Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

036

Pamiętam błysk fleszy i ryż rzucany z każdej strony, kiedy biegliśmy razem po piasku, zaraz po złożeniu przysięgi. Pamiętam jak wziął mnie na ręce i wsadził na przyczepę ozdobionego pick-upa, jak odjechaliśmy w stronę domu weselnego, jak bawiliśmy się świetnie i jak piękne było nasze wesele. Pamiętam jak moja mama dogadywała się z Dorothy i Yasera tańczącego na środku parkietu pośród krewnych.

Pamiętam też lot do Kalifornii, pamiętam mój zachwyt gdy zobaczyłam nasze wspólne mieszkanie, pamiętam, że Zayn wniósł mnie przez próg w stylu panny młodej, którą byłam.

Teraz, siedząc na balkonie naszego mieszkania, trzy lata po ślubie, patrząc na przepiękny krajobraz, odpoczywałam od natłoku zajęć. Zaynowi się udało, z moim naciskiem, ruszyć w stronę kariery muzycznej. Naprawdę szło mu świetnie i od tygodnia siedział od rana do wieczora w studio, nagrywając swoją pierwszą płytę. Wierzyłam w niego, a on wierzył we mnie. Wykopałam z niego tego wspaniałego człowieka i teraz widzę, że było warto.

Moje rozmyślania przerwał trzask drzwi frontowych. Wstałam z uśmiechem i oparłam się o framugę drzwi balkonowych, zakładając ręce na piersi. Czekałam na jego reakcje, gdy mnie zobaczy. Wcale a wcale, nie założyłam na siebie bordowej, koronkowej bielizny i mini szlafroczka w tym samym kolorze, a Zayn wcale nie miał dzisiaj urodzin, taaa? Rozwiązałam delikatnie jedwabny materiał i patrzyłam na mężczyznę, zdejmującego buty.

Mój mąż stanął jak wryty, gdy w końcu mnie zobaczył. Dobrze. Pożądany efekt osiągnięty.

- Liv... kurwa mać - przeklął. Wyprostowałam się i zrobiłam kilka kroków w przód, zamykając za sobą drzwi. Czarne szpilki stukały o podłogę, powodując jeszcze większe napięcie. Nie ukrywam, że się nakręciłam.

- Jak minął dzień, staruszku? - mruknęłam, popychając go na fotel. Pochyliłam się lekko, opierając dłonie na jego kolanach.

- Mam wrażenie, czy urosłaś? - zapytał z pół uśmieszkiem, a ja czułam, że zaraz palnie jakiś zboczony tekst.

- Nawet jeśli, to co z tego? - weszłam na jego kolana, okraczając na wysokości ud. Oparłam ręce o barki mojego mężczyzny i patrzyłam, jak spina się pod wpływem mojego dotyku. Złapał mnie mocno za uda i podniósł się lekko, dotykając mojego nosa swoim.

- To, że albo będziesz musiała zdjąć te szpilki... - zrobił dramatyczną pauzę, poruszając swoimi ustami po moich. - Albo klęknąć.

Uśmiechnęłam się. Jak ja go znam...

***

Stałem przed szybą w naszej sypialni i obserwowałem ludzi przechadzających się po chodnikach. Spokojni, beztroscy, nie przejmujący się tym, czy zza rogu nie wyskoczy jakiś fotoreporter, żeby zrujnować im spacer. Odkąd Olivia trafiła do szkoły aktorskiej od razu ktoś ją wychwycił. Miała niepowtarzalną urodę i ekspresję, nie była sztuczna w żadnym calu, więc nie było to dla mnie zdziwieniem. Jesteśmy rozpoznawalną parą i miłe spacerki w naszym wypadku już od dawna nie wchodzą w grę. Odwróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem na widok jej pięknej buzi pogrążonej we śnie. Olivia jest najlepszym co mnie w życiu spotkało i każdy dzień u jej boku jest wart starań. Zaskakuje mnie mimo trzech lat małżeństwa codziennie, a przede wszystkim, nigdy mi się nie nudzi. Nie zawsze jest kolorowo, to prawda, kłócimy się, ale seks po kłótni jest równie dobry co zwyczajny. Choć żadne zbliżenie, fizyczne, czy psychiczne, przy Liv nie jest zwyczajne.

Moja królowa przebudziła się, przeturlała na brzuch i przesunęła w moją stronę, jak łasica. Uśmiechnąłem się i klęknąłem przy łożku. Wyglądała tak cudownie, że nie powstrzymałem się przed zrobieniem jej zdjęcia, które dodałem na instagram story.

- Co powiesz na małe wakacje? Jakaś ciepła wyspa? - zapytałem, a ona zmarszczyła brwi, wyciągając do mnie dłoń, którą zaraz złapałem w swoje dwie, o wiele większe niż jej. Pogładziłem jej pierścionki, zaręczynowy i obrączkę.

- To Ty miałeś urodziny, ja powinnam zaproponować Ci wycieczkę... - mruknęła, cmokając moje usta. - Co Cię tak naszło?

- Chce uciec na chwile od fleszy. Pochodzić z Tobą za rękę, kąpać się nago w ocenie czy zjeść kolacje i nie martwić się, że jakiś paparazzi nam to zepsuje - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się w ten swój wspaniały, rozbrajający sposób i oparła głowę na piąstce.

- Jesteś najwspanialszym mężem na świecie, mogą mi zazdrościć - mruknęła, unosząc mnie i ciągnąc na łóżko. Usiadłem obok i umożliwiłem jej wtulenie się w mój tors. Jej rozgrzana skóra na mojej... zaraz się nakręcę.

- A mi mogą zazdrościć najlepszej na świecie żony - westchnąłem, całując ją w czoło. Opadliśmy na poduszki i pozwoliliśmy sobie na jeszcze trochę odpoczynku.

To ona jest moją najwspanialszą rzeczywistością. Bez niej, nie był bym sobą, tylko zapatrzonym w pieniądze księciem.



KONIEC.







***
wiec tak, to koniec, winna jestem wam jednak wyjaśnienia. moje życie się komplikuje, mam złamane serce, a nie chce spieprzyc przez to książki, która jest moim największym sukcesem. jeśli wszystko się ułoży, to wrócę do was z częścią druga „Prince" wiec możecie śledzić tutaj aktywność:) póki co zapraszam na moje inne opka, udzielam się tam trochę

do zobaczenia! xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro