V
Dochodziła godzina pierwsza w nocy kiedy telefon Taehyuna zawibrował.
Masz wiadomość od użytkownika Song Minho.
Song Minho: Przepraszam, że pisze tak późno, ale czy moglibyśmy się spotkać jutro po lekcjach? Chciałbym zacząć już prace nad projektem, jeśli chcemy żeby wyszedł idealnie.
Odczytana: 1:08
Nam Taehyun: Oczywiście, że tak. Mam coś ze sobą zabrać?
Odczytana: 1:10
Song Minho: Tak. Swój piękny uśmiech i gitarę.
Odczytana: 1:10
Zamiast odpisać, blondyn odłożył telefon na szafkę nocną i zakrył usta dłonią by nie krzyknąć i nie obudzić rodziców przyjaciela.
Nam Taehyun: Tylko, wiesz hyung, mój uśmiech nie jest wcale piękny...
Odczytana: 1:23
Song Minho: nawet tak nie mów Taehyunnie. Dla mnie jest idealny.
Odczytana: 1:27
Blondyn nie był w stanie napisać już nic, ponieważ jego serce zaczęło bić nadzwyczaj szybko a oddech stał się nierówny i urywany. Tae, opanuj się, on ma dziewczynę, po prostu chce być miły... Pomyślał chłopak i usiadł na łóżku jak oparzony słysząc hałas na dolnym piętrze. Starając się być jak najciszej, opuścił pokój Hanbina i zszedł po schodach na dół, by zastać uśmiechniętego od ucha do ucha przyjaciela, przypartego do ściany przez Bobbiego, który właśnie wyszeptał coś na ucho Kimowi, w odpowiedzi na co szatyn delikatnie pocałował swojego partnera, jednak starszy szybko przeniósł dłonie na biodra Bina, a następnie na pośladki, które delikatnie ścisnął, na co niższy zareagował cichym westchnieniem. Ich sylwetki wyglądały na idealnie dopasowane, Namtae widział tylko ich kontur w świetle wpadającego przez okno księżyca, jednak był w stanie stwierdzić, że to to, o czym ciagle ględził niższy. O idealnym dopasowaniu. Jak biel i czerń. Afrodyta i Hefajstos. Jak jedwab i ciernie. O sile przyciągania działającej na przeciwieństwa i o tym jak idealną harmonię tworzą, gdy się ze sobą zetkną. Dokładnie to było widać w trakcie tej sceny. Ciche pojękiwania Hanbina i szemrzący, gardłowy głos Bobbiego, który nie odrywał twarzy od zagłębienia szyi swojego kochanka, cały czas szepcząc mu coś na ucho. Coś, co wywoływało nieśmiały śmiech u młodszego. W jednej chwili potrafili się ze sobą droczyć i żartować, młodszy uderzał pięścią w pierś szatyna i słaniał się na nogach ze śmiechu, by za sekunde jęczeć rozkosznie w jego usta i wplatać swoje długie palce w miękkie włosy starszego. Taehyun nie mógł oderwać wzroku od tego jak pięknie wyglądali przyklejeni do ściany przedpokoju wykładanej białymi panelami w stylu skandynawskim, złączeni w jedność, która zdawała się być trwała i niezniszczalna. Po prostu idealna. Właśnie takiej jedności pragnął Taehyun. Tego słodkiego szeptu, delikatnych jak skrzydła motyla ust, znaczących jego szyje czerwonymi śladami. Tej bliskości i prostego kochania. Tak po prostu. Bez zmuszania się do czegokolwiek i bez używania niepotrzebnych słów. Automatycznie przed oczami blondyna pojawił się pewien raper, który przyprawiał go o deszcze samym spojrzeniem, nie mówiąc już o dotyku... Jeśli mieli razem pracować, musiał się ogarnąć. Nie chciał wyjść na łatwego, jednak z drugiej strony był zbyt uległy, żeby przeciwstawić się czemukolwiek. Chciał kochać prawdziwie i prosto. I chciał być tak kochany. Bolało go to, że młodszy od niego o dwa miesiące przyjaciel, dzisiejszej nocy oddał swój pierwszy pocałunek przyjacielowi jego obiektu westchnień. Czuł ukłucie zazdrości, na myśl o tym, że jeszcze nigdy nie całował się z nikim, nawet z żadną dziewczyną. Był zbyt nieśmiały, żeby wykonać pierwszy krok. Może to przez to, że wychował się w domu bez ojca, otoczony przez przyjaciółki mamy, wszelkiej maści ciotki i stryjenki, które widział tylko raz w swoim życiu, a może przez to, że ma charakter samotnika i jest po prostu skryty. Gdy Bobby zdjął kurtkę i zabrał się za rozpinanie bluzy Hanbina, blondyn stwierdził, że najwyższa pora zostawić ich samych. Wrócił spokojnie do pokoju i ułożył się w pachnącej świeżością pościeli otulająca się kołdrą, jak parą ramion, które tak bardzo chciał kiedyś poczuć wokół swojego ciała.
~*~
- Binnie? - zaczął starszy mieszając pałeczkami w swoim smażonym makaronie.
- Hm?
- O której wróciłeś wczoraj do domu? - słysząc te słowa, szatyn zakrztusił się kluskami i otworzył szerzej oczy podciągając wyżej fragment białej wełny, która zakrywała jego szyje przed ciekawskimi spojrzeniami nauczycieli i uczniów.
- Khm... - odchrząknął, po czym zainteresował się nagle swoimi sygnetami. - Koło pierwszej, a co?
- Na pewno?
-Taehyun, nie było nas słychać, prawda? - chłopak patrzył rozpaczliwie na przyjaciela, który zaśmiał się perliście i wrócił do jedzenia swoich nudli.
- Nie, nie było, tylko jak wchodziliście do domu, któryś z was trzasnął drzwiami, ale spokojnie, nie było to na tyle głośno, żeby obudzić kogokolwiek. Usłyszałem, bo po prostu nie mogłem zasnąć, a teraz opowiadaj jak było.
Policzki szatyna oblał krwisty rumieniec i chłopak zacisnął oczy przygryzając wargę.
- Przyjemnie. Nieziemsko. Idealnie. Nie wiem, jak opisać to wszystko bez wchodzenia w szczegóły. Jiwon jest cholernie dobry w łóżku Tae. Tyle powinieneś wiedzieć. - odpowiedział z prędkością karabinu maszynowego i napchał usta makaronem spuszczając głowę na ekran telefonu, który wydał z siebie odgłos nowej wiadomości.
- W takim razie cieszę się twoim szczęściem Bin. - uśmiechnął się Taehyun i wrócił do bezcelowego rozgrzebywania pałeczkami swojej porcji.
- Mogę się dosiąść? - usłyszał tuż przy uchu blondyn krztusząc się obiadem.
- Jasne, Mino. Siadaj, ja już skończyłem - rzucił Hanbin i wstał z miejsca. - Powodzenia Tae, nie opluj go makaronem, bo stracisz jakiekolwiek szanse na to, że cie przeleci... - dodał szeptem szatyn zwracając się do swojego przyjaciela. - Smacznego. - uśmiechnął się uroczo i odszedł oddać swoją tace.
- Dziwny z niego dzieciak. - mruknął brunet oglądając się za pierwszoklasistą, który właśnie wychodził ze stołówki nucąc pod nosem jakaś piosenkę z radia.
- To prawda, jest dość specyficzny, ale da się przeżyć.
- Dlatego tak pasuje do Bobbiego, ale nie przyszedłem do ciebie rozmawiać o nich, tylko o nas.
Słysząc te słowa blondyn znowu zadławił się kluskami i zaczął kaszleć prawie dusząc się jedzeniem.
- Co masz na myśli? - zapytał w końcu odkładając pałeczki i decydując się porzucić posiłek, jeśli chciał przeżyć rozmowę.
- Projekt.
- Ah, No oczywiście, że projekt, co innego mogłeś mieć na myśli rozmawiając ze mną... - blondyn zaśmiał się nerwowo i położył jedną rękę na karku. Minho odwrócił głowę i uśmiechnął się smutno, jakby z rozżaleniem, jednak gdy ponownie spojrzał na chłopaka był całkowicie poważny.
- Zwolniłem cię z ostatnich lekcji, także jak skończysz jeść pojedziemy do mnie. Chciałbym ocenić twoje umiejętności i może trochę lepiej się poznać.
~*~
Jestem totalnym gównem emocjonalnym, nie wiem co czynie, ale macie nowy rozdział skarby...
Trzymajcie za mnie kciuki i wesołych świąt waż życzę ❤️
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro