009
Niepewnym krokiem szłam w stronę głównego holu. Słyszałam rozmowy i śmiech dwóch mężczyzn, jak się okazało, był to Yaser i Zayn. Uśmiechnęłam się na widok syna w objęciach ojca. Widać było między nimi taką więź, jaka jest między mną i moją mamą.
-Mamy podglądacza - usłyszałam kobiecy głos za sobą. Odwróciłam się przerażona, żeby ujrzeć uśmiechniętą twarz Dorothy Malik. Nie wiedziałam jak się zachować. - Nie rozdziawiaj tak buziolka bo mucha ci wleci, złotko.
-Przepraszam.. Znaczy no.. Dzień dobry, pani Malik - wydukałam, drapiąc się po karku. - Ja po prostu nie chciałam zbytnio się narzucać, wie pani...
-Oj nie tłumacz się skarbie! - zaśmiała się i przytuliła do mnie, czym bardzo mnie zaskoczyła. - Co jak co ale aż tak pięknej pracownicy to się u nas nie spodziewałam. Pewnie niedługo tu jesteś, bo jeszcze miesiąc temu jak stąd wyjeżdżałam do męża nie było cię, mam racje?
Rany. Pierwszy raz ktoś mnie przegadał, powaga. Zmarszczyłam brwi i przetworzyłam jeszcze raz wszystkie informacje.
-Jestem pierwszy tydzień - odparłam, patrząc na szeroko uśmiechniętą kobietę. Nie wyglądała na taką, która odchowała już dwójkę dorosłych dzieci. Jedynie z bliska udało się dostrzec na jej twarzy ślady wieku. - Naprawdę jest pani piękną kobietą - palnęłam bez zastanowienia. - Boże, przepraszam, zawsze plotę co tylko pomyślę - zasłoniłam usta, a pani Malik uśmiechnęła się szeroko i jeszcze raz mnie przytuliła.
-Już cię lubię... - zmarszczyła brwi, kiedy znów na mnie spojrzała.
-Olivia - powiedziałam szybko, na co pokiwała głową. - Olivia Randy.
-A więc Olivia - usłyszałam za sobą mocny, męski baryton. Obróciłam się by stanąć twarzą w twarz z Yaserem Malikiem. - Miło cię poznać, Olivio - powiedział i wystawił do mnie rękę. Nadal przerażona, podałam mu swoją.
-Zazwyczaj jest gadatliwa, a co do czego jak mysz pod miotłą - powiedziała Claire, która stanęła wraz z Nicolasem obok mnie. Dostrzegłam też, że Zayn stał za swoim ojcem i dość intensywnie się mi przyglądał.
-Et tu Brute? - żachnęłam się w jej stronę, na co państwo Malik zaśmiali się, a Yaser poklepał mnie po ramieniu.
-Pracowita? - zadał pytanie, jak mniemam dotyczące mojej osoby.
-Jak mróweczka - powiedział Nico, więc uśmiechnęłam się uroczo w jego stronę. - O co byśmy jej nie poprosili, realizuje bez zająknięcia. Skarb nie kobieta.
-Zarumienię się - mruknęłam. Zaczynało mi przeszkadzać bycie w centrum uwagi. - Pewnie są państwo głodni? Claire przygotowała wspaniałego łososia w cytrynie. I risotto.
-Zaburczało mi w brzuchu, chętnie coś zjemy z małżonką.
***
Państwo Malik zaprosili nas do stołu razem ze sobą. Claire wyjaśniła mi, że traktowali ich tak od zawsze i nie lubili jadać sami, a swoich pracowników nazywali drugą rodziną. Było mi niesamowicie niezręcznie, zwłaszcza, że moje miejsce przypadło obok Zayna tak, że siedzieliśmy sami po jednej stronie stołu.
-Czym się zajmujesz Olivio? Opowiedz nam trochę o sobie - powiedział ojciec Zayna, kosztując zaraz po tym łososia. Odchrząknęłam i spuściłam wzrok, nie wiedząc co powiedzieć dokładnie.
-Jestem w okresie przejściowym, od października mam zacząć studia, ale... - zacięłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć, żeby nie wyjść na kretynkę. - Zbieram jeszcze pieniądze. Chce studiować na prywatnej uczelni.
-Oh, a jaka jest twoja wymarzona przyszła praca? - zadała pytanie Dorothy, opierając brodę na złączonych dłoniach. Uśmiechała się w taki matczyny sposób, że trochę się rozluźniłam.
-Marzę o byciu aktorką - odparłam, delikatnie wykrzywiając usta w uśmiechu.
-Chciałbym kiedyś zobaczyc twoje zdolności aktorskie - odezwał się w końcu Zayn, patrząc na mnie. Zmarszczyłam brwi i poczułam jego rękę na swoim udzie, którą przed chwilą niezauważalnie wsunął pod obrus. Kreślił delikatne kółeczka coraz to wyżej i wyżej, więc zacisnęłam uda.
-Mam nadzieję, że uda ci się spełnić marzenia w takim razie. Z pewnością obejrzymy jakiś film z twoim udziałem - Yaser podniósł kieliszek z winem i upił łyk, wciąż patrząc na mnie. - Jeszcze ty mi nie powiedziałeś Zayn, jak według ciebie sprawuje się Olivia? - zadał pytanie, a jego żona uśmiechnęła się przebiegle. Miałam dziwne przeczucie, że szukali mu towarzystwa, jakby miał dwa, a nie dwadzieścia dwa lata.
-Jest bardzo pomocna. Miła - masował moje udo przy każdym słowie, a mnie przechodziły dreszcze, które starałam się ukryć. - Mogę na nią liczyć, tak w skrócie. Jest naprawdę wspaniałą osobą.
Okej, było mega dziwnie. Czułam się bardziej jak na kolacji u rodziców swojego chłopaka, nie u pracodawców. Było mi niezręcznie, a ręka Zayna na moim udzie wcale nie polepszała sytuacji. W dodatku kultura zabraniała mi wstać od stołu, czy mogło być gorzej?
Mogło, kiedy zaoferowali mi, żebym spała w ich domu, jak Claire i Nico. Zayn poparł ten pomysł, mówiąc, że akurat obok niego jest wolny gościnny pokój. Mama Zayna powiedziała, żebym nie była taka skromna i została, zwłaszcza, ze mieszkam strasznie daleko od rezydencji. Byłam w piekle.
Ratujcie mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro