Rozdział 1: Krawiec
[1643 słów]
~~YOONGI POV~~
- Wujku wujku! - usłyszałem, gdy mała dziewczynka biegła z całych sił prosto w moje ramiona.
Jennie byłam córką mojej świętej pamięci siostry, która niedawno zginęła w wypadku, osieracając tym swoją jedyną pociechę. A była ona dzieckiem naprawdę uroczym, potrafiła oczarować swoim zachowaniem każdego kogo spotkała. Przez co kochałem ją jak własne, mimo, że przez swoją orientacje seksualną, nawet nie myślałem o własnych. Lecz od śmierci mojej siostry, to właśnie ja zostałem prawnym opiekunem Jennie, gdyż nie posiadaliśmy innej rodziny. Dlatego też chciałem jej zapewnić wszystko co, by tylko chciała.
- Co tam mały kwiatuszku? - powiedziałem, podnosząc ją.
- Będę grać księżniczkę w przedstawieniu! - powiedziała dumnie, wypinając pierś do przodu.
- W końcu prawdziwe księżniczki mogą grać tylko księżniczki - zaśmiałem się życzliwie, idąc prosto do samochodu.
- Więc muszę mieć śliczną sukienkę~
- Na pewno znajdziemy coś w twojej szafie - powiedziałem, gdy otworzyłem samochód. Posadziłem dziewczynkę wygodnie w foteliku, po czym zapiąłem jej pas bezpieczeństwa. A po chwili sam zasiadłem na miejscu kierowcy.
- Ale wujku... ona musi być jak z bajki~ musi mieć dużo falbanek, koronek - wyliczała na paluszkach.
- Masz wiele takich~
- Nieprawda - posmutniała - muszę wyglądać jak księżniczka... Bo inaczej koleżanki nie przestaną mi dokuczać... - jej słowa ukuły mnie w serce. Wielokrotnie rozmawiałem z rodzicami jej rówieśniczek, by doprowadzili swoje pociechy do porządku, lecz jak widać bez rezultatu. A rozmowa z nauczycielami również nie przynosiła żadnych efektów, gdyż to nie oni odpowiadają za wychowanie tych dzieci.
Przetarłem twarz dłońmi. I co mam zrobić? Nie umiałem jej odmówić, ale jednocześnie nasze problemy finansowe nie pozwalały na kupno drogiej sukni. Niestety nasza firma ostatnio dostaje mało zleceń, przez co automatycznie jadą nam po pensjach.
- Wujek coś wymyśli - posłałem dziewczynce ciepły uśmiech, który zaraz odwzajemniła.
- Jesteś najlepszy! - pisnęła z radością, machając swoimi małymi nóżkami.
Po powrocie do domu przeglądałem na swoim laptopie różne strony, gdzie mógłbym zakupić tanią, ale jednocześnie idealną sukienkę dla małej. I nie sądziłem, że to może zająć mi tak wiele czasu. Przeszukiwałem internet wzdłuż i wszerz, by dowiedzieć się, że możliwie najtańszą opcją jaką można wybrać to wybranie się do krawcowej. Co prawda znalazłem kilka sukienek, ale ilekroć pokazywałem je dziewczynce, to tylko marszczyła nosek, mówiąc, że jej się nie podobają.
Wcześniej spytałem Jennie, kiedy ma odbyć się to przedstawienie i na szczęście był jeszcze miesiąc do całego wydarzenia, by wszystkie dzieci mogły dobrze nauczyć się swoich ról. Dlatego też nie miałem innego wyboru, jak wybrać się z siostrzenicą, by prosić jakąkolwiek krawcową, aby uszyła sukienkę jej marzeń.
- Niedługo pójdę z torbami... - westchnąłem sam do siebie, ale nie ścierpiałbym jej zawiedzionego spojrzenia, gdybym kupił byle co.
Nie zastanawiając się długo poszedłem do pokoju dziewczynki, która właśnie bawiła się swoimi ulubionymi lalkami, siedząc na bladoróżowym, puchatym dywanie. Oparłem się więc o framugę, by dokładnie przyjrzeć się temu słodkiemu widokowi.
- Jedziemy jutro po twoją sukienkę księżniczko - powiedziałem z uśmiechem, na co dziewczynka od razu upuściła zabawki, podbiegając do mnie. Nim zdążyłem kucnąć, Jennie przytuliła się do mojej nogi. Ten widok rozczulił mnie na tyle, by zaraz ją podnieść i złożyć na jej pyzatym policzku buziaka.
- Kocham Cię wujku! - od razu wtuliła się w moją szyje, ściskając mocno.
- Ja Ciebie też kwiatuszku.
🌸🌸🌸
Odwiedziliśmy chyba kilkanaście pracowni krawieckich, ale wszędzie albo odmawiano przyjęcia zamówienia, wykręcając się dużą ilością zleceń bądź też tym, że oni nie szyją od podstaw, tylko naprawiają różne tkaniny.
W pewnym momencie miałem już się poddawać, gdy została mi ostatnia pracownia, jaką znalazłem za pomocą mapy swojego miasta w telefonie. Szedłem już zrezygnowany, będąc dosłownie pewny, że i tutaj zostanę odesłany z kwitkiem.
Otworzyłem już lekko zniszczone drzwi, a po całym sklepie rozległ się cichutki dźwięk dzwoneczka, który poinformował sprzedawce o nowym kliencie. Z zaplecza dla pracowników wyszedł rudowłosy chłopak, który przywitał nas z ogromnym uśmiechem, ukazując swoje słodkie dołeczki w policzkach. Podszedł on do lady i ilustrując naszą parę swoim wzrokiem, zapytał.
- W czym mogę pomóc? - jego głos był tak kojący, że przez chwilę nawet zapomniałem o swoich dotychczasowych problemach, ani powodu, dla którego się tutaj znalazłem. Dziewczynka skierowała na mnie swój wzrok, ale widząc brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony, sama podeszła do lady i stojąc na paluszkach, by lepiej widzieć sprzedawce, zaczęła.
- Będę grać księżniczkę, więc potrzebuje ślicznej sukienki - jedno trzeba było przyznać. Jennie zawsze była odważnym dzieckiem i nie miała nigdy problemu, by podejść i porozmawiać nawet z obcymi.
- Sukienka księżniczki - krawiec robił teatralnie zamyśloną minę, zadał kolejne pytanie tego spotkania - na kiedy jej potrzebujesz?
- Za miesiąc - w końcu i ja włączyłem się do rozmowy.
- Myślę, że da się coś zrobić - uśmiechnął się i sięgnął po stary już zeszyt, w którym zapewne zapisywał wszystkie projekty swoich klientów - to powiedz mi słoneczko, co byś chciała na tej sukni.
- Chce dużo falbanek i kryształków, by inni mi zazdrościli.
- Ale tak z umiarem... - wtrąciłem się, nie mogąc pozwolić, by ta suknia pochłonęła nie wiadomo jaką sumę pieniędzy.
- Rozumiem - zapisywał wszystko co dziewczynka mówiła, by po chwili wyciągnąć ze swojego fartucha centymetr - pozwoli księżniczka, że wezmę z niej miary, by suknia leżała idealnie? - po sali zaraz rozniósł się cichy chichot Jennie, a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
Mężczyzna zaraz zaczął dokładnie mierzyć dziewczynkę, a zebrane informacje również zapisywał w swoim zeszycie, który podczas pisania wydawał z siebie charakterystyczny dźwięk starego pergaminu.
- Ile to będzie kosztować? - Bałem się, że nie będę w stanie zapłacić takiej sumy pieniędzy za pomysły mojej siostrzenicy. Lecz gdy rudowłosy powiedział ceny w jakich wahają się takie zamówienia, trochę mi ulżyło. Co prawda i tak nie było to tanie, ale jednak na tyle, że chyba mogłem sobie na to pozwolić.
- Ale dokładną cenę będę mógł panu podać po skończeniu pracy.
- Rozumiem - uśmiechnąłem się - Żadne studio nie chciało podjąć się szycia tego... Więc jest pan naszą jedyną nadzieją - tymi słowami wywołałem na policzkach niższego mężczyzny rumieńce, które uznałem za niezwykle urocze.
Musiałem przyznać, iż idealny w każdym calu, że chętnie umówiłbym się z nim. Ale wiedziałem także, że nie każdy piękny chłopiec to gej, więc nie chciałem naruszać intymności rudowłosego. Choć było to dla mnie naprawdę trudne, bo chciałem go poznać. Wiedzieć czym się interesuje czy też jakie jest jego ulubione jedzenie, by kiedyś móc przygotować takie dla niego. Niektórzy powiedzą, że to szalone, ale ten mężczyzna zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia.
- Niestety wiele osób nie lubi szyć od podstaw - posłał mi swój kolejny słodki uśmiech - Ale na szczęście dobrze Pan trafił.
- Bardzo się z tego cieszę.
Po chwili podbiegła do mnie uradowana siostrzenica, którą zaraz wziąłem na ręce. Jej radość zawsze zarażała wszystkich wokół, a widząc jej usta wygięte w szerokim uśmiechu, sam czułem tą ekscytację, która od niej biła.
- Powiedz mi jeszcze księżniczko - zwrócił się do niej krawiec - jaki chcesz kolor sukienki? - Jennie od razy zamyśliła się, starając się wybrać odpowiedni kolor.
- Biały - powiedziała nagle, zaskakując tym nawet mnie.
- Biały? - zapytałem od razu, myślałem, że wybierze różowy jak każda dziewczynka w jej wieku, albo chociażby inny wesoły kolor - czemu ten?
- Czyżbyś chciała być wyjątkowa? - uprzedził dziewczynkę krawiec, ona zaś pokiwała głową - Więc biała suknia dla wyjątkowej księżniczki - Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej, patrząc na nią rozczulonym wzrokiem, po czym przeniósł swój wzrok na mnie - Czy możemy umówić się na przyszły tydzień na pierwszą przymiarkę?
- Tak tak... oczywiście - musiałem się otrząsnąć ze swoich rozmyślań, by zaraz potwierdzić swoją obecność z Jennie w jego salonie.
- Świetnie - uśmiechnął się - która godzina, by pasowała?
Wyciągnąłem z marynarki telefon, aby sprawdzić swój grafik na przyszły tydzień. Nie miałem wtedy wolnego dnia, ale chyba nic nie stało na przeszkodzie, by umówić się na jakąś popołudniową godzinę, prawda?
- Tak najlepiej po 16...
- W takim razie między 16.30 a 17 może być?
- Nie ma problemu.
- Jeśli się też pan spóźni, to nic się nie stanie - uśmiechnął się - ah i jeszcze prosiłbym o pana nazwisko i numer telefonu w razie jakiś problemów.
- Min Yoongi - przedstawiłem się, a po chwili podałem numer do siebie.
- Proszę - rudowłosy podał niewielki kartonik, na którym widniała nazwa firmy i numer telefonu - gdyby jednak nie mógłby pan dojechać, to proszę zadzwonić - kiwnąłem tylko głową, przyglądając się wizytówce, którą po chwili wyrwała mi z rąk Jennie.
- Tylko nie zgub - mruknąłem do dziewczynki, która również, jak ja przed chwilą wpatrywała się w karteczkę - W takim razie do widzenia.
- Do widzenia.
- Pa pa wujku - dziewczynka żwawo pomachała do chłopaka, który zaraz odwzajemnił gest.
- Do zobaczenia księżniczko - zastanawiałem się, jak to robi, że jego ust nie schodził uśmiech. Miałem nadzieję, iż to nie jest tylko wyćwiczona maska dla wszelkich klientów. Gdyż musiałem przyznać, naprawdę wyglądał jak najprawdziwsze słońce, które wywoływało u innych szczęście.
Po pożegnaniu wyszliśmy zadowoleni, w końcu mamy załatwioną sukienkę dla małej.
Zabrałem małą jeszcze na lody, bo gdy przechodziliśmy koło niewielkiej lodziarni, to aż ślinka ciekła jej po brodzie, więc jak zawsze nie mogłem odmówić, zwłaszcza jej oczom, w których tańczyły małe iskierki radości.
Zamówiłem, więc pucharek czekoladowych lodów z owocami dla Jennie, która wybierała je chyba z 10 minut, zastanawiając się, jaki przysmak będzie dla niej odpowiedni, a sobie wziąłem filiżankę zwykłej kawy.
Dziewczyna między czasie opowiadała mi, gdy nie wpakowywała sobie łyżeczkę z lodowym deserem do buzi, jak jej nowy wujek uszyje jej najśliczniejszą sukienkę na całym świecie i każdy kto ją zobaczy, uzna ją za prawdziwą księżniczkę. Ja tylko uśmiechałem się po nosem na jej kolejne stwierdzenia.
Gdy wróciliśmy do domu, od razu kazałem dziewczynce się umyć i porządnie wyszorować zęby, więc gdy tylko zostałem sam, ponownie zerknąłem na niewielki kartonik z danymi krawca.
- Hoseok... Śliczne imię.
/////
Witam moje herbatniczki <3
Teraz przychodzę do was z three-shotem, który będzie dla mnie rozgrzewką przed większymi projektami.
Gdyż w planach mam 2 jikooki i namjiny, który będzie w formie collabu z moją jedną z ukochanych autorek!
Dlatego biorę się żwawo do pracy, bo czeka mnie jeszcze wiele innych ff ;;
Zaczęła się jesień (tak wiem odkrycie roku xD), ale ubierajcie się ciepło i pijcie herbatkę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro