Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

013

Jbc to nie sprawdziłam bo nie chciało mi się już


Było okrutnie głośno, ale słyszałam jego ciężki oddech, kiedy siedział na kanapie i przecierał twarz dłońmi. Byłam roztrzęsiona i nie wiedziałam co mam zrobić, odwróciłam się i dostrzegłam, że Chloe, Harry i Joey zniknęli z miejsca zamieszania. Wszystko wróciło do normy i ludzie tańczyli jakby nic się nie stało.

Spojrzałam z powrotem na Zayna i już chciałam się odezwać, jednak do loży wszedł Harry.

-Joey wraca z Chloe do domu. Typ rozjebał mu nos - warknął, ruszając w jego stronę. Stanęłam na jego drodze, kiedy Zayn również się podniósł. Byłam między młotem a kowadłem, wspaniałe.

-Harry ja mam już dość rozpierduchy na dziś. Proszę odpuść, zabiorę Zayna do domu, a ty proszę dopilnuj, żeby Chloe była cała. I powiedz ze wpadnę do niej jutro - położyłam mu dłonie na klatce, gdyż ciagle się zbliżał. Patrzył na Zayna stojącego za mną. - Harry proszę.

Spojrzał w dół, krzyżując spojrzenie z moim, po czym zacisnął powieki i wypuścił spięty oddech.

-Okej. Ale wiedz, że gdyby nie ty, ten skurwiel już by leżał nieprzytomny. Uważaj na siebie, młoda.

Po czym odwrócił się i wyszedł, a ja opuściłam głowę i przeczesałam dłonią włosy.

-Każdy głupi wie, że z palcem w dupie bym go położył - warknął za mną, wiec odwróciłam się wściekła.

-No ty się akurat nie masz czym, cholera, chwalić. Jesteś idiotą i... cholera Zayn ty krwawisz! - doskoczyłam do niego w sekundę i posadziłam znów na kanapie, oglądając jego wargę.

-To nic, zanim powalilem gnoja na łopatki odwinął się i trafił. Będę żył.

-Wracamy do domu, opatrzę ci to - westchnęłam, wyciągając telefon z kieszeni i weszłam w aplikacje Ubera.

***

Piętnaście minut później byliśmy już prawie w rezydencji Malikow. Zayn ma szczęście, że jego rodzice już wyjechali. To w jakim stanie upojenia alkoholowego był chłopak śpiący obecnie na moich kolanach jest totalną porażką.

Kiedy Uber zaparkował pod posiadłością, obudziłam go delikatnie i pomogłam wysiąść z auta, po czym przewiesiłam sobie jego ramie przez barki i ruszyłam do drzwi. Dobrze ze ochrona stała całą dobę. Nie musiałam się martwić o klucze.

Wczołgałam się ledwo po schodach i o mało co nie upuściłam go przy drzwiach do pokoju, na szczęście w miarę oprzytomniał i stanął w końcu na własnych nogach.

-Zdaje się jakbyś robił się coraz bardziej pijany - parsknęłam, kiedy za rękę przyciągnęłam go do łazienki i wyciągnęłam mini apteczkę. Usiadł na brzegu wanny i wyciągnął do mnie ręce, a ja tak czy siak musiałam, wiec usiadłam mu na kolanach i zaczęłam oczyszczać rozcięcie. Syczał i drżał, ale dzielnie dotrwał do końca.

-Upiłem się tobą. - mruknął, ściskając mnie w pasie. Parsknęłam śmiechem i odłożyłam apteczkę na półkę, próbując równocześnie wstać z jego kolan. Zayn zabuczał niewyraźnie w moje ramie i zakołysał się niebezpiecznie. Próbowałam się ratować, jednak na nic, bo pociągnął mnie do siebie i wpadliśmy do wanny. Zayn znalazł się nade mną i uśmiechnął tryumfalnie, na co zmarszczyłam brwi.

-Udawałeś pijanego... - nie zdążyłam dokończyć, bo... odkręcił wode! Pisnęłam kiedy zimne krople spotkały się z moją białą, cienką bluzką, szybko docierając do skory. Zayn zaczął się śmiać, a ja wykorzystałam sytuacje i skierowałam strumień wody na niego, przez co zrobił uroczą, przerażoną minę.

Po chwili zmienił pozycje. Wpół usiadł opierając się jedynie łopatkami o ścianę dużej wanny i przyciągnął mnie do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, a woda zmieniala temperaturę powoli na letnią.

-Nadal jestem na ciebie wściekła, nie unikniesz rozmowy o tym - powiedziałam, odgarniając mokry kosmyk włosów z jego czoła.

-Mogę rozmawiać z tobą o wszystkim. A szczególnie o tym, że nie pozwolę nikomu cię dotknąć.

Zawiesiłam się. Lecz nie mogłam myśleć spokojnie zbyt długo, poczułam delikatne muśnięcie warg Zayna na swoich. Przytulił mnie mocno do siebie i szczerze.

Straciłam znów głowę.



//
Hehe nie myślcie ze to koniec dramy bo nie koniec chyba nwm jeszcze

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro