2. Czy to ten twój chłopiec?
Spał. Trwał słoneczny poranek, lecz Yeosang lubił spać do późna. Łoże stawało się wtedy nagle jakoś bardziej wygodne, że mógłby wylegiwać się w nim cały dzień.
Nie dano mu jednak długo odpoczywać, iż ktoś zagościł w jego pokoju. Został obudzony poprzez dotyk czyjejś zimnej dłoni. Nie był do końca świadomy kto głaszcze jego brązową czuprynę, lecz pozwolił mu na to, nie otwierając oczu. Wyobraził sobie swoją mamę, która często budząc go do szkoły, przeczesywała jego włosy, mówiąc spokojnym głosem, że czas wstawać. Tutejsza osoba nie odzywała się w ogóle, więc Kang nie mógł nawet zidentyfikować czy była to żeńska dłoń, czy może męska. Chłopiec był zbyt ciekawski, więc uchylił delikatnie oczęta, a im ukazał się nie kto inny jak brązowooki blondyn z mocno zarysowaną szczęką i w dostojnym ubraniu.
- Oh, wstałeś. Nie chciałem cię budzić, tak rozkosznie wyglądałeś podczas snu. - odezwał się starszy. Na pucułowatych policzkach Sanga pojawiły się małe, ledwo dostrzegalne rumieńce. Ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej tuż obok Księcia.
- Dlaczego cię wczoraj nie było? - spytał Kang z lekkim żalem.
- Miałem coś do załatwienia z moim ojcem, więc nie mogłem. Zatęskniłeś za mną? - spytał żartobliwie. Yeosang tylko spojrzał w inną stronę, nie chcąc odpowiadać. - Chodź ze mną. - odezwał się blondyn po chwili ciszy i złapał młodszego za nadgarstek, ciągnąć w stronę wyjścia z komnaty. Brązowowłosy szedł za nim posłusznie, już się mu nie sprzeciwiał, nie miał na to siły i nerwów.
Gdy obydwoje dotarli do jednych z tylnich drzwi wyjściowych z zamku, Yeosang się zatrzymał.
- Przecież jeszcze się nie przebrałem. Nie wyjdę tak. - odezwał się. Seonghwa tylko westchnął, puścił chłopaka i kazał mu iść się szybko przebrać, a gdy tamten wrócił z powrotem, był ubrany w dostojny strój składający się z kremowych, materiałowych spodni i fioletowej, za dużej na niego, zwiewnej koszuli z wyszytymi złotymi wzorkami. Starszy zmierzył go wzrokiem i wyciągnął swą dłoń w jego stronę. Młody już bez wachania za nią złapał i dał się prowadzić z miejsce mu nie znane.
Podczas gdy zmierzali w tylko Parkowi znane miejsce, Yeosang rozglądał się po okolicy. Zauważył jak piękny był zamek, jak okolica wokół niego była żywa, pod względem nie tylko ludzi, ale także roślinności. Drzewa były posadzone wzdłuż dróżki, którą zmierzali, na której akurat nie było ludzi. Za drzewami kwitły różnorakie kwiaty wśród, świeżej zielonej, dobrze przyciętej trawy. Yeosang poczuł też jak mocno słońce tego dnia grzało i oślepiało swoimi jasnymi promykami. Wystawił jedną rękę, by ukryć swe oczęta od bolącego światła i rozglądał się dalej. Długie zwiedzanie nie było mu dane, ponieważ starszy z chłopców zatrzymał się. Usiadł na ławeczce z jasnego drewna, poklepując miejsce obok siebie, dając tym samym znak młodszemu, by się dosiadł.
- Yeosang, chciałem ci opowiedzieć mniej więcej o ustalonych przeze mnie zasadach, których, dobrze by było, gdybyś przestrzegał i... - przerwał swą wypowiedź książę. - Co tam robi San? - spytał bardziej sam siebie, puszczając w zapomniane wcześniejsze zdanie. - San! San! - krzyknął za blondwłosym, przystojnym chłopakiem, który rozglądał się nerwowo po dziedzińcu. Najwyraźniej usłyszał wołania, iż zaczął zmierzać ku dwójki chłopców siedzących na ławce.
- Książę Seonghwa. - odparł i ukłonił się.
- Teraz możesz zwracać się do mnie normalnie Sannie. Powiedz mi proszę, co robisz o tej godzinie poza zamkiem? Nie miałeś być teraz z moimi braćmi? - spytał Park.
- Ah, najwyraźniej pomyliły mi się godziny, myślałem, że to mój czas wolny, przepraszam. - powiedział i skinął lekko głową. - A któż to? - spytał kierując swój wzrok na brązowowłosego chłopca, który mu się przyglądał.
- Jest to Kang Yeosang, mieszka teraz w tym zamku. - odparł książę bez większych wyjaśnień. - To jest Choi San. Mój służący i jednocześnie przyjaciel. - powiedział tym razem w stronę Kanga.
- Ależ jak to? Jest tego jakiś powód? Nigdy wcześniej go nie widziałem. - odezwał się nieco zdziwiony chłopak. Książę już otwierał usta, by odpowiedzieć, gdy przy trójce chłopaków pojawił się kolejny chłopiec.
- Książę Seonghwa, widział książę gdzieś moją mamę? - spytał brązowowłosy chłopak z okrągłymi, czekoladowymi, zaciekawionymi oczkami, okrągłymi, pucułowatymi policzkami i ładnymi usteczkami oraz w grzywce, która nadawała mu uroku.
- Możesz iść San. - skinął głową do wspomnianego chłopaka, by zaraz zwrócić się do nowoprzybytego. - Twa matka pojechała dostarczyć list do zachodniego królestwa, powinna niedługo wrócić. - odparł. Yeosang przysłuchiwał się słowom i najbardziej przykuła jego uwagę część o zachodnim królestwie. Przecież to królestwo, z którego pochodzi! Spojrzał na księcia, który nie raczył darzyć go tym samym.
- Dobrze. W takim razie poczekam na nią. - odparł i ukłonił się lekko. - Co to za chłopak? Jestem Choi Jongho! - zwrócił się do Sanga i skinął głową w jego stronę.
- Kang Yeosang. - odparł i odpowiedział mu tym samym.
- Jongho jest synem jednej ze służek, jest bratem Sana i przyszłym służącym jednego z mych braci. - wtrącił się Seonghwa.
Jongho miał już wracać do zamczyska, więc Park chciał kontynuować opowiadanie o zasadach, lecz zjawiła się kolejna osoba.
- Więc... W godzinach nocnych powinno być cicho, najlepiej byłoby gdybyś... - znów nie dokończył ponieważ odezwał się nieznany Yeosangowi jszcze chłopak. - ugh. - warknął cicho pod nosem książę. Znowu ktoś mu przeszkodził.
- Hej Hwa, co to za chłopiec i czemu tak poprostu tutaj siedzi? - spytał. - Nie masz szacunku do księcia? - zwrócił się tym razem do Kanga z dość niemiłym wyrazem twarzy. Wyglądał jakby był gotów wyrzucić chłopaka za dziedziniec.
- Kim Hongjoong, uspokój się. Miej szacunek do mego gościa. - odparł z przerażającym spokojem. Yeosang spoglądał raz na księcia, to na rudego chłopaka.
- Gościa?
- Tak, nie jest stąd, dlatego możesz go nie kojarzyć, lecz ugościłem go tutaj, więc wymagam od ciebie szacunku dla niego. - powiedział blondyn.
- W porządku. Jak się zwiesz? - spytał rudzielec.
- Kang Yeosang.
- Nawet ładny z ciebie chłopiec, Yeosang. - powiedział szczerze Joong. - Dobrze, ja idę już do swej komnaty, zaczyna się ściemniać. - odparł i ukłonił się lekko obydwu chłopcom.
- To był Kim Hongjoong, mój starszy kuzyn. Czasami bardzo denerwujący. Tak więc mogę dokończyć... - odezwał się blondwłosy.
- Park Seonghwa! - donośny krzyk wydobył się z ust Pana ubranego w dostojne, królewskie szaty. Zmierzał dość szybkim krokiem w stronę dwójki chłopców.
- Co znowu... - wymamrotał pod nosem książę. Odwrócił się w stronę, z której było słychać wołanie i wytrzeszczył lekko oczęta. - ojcze... - odezwał się, wstał z ławki i ukłonił, a zaraz po nim Yeosang zrobił to samo, jednocześnie dowiadując się, że ma doczynienia z samym Królem.
- Gdzieś ty był! Szukałem cię po całym zamczysku! Chciałem omówić z tobą ostatnio poruszoną sprawę, a ty raczysz sobie siedzieć na ławeczce przy dworcu?! Oh! A któż to? Czy to ten twój chłopiec, któregoś tutaj ugościł?
- Tak ojcze, to on. - odpowiedział Seonghwa, zerkając na brązowowłosego, który trzymał głowę spuszczoną w dół, okazując tym szacunek dla Władcy.
- unieś swą głowę i spójrz na mnie, chłopcze. - odparł pewnym tonem. Yeosang posłusznie wykonał polecenie. Widział skrzywioną twarz starszego Parka. - Brzydki nie jest. Nawet ładnego towarzysza żeś sobie, synu mój, znalazł. Tylko uszy ma jakieś takie śmieszne. - prychnął nieco lekceważąco. - Mamy coś jeszcze do obgadania. - zwrócił się do swego pierwotnego syna i skierował w stronę wejścia do zamku. Yeosang złapał się za swoje zaczerwienione uszy.
- Naprawdę są takie dziwne? - spytał jakby sam siebie.
- Nie. Masz naprawę fajne uszka, tylko on nie potrafi ich docenić, ale to już jest jego problem. - odparł Seonghwa. - jest już ciemno dlatego postaram się streszczyć ci to co miałem do powiedzenia i mam nadzieję, że już nikt mi w tym nie przeszkodzi. - powiedział Park i położył swą zimną dłoń, na tę mniejszą, która spoczywała na ławeczce. Kang nieco się spiął, ale książę zdawał się tym nie przejmować i zaczął mówić. - Nie próbuj wymykać się nocami z zamku, najlepiej nie wychodź wtedy ze swej komnaty, chyba, że stało się coś złego, wtedy przyjdź do mnie. Zwróć się do mnie w każdej chwili, gdy będziesz potrzebować, postaram się ci pomóc. Gdybyś się zgubił, spytaj którejś ze służek by zaprowadziła cię do mej komnaty, stamtąd będzisz znał drogę do tej swojej. W zamczysku nie dotykaj wiszących na ścianach obrazów oraz bądź miły dla służek. Możesz zaprzyjaźnić się z kimś z dworu i lepiej byś nie narobił sobie wrogów. Bądź mi posłuszny bym się nie denerwował. Bądź poprostu grzecznym chłopcem, dobrze? - spytał. W odpowiedzi uzyskał tylko skinienie głową. Pogłaskał lekko chłopca po brązowej czuprynie, złapał z powrotem za rękę i pociągnął w stronę zamku, ówcześnie wstając z drewnianej ławeczki.
Gdy byli już przy komnacie chłopca, wyższy z nich podał drugiemu klucz, tłumacząc, że jest od tej właśnie komnaty. Po otworzeniu wrot od pokoju Sanga, obydwoje weszli do pomieszczenia.
- Śpij dobrze, Yeosang. - odparł Seonghwa i już miał wychodzić, gdy zatrzymał go głos niższego.
- Panie. Mógłbym chociaż napisać list do swej matki? Na pewno się teraz o mnie zamartwia. - powiedział lekko drżącym głosem.
- Twej rodzicielce został już wysłany list wraz z kwiatami, które zebrałeś, nie masz się o co martwić maluchu. - odezwał się blondyn. Poklepał Yeosanga po głowie i szybko wyszedł z jego komnaty, przy wyjściu puszczając jeszcze do niego oczko. Wrócił do swojej sypialni, przeciągnął się zmęczony i szczęśliwy, że wreszcie mógł położyć się spać
A Yeosang? Stał nieruchomo przez jakiś czas na środku pomieszczenia. Ogarnęła go pustka. Wiedział, że teraz znajduje się w komnacie całkiem sam i bardzo to odczuwał, tak jakby nie miał już nikogo. Poczuł się naprawdę samotny, tak jak jego pojedyńcza łza spływająca po nieskazitelnym, bladym policzku chłopca. On naprawdę potrzebował się teraz do kogoś przytulić...
******
W końcu dodaję drugi rozdział. Może wyszedł chaotycznie, ponieważ dokańczam go prawie o 3 w nocy i chciałam poprostu przedstawić parę osób.
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, bo one bardzo motywują 🥺❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro