charlie, uśmiechając się do mnie.
- Tak, jasne. - Ponownie wymusiłam uśmiech i usiadłam na kanapie.
Ich trójka śmiała się histerycznie, kiedy kopiowali taniec do piosenki Katy Perry.
Wiedziałam, że byłam żałosna, ale nie mogłam tego okazać. Znowu.
Najpierw jedzenie, teraz to... Co było ze mną zawsze zostawianą jako odludek, patrzący się?
Kiedy piosenka się skończyła, Charlie był cały czerwony ze zmęczenia.
- Boże, to męczące - powiedział, ciężko oddychając. Zaśmiałam się z niego, a on wytknął mi język. - Mogę się napić? - zapytał Leo.
- Puszki coli są w lodówce - oznajmił chłopak, pokazując Charliemu drogę do kuchni.
- Hollie, może zatańczysz z Jess, kiedy pójdziemy po napoje? - zasugerował Charlie.
Podniosłam kontroler, ale Hollie odłożyła swój.
- Nie, znudziło mi się już Just Dance. - Ziewnęła, wzruszając ramionami.
Charlie uniósł brwi i posłał mi zdziwione spojrzenie zanim pobiegł do kuchni za Leo.
- Więc, jesteś nowa w szkole? - zapytałam przyjaźnie, starając się nawiązać miłą rozmowę i zatuszować niezręczność.
Uniosła brwi w niedowierzaniu zanim wróciła do całkowitego ignorowania mnie.
Um... Okej?
Odchrząknęłam i ponownie spróbowałam, cała w nerwach.
- Jeśli masz jakieś pytania albo potrzebujesz pomocy, zawsze możesz mnie poprosić - powiedziałam z przyjaznym uśmiechem.
Westchnęła i odkręciła głowę do mnie, posyłając mi wredne spojrzenie.
- Po prostu zamknij się do cholery i nie odzywaj się do mnie, okej? - warknęła.
- C-co? - wymamrotałam, zdziwiona jej reakcją.
Co ja zrobiłam?
Tylko starałam się być miła!
- Ugh, nie zadaję się z dziwakami jak ty - syknęła, przyciszając głos, aby chłopcy nie słyszeli. - Nat powiedziała mi jakim pieprzonym dziwakiem jesteś, więc zejdź mi z drogi, okej? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, pojebańcu.
Przełknęłam ślinę i pozbyłam się łez, które pojawiły się w kącikach moich oczu.
- Ale...
- Jesteś głucha? - syknęła. - Powiedziałam, żebyś ze mną nie rozmawiała. Boże, jesteś taka żałosna. Odpierdol się ode mnie, dziwaku.
Wiedziałam, że to co mówiła prawdopodobnie była prawdą, ale w tym samym czasie to raniło, ponieważ starałam się być miła.
Nawet mnie nie znała. Dlaczego już mnie tak nienawidziła?
Bo jesteś dziwakiem. - Głoś powrócił, a tym razem nie mogłam się go pozbyć.
Słowa rozbrzmiewały w mojej głowie.
Dziwak.
Dźwięk kroków stał się głośniejszy, kiedy Charlie i Leo wrócili z kuchni.
Popatrzyłam się na nich, a później na Hollie.
Powinnam im powiedzieć?
Hollie, jakby czytała mi w myślach, zaśmiała się.
- No dalej - warknęła cicho. - Powiedz mu, zobaczysz czy się przyjmie. Myślisz, że naprawdę ci uwierzy? Jestem tą słodką i miłą Hollie... Jego dziewczyną. Jak myślisz, kogo miałby obwiniać?
Miała rację.
To było oczywiste, że uwierzy swojej dziewczynie, a nie mi.
Już go nie obchodziłam.
Poza tym, to była moja wina.
Byłam dziwakiem.
I nie mogłam sprawić, że Leo znowu będzie smutny. W końcu znalazł sobie dziewczynę, która go uszczęśliwia... Jaką przyjaciółką bym była, gdybym to zrujnowała?
Charlie i Leo weszli do pokoju, trzymając dwie butelki coli.
Leo podał jedną Hollie, a ona w podziękowaniu pocałowała jego policzek, po czym posłała mi triumfalne spojrzenie.
Charlie usiadł obok mnie i podał mi butelkę.
- Dzięki. - Próbowałam powiedzieć, ale mój głos brzmiał piskliwie.
Moje oczy wciąż były mokre od łez, więc szybko je wytarłam, nie chcąc, żeby Charlie to zobaczył.
- Wszystko w porządku? - zapytał, patrząc na mnie ze skoncentrowaniem.
- Tak - skłamałam. - Wszystko dobrze.
muszę powiedzieć, że od początku nie lubiłam hollie
i ja walę, nienawidzę chińszczyzny, powalona jakaś ta laska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro