Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział dwudziesty dziewiątyღ

JESS

Otworzyłam oczy.

Moja głowa wciąż czuła się otępiała i obolała, ale czułam się silniejsza niż wcześniej.

Nie byłam pewna jak długo spałam, ale teraz, kiedy byłam obolała, chciałam odpowiedzi.

Musiałam wiedzieć, co się stało.

Ktoś wisiał mi wyjaśnienia.

Zauważyłam, że nie mam już nałożonej maski tlenowej i powoli zmusiłam się, aby usiąść na poduszce.

Spojrzałam w bok i zobaczyłam Leo skulonego na krześle obok mnie, delikatnie chrapiącego.

Nie mogłam powstrzymać małego uśmiechu.

Wyglądał tak uroczo.

Nie chciałam go budzić, ale w tym samym czasie desperacko musiałam dowiedzieć się, co się dzieję.

Powolnie się nachyliłam i delikatnie szturchnęłam go w ramię.

- Mmm - wymamrotał, zmęczenie otwierając swoje oczy.

Popatrzył na mnie, a jego twarz się rozjaśniła.

- Obudziłaś się. - Uśmiechnął się szeroko, podskakując na krześle i przytulając mnie.

- Leo... co się stało? - zapytałam go, a niepewność budowała się we mnie.

Uśmiech zniknął z jego twarzy, a on nerwowo przejechał ręką po włosach.

- Jay, może ktoś inny powinien ci powiedzieć-

- Nie. - Stanowczo pokręciłam głową. - Chcę, żebyś ty mi powiedział, Leo.

Przesunęłam się na łóżku, robiąc mu miejsce obok siebie.

Leo spojrzał na mnie, unosząc brew.

- Co, teraz? - zapytał.

Skinęłam głową.

- Tak, teraz.

Westchnął i wszedł na łóżko obok mnie, narzucając na nas kołdrę.

Motylki zaczęły latać w moim brzuchu, kiedy zauważyłam jak blisko siebie jesteśmy.

Tęskniłam za tym. Bardzo.

Odwróciłam głowę do niego, czekając na wyjaśnienia.

Potrząsnął głową, splątując moje palce ze swoimi i odchrząkując.

- Jay, Charlie znalazł cię nieprzytomną na podłodze w hotelowej łazience... Wszędzie była krew... I... I... Były nożyczki - wymamrotał, a ja zobaczyłam łzy w jego oczach, kiedy na mnie popatrzył.

- Nożyczki? - Zmarszczyłam brwi.

- Um, tak?

Przez chwilę był cicho i wycierał policzki.

- Księżniczko - odezwał się cicho - czy ty... Samookaleczałaś się? Cięłaś się?

- Cięłam? - Przełknęłam ślinę, spoglądając w dół na nadgarstki.

Nagle uderzyła we mnie świadomość.

Gula urosła na dole mojego brzucha, a moja twarz stała się czerwona, kiedy wspomnienia wróciły do mojego umysłu.

Nożyczki.

Ostrza.

Głębokie cięcia po mojej skórze.

Ból.

- Jay? - Leo patrzył na mnie, czekając na odpowiedź, chociaż oboje znaliśmy odpowiedź.

- Tak - szepnęłam po chwili.

Nie mogłam dłużej na niego patrzeć.

Byłam zbyt przygnębiona, zawstydzona sobą.

- Jay... Dlaczego? - zapytał, a łzy ponownie spłynęły po jego twarzy. - Dlaczego się cięłaś? Chciałaś się zranić?

Przełknęłam ślinę, trzęsąc głową.

- Nie, nie chciałam się zranić - szepnęłam, a mój głos stał się silniejszy niż szept.

- Więc co? - Płakał, a jego oczy zapełniły się świeżymi łzami.

Jaki był cel dalszego kłamania?

Nie miałam gdzie się schować.

Prawda wyszła na jaw.

Teraz każdy wiedział jakim dziwakiem byłam.

Leo.

Charlie.

Tata.

Łzy popłynęły po moich policzkach i nie mogłam ich powstrzymać.

- Chciałam się zabić, okej? - szepnęłam, blokując spojrzenie z Leo. - Chciałam opuścić ten świat i każdego, kto mnie nienawidzi. Zasługuję, żeby umrzeć. - Szlochałam, nie mogąc przestać.

Leo patrzył na mnie, a zranienie i smutek w jego oczach wystarczyły, żeby ponownie złamać mi serce.

- Oh Jay - szepnął. - Moja piękna księżniczko, jak mogłaś tak pomyśleć?

Owinął ramiona dookoła mnie i przyciągnął mnie bliżej niego, tak że mój policzek był na jego klatce piersiowej.

Zamknęłam oczy i cicho płakałam w jego koszulkę.

- Skarbie, wiesz co widzę, kiedy na ciebie patrzę?

- Dziwaka? - wymamrotałam, mocząc łzami jego koszulkę.

- Widzę piękno - powiedział. - Widzę najpiękniejszą i najcenniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Widzę nie tylko moją najlepszą przyjaciółkę, ale także mój cały świat. Bo bez ciebie, nie ma mnie.

Odsunęłam się z jego klatki piersiowej, aby popatrzeć na niego poprawnie.

Wpatrywał się we mnie tymi pięknymi brązowymi oczami, a ja poczułam łzy i złość narastającą we mnie.

Patrzyłam się na niego i tylko jedna myśl grała mi w głowie.

Jak skończyłam z takim idealnym przyjacielem?

Zanim zdążyłam się zorientować, moje usta zderzyły się z jego.

Poczułam jego szczęśliwe westchnięcie w moje usta zanim oddał pocałunek.

Odepchnęłam negatywne myśli, które budowały się wewnątrz mnie i skupiłam się tylko na Leo.

Moje serce biło milion razy na godzinę, a mózg wybuchał.

Motylki wariowały w brzuchu, a ja uśmiechnąłem się w jego wargi.

- Jess? - Odetchnął, szturchając moje usta, kiedy mówił.

- Tak?

- Kocham cię całować - przyznał, a mały rumieniec wstąpił na jego policzki.

- Leo?

- Tak?

- Ja też kocham cię całować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro