Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

009

Niepewnym krokiem szłam w stronę głównego holu. Słyszałam rozmowy i śmiech dwóch mężczyzn, jak się okazało, był to Yaser i Zayn. Uśmiechnęłam się na widok syna w objęciach ojca. Widać było między nimi taką więź, jaka jest między mną i moją mamą.

-Mamy podglądacza - usłyszałam kobiecy głos za sobą. Odwróciłam się przerażona, żeby ujrzeć uśmiechniętą twarz Dorothy Malik. Nie wiedziałam jak się zachować. - Nie rozdziawiaj tak buziolka bo mucha ci wleci, złotko.

-Przepraszam.. Znaczy no.. Dzień dobry, pani Malik - wydukałam, drapiąc się po karku. - Ja po prostu nie chciałam zbytnio się narzucać, wie pani...

-Oj nie tłumacz się skarbie! - zaśmiała się i przytuliła do mnie, czym bardzo mnie zaskoczyła. - Co jak co ale aż tak pięknej pracownicy to się u nas nie spodziewałam. Pewnie niedługo tu jesteś, bo jeszcze miesiąc temu jak stąd wyjeżdżałam do męża nie było cię, mam racje?

Rany. Pierwszy raz ktoś mnie przegadał, powaga. Zmarszczyłam brwi i przetworzyłam jeszcze raz wszystkie informacje.

-Jestem pierwszy tydzień - odparłam, patrząc na szeroko uśmiechniętą kobietę. Nie wyglądała na taką, która odchowała już dwójkę dorosłych dzieci. Jedynie z bliska udało się dostrzec na jej twarzy ślady wieku. - Naprawdę jest pani piękną kobietą - palnęłam bez zastanowienia. - Boże, przepraszam, zawsze plotę co tylko pomyślę - zasłoniłam usta, a pani Malik uśmiechnęła się szeroko i jeszcze raz mnie przytuliła.

-Już cię lubię... - zmarszczyła brwi, kiedy znów na mnie spojrzała.

-Olivia - powiedziałam szybko, na co pokiwała głową. - Olivia Randy.

-A więc Olivia - usłyszałam za sobą mocny, męski baryton. Obróciłam się by stanąć twarzą w twarz z Yaserem Malikiem. - Miło cię poznać, Olivio - powiedział i wystawił do mnie rękę. Nadal przerażona, podałam mu swoją.

-Zazwyczaj jest gadatliwa, a co do czego jak mysz pod miotłą - powiedziała Claire, która stanęła wraz z Nicolasem obok mnie. Dostrzegłam też, że Zayn stał za swoim ojcem i dość intensywnie się mi przyglądał.

-Et tu Brute? - żachnęłam się w jej stronę, na co państwo Malik zaśmiali się, a Yaser poklepał mnie po ramieniu.

-Pracowita? - zadał pytanie, jak mniemam dotyczące mojej osoby.

-Jak mróweczka - powiedział Nico, więc uśmiechnęłam się uroczo w jego stronę. - O co byśmy jej nie poprosili, realizuje bez zająknięcia. Skarb nie kobieta.

-Zarumienię się - mruknęłam. Zaczynało mi przeszkadzać bycie w centrum uwagi. - Pewnie są państwo głodni? Claire przygotowała wspaniałego łososia w cytrynie. I risotto.

-Zaburczało mi w brzuchu, chętnie coś zjemy z małżonką.

***

Państwo Malik zaprosili nas do stołu razem ze sobą. Claire wyjaśniła mi, że traktowali ich tak od zawsze i nie lubili jadać sami, a swoich pracowników nazywali drugą rodziną. Było mi niesamowicie niezręcznie, zwłaszcza, że moje miejsce przypadło obok Zayna tak, że siedzieliśmy sami po jednej stronie stołu.

-Czym się zajmujesz Olivio? Opowiedz nam trochę o sobie - powiedział ojciec Zayna, kosztując zaraz po tym łososia. Odchrząknęłam i spuściłam wzrok, nie wiedząc co powiedzieć dokładnie.

-Jestem w okresie przejściowym, od października mam zacząć studia, ale... - zacięłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć, żeby nie wyjść na kretynkę. - Zbieram jeszcze pieniądze. Chce studiować na prywatnej uczelni.

-Oh, a jaka jest twoja wymarzona przyszła praca? - zadała pytanie Dorothy, opierając brodę na złączonych dłoniach. Uśmiechała się w taki matczyny sposób, że trochę się rozluźniłam.

-Marzę o byciu aktorką - odparłam, delikatnie wykrzywiając usta w uśmiechu.

-Chciałbym kiedyś zobaczyc twoje zdolności aktorskie - odezwał się w końcu Zayn, patrząc na mnie. Zmarszczyłam brwi i poczułam jego rękę na swoim udzie, którą przed chwilą niezauważalnie wsunął pod obrus. Kreślił delikatne kółeczka coraz to wyżej i wyżej, więc zacisnęłam uda.

-Mam nadzieję, że uda ci się spełnić marzenia w takim razie. Z pewnością obejrzymy jakiś film z twoim udziałem - Yaser podniósł kieliszek z winem i upił łyk, wciąż patrząc na mnie. - Jeszcze ty mi nie powiedziałeś Zayn, jak według ciebie sprawuje się Olivia? - zadał pytanie, a jego żona uśmiechnęła się przebiegle. Miałam dziwne przeczucie, że szukali mu towarzystwa, jakby miał dwa, a nie dwadzieścia dwa lata.

-Jest bardzo pomocna. Miła - masował moje udo przy każdym słowie, a mnie przechodziły dreszcze, które starałam się ukryć. - Mogę na nią liczyć, tak w skrócie. Jest naprawdę wspaniałą osobą.

Okej, było mega dziwnie. Czułam się bardziej jak na kolacji u rodziców swojego chłopaka, nie u pracodawców. Było mi niezręcznie, a ręka Zayna na moim udzie wcale nie polepszała sytuacji. W dodatku kultura zabraniała mi wstać od stołu, czy mogło być gorzej?

Mogło, kiedy zaoferowali mi, żebym spała w ich domu, jak Claire i Nico. Zayn poparł ten pomysł, mówiąc, że akurat obok niego jest wolny gościnny pokój. Mama Zayna powiedziała, żebym nie była taka skromna i została, zwłaszcza, ze mieszkam strasznie daleko od rezydencji. Byłam w piekle.

Ratujcie mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro