Rozdział 2: Przymiarka
[2239 słów]
~~HOSEOK POV~~
Pomimo kilku zleceń, najpierw zająłem się swoim najważniejszym zamówieniem. Sukienka, którą miałem przygotować dla tej dziewczynki, całkowicie mnie pochłonęła. Projektowałem ją około czterech godzin, chcąc być pewny, że na pewno spodoba się mojej małej klientce.
Przyznam szczerze, że rzadko mam okazję wykonywać coś, co sam mogłem stworzyć. A tutaj miałem pełne pole do popisu, dlatego też dołożyłem wszelkich starań, by sukienka wyglądała jak z najdroższego salonu.
Skoro miałem się trzymać białej barwy, to stwierdziłem, że ręcznie wyszywane kwiaty pastelowymi kryształkami, nadadzą sukni eleganckiego, a za razem odpowiedniego, dla dziewczynki, dziecięcego charakteru. Każdy był wzrokowcem, dlatego te ozdoby na pewno przykują uwagę.
Dziewczynka podczas przymiarki powiedziała mi, że będzie kimś na wzór kopciuszka, dlatego stworzyłem jeszcze jeden trik, który zaskoczy całą publikę. Lecz musiałem dokładnie wytłumaczyć małej, na czym to polegało, ale widząc jej zaangażowanie, wiedziałem, że nie będzie z tym problemu.
Gdy miałem już przygotowany cały plan działania, musiałem przygotować odpowiedni wykrój. Zerkając na wymiary, zapisane w moim zeszycie, obliczałem idealne długości poszczególnych partii, które przeniosłem zaraz na papier. Miałem za sobą wiele doświadczenia w szyciu i przygotowywania wykrojów, że robiłem to niemalże automatycznie, doskonale zdając sobie sprawę, jak pociągnąć daną linie, by materiał po zszyciu, układał się, tak jak chciałem.
Mając przygotowaną wersję papierową, musiałem przenieść ją na materiał. W tym celu musiałem wybrać się do swojego małego składzika, gdzie przechowywałem belki z materiałami. Może nie miałem ich wiele, ale podstawowe kolory typu czarny, czy też właśnie biały zawsze u mnie gościł. Dlatego nie zajęło mi dużo czasu, odnalezienie tego odpowiedniego.
Miękka i lekko lejąca się tkanina wymagała specjalnego traktowania, jeśli chciało się stworzyć coś dobrego. Wiedziałem na co się porywam, bo już nie raz miałem przyjemność, bądź też nie, współpracować z nim. Musiałem się nastawić na sporo cierpliwości, ale dla tak uroczej klientki bardzo chciałem się postarać. Choć może i nie tylko dla niej.
Przygotowałem blat, by zaraz rozłożyć na nim tkaninę. Wszystko wygładziłem rękami, aby przypadkiem nie wyciąć krzywo przez jakieś zagniecenia. Następnie ułożyłem na nim papierowy wykrój, przypinając go szpilkami, by on sam nie zaczął mi się przesuwać, podczas wycinania.
Cały ten proces mimo, że jest pracochłonny, trzeba go wykonać z odpowiednią precyzją, bo jeśli już na tym etapie coś zniszczę, to nie mam co brać się za zszywanie wszystkich elementów razem.
Słuchając muzyki, która akurat leciała z radia, powoli wycinałem każdy element sukienki. Obszerna spódnica z koła, gorset czy rękawki, wszystko starannie przygotowałem.
Reszta szła jak z górki. Kolejne spięcie szpilkami, tylko tym razem odpowiednich części ze sobą, a potem zszycie całości. Oczywiście powstrzymałem się jeszcze od obszyć, gdyż zdawałem sobie sprawę, że może czekać mnie jeszcze jakieś skracanie za długich partii materiału, więc po co dokładać sobie roboty?
Zszytą sukienkę powiesiłem na wieszaku, chowając ją następnie do przezroczystego pokrowca, by w razie czego jej nie pobrudzić. Niestety ten kolor, jak wszyscy doskonale wiedzą, brudzi się dosłownie od wszystkiego, dlatego nie chciałem ryzykować.
Dopiero za kilka dni miał mnie odwiedzić pan Min, dlatego też zająłem się poprzednimi rzeczami, czasami zwracając okiem na białą sukienkę, wiszącą z dumą na długim wieszaku.
🌸🌸🌸
Czas płynął nieoczekiwanie szybko, nawet nie zorientowałem się, że to już dzisiaj miałem umówioną wizytę małej księżniczki, która pewnie od samego rana podekscytowana, czeka na odpowiednią godzinę. Sam też nie mogłem się doczekać, nie tylko chcąc widzieć (mam nadzieję) zachwyt dziewczynki, ale także uśmiech pewnego pana, który z nią przyjdzie.
Nie miałem tego dnia do roboty żadnych zleceń, dlatego też zacząłem trochę ogarniać pracownie, bo niestety przez ostatni natłok obowiązków, nie miałem jak posprzątać. Nitki i ścinki materiałów walały się po całym zapleczu, przez co musiałem 2 razy zamiatać podłogę, bo co chwilę dosłownie znikąd pojawiały się nowe kawałki tkanin.
Między czasie musiałem przyjąć jeszcze dwa zamówienia, ale wszycie nowego zamka czy też skrócenie nogawek w spodniach, nie zajmowało zbyt dużo czasu, a jedynie przyniosło mi kolejne sprzątanie.
Gdy tylko wybiła odpowiednia godzina, usiadłem przy ladzie, wyczekując swoich klientów. I jak szybko uśmiech wpłynął na me usta, jak tylko mała, ale niezwykle energiczna dziewczynka, wpadła jak burza do mojego sklepu. Podbiegła od razu do lady, by przywitać się ze mną.
- Dzień dobry - powiedziała głośno z wyraźną nutą ekscytacji. Odpowiedziałem jej, opierając się o szklany blat, za którym kryły się różnego rodzaju naszywki, guziki czy też wstążki, potrzebne w mojej pracy.
Za nią oczywiście, już może mniej żwawo, zawitał przystojny brunet. Podniosłem na niego swoje spojrzenie, witając się skinieniem głowy.
- Więc jak? - skierowałem słowa do dziecka - gotowa na przymiarkę? - ona nic za to nie odpowiedziała, tylko potrząsnęła szybko głową na znak zgody - w takim razie zapraszam księżniczkę za mną - lekko się ukłoniłem niczym kamerdyner w tych wszystkich luksusowych pałacykach, wywołując u małej jeszcze szerszy uśmiech.
Pokazałem jej, jak ma ubrać sukienkę, co na szczęście nie było skomplikowaną sprawą. Lecz jednak sukienka posiadała tą jedną ważną cechę, dlatego trzeba było uważać przy jej zakładaniu.
- Jak wyglądam? - wyszła z przymierzalni, kręcąc się wokół własnej osi niczym mała baletnica.
- Jak przepiękna księżniczka - kucnąłem koło niej, by kilkoma szpilkami poprawić niewielkie niedoskonałości - to co? Pokażesz się teraz tacie?
- To nie jest mój tata, tylko mój wujek - musiałem przyznać, że zdziwiła mnie odpowiedź dziewczynki. To wujek jeździ z nią po całym mieście szukając sukienki na przedstawienie, a nie jej właśni rodzice? Co prawda nie mnie oceniać, ale jak dla mnie to trochę niestosowne, by wujek zajmował role rodziców. W końcu to oni mają obowiązek wychowywać swoje dziecko.
- Więc pokażesz się wujkowi? - nawet nie usłyszałem odpowiedzi, bo dziewczynka wręcz pobiegła do pana Mina.
- Wujku wujku, jak wyglądam?
- Wooooow - kucnął przy niej i podziwiał.
- Oczywiście to nie jest skończony projekt - powiedziałem nieśmiało, bo nie chciałem, by myślał, że podam mu na tacy byle co. Co to to nie.
- Nie skończony? - spojrzał na mnie i zmarszczył uroczo nosek - już wygląda jak ze sklepu - skwitował, powracając wzrokiem do dziecka.
Nawet nie wiedział, ile jeszcze elementów na nią szykowałem. Lecz nie chciałem tego mówić, by oboje mieli wielką niespodziankę.
- Cieszę się, że pan tak myśli - uśmiechnąłem się, nerwowo bawiąc się palcami, które miałem splecione za plecami - wydaje mi się, że jeszcze około 2 tygodni i sukienka będzie skończona. Zostają mi przede wszystkim wykończenia, a niestety one trochę trwają.
- Nie ma problemu, najważniejsze, by zdążyć na czas.
- O to nie trzeba się martwić, wyrobię się na pewno - powiedziałem, jakbym rzucał wyzwanie względem czasu, który miałem zamiar pokonać, pomimo wysokich ambicji co do tego projektu.
- W takim razie nie muszę się martwić - wstał na równe nogi, przy cichym akompaniamencie strzelających kości kolan - Jennie idź się przebrać - pogłaskał dziewczynkę po głowie, która zaraz zniknęła na zapleczu.
Musiałem niestety ruszyć za nią, by dopilnować, aby nie powyciągała szpilek, o czym ją uświadomiłem o tym. Straciłem za to chwilę na porozmawianie ze swoim klientem, westchnąłem przez to niezadowolony, ale nie wszystko stracone, przyjdzie tu jeszcze za kilkanaście dni, więc wtedy ułożę w głowie swój mały plan, jak zagadać.
Nie zauważyłem u mężczyzny żadnej obrączki, co dodawało mi pewnego rodzaju otuchy, choć nigdy nie mogłem mieć pewności czy jest homo, a przynajmniej chociaż bi, albo czy nie dostanę w twarz, jak tylko spróbuję do niego podbijać. Lecz jak to mówią do odważnych świat należy co nie? Najwyżej spędzę kilka godzin bądź dni na ostrym dyżurze.
Gdy dziewczynka skończyła się przebierać, zabrałem od niej sukienkę i powiesiłem bezpiecznie na wieszak, wykładając ją ponownie do foliowego worka. Jennie w tym czasie pobiegła do wujka, który cierpliwie na nią czekał. Chwycił ją pod pachami i podniósł, by po chwili trzymać ją mocno przy sobie. Musiałem przyznać, że ten obrazek rozczulał mnie. Mała od razu wtuliła się w szyje pana Mina, gdy ten obejmował ją, co jakiś czas głaszcząc po plecach.
- W takim razie widzimy się za dwa tygodnie - powiedział z uśmiechem, kierując się do drzwi.
- Oczywiście, miłego dnia życzę.
- Dziękujemy i nawzajem - odpowiedział szybko, znikając zaraz za drzwiami.
Oparłem się o ladę rozmarzony, wpatrując się w dwie oddalające się sylwetki. Lecz gdy tylko już zniknęli z zasięgu mojego wzroku, dałem sobie mentalnego liścia, by zaraz brać się do roboty. Czasu było przecież coraz mniej, a ja miałem bardzo ambitne plany, które za wszelką cenę muszę zrealizować.
Dlatego pracowałem w pocie czoła, by każdy element współgrał z całą resztą. Przez to niestety przez ostatnie półtora tygodnia mało spałem, ale naprawdę było warto, gdy nałożyłem sukienkę na manekina. Sam byłem pod wrażeniem swojej ciężkiej pracy i miałem nadzieję, że moja mała klientka zaimponuje każdemu na przedstawieniu.
Zakończyłem prace równo o 3 nad ranem, ledwo widząc na oczy. I wtedy dziękowałem Bogu za wynajęcie mieszkania tuż nad swoją pracownią, bo nie dałbym rady, jechać paręnaście kilometrów do domu.
Darowałem sobie nawet prysznic, jedynie marząc o cieplutkiej kołdrze, która już krzyczała do mnie z sypialni, bym się w niej zanurzył. Co też zrobiłem, odpływając dosłownie w sekundę do krainy snów.
🌸🌸🌸
Dzień ostatniego oddania projektu klientowi, w końcu nadszedł, a ja stresowałem się niemiłosiernie. To była moja jedyna szansa, by zachwycić uszytym strojem i spróbować umówić się z przystojnym brunetem.
Moje serce waliło, jak oszalałe, przez co fale gorąca uderzały we mnie co chwilę. Okna oczywiście były otwarte, wpuszczając do środka odrobinę chłodniejsze powietrze, jednak i to wiele nie dawało.
W głowie miałem ułożone kwestie co powiem, a co za tym szło i kilka scenariuszy, jak to wszystko może się potoczyć. Niestety większość miała czarne zabarwienie, dlatego coraz bardziej się bałem. I powoli wręcz traciłem ochotę na podejmowanie jakichkolwiek działań.
Wtedy to usłyszałem, jak ktoś pojawia się w sklepie i doskonale wiedziałem kto to, nawet bez patrzenia. Wciągnąłem gwałtownie powietrze, wiedząc, że nastała właśnie chwila prawdy. Lecz z uśmiechem przyklejonym na twarzy, powitałem swoich klientów.
Bez zbędnych słów zabrałem dziewczynkę ze sobą, a panu Minowi zaoferowałem, by spoczął na skórzanej sofie, gdyż może to chwileczkę potrwać. Na co chętnie skorzystał z oferty.
Jennie była tak podekscytowana, że nie mogła usiedzieć w miejscu, przez co musiałem kilka razy zwracać jej delikatnie uwagę, by się nie wierciła. A gdy już dziewczynka miała na sobie moje dzieło, wytłumaczyłem jej o co chwili w tym specjalnym triku, który oczaruje wszystkich. Ona zaś spojrzała na mnie wielkimi z zachwytu oczami i już się rwała, by pokazać się swojemu wujkowi, choć chyba sama chciała wypróbować tą specjalną umiejętność sukienki.
Wybiegła z zaplecza do salonu, stając przed ogromnym lustrem, by móc się w nim przejrzeć. Wyglądała jak mała modelka, która krytycznym wzrokiem oceniała każdy milimetr sukna.
- O matko - usłyszałem, jak pan Min zachłysnął się powietrzem.
- A to jeszcze nie koniec niespodzianek - powiedziała dumnie Jennie.
- Nie koniec? - spojrzał najpierw na dziewczynkę, po czym na mnie, by znów skierować oczy na dziewczynkę, która po chwili zaczęła się obracać.
Wtedy pociągnęła za pewien sznureczek, dzięki czemu jej sukienka, która sięgała jej do kolan, nagle zrobiła się o wiele dłuższa, ukazując więcej kolorowych kryształów. Sama dziewczynka była w szoku, jak tylko stanęła, przestając się obracać.
Ja zaś poczułem dumę, bo udało mi się dopiąć swojego celu, który naprawdę nie chwaląc się wyglądał fenomenalnie. Dodatkowo zachwyt moich klientów sprawiał, że czułem się jeszcze bardziej szczęśliwszy, przez co wiedziałem, że niespanie po nocach się opłaciło.
- To jest... - Yoongi wstał i podszedł do dziecka, widać było, że nie wiedział co ma powiedzieć.
- Cudowne, prześliczne! - dokończyła za niego dziewczynka. Przez co na moich ustach pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Jeśli chodzi o cenę... - zaczął niepewnie, pewnie obawiał się, że będzie musiał zapłacić grube miliony, jak to krawcowi mają w zwyczaju brać za swoje usługi.
- Jennie pójdziesz się przebrać? Dasz radę powiesić sukienkę na wieszaku?
- Tak! - pisnęła i pobiegła na zaplecze, oglądając się za siebie, by patrzeć jak tren od sukienki wręcz faluje pod wpływem ruchu.
Gdy zostałem z Minem sam na sam, wykorzystałem tą okazję, przynajmniej w razie czego dziewczynka nie będzie świadkiem brutalnej sceny.
Wziąłem głęboki oddech, po czym z uśmiechem stwierdziłem.
- Zaproś mnie na kawę, a będziemy kwita - widziałem, jak jego oczy bardzo szybko się rozszerzają. Czyli już miałem się szykować na cios?
- Oszalałeś? Za taki kawał świetnej roboty chcesz tylko kawę? - teraz to i mnie zadziwił.
- Możesz dorzucić też jakieś ciastko, jeśli chcesz - zaśmiałem się, płynąc już z prądem.
- Jesteś niemożliwy.
- Wiele osób mi to mówi.
Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem na ustach, co tylko utwierdzało mnie w fakcie, iż nie tylko ja chciałem tego spotkania. Musiałem, więc przyznać, że podniosło mnie to na duchu.
- Chyba na kawę i ciastko w najdroższej cukierni świata.
- Naprawdę wystarczy mi nawet pierwsza lepsza, bo będę miał dobre towarzystwo. Więc?
- Pasuje Ci jutro o 17?
- Jak najbardziej.
Jego reakcja na moje zaproszenie, sprawiała, że miałem ochotę skakać z radości, a wszelkie obawy odeszły w zapomnienie. Szczerze liczyłem, że między nami może być coś więcej, ale nie będę tak bardzo wybiegał w przyszłość. Niech wszystko toczy się swoim spokojnym tempie.
Po chwili dołączyła do nas Jennie, przez co poszedłem spakować suknie. Gdy wróciłem, podałem zamówienie Yoongiemu, który z uśmiechem je przyjął.
- Wujku - spojrzałem zaskoczony, gdy dziewczynka skierowała się w moją stronę.
- Tak kwiatuszku? - spytałem, a ona wyciągnęła coś ze swojej malutkiej torebeczki.
- To dla Ciebie.
- Dziękuję - przyjąłem małą kopertę, by zaraz ją otworzyć. W środku znajdowało się ręcznie robione zaproszenie na jej przedstawienie - Jakie śliczne! Sama je zrobiłaś? - na różowej kartce, było napisane, że księżniczka zaprasza wujka Hoesoka i bardzo pragnie, by się zjawił. To było niezwykle urocze i rozczulające - Oczywiście skarbie, że wujek przyjdzie - kucnąłem, wystawiając do niej mały palec - obiecuje.
Dziewczynka od razu odwzajemniła gest, przez co oboje się zaśmialiśmy.
- I wiesz? Po przedstawieniu pójdziemy na gofry, jeśli twój wujek pozwoli - dziewczynka od razu skierowała swój wzrok w stronę Mina, robiąc przy tym maślane oczka.
- Jeśli pozwolisz mi iść z wami.
- Inaczej nie idziemy! - krzyknęła podekscytowana.
/////
Jak to pisałam, to przypomniały mi się czasy, kiedy sama siedziałam przy maszynie, tworząc cosplaye 💜
No, ale już niedługo kończymy i ruszamy z innymi dłuższymi seriami <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro