ღRozdział piętnastyღ
CHARLIE
Mój umysł szalał, a serce głośno łomotało w mojej klatce piersiowej, kiedy po raz setny pomyślałem o pocałunku z Jess.
Dlaczego musiałem zakochać się akurat w niej spośród tylu innych ludzi? Dlaczego nie mogłem zakochać się w dziewczynie, która nie czuje nic do mojego najlepszego przyjaciela?
Dlaczego to musiała być Jess?
Bo jest idealna - przypomniałem sobie, wzdychając z frustracją.
Wiedziałem, że nie mogłem jej mieć, to oczywiste, iż Leo jest dla niej więcej niż przyjacielem... Ale z drugiej strony, nie mogłem długo wytrzymać bez posmakowania jej ust.
Cholera by to, była piękna. Dlaczego tego nie widziała?
Te błyszczące, szmaragdowe oczy, które rozświetlały się, gdy się uśmiechała i różowe policzki, powodujące u mnie motylki za każdym razem, kiedy na nią spojrzałem.
Była perfekcyjna.
Przestań o niej myśleć, Charlie - zganiłem siebie. Nie możesz jej mieć.
Nie mogę... Prawda?
JESS
Minęły trzy dni od mojego pocałunku z Charliem, a mój umysł powoli do tego przywykał. Zgaduję, że Charlie również, bo zachowywał się jakby nic się nie stało.
Kto może go obwiniać? Prawdopodobnie był zażenowany pocałunkiem z brzydką frajerką, jak ja... Jeśli byłabym nim, modliłabym się, aby kosmici wyprali mi mózg i usunęli to wspomnienie.
Z drugiej strony czułam się trochę przygnębiona.
Czułam się jak idiotka. Nie powinnam oddawać pocałunku... Co z Leo?
Ale wtedy, kiedy pomyślałam o pocałunku, motyle zatańczyły w moim brzuchu, przyprawiając mnie o zawroty głowy... Zgaduję, że podobał mi się Charlie Lenehan.
Ale nikt nie musiał o tym wiedzieć, prawda? Jeśli Charlie albo Leo dowiedzieli się o moich uczuciach, wtedy nasza przyjaźń mogłaby zostać zniszczona. To było najlepsze.
Nic nie mogło się zmienić.
CHARLIE
Moje oczy obserwowały jak Jess wchodzi do budynku szkoły, a ja przyspieszyłem, aby dorównać jej kroku.
Od naszego pocałunku trzy dni temu, nie było chwili, żebym był z nią sam, ponieważ gdzie była Jess, był też Leo.
Mógłbyś przysiąc, że nasze biodra się stykały... Myślę, że to było trochę urocze.
Ale od piątkowego popołudnia, Leo miał treningi piłki nożnej i w jakiś sposób byłem szczęśliwy, że będę miał możliwość porozmawiać z Jess sam na sam.
Wciąż decydowałam o tym, co czuję wobec niej i byłem ciekawy, czy ona czuje to samo.
Może.
Chłopak może mieć nadzieję.
- Hej - powiedziałem, zwalniając krok, aby być przy niej.
- Cześć - odpowiedziała bez podnoszenia wzroku. Kontynuowaliśmy spacer po chodniku, zwieszając nasze głowy w ciszy.
Obserwowałem, jak żuje swoją wargę, nawyk, który miała, gdy czuła się smutna lub zdenerwowana.
- Wszystko dobrze? - zapytałem troskliwie, żartobliwie szturchając jej ramię z nadzieją na jej uśmiech.
Bez szczęścia.
- Ta - odpowiedziała wymijająco.
- Co jest? - zapytałem zmartwiony.
- Wolałabym o tym nie rozmawiać, jeśli to w porządku, Charl - odpowiedziała, a jej głos był stanowczy.
Odepchnąłem niechciane myśli i starałem się obrać inną strategię.
- Chcesz przyjść do mnie na kilka minut? - zasugerowałem.
- Uh... - Nie brzmiała zbyt pewnie. Jakkolwiek, nie miałem zamiaru się poddawać. Byłem zdeterminowany, żeby to z niej wycisnąć.
- No dalej, mam nowy telewizor w pokoju... I wiem jak bardzo kochasz Netflix - kontynuowałem, szczerząc się, bo wiedziałem, że Netflix zadziała.
- Oh no dobra - zgodziła się, a my zawróciliśmy do mojego domu.
Wsunąłem klucz do zamka frontowych drzwi, pozwalając Jess wejść pierwszej.
- Mojej mamy i ojczyma nie będzie do późna - wytłumaczyłem, wskazując na pusty i cichy dom. - Tylko my.
Potarła kark i ponownie przygryzła wargę.
To był taki uroczy nawyk.
- Jesteś pewien, że im to nie będzie przeszkadzało? - zapytała zmartwiona.
- Co?
- Uh, przyprowadzanie dziewczyny do domu? - powiedziała, jakby to było oczywiste.
Zaśmiałem się.
- Kochanie, uspokój się, to tylko Netflix. Zamierzam przytulać cię na moim łóżku... Cóż, jeżeli tylko chcesz, oczywiście - drażniłem się z mrugnięciem. Zaśmiałem się, kiedy jej policzki zrobiły się czerwone i posłała mi zakłopotane spojrzenie. - Żartowałem, kochanie. - Zachichotałem z ubawem, a ona westchnęła z ulgą.
Szła za mną po schodach do mojej sypialni. Położyliśmy się na brzuchach, obok siebie, a ja włączyłem telewizor. Podałem jej pilot, aby wybrała film i w końcu zdecydowała się na Sąsiadów.
W połowie filmu dziewczyna głośno ziewnęła.
- Zmęczona, co? - Zachichotałem, odwracając uwagę od filmu.
- Długi dzień - odpowiedziała z wzruszeniem ramion. Obserwowałem jak wraca oczami do ekranu i nie mogłem nic zrobić, ale spuściłem oczy na jej usta. Popatrzyłem na nie i nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Były takie urocze.
Starałem się ponownie skupić na filmie, ale moje oczy wciąż wracały do jej ust.
Nie rób tego, Charlie.
To zabierało całą moją energię, żeby nie rzucić się na dziewczynę, ale kiedy przygryzła wargę, byłem skończony.
Nie mogłem już dłużej odwlekać.
Zanim zdążyłem się zorientować, moje usta dotknęły jej, a ja całowałem jej usta. Jej wargi były ciepłe i miękkie na moich i nie ważne, jak bardzo byłem zmęczony, nie mogłem się odsunąć.
Na końcu przestałem próbować.
Po prostu całowałem ją i całowałem, dopóki nie skończyło nam się powietrze, przez co nie mogliśmy się dłużej całować.
Cholera by to, tlenie.
Popatrzyła na mnie, a uśmiech wstąpił na jej twarz.
- Pocałowałeś mnie - odetchnęła, kiedy to zrozumiała.
- Wiem - szepnąłem, szczerząc się. - Tym razem nawet nie mam zamiaru udawać, że mi przykro. Bo tak nie jest. Nawet trochę.
JESS
Charlie odsunął się ode mnie, ciężko oddychając.
- Pocałowałeś mnie - odetchnęłam, ponieważ to była jedyna rzecz, którą mógł wymyślić mój mózg.
- Wiem - szepnął, szeroko się uśmiechając. - Tym razem nie mam zamiaru udawać, że mi przykro. Bo tak nie jest. Nawet trochę.
Moje serce zatrzepotało w klatce piersiowej i poczułam się, jakby miało eksplodować w każdej minucie. Właśnie to zrobił Charlie Lenehan.
Wyszczerzyłam się.
- Nie przepraszasz, huh?
- Nie, nawet nie trochę. Cholera, kocham cię całować. Chcę cię pocałować... Więc dlaczego nie mogę? - powiedział, powodując ponowne przyspieszenie mojego serca.
Czy to oznaczało... Nie, nie mogło... Nie mogło tego oznaczać, że może... Lubił mnie...?
- Lubisz mnie? - zapytałam cicho, nie odważając się popatrzeć w jego oczy, bojąc się co może powiedzieć.
Chwycił mój policzek dłońmi i przechylił moją głowę, abym na niego popatrzyła. Uśmiechnął się.
- Czy to odpowiada na twoje pytanie?
Ponownie mnie pocałował, zostawiając delikatne pocałunki na moich ustach.
- Jess, jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem... I wiem, że wciąż to mówię, ale będę to robił, dopóki nie uwierzysz. Bo to prawda... Jesteś idealna.
Otworzyłam usta, aby zaprzeczyć, ale delikatnie położył na nich swój palec, powodując moje przełknięcie słów.
- Naprawdę cię lubię - szepnął, opierając swoje czoło na moim.
- Nie możesz przez cały czas mnie całować - wyszeptałam. - Przyjaciele tak nie robią, Charl...
- Więc nie bądź moją przyjaciółką - przerwał mi. - Dlaczego nie możesz być moją dziewczyną?
Chwila, co? Charlie Lenehan chciał, żebym była jego dziewczyną? To nie mogło się dziać.
- Ale... Leo? - wymamrotałam, niepewna co mam powiedzieć.
- Co z nim? - zapytał. - Mówiłaś, że jesteście tylko przyjaciółmi. Czy nie tylko przyjaciółmi...?
- Nie, nie - powiedziałam szybko. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Charlie miał rację. Leo i ja tylko się przyjaźniliśmy. Nie mogłam umawiać się z moim najlepszym przyjacielem, dlaczego nie mogłabym umawiać się z Charliem?
Pomimo wszystkiego, naprawdę go lubiłam.
- Jesteś pewien, że chcesz, abym to ja była twoją dziewczyną? - zapytałam ponownie, wciąż w szoku.
Czy on oszalał? Byłam frajerką, nikim... On był Charliem Lenehanem!
- Z całą pewnością. - Wyszczerzył się. - Więc, czy to tak?
- Na milion procent. - Zachichotałam, a on odwzajemnił czynność i ponownie pocałował mnie w usta.
Pozwoliłam się w tym zatopić.
Charlie Lenehan... Mój chłopak.
Mogłabym do tego przywyknąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro