Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział czternastyღ

JESS

Dzwonek głośno zadzwonił, sygnalizując koniec dnia w szkole, więc wypuściłam westchnienie ulgi.

Wyszłam z klasy matematycznej ze spuszczoną głową i ruszyłam na korytarz, gdzie znajdowała się moja szafka.

Wyciągnęłam książki i ostrożnie wsunęłam je do mojej torby i już miałam zawracać, kiedy poczułam dłoń na moim ramieniu.

Silna, ciepła dłoń, która spowodowała dreszcz przebiegający po moich plecach.

Charlie.

- Hej Charl. - Wyszczerzyłam się, odwracając się do niego.

Jedno spojrzenie w te piękne niebieskie oczy wystarczyło, aby uwolnić motylki w brzuchu.

Cholery by to, Jess.

- Bonjour. - Zaśmiał się, mrugając do mnie.

- Salut. - Zachichotałam. - Niech zgadnę, miałeś francuski?

- Oui - powiedział, otwierając szafkę obok mnie. - Muszę powiedzieć, to nie jest fajne bez ciebie i Leo, strasznie nudno bez was.

Delikatnie westchnęłam.

- To irytujące, że jesteś dwa lata od nas starszy, Charl... Wszystko jest lepsze, kiedy jesteś w pobliżu.

Zatrzymałam się i zmieszałam, uświadamiając sobie, co powiedziałam.

- Mam na myśli... Ugh... Dziwnie wyszło - wymamrotałam, a gorący rumieniec wstąpił na moje policzki.

Charlie się zaśmiał i przyciągnął mnie do uścisku, wydając głupi dźwięk 'aww'. Był takim idiotą, ale go kochałam.

- Awww, czuję miłość - droczył się, wciąż mnie przytulając.

Nawet jeśli tylko sobie żartował, motyle w moim brzuchu nerwowo zatrzepotały.

Dlaczego ten chłopak powodował, że czułam się tak dobrze?

Czy ja... Czy on mi się podobał? Charlie?

Spojrzałam na niego, kiedy odsunął się, a jego oczy zablokowały się z moimi, poczułam jak moje wnętrzności się zacisnęły.

Szlag. To nie mogło być dobre. Czy Leo i Charlie mogli mi się podobać? W tym samym czasie?

Jasne... To było w porządku, prawda?

Nie byłam pewna.

Jęknęłam, a mój mózg desperacko szukał czegoś, co mogłabym mu powiedzieć, ale chłopak mi przerwał.

- Mam coś dla ciebie - powiedział, przeszukując swoje kieszenie. Wyciągnął małą paczuszkę, zawiniętą w srebrny papier.

Co?

- Charl...

- Shh, po prostu to otwórz, zobaczysz. - Uśmiechnął się, ostrożnie umieszczając zawiniątko w mojej ręce.

Z mózgiem wibrującym z ciekawości, powoli odwinęłam papier.

Wypuściłam cichy pisk, kiedy moje oczy zarejestrowały przedmiot... Mój naszyjnik!

Podniosłam naszyjnik mamy i zobaczyłam, że łańcuszek już nie był zepsuty.

Łzy napłynęły do moich oczu, a ja nawet nie starałam się ich pozbyć. Byłam taka wdzięczna.

- Charl. - Owinęłam ramiona dookoła niego i mocno go uściskałam, wdychając zapach jego wody kolońskiej.

Odsunęłam się i wytarłam łzy, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Co ty... Jak ty...

- Nie mogłem naprawić łańcuszka - wytłumaczył. - Znalazłem taki sam w sklepie jubilerskim. Tylko założyłem zawieszkę... Wygląda jak nowy, prawda?

- Oh Charl, jest idealny - szepnęłam, delikatnie szturchając serduszko palcem wskazującym. - Ale nie musiałeś... Ile ci wiszę? Za łańcuszek?

- Może kolejny przytulas? - zasugerował, kokieteryjnie podnosząc brwi.

- Jestem poważna. - Zachichotałam. - Nie musiałeś tego dla mnie robić... Nie znasz mnie tak długo...

- Znam cię wystarczająco długo, żeby wiedzieć, iż jesteś najpiękniejszą dziewczyną, którą kiedykolwiek poznałem i zrobiłbym wszystko, aby zobaczyć twój uśmiech.

Byłam rozmarzona i zmuszałam umysł do powiedzenia czegoś.

Teraz była kolej Charliego na wyglądanie jakby był zawstydzony, a ja zauważyłam mały rumieniec na jego policzkach. Boże, był przystojny.

- Wybacz - wymamrotał, spuszczając wzrok na swoje stopy. - Ale to prawda, Jess. Miałem to na myśli.

Zarumieniłam się i spojrzałam w dół na naszyjnik w mojej dłoni. Ostrożnie otworzyłam mały zamek w zawieszce i uśmiechnęłam się do zdjęcia mamy.

Charlie zmierzył wzrokiem fotografię, a jego kciuk potarł mój.

- Twoja mama była piękna - odetchnął do mojego ucha. - Zupełnie jak ty.

Moje serce głośno załomotało w klatce piersiowej, a motylki wybuchnęły w brzuchu po raz kolejny. Mogłam poczuć jego ciepły, delikatny oddech na moim karku, kiedy przyciskał swój policzek do mojego.

Jego dłoń prześlizgnęła się dookoła mojej talii, a on ostrożnie odkręcił mnie w jego stronę.

Obserwowałam jak jego głębokie, niebieskie oczy mierzyły każdy centymetr mojej twarzy i zanim zdążyłam się zorientować, jego usta uderzyły o moje.

Mój umysł eksplodował na tysiące kawałków, a świat wokół mnie kręcił się dopóki nie przypomniałam sobie, gdzie byłam. Mój oddech stał się szybszy, kiedy jego usta pieściły moje, a on całował mnie z pasją.

Sposób w jaki mnie całował sprawiał, że moje ciało miękło. Moje serce przyspieszało, serce płonęło, a motylki w brzuchu tańczyły.

Nie chciałam, żeby to się kończyło. Chciałam całować tego chłopaka już zawsze i nigdy nie odchodzić od jego niesamowitych ust.

Ku mojemu zdziwieniu, nagle odsunął się, głęboko oddychając.

- Woah - powiedział, przeczesując dłonią włosy.

Nie wiedziałam, co powiedzieć... Czy źle całowałam? Czy to był najgorszy pocałunek, jakiego kiedykolwiek doświadczył.

Moje nerwowe i paranoiczne myśli zostały przerwane, kiedy się odezwał.

- To było niesamowite - odetchnął, a szeroki uśmiech wstąpił na jego twarz.

Było?

- Um... Um... - Zmuszałam mózg do powiedzenia czegoś, ale wciąż stałam tak jak idiotka, bez słowa.

Jego twarz stała się sympatyczniejsza, kiedy na mnie spojrzał.

- Przepraszam - powiedział szybko. - Nie wiem, co mnie naszło... Nie powinienem cię całować, nie po tym, co stało się pomiędzy tobą i Leo... Nie mogłem nic zrobić. Wybacz.

Kiedy pomyślałam o Leo, natychmiastowo poczułam poczucie winy. Jak mogłam pocałować chłopaka, kiedy czułam coś do innego?

W tym samym czasie, w którym odtwarzałam pocałunek z Charliem w kółko w mojej głowie i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

To było niesamowite.

- Cóż uh, lepiej już pójdę - powiedział nagle. - Chcesz, żebym cię odprowadził?

Moje serce wciąż mocno biło w piersi i wciąż czułam się trochę oszołomiona po pocałunku, więc potrząsnęłam głową.

Nie, potrzebowałam trochę czasu samej, żeby uspokoić uczucia narastające we mnie. Jeśli Charlie odprowadziłby mnie do domu, nie byłam pewna, czy zdołałabym się powstrzymać od ponownego pocałowania go.

Lepiej nie będę ryzykować.

- Do zobaczenia jutro - wymamrotałam, zanim odwróciłam się na pięcie i pobiegłam wzdłuż korytarza.

Wiedziałam, że obserwował jak odchodzę i mogłam poczuć jego oczy wbite w moją szyję, ale zmusiłam się do nie odwracania.

Nie byłam pewna, czy mogę wstrzymać moje uczucia do Charliego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro