XI
- Co zaszło między tobą i Gabrielle w kuchni, że przyszła ubrana w twój t-shirt i nagle była niezwykle chętna do pracy?
Pytanie blondyna zawisło ciężko w powietrzu a brunet przełknął nerwowo ślinę odwracając wzrok w przeciwną stronę.
~*~
Kiedy tylko Taehyun wyszedł z kuchni Gabrielle podeszła do bruneta, który zmywał naczynia i położyła dłonie na jego biodrach. Mężczyzna odwrócił się zaskoczony w stronę dziewczyny, która uśmiechała się uwodzicielsko i nim zdążył coś powiedzieć, czy chociaż zmarszczyć brwi, poczuł na swoich ustach usta mniejszej. Dziewczyna była niezwykle zdecydowana i pewna siebie, przez co Mino nawet nie próbował się bronić i po chwili oddał pocałunek. Chwycił szatynkę w talii i podniósł ją delikatnie sadzając na blacie i zajmując miejsce między jej nogami. Gdy odsunęli się od siebie na chwilę by zaczerpnąć powietrza, Gabrielle spojrzała mu prosto w oczy i wyszeptała:
- Myślisz, że nie widzę jak na mnie patrzysz? Że nie zorientowałam się dlaczego jesteś dla mnie taki wredny? Przyznaj, że ci się podobam...
Zamiast odpowiedzieć Mino ponownie ją pocałował tym razem przysuwając się jeszcze bliżej niej i łamiąc wszelkie granice przyzwoitości. Jego dłonie powoli zsuwały się po ciele dziewczyny wędrując od policzków do ud i sprawnie spełzły pod materiał jej krótkiej sukienki.
- Jeśli Taehyun się o tym dowie, to przysięgam, że wylecisz stąd z większym hukiem niż ja. - wydyszał mężczyzna pomiędzy pocałunkami, które składał na jej bladej szyi. - Może jednak nie jesteś tak głupia jak myślałem?- wyszeptał wprost do ucha dziewczyny i uśmiechnął się z satysfakcją czując jak wzdłuż jej kręgosłupa przebiega dreszcz i słysząc jak z jej ust ulatuje pierwsze westchnienie.
Ponownie złączył ich usta w pocałunku, a potem chwycił dziewczynę za uda i wyniósł z kuchni. Na oślep przeszedł do sypialni, jednak puścił dziewczynę tuż przed progiem i zajrzał do pomieszczenia chcąc upewnić się, że nie ma w nim Taehyuna.
- Masz się w co ubrać? - zapytał mężczyzna przypominając sobie o tym, że młodą Francuzkę czekają obowiązki w ogrodzie. Gdy pokręciła głową, Mino podszedł do komody i wyjął z niej swój pierwszy lepszy t-shirt. Podał go szatynce i podchodząc do niej tak blisko po raz ostani tego dnia, powiedział: - Dokończymy kiedy indziej cherie, a teraz znajdź sobie jakieś spodnie. Będę czekał w salonie.
Szatynka pokiwała głową i jeszcze raz pocałowała mężczyznę, po czym odbiegła w stronę schodów.
~*~
- Nic. - skłamał mężczyzna spoglądając na spokojną tafle jeziorka. - Trochę sobie porozmawialiśmy na temat jej zachowania i tego, że powinna zwracać się do nas z szacunkiem, a potem zapytała czy nie mogę pożyczyć jej jakiejś bluzki. - wymyślił tą historyjkę na poczekaniu starając się brzmieć wiarygodnie i jak zwykle mu się to udało.
- Na pewno? - upewnił się Taehyun wyczuwając, że tym razem jego chłopak może naprawdę kłamać.
- Na pewno. Skarbie myślisz, że zdradziłbym cię z jakaś podrzędną Francuzką ze wsi?
- Nie, oczywiście, że nie, ale nie lubię tej dziewczyny. Nie podoba mi się sposób w jaki na ciebie patrzy. - mruknął niechętnie blondyn i zmarszczył brwi przypominając sobie jak zerkała na niego roziskrzonym spojrzeniem.
- Naprawdę nie masz się czego obawiać. Zaufaj mi. - powiedział mężczyzna czując niewyjaśniony ucisk gdzieś w klatce piersiowej.
~*~
- Muszę pojechać do miasta, wrócę dopiero wieczorem, a was proszę żebyście się nie pozabijali. - blondyn spojrzał na swoich towarzyszy spod uniesionych brwi i uśmiechnął się gorzko przypominając sobie jak wczoraj ledwo udało mu się zapobiec bójce między tą wybuchową dwójką. Szatynka tylko prychnęła pogardliwie schylając się ponownie i zaczynając znowu wyrywać chwasty z pomiędzy krzewów herbacianych róż. Mino uśmiechnął się pod nosem obmyślając powoli plan na cały dzień spędzony sam na sam z młodą dziewczyną.
- Będziemy grzeczni skarbie. - odpowiedział brunet po koreańsku i wstał z drewnianej ławeczki by cmoknąć młodszego w policzek. - Obiecuje.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem. - odparł blondyn i wycofał się w wgłąb domu by po chwili trzasnąć drzwiami wejściowymi.
Przez chwilę w ogrodzie panowała cisza, jednak została ona przerwana przez szatynkę, która wstała i otrzepawszy kolana z ziemi usiadła na ławeczce obok mężczyzny.
- To okropne. - powiedziała patrząc gdzieś daleko w przestrzeń.
- O czym mówisz? - brunet zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc co jego towarzyszka ma na myśli.
- O tobie, Taehyunie i o tym jak perfidnie go okłamujemy. Mino, to nie jest fair.
Mężczyzna prychnął tylko pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Naprawdę dopiero teraz ruszyło cię sumienie? Powinnaś o tym myśleć zanim mnie wtedy pocałowałaś...
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale", Gabrielle. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, jak to mówiła moja babcia.
- Oczy nie widzą i sercu nie żal, ale sumienie gryzie jak wściekły pies... Przynajmniej mnie. Taehyun jest dla mnie taki dobry, zaopiekował się mną i przyjął pod dach, choć tak naprawdę wcale nie musiał tego robić. Stara się być dla mnie miły i często pomaga mi w ogrodzie, a ja odpłacam się obściskując się po kątach z kimś, kogo naprawdę kocha. Naprawdę nie czujesz się z tym źle?
Minho odchylił głowę do tyłu i musiał przyznać, że dziewczyna miała racje.
- Czuje się źle, bo wiem, jak bardzo mu na mnie zależy, ale...
- Nie ma żadnego "ale". Musimy to skończyć zanim dojdzie do czegoś, czego oboje będziemy żałować. Było fajnie, to prawda, ale nie jestem w stanie nawet spojrzeć mu w oczy, bo boje się, że powiem mu co się dzieje między nami.
- Tak, chyba masz rację. Powinniśmy to skończyć. Przecież i tak nic by z tego nie wyszło, bo... Bo ja go kocham i nie umiałbym być z nikim innym.
Szatynka pokiwała głową i uśmiechnęła się smutno, po czym wstała i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, którym było pielenie różanych krzewów. To wszystko trwało już trochę zbyt długo, a ona naprawdę nie była w stanie uporać się z tym nieprzyjemnym uczuciem, które narastało w niej za każdym razem gdy blondyn patrzył na Mino z tym wyjątkowym błyskiem w oku, albo gdy rano pomimo zmęczenia obdarzał ich oboje uśmiechem pełnym dobroci i ciepła, na które nie zasłużyli. Dziewczyna nie rozumiała do końca motywu bruneta, jednak nie mogła odeprzeć wrażenia, że po prostu chciał zabawić się z nudów. W zasadzie, to przecież najczęściej z nudy bierze się zdrada, prawda?
~*~
Dobry wieczór dzieciaczki!
Ten rozdział jest shitty af i ogólnie mi się nie podoba, ale cóż, takie wypełniacze potrzebne są przed czymś wielkim, prawda?
Także tego...
To chyba tyle i no...
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro