Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

- Ja pierdole, dlaczego ty musisz taki być?! - wydarł się blondyn rzucając na ziemię swój notatnik i zamaszystym ruchem zdejmując okulary, przez co mało nie wydłubał sobie oczu.

- Taki, czyli jaki? - odpowiedział że stoickim spokojem Mino przewracając kolejną stronę książki, której tak naprawdę nie czytał, nawet nie podnosząc wzroku na swojego narzeczonego.

- Taki beznadziejny! Dlaczego mnie ignorujesz, hm? Zachowujesz się jakbym mnie tu nie było, a nic nie zrobiłem! Czekaj, czy ty się do mnie odezwałeś? - zapytał zatrzymując się nagle w miejscu, ponieważ wcześniej krążył w tę i z powrotem po krótkim odcinku dzielącym kanapę od telewizora.

- Zastanów się Taehyun, okej? I przestań się drzeć, głowa mnie już od tego boli... - mruknął i przyłożył teatralnie dwa palce do skroni marszcząc brwi i zaciskając na chwile powieki.

- Ty naprawdę jesteś beznadziejny! Wypruwam sobie flaki, staram się jak mogę, robię wszystko żeby ci dogodzić, a ty z dnia na dzień przestajesz się do mnie odzywać! No coś jest chyba kurwa nie tak?!

- Zamknij się w końcu i pomyśl o tym co robiłeś w czwartek wieczorem do cholery! Przestań robić z siebie wieczną ofiarę i naprawdę się ogarnij, bo za chwilę naprawdę będę beznadziejny i wykopię cię z domu, a wtedy nie będziesz już miał gdzie pójść! - krzyknął nagle brunet zamykając książkę z głośnym trzaskiem i ciskając ją o ziemię z przeraźliwym hukiem. Poderwał się z kanapy i szybkim krokiem przeszedł obok zszokowanego Taehyuna, krótkim korytarzem docierając do sypialni, której drzwiami demonstracyjnie trzasnął, aż młodszy podskoczył. Mężczyzna oparł się plecami o zimne drewno i wpatrywał się przed siebie zauważając wirujące w powietrzu płatki śniegu mieniące się srybrezystą poświatą w bladym świetle ulicznych latarni. Zsunął się po chwili na dół siadając ma podłodze i przyciągnął nogi do klatki piersiowej opierając brodę na kolanach. Ciepła ciecz ześlizgnęła się powoli po policzku, zostawiając po sobie cieniutką ścieżkę na jego rozgrzanej skórze. Za nią popłynęła kolejna, kolejna i kolejna, aż na dobre zaczął płakać, co zdarzało mu się niezwykle rzadko. Ba, praktycznie nigdy. Jednak teraz coś w nim pękło i musiał jakoś dać ujście swoim emocjom, których swoją drogą gromadziło się w nim coraz więcej. Cały czas w jego głowie echem odbijały się słowa blondyna. Jesteś beznadziejny!

Wiedział, że chłopak nie mówił tego do końca na poważnie, jednak to przelało czarę goryczy. Chyba jeszcze nigdy nie krzyczał na niego aż tak bardzo. Co prawda, zdarzało mu się podnosić głos, jednak nigdy aż tak. W trakcie ich kłótni nigdy nie latały przedmioty, ani nikt nie ciskał książką jak gromem. Głupio było mu się do tego przyznać, ale czuł się naprawdę skrzywdzony. W końcu nie powinien okazywać żadnych emocji, a jednak. Tamtej nocy, gdy spotkał Gabrielle, widział go z innym w klubie. Całowali się, a Taehyun był tak pijany, że nie pamiętał nawet o tym, że w tym klubie był. Mino postanowił czekać. Czekał dwa dni, trzy, cztery, aż w końcu dziś młodszy postanowił zapytać dlaczego do cholery nie odzywasz się do mnie od czterech dni? A on milczał jak zaklęty. Żaden mięsień w jego ciele nawet nie drgnął gdy chłodnym spojrzeniem mierzył go od góry do dołu w końcu zatrzymując wzrok na jego oczach, z których odczytał tyle emocji. Rozgoryczenie, smutek, zdziwienie, jednak nie dostrzegł jednego. Rosnącej z sekundy na sekundę furii, która w końcu rozsadziła jego drobne ciało i doprowadziła go do płaczu.

Miał sobie za złe, że nie odezwał się wcześniej, jednak z drugiej strony, Taehyun zasłużył by poczuć się choć częściowo tak jak on. By odczuł jego krzywdę i zrozumiał jak to jest być ignorowanym i wręcz zapomnianym. Chciał odegrać się za te wszystkie zdrady, do których jego narzeczony się nie przyznał, a o których on wiedział. Chciał żeby zabolało. Dziwnie było się do tego przyznać, ale on też chciał mu zadać ból. Nie ficzyczny, tylko ten psychiczny, który wykańcza cię od środka i wciąga coraz głębiej pod powierzchnię zabierając powietrze. Minho nie raz był ofiarą takich zagrywek ze strony blondyna. Wieczne fochy, cotygodniowe dramy, zdrady, wyprowadzki... Tego było już za dużo.

Jednak nie czuł się lepiej.

Wszystko było wręcz jeszcze gorzej niż wcześniej. Jego płuca zaciskały się boleśnie domagając się by wziął oddech, a on nie chciał tego robić, z obawy, że blondyn go usłyszy i będzie miał satysfakcję, że to znowu on jest górą. Przez tyle lat związku to on wygrywał każdą kłótnie zmuszając się do sztucznych łez i obracając sytuacje tak żeby to brunet był winny. Daleko było mu do tego potulnego i przyjaznego dzieciaka ze szkoły, który uroczo rumienił się na jego widok. Zniknęła cała niewinność, a została zastąpiona przez niezidentyfikowany jad i chęć krzywdy drugiej osoby.

Mino nie wiedział skąd ta przemiana się wzięła, ale nastąpiła bardzo gwałtownie i to najbardziej go zaniepokoiło.

Gdy w końcu zdecydował się otworzyć usta i odetchnąć głębiej z jego ust wyrwał się dziwny odgłos brzmiący jak połączenie jęku i szlochu. Za nim pojawił się następny i następny, jednak nic się nie poprawiało. Płuca dalej boleśnie się zaciskały, a serce biło z ogromną prędkością, jakby właśnie przebiegło maraton. Wiedział, że Taehyun go usłyszał i wyraźnie widział jak siedzi na kanapie i uśmiecha się parszywie z dziwną złośliwością w oczach.

Jednak rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Mężczyzna leżał zwinięty w kłębek na kanapie i wpatrywał się tępo w przestrzeń. Jego oczy były spuchnięte i przekrwione, a policzki wilgotne od łez. Cała jego twarz i szyja dalej miały delikatnie czerwony kolor, ponieważ gdzieś w środku, cały czas bulgotała w nim ta szaleńcza furia, która doprowadziła bruneta do płaczu.

Gdyby to była zwykła kłótnia pewnie uśmiechał by się teraz tryumfalnie nalewając sobie do kieliszka francuskiego wina bądź przeglądając internet i podjadając kwaśne winogrona.

Jednak on też płakał. Płakał i długo nie mógł się uspokoić. Cały czas walczył ze sobą by wstać, otworzyć drzwi ich wspólnego pokoju i przytulić się do bruneta. I przeprosić. Za wszystko. Potrzebował kojącego ciepła i słodkiego zapachu jego miękkiej skóry. Potrzebował tych silnych ramion oplatających jego talię i dużych dłoni, którymi delikatnie głaskałby go po głowie wtulając nos w jego włosy. Jednak nie wstał. Został na swoim miejscu tylko bardziej się kuląc i mocniej naciągając na dłonie rozciągnięte rękawy swojego ulubionego czarnego golfu.

Widok ponownie mu się rozmazał, a po policzkach spłynęły kolejne potoki łez. Zaciskał powieki mocniej za każdym razem jak do jego uszu dolatywały żałosne odgłosy rozpaczy Minho. Nie wiedział ile czasu dokładnie spędził w tej pozycji, jednak w którymś momencie, gdy jęki i szlochy osiągnęły swoje apogeum postanowił wstać.

Szedł powoli, ostrożnie stawiając każdy krok i modląc się, by żaden z białych paneli, którymi wyłożony był korytarz, nie zaskrzypiał przeraźliwie, jak to dosyć często miał w zwyczaju. Odetchnął głęboko naciskając klamkę i jego serce zabiło szybciej gdy zobaczył w jakim stanie jest straszy.

Leżał na ziemi zwinięty w kulkę. Dłońmi obejmował się za ramiona, na których widniały czerwone ślady po paznokciach, które zapewne wbijał sobie w skórę w geście frustracji i bezsilności. Wpatrywał się w Taehyuna wystraszony i spłoszony jak dzikie zwierzę. Podniósł się gwałtownie do siadu i pociągając nosem szybko wytarł twarz dłońmi.

- Czego chcesz? - warknął trochę ostrzej niż tego chciał. - Chcesz jeszcze trochę pokrzyczeć? Pośmiać się? Oh nie, czekaj, ty po prostu chcesz popatrzeć na to co mi zrobiłeś. Czy ty naprawdę czerpiesz jakąś chorą satysfakcję z zadawania mi bólu? Bo jeśli tak, to w tej chwili powinieneś osiągnąć życiowe spełnie...

Nie dokończył ponieważ blondyn znalazł się obok niego i zachłannie go pocałował przyciskając dłoń do jego policzka i zagarniając go bliżej siebie. Brunet był tak zszokowany tym co się właśnie działo, że przez kilka sekund pozostawał bierny, jednak potem oddał pocałunek z równym blondynowi zapałem. Nigdy nie całowali się tak chaotycznie i intensywnie. Co jakiś czas przypadkowo, albo może celowo przygryzali sobie wzajemnie wargi, wręcz kalecząc się nawzajem, jednak nie zwracali na to póki co żadnej uwagi.

Ten pocałunek nie miał nic wspólnego z ich miłością.

Był wręcz okropny, zwierzęcy i tak przeraźliwie cudowny, że nie byli w stanie go przerwać.

Taehyun mocno wbijał paznokcie w kark większego siadając na nim okrakiem, a Mino odpłacał mu się ciągnąc go zbył mocno za włosy i zbyt agresywnie atakując jego usta swoimi.

Starszy z dwójki w końcu jednym zamaszystym ruchem przekręcił się w lewą stronę przyciskając mniejszego do podłogi tak mocno, że ten aż jęknął nieprzyjemnie nie mogąc inaczej wyrazić swojego niezadowolenia.

Oderwali się od siebie zdyszani chcąc zaczerpnąć powietrza, jednak Mino miał inny plan.

Zamiast ponownie zacząć całować swojego chłopaka, on złapał za brzeg jego wełnianego golfu i zaczął powoli go rwać jakby był z bibuły. Taehyun obserwował jak mięśnie pleców napinają mu się pod obcisłą koszulką a potężne bicepsy prężą się jak nigdy przedtem by w końcu z potwornym jękiem materiału oderwał dosyć spory kawałek i obwiązać nim jego oczy. Mino zaczął niespiesznie najpierw całować, a potem coraz mocniej gryźć tak delikatną i wrażliwą skórę jego szyi, która już po kilku sekundach usiana była krwistoczerwonymi śladami. Nie sprawiało mu to żadnej przyjemności. Bolało go jak cholera, przez co wił się pod nim jak ryba wyciągnięta z wody próbując uciec, jednak gdy w końcu się poddał, wbił paznokcie w ramiona większego tak mocno, że tamten aż syknął. Cała tortura trwała jeszcze tylko chwilę, ponieważ później Mino zdobił coś, czego sam się nie spodziewał. Zaczął powoli, z nieprawdopodobną czułością całować wszystkie czerwone miejsca na skórze chłopaka. Jego usta stały się nagle delikatnie i miękkie jak satyna, delikatnie muskał jego szyję, wyciągając z jego gardła słodkie jęki przyjemności. Jedna z jego dłoni zsunęła się powoli po rozgrzanej skórze blondyna i zacisnęła na udzie, zdecydowanie zbyt blisko czułego punktu Taehyuna. Przesunął ją powoli na zewnętrzną stronę i wsunął pod obydwie nogi obejmując go również na środku pleców i podnosząc z podłogi.

Dosłownie rzucił go na łóżko i zaraz ponownie znalazł nad nim podciągając za resztki swetra do siadu. Przez chwile wpatrywał się w jego roziskrzone oczy i z czułością wsuwając niesforny blond kosmyk za jego ucho, odsunął się do krawędzi mebla by kopnąć w drzwi, które z trzaskiem się zamknęły. Gdy powrócił już na swoje miejsce na udach mniejszego, gwałtownie przyciągnął go do ponownego pocałunku, który był równie nieokiełznany i brutalny co poprzednio. Zaciskał palce na wilgotnym od łez policzku młodszego jednocześnie ciągnąc go zębami za dolną wargę, a następnie przypierając całym ciałem do materaca i wyciągając z jego gardła pogardliwy jęk frustracji, przez który szybko powziął dalsze kroki.

Ta noc nie miała nic, absolutnie nic wspólnego z ich uczuciem. Wyłączyli myślenie i poddali się zwierzęcemu pragnieniu i furii, którą obaj byli przepełnieni. W ciągu tej nocy zadali sobie więcej bólu niż byliby w stanie znieść normalnie. Zarówno tego fizycznego jak i psychicznego. Pomiędzy tymi dzikimi pocałunkami, bo tak można by było je prawidłowo określić, wyrzucali z siebie najgorsze myśli i emocje pod adresem siebie nawzajem. Nie obyło się bez szarpaniny, dosyć niebezpiecznej walki o dominację, w ruch poszły pięści Taehyuna i silne dłonie Mino, który zaciskając je stanowczo zbyt mocno na jego szyi zmuszał go do patrzenia w oczy gdy wymieniał wszystkie krzywdy, które tamten mu wyrządził. Polały się łzy. Te związane z bólem jak i później z tragiczną przyjemnością oraz prawdziwym i szczerym żalem za to co się wydarzyło. Wypowiedzieli słowo "przepraszam" w tym samym momencie, wpatrując się w swoje nagie ciała i leżąc na pomiętym prześcieradle. Mino cmoknął Taehyuna w czoło i przyciągnął do siebie, a chłopak wtulił się w jego umięśnioną pierś wsłuchując się w coraz spokojniejsze bicie jego serca i zasypiając szybko wyczerpany wszystkim co wydarzyło się tej nocy. Nocy wyjątkowej, ponieważ to właśnie ona zapoczątkowała lodowatą zimę przynosząc ze sobą pierwszy śnieg. Zima przyszła nie tylko do kalendarza, ale również do ich związku, zmuszając do przebywania blisko siebie i dbania o wzajemny komfort cieplny. Na zewnątrz robiło się coraz zimniej, a w ich sercach coraz cieplej, jakby to uczucie, które łączyło ich na samym początku powróciło jeszcze mocniejsze i intensywniejsze niż wcześniej.

~*~

To jest bardzo spontaniczny rozdział, kompletnie go nie planowałam. Stwierdziłam "o kurde, dawno mnie tu nie było, trzeba coś napisać". No to napisałam. 2000 słów dziwnego chaosu, który uznaje za jeden z lepszych rozdziałów w tym fiku jak i w całej swojej karierze.

Cóż, kończą się wakacje, ja muszę wracać do szkoły, także nie wiem co to będzie z naszymi namsongami, w sensie częstotliwości rozdziałów. Wiem że do końca zostało ich już tylko sześć plus epilog.

Przepraszam za wszelkie błędy, ale jak już mówiłam, totalny haos i spontan, postaram się to jutro na spokojnie zeedytować bo jest, huh, druga w nocy :"))

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro