ღRozdział pierwszyღ
JESS
Leondre Devries. Gwiazda Britain's Got Talent i wzburzenie rytmu serca. Kochany przez tysiące Bambinos... Mój najlepszy przyjaciel. Mój partner. Mój świat.
Patrzyłam się na telefon, przewijając niekończącą się listę tweetów na koncie Leo i Charliego.
@/charlies_dimplesxo hej księżniczko :) -Leo xx
@/leondre_be_mine jesteś piękna dla mnie, kochanie- Leo
@/bamfanxo kocham cię księżniczko- Charlie
Westchnęłam i kontynuowałam przewijanie.
@/i.love.bam witaj piękna :) -Charlie
@leondres.princess broda do góry księżniczko, jesteś naszą bambino:) -Leo xx
Nie mogłam powstrzymać fali zazdrości, która uderzyła we mnie podczas przeglądania długiej listy uroczych tweetów chłopców. Nie zrozumcie mnie źle, cieszyłam się szczęściem Leo i Charliego, naprawdę. Prawdopodobnie jestem najdumniejszą najlepszą przyjaciółką na planecie. Ale to nie zmienia tego, co czuję do Leo.
Polubiłam Leo od pierwszego dnia, w którym go poznałam. Trzy lata temu, kiedy dołączył do mojej szkoły podstawowej pod koniec szóstego roku. Pamiętam jaki nieśmiały był, kiedy był przedstawiany naszej klasie przez nauczyciela, jak siedział sam tego dnia podczas lunchu. Czułam się źle z tego powodu, więc skończyłam zabierając tacę ze stolika i siadając obok niego. Zaczęliśmy rozmawiać i już nigdy nie wróciłam do mojego starego stolika. Nigdy nie opuściłam Leondre.
Ale on opuścił mnie. Wiem, że nie powinnam być na niego zła za spełnianie swoich marzeń, ale nie mogę nic poradzić. Jest moim najlepszym przyjacielem, zawsze robiliśmy wszystko razem. Ostatnio widziałam Leo dwa tygodnie temu, kiedy przyjechał do domu na weekend. Mieszkał w hotelach w Londynie przez ostatnie miesiące, ścigając swoje marzenia.
Cieszę się z jego szczęścia, naprawdę... Tylko za nim tęsknię. Bardzo.
LEONDRE
Przekręciłem się na plecy i niedbale zwiesiłem głowę do góry nogami z małego łóżka postawionego w rogu Charliego w naszym pokoju. Przeglądałem tweety od naszych wspaniałych bambinos, odpowiadając tylu, ile tylko mogłem. Nazywałem je wszystkie księżniczkami. Kochały być nazywane księżniczkami, to wywoływało ich uśmiech. Kochałem sprawiać, że moje bambinos się uśmeichają.
- Leo, czy moje dołeczki naprawdę są takie widoczne?
Usiadłem normalnie, zdezorientowany randomowym pytaniem Charliego.
- Cóż, tak. - Zaśmiałem się. - A co?
- Bambinos... Wszystkie mówią o moich dołeczkach. Nie rozumiem dlatego, to tylko denerwujące dziury w mojej twarzy - odpowiedział, dźgając je w zamyśleniu.
- Hej, jeśli nasze bambinos je lubią, tylko to się liczy. - Wskazałem na niego i uśmiechnąłem się, czytając kolejne urocze DM od fanki.
- Ta, ale wiąż... Myślę, że moje włosy są fajniejsze - powiedział, świecąc uśmiechem w moją stronę zanim zajrzałem do jego telefonu.
Kontynuowałem odpowiadanie na tweety, nazywając moje bambinos pięknymi albo księżniczkami. Nie mogłem pomóc na myślę, że jedna z tych dziewczyn jest wyjątkowa. Moja własna księżniczka. Jess.
Wybrałem jej numer w telefonie i słuchałem dzwonka głośno grającego mi do ucha. Po trzecim sygnale, odebrała.
- Leo?
Uśmiechnąłem się, słysząc jej głos, jak zawsze, kiedy coś mówiła.
- Jay, jak się masz? - odpowiedziałem, uśmiechając się. Wyobraziłem sobie ją z uśmiechem po drugiej stronie linii. Kochała, kiedy nazywałem ją Jay. To była moja ksywka dla niej i tylko ja ją tak nazywałem. To należało to nas.
- Tęsknię za tobą - powiedziała szybko. Byłem zdziwiony jak smutno i zagubienie brzmiał jej głos.
- Tęsknię za tobą bardziej - powiedziałem z uśmiechem.
- Niemożliwe - zaprzeczyła. - Tęsknię milion razy mocniej.
- Oh, naprawdę? - Zaśmiałem się. - Tęsknię bilion razy mocniej. Mógłbym tak całą noc, Jay.
- Okej, okej. - Zaśmiała się cicho. - Jak w Londynie?
- Dobrze - odpowiedziałem. - W każdym razie muszę dzielić pokój z Charliem, a jego stopy śmierdzą!
- Hej! - Charlie zaśmiał się i rzucił poduszką w moją głowę. - Nawet tu nie podchodź!
Jess śmiała się po drugiej stronie telefonu, a wspomnienia wielu bitw poduszkowych, które odbyliśmy w jej domu napłynęły do mojego umysłu.
- Chciałbym, żebyś tu z nami była - powiedziałem cicho.
- Ja też. - Westchnęła. - Matematyka ssie nawet bardziej, kiedy ciebie nie ma. Nie mam z kim się śmiać. Właściwie to muszę zrobić matmę. To zło!
Zaśmiałem się.
- Okej, definitywnie nie tęsknię za matematyką - odpowiedziałem, uśmiechając się.
Na linii nastała krótka cisza zanim Jess odpowiedziała.
- Więc... Jak mają się wszystkie twoje księżniczki? - spytała cicho.
- Świetnie. Szczerze, są takie słodkie, to nierealne. I-
- Piękne, wiem - przerwała mi. Zdziwił mnie ton jej głosu. Czy ona... Czy ona była zazdrosna?
- Jay, nie zaszlibyśmy nigdzie bez naszych bambinos - powiedziałem. - Ale wiesz-
- Nie, nie, przepraszam, nie powinnam tego chlapnąć. Rozumiem, są twoimi księżniczkami. - Ponownie mi przerwała.
- Jess, pasuje ci to... Prawda? - odezwałem się, trochę zraniony przez jej paplaniem dwa razy z rzędu.
- Tak, dlaczego nie miałoby? - Zaśmiała się trochę za bardzo, za sztucznie jak dla mnie.
- Jess. - ponownie spróbowałem.
- Leo, wszystko dobrze, przyrzekam. W każdym razie, to tylko głupie ksywki - odpowiedziała.
Starała ukryć się przede mną, jak naprawdę się czuła, ale znałem ją zbyt dobrze. To było dla mnie oczywiste, że to zawraca jej głowę. Nie wiedziałem jak się z tym czuć. Powinienem być zirytowany tym, że jest zazdrosna o moje urocze bambinos? Czy odebrać to jako pochlebstwo, że dziewczyna, którą lubię wydawała się przejmować mną bardziej, niż mi się wydawało? Po wszystkim, polubiłem Jay odkąd ją poznałem. Po prostu nigdy nie była zainteresowana mną w ten sposób. Byłem jej przyjacielem, jej najlepszym przyjacielem. Potrząsnąłem głową w skupieniu, posyłając Charliemu spojrzenie "pomóż, dziewczyny są takie skomplikowane" powodując jego chichot.
- Muszę iść na obiad - powiedziała.
- Okej, jasne. Zadzwonię do ciebie jutro? - odpowiedziałem, jak zwykle.
- Ta. - Nie powiedziała nic więcej.
- Kocham cię bardzo... - zacząłem.
- ... jak żelkowe brzdące[1] - zakończyła przed rozłączeniem się. Uśmiechnąłem się, zawsze mówiliśmy to na pożegnanie. Nie mogła być na mnie zbyt zła. To ulga.
JESS
Opadłam na łóżko i westchnęłam. Chłopcy są tacy niedomyślni. Nawet Leo czasami mnie frustruje. Gdyby tylko wiedział, co do niego czuję. Ale on nigdy nie lubił mnie w ten sposób i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Dla niego jestem tylko przyjaciółką. Jego najlepszą przyjaciółką.
Tej nocy, kiedy przewracałam się po łóżku, mój telefon zaświecił się przez nowe powiadomienie na Twitterze. Tweet od @BarsAndMelody. Otworzyłam go i nie mogłam powstrzymać wielkiego uśmiechu wstępującego na moją twarz.
@Jess_Daisy dobrej nocy dla mojej specjalnej księżniczki. kocham cię bardzo jak żelkowe brzdące Jay:) -Leoxxx
Oh Leo. Kocham cię bardzo jak żelkowe brzdące też.
[1] po polsku nie ma to sensu, ale po angielsku brzmi 'love you lots like jelly tots'.
okej, a więc witam w tym tłumaczeniu!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro