015
jak zobaczycie „***" to włączcie piosenusie.
-Naprawdę pozwoliłaś mu ze sobą spać? - zapytała Chloe, znów jedząc te paskudne żelki.
-Wyglądał jakby tego potrzebował... A ja jestem zbyt dobroduszna. - westchnęłam.
-Wow, w końcu to przyznałaś - powiedziała. - Facet połamał nos mojemu bratu.
-Właśnie, jak Joey? Czy on..?
-Nie pamięta, że cię pocałował, jeśli o to chodzi. Nie pamięta też kto dał mu w pysk, ale nie będę go oświecać - spojrzałam na nią z wdzięcznością i już miałam podziękować, ale kontynuowała wypowiedź. - Zayn ma coś ewidentnie do Ciebie Oli. Nie zaryzykowałby tego - rzuciła mi jakimś pisemkiem przed oczy. Na okładce był wściekły Zayn zamachujący się na chłopaka. Na szczęście w ogóle nie było widać, że to Joey. - Na zdjęciu przy krótkim artykule widać zarys twojej postaci i wzrok Zayna w twoją stronę. On wygląda jakby ktoś dotknął jego żony, Olivia. Otwórz i spójrz na jego wzrok. To nie jest zwykłe spojrzenie, które można podarować byle lasce na ulicy.
Otworzyłam podaną stronę i nawet nie czytałam nagłówku ani artykułu. Mało mnie to obchodziło. Spojrzałam za to na zdjęcie, na którym odciągam Zayna od tłumu. Było zrobione w dobrej jakości, natomiast w fatalnym położeniu. Moje ciało było odwrócone od aparatu, w stronę chłopaka, a Zayn o mało co nie upadał. Ale jego wzrok... był rozkojarzony i wpatrzony w moją twarz jak w obrazek. Czemu nie widziałam tego wcześniej? Tego spojrzenia... pełnego fascynacji i pewnego rodzaju ulgi, której nie mogłam zinterpretować. Pomijając jego niesamowitą urodę, te oczy z mieszanką wszelakich uczuć skradły powoli moje serce.
-Sama widzisz. Facetowi odbiło na twoim punkcie w takim stopniu, że rzucił się na faceta w klubie pełnym papsów.
Serce na moment zabiło mi mocniej.
***
Weszłam do posiadłości Malików załamana i ogarnęłam wzrokiem wszystko co się działo. Nie było mnie dwie godziny. Claire i Nico dostali wolną sobotę. Malik zdążył rozpętać Project X.
Podeszłam do jednego z ochroniarzy i założyłam ręce na piersi. Spojrzał na mnie niewinnie.
-Jesteście do dupy goryle, że zwykła służba wychodzi z domu, a Zayn odwala to - pokazałam dłońmi na salon pełen roztańczonych ludzi. - Ile wy macie lat?! Trzy?! - złapałam się za włosy i ruszyłam do źródła muzyki, czyli do wielkiej wieży po środku salonu.
Niestety ktoś przeszkodził mi w dotarciu do celu. Silne ramiona owinęły się wokół mojej talii, pierwsze co pomyślałam, to Zayn. Ale ten dotyk był inny. Był pijacki i mnij stanowczy, niż dotyk Mulata.
Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam w tęczówki niejakiego Liama. To ten, który nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia nad basenem.
-Zayn miał racje, jesteś drobna, ale bardzo zgrabna - wymamrotał, nachylając się nad moim uchem. Odsunęłam się z obrzydzeniem i odepchnelam go, kładąc mu dłoń na klatce.
-Zaraz zgrabnie złamie ci nos, więc lepiej się zamknij. Gdzie gospodarz? - zapytałam.
-Pociągnął jakąś rudą na górę.
Serce mi się zatrzymało. Poczułam jak rozlatuje się na milion kawałeczków i łzy zebrały mi się w oczach. Nie zrobiłby tego. W sumie, jest wolny, ale po tym wszystkim... Dlaczego?
Byłam tak osłupiała, że nie zarejestrowałam jak Liam znów próbował mnie do siebie przysunąć. Sprzedałam mu siarczysty policzek i odeszłam jak burza, chwyciłam kabel od wieży i wyrwałam go z kontaktu, a w domu nastała cisza. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a ja stanęłam na pufie.
-WYPIERDALAĆ W PODSKOKACH, ALBO OCHRONA WAS WYNIESIE, CZY SIĘ ZROZUMIELIŚMY?!
Ludzie patrzyli na mnie chwile, po czym tłumnie opuszczali posiadłość. Moje zranione serce biło jak oszalałe i byłam w stanie zrobić wszystko. Więc ruszyłam na górę i wpadłam do pokoju Zayna, w którym wcześniej opisany chuj z rudą pizdą na kolanach, właśnie się obściskiwali.
- Ty kutasie złamany - wysyczałam z zaciśniętymi zębami. Ruda została zepchnięta i kiedy odzyskała równowagę, prychnęła na Zayna i wyszła. Chciała sprzedać mi bara, ale odwróciłam się bokiem i jeszcze powstrzymałam się przed podstawieniem jej nogi.
-Olivia, ja... ona... - jąkał się, a ja oparłam się o framugę i udawałam obojętną. W środku już ryczałam.
-Nie chciałeś, to ona się rzuciła, cokolwiek. Nie tłumacz mi się - warknęłam, odbijając sie od drzwi. - Jesteście wszyscy tacy sami. Nie zasłużyłeś na nic co ci dałam, a już tym bardziej na moje zainteresowanie Zayn.
-Liv proszę...
-Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam. - Po co było to pierdolenie, że jestem wyjątkowa?! - zrobiłam kilka kroków do przodu, stając pół metra od niego. - Po co robiłeś te maślane oczy w klubie, po co mnie całowałeś, po co przytulałes się do mnie w nocy szepcząc, że mnie potrzebujesz?! - Po co mówiłeś, że nie pozwolisz nikomu mnie dotknąć, a kiedy wyszłam stąd na dwie godziny, ty już obściskujesz to rude coś?!
-Przestań krzyczeć wariatko! - podniósł lekko głos, jednak w taki sposób żeby mnie nie przerazić. Prychnęłam i odwróciłam się, jednak złapał mnie za dłoń. Zacisnęłam oczy i stałam tak tyłem do niego. - Posłuchaj mnie.
-To nie ma sensu. Rzucam tą pracę, nie chce już na ciebie patrzeć nigdy więcej. - zaszlochalam, chociaz nie chciałam.
-Przerosło mnie to, jak bardzo mi na tobie zależy.
-Gówno prawda - wyszarpałam rękę i przeszłam kilka kroków.
-Olivia...
-Cześć Malik.
Wybiegłam z posiadłości, rozpłakując się doszczętnie.
~~~
dramejszyn
aaaa i zapraszam na nowe opowiadanko z Zaynem, „Criminal" - już na moim profilu;)❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro