Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

018

Gdy pokonaliśmy ścieżkę wśród drzew i krzewów, moim oczom ukazało się najpiękniejsze zjawisko w moim dotychczasowym życiu. Duża i przestronna klatka z siatki była pełna roślinek i różnych „torów" do kicania dla króliczków, których było co najmniej piętnaście. Zayn otworzył drzwi i znaleźliśmy się w małym przedsionku, po czym zamknął je i sprawdził czy są szczelne, a zaraz otworzył następne drzwi do małego raju z uroczymi króliczkami.

-Jesteście wszystkie takie piękne! - powiedziałam z zachwytem, odkładając małego królika i patrząc, jak biegnie do swojej mamy. - Aimee to chyba często tu przesiaduje.

-Właściwie to nie - odezwał się Zayn. - Rzadko w ogóle bywa w domu. Miała kaprys żeby mieć króliki to rodzice jej kupili, a potem o nich zapomniała, zajęła się kotem, potem psem, a mniejsza... - westchnął.

-Oburza cię to? - zadałam pytanie, odwracając się w jego stronę. Kucał i trzymał na kolanach jednego z większych królików.

-Trochę. Przecież to żywe stworzenia, nie zabawki - westchnął.

-A nie oburzało cię zabawianie się ludzkimi uczuciami? - prychnęłam. - Bo dokładnie to co Aimee zrobiła z królikami, ty zrobiłeś ze mną. Kiedy tylko ci się znudziłam, znalazłeś sobie innego, rudego kotka - powiedziałam z takim jadem, że sama siebie nie poznawałam. - Nie ważne.

Ruszyłam do wyjścia, ale Zayn oczywiście musiał mnie zatrzymać. Złapał mnie za nadgarstek, który zaraz wyrwałam, ale spojrzałam na niego.

-Nie znudziłaś się, nigdy się nie znudzisz. Przepraszam, Olivia, mi naprawdę zal...

-Nie obchodzi mnie to - przerwałam mu. - Nie pokazuj mi uczuć, których nie potrafisz udowodnić czynem.

I wyszłam, a on już mnie nie zatrzymywał.

***

Wieczorem sprzątałam kuchnie, a Claire rozwieszała pranie w suszarni. Postanowiłam zamienić się z nią obowiązkami, bo powiedziała, że potrzebuje poprzebywać w cichym miejscu.

Kiedy zmywarka była nastawiona, a blat lśnił, zabrałam się za mycie podłogi.

-Claire czy masz może... - wypowiedź przerwało głośne piźnięcie o posadzkę.

-Czy ja naprawdę powinnam przy zmywaniu wystawiać wielki baner: „UWAGA, MOKRA PODŁOGA."? - zaśmiałam się, gdy Nico podnosił swoje obolałe ciało.

-Dobrze by było - jęknął, masując obolały tyłek. - Gdzie Claire?

-W suszarni - powiedziałam, kontynuując zmywanie. Nico podszedł i pocałował mnie w czoło, po czym bez słowa wyszedł z kuchni.

Kiedy skończyłam zmywać, odniosłam mopa do pomieszczenia gospodarczego przy kuchni i udałam się do salonu, uprzątnąć wcześniej zostawione tam chemikalia do polerowania blatów. Tu wszystko codziennie musiało lśnić. I tak jak kochałam porządek, ten już powoli mnie denerwował. Jedyne miejsce w którym wiecznie był bałagan to pokój Zayna. 

Kiedy wszystko było już na swoim miejscu, udałam się na górę. Przeszłam się po całym piętrze ogromnej rezydencji i sama nie wierzyłam, co słyszę. Gdy znalazłam się w pobliżu pokoju, w którym spała Claire, do moich uszu doszedł dźwięk ewidentnie jęczącej kobiety. Starała się być cicho, ale cholera! Podeszłam bliżej i omal nie parsknęłam śmiechem. Oni uprawiali seks w domu Malików, a Claire wcale nie była cicha! Jak najciszej odeszłam w stronę swojego pokoju, ciesząc się w duchu, że w pewnym sensie przyczyniłam się do powstania ich związku. 

Kiedy przekroczyłam próg swojego lokum, omal nie zakrztusiłam się śliną. Na moim łóżku leżał ogromny, przepiękny, przepasany złotą wstęgą bukiet czerwonych róż. Oniemiała podeszłam do niego zastanawiając się, jak znalazł się tu taki wielki obiekt, którego wnoszenia nie widziałam. 

Obok bukietu leżała karteczka. Uniosłam ją delikatnie i zakrywając rozchylone w zdziwieniu usta, przeczytałam tekst zamieszczony na kartce. 


Pozwól mi być swoim mężczyzną.

~Z. 






***

nie myślcie sb, że to już, bo nie już.

GRATULACJE KAROLA JESZCZE RAZ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro