002
Kiedy Zayn i jego koledzy zasiedli do obiadu, udałam się nad basen aby dokończyć sprzątanie. Wydawało się tego więcej, niż faktycznie miałam do sprzątnięcia. Poszłam z dwoma workami przed dom, ale nie mogłam namierzyć śmietników, aż w oczy nie wpadły mi małe drzwiczki w murze otaczającym posiadłość. Otworzyłam je i jak się okazało, idealnie trafiłam. No tak, przecież na podwórzu posiadłości należącej do premiera nie mogły stać śmietniki. A imprezę i wielki syf to synuś zrobić może!
-Co tu robisz? - usłyszałam za sobą. Wystraszyłam się, więc pisnęłam, po czym odwróciłam się w stronę domu. Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna ubrany w szarą koszulkę i dżinsowe spodnie mierzył mnie wzrokiem.
-Um... Śmieci wyrzucam? - odparłam, marszcząc brwi.
-Nigdy koleżanki Zayna tego nie robiły - zaśmiał się cierpko, a mnie przeszły dreszcze. Dużo musiał mieć tych koleżanek?
-Nie jestem koleżanką Zayna, pracuję tu od dzisiaj - wzruszyłam ramionami, a jego jakby oświeciło. Nagle zmienił postawę i uśmiechnął się szeroko.
-To ty jesteś tą córką koleżanki przyjaciółki mojej mamy! - powiedział, przyciągając mnie do uścisku. Rany. - Olivia, tak? Miło cię poznać!
-Tak, to ja, a ty jesteś..? - facet odsunął się, trzymając mnie za ramiona. Jego radość była zaraźliwa. Uśmiechnęłam się.
-Nicolas Daquin, konserwator i ogrodnik tego przybytku. - podał mi dłoń, próbując być poważnym, ale ciągle się uśmiechał. - Claire cię już oprowadziła? Czy ja mogę mieć przyjemność to zrobić?
-Prowadź! - powiedziałam, a on machnął ręką żebym szła za nim. Więc ruszyliśmy do głównego wejścia domu.
***
Nicolas oprowadził mnie po całym domu, włączając w to pralnię, która mieściła się w piwnicy, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Pokazał mi całe piętro, aż doszliśmy do końca górnego korytarza.
-Tu mieszka nasz książę - Nico wskazał drzwi po lewej stronie, a ja podeszłam do nich automatycznie. Chciałam je otworzyć, jednak nie było mi to dane. Mężczyzna odciągnął mnie, przez co rzuciłam mu oburzone spojrzenie. - Panicz ceni sobie prywatność. - wyjaśnił.
-Właściwie, to przydałoby się posprzątać - odwróciliśmy się jednocześnie w stronę głosu. Młody Malik stał z rękami w kieszeniach. - Nico, naprawisz filtr od basenu, bo się spieprzył. - rozkazał, a ku mojemu zdziwieniu, Nicolas bez słowa odszedł. Aż tak bali się Zayna?
-Nie jest pan zbyt niemiły? - zapytałam, nie mogąc się powstrzymać. - Można to było zrobić grzeczniej. - spojrzał na mnie, a z jego oczu aż buchało wściekłością.
-Jesteś tu od prawienia Kazań, czy sprzątania? - rzucił kpiąco.
-Nikt mi nie powiedział, ze nie mam prawa się odezwać, gdy widzę coś niepoprawnego - zauważyłam, że mimo kpiącej maski, był pod wrażeniem. Nie wiem czy to dobrze, czy źle.
-Nie przesadź. - rzucił, ale mimo tego uśmiechnął się.
-Ogrodniczką nie jestem - wzruszyłam ramionami i wyminęłam go. Usłyszałam jak cicho parsknął śmiechem.
-Nie miałaś posprzątać w moim pokoju? - zapytał, kiedy już byłam tyłem do niego.
-No, po mopa idę.
//
Jak się ma nowy telefon, to aż się chce na nim pisać XD
Nicolas Cage to >>>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro