Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

- Mino, idioto, gdzie ty do cholery jesteś? - Taehyun szukał bruneta po całym domu już od kilku minut, jednak bezskutecznie.

W końcu postanowił wyjrzeć na dwór i wychylił się przez drzwi balkonowe, jednak to był jego największy błąd, ponieważ właśnie wtedy wyższy zaszedł go od tyłu i dźgnął palcami w talii. Blondyn stracił równowagę i wypadłby, gdyby nie refleks chłopaka, którego silne ramiona owinęły się dookoła jego ciała nie pozwalając upaść.

- Niby starszy, ale czasem mam wrażenie, że głupszy... - mruknął chłopak wyplątując się z objęć bruneta i obrażony wyszedł z sypialni udając się do kuchni gdzie zostawił przygotowywaną wcześniej kolacje.

Kroił akurat winogrona do sałatki, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi zastanawiając się kto niepokoił ich na takim pustkowiu w dodatku o dosyć późnej godzinie. Niepewnie otworzył drzwi, za którymi stała dziewczyna o długich, delikatnie falowanych włosach w pięknym kasztanowym odcieniu, ubrana w zwiewną beżową sukienkę przed kolano.

- Taehyunnie, kto nas odwiedził? - rozległ się głos Mino z wnętrza domu.

- Nikt ważny, nie przejmuj się - odkrzyknął po koreańsku, by za chwile zwrócić się do dziewczyny nienagannym francuskim: - Bonsoir mademoiselle, co sprowadza cię do nas o tak późnej porze?

- Bonsoir monsieur, podano mi ten adres jako miejsce do którego mam się udać gdybym potrzebowała pomocy. Pani Lacroix jest w domu? - miała piękny, melodyjny głos, którego aż przyjemnie się słuchało.

- Nie, wyjechała razem z mężem na wycieczkę do Włoch. Musiała zajść jakaś pomyłka. - dziewczyna spuściła wzrok na czubki swoich trampek i wyjęła z torby telefon. Odnalazła na nim odpowiednią wiadomość wysłaną w rzeczy samej z numeru pani Lacroix z dopiskiem:

"Jeśli będziesz potrzebować pomocy, przyjdź pod ten adres"

Taehyun westchnął ciężko kompletnie nie wiedząc co zrobić. Skoro tu przyszła oznaczało to, że potrzebowała pomocy. Dopiero teraz przyjrzał jej się dokładniej i zauważył że ma rozmazany ma policzkach tusz do rzęs, który spłynął najprawdopodniej przez płacz. Blondyn przeklnął po koreańsku i odsunął się w drzwiach by wpuścić dziewczynę do środka.

- Jestem Nam Taehyun. - powiedział po chwili zajmując się z powrotem kolacją i podając dziewczynie szklankę wody.

- Gabrielle Lemaire. Nie jesteś stąd, prawda?

- A ty nie jesteś zbyt inteligentna. - w kuchni rozległ się szorstki głos Mino, który stanął w progu opierając się o framugę. Blondyn przymknął oczy i zacisnął usta przeklinając w myślach brak taktu swojego chłopaka. Dziewczyna spuściła głowę zawstydzona i wymamrotała przeprosiny, a mężczyzna prychnął pod nosem i podszedł do Taehyuna kładąc jedną dłoń na jego biodrze i opierając głowę na jego ramieniu.

- Gabrielle, wybacz brak taktu mojemu... - zrobił pauzę szukając odpowiedniego słowa, jednak czując jak dłoń mężczyzny zaciska się niebezpiecznie na jego ciele postanowił powiedzieć po prostu prawdę. - Chłopakowi. Zazwyczaj jest bardzo sympatyczny, naprawdę nie wiem co go kopnęło. - uśmiechnął się krzywo i postawił na okrągłym stole ogromną miskę wypełnioną sałatką z rukoli, sera camembert i winogron. Dostawił trzeci talerz dla Gabrielle i razem z Mino zajął miejsce przy stoliku.

- Song Mino. - chłopak bez ostrzeżenia wyciągnął dłoń w kierunku młodszej od siebie dziewczyny i uścisnął ją delikatnie uśmiechając się usatysfakcjonowany tym, że Tae wyraził się o nim tak, a nie inaczej i mała ślicznotka mogła tylko pomarzyć o podrywaniu jego chłopaka. - Miło cię poznać Gabrielle.

- Tak, ciebie też... - mruknęła dziewczyna i posłała przerażone spojrzenie Taehyunowi.

- Hyung, podasz mi bagietkę? - zapytał blondyn wskazując palcem na stojący obok bruneta koszyczek wypełniony jeszcze ciepłym pieczywem wyjętym z pieca.

- Oczywiście. A więc, co cię do nas sprowadza? - zapytał z parszywym błyskiem w oku Mino spoglądając z ukosa na szatynkę, która siedziała z rękami pod stołem, przed pustym talerzem.

- Pani Lacroix jest moją daleką ciotką i wiedząc, jak źle dzieje się w moim domu, podała mi ten adres gdybym potrzebowała pomocy.

Para spojrzała na siebie unosząc brwi i nie do końca wierząc w słowa dziewczyny.

- A co takiego się stało, że postanowiłaś ją, to znaczy nas, odwiedzić? - zapytał Song pochłaniając kolejną porcje sałatki.

Szatynka zagryzła wargi i skuliła się w sobie spuszczając wzrok na swoje chude kolana.

- Mój ojciec, to dość specyficzny człowiek. Zabronił mi spotykać się z chłopakiem, bo stwierdził, że każdy mężczyzna oprócz niego zrobi ze mnie dziwkę. Kilka dni temu wyjechał w delegacje, więc postanowiłam to wykorzystać i zaprosić do siebie Gerome'a. Nie przewidziałam tego, że ojciec może wrócić wcześniej i przyłapał nas w dosyć jednoznacznej sytuacji... Oczywiście wyrzucił Gerome'a z domu, a razem z nim mnie, wyzywając od puszczalskich dziwek. Powiedział, że nie chce mnie więcej widzieć i mam radzić sobie sama, skoro nie szanuje jego zdania. - odpowiedziała spoglądając to na bruneta, to na blondyna i szukając na ich twarzach jakiegokolwiek wsparcia, jednak na ustach Mino gościł tylko kpiący uśmieszek, a przez twarz Taehyuna przebiegł cień niepewności i zmieszania.

- Oczekujesz, że zaczniemy płakać i żalić się nad tym jak źle potraktował cię tatuś? - zapytał szorstko najstarszy z towarzystwa wlepiając w szatynkę świdrujące spojrzenie. - Ała, co znowu powiedziałem źle? - zapytał z wyrzutem po tym jak młodszy kopnął go pod stołem w piszczel.

- Zgadzam się z tobą w stu procentach skarbie, ale mógłbyś czasami wykazać się odrobiną empatii czy jakiegokolwiek współczucia. - syknął drugi Koreańczyk odkładając sztućce na brzeg talerza i podnosząc do ust kieliszek wypleniony słodkim winem. - Tak naprawdę sama jesteś sobie winna Gabrielle i nie do końca rozumiem czemu winisz ojca o to co się stało. - mężczyzna splótł dłonie i oparł na nich brodę patrząc na zarumienione policzki dziewczyny. - Gdybyś go posłuchała, nie siedziałybyśmy tu z nami i nie... - blondyn ponownie przerwał by znaleźć odpowiednie słowa, jednak nie było dane mu skończyć, ponieważ w jego kwestie wtrącił się Minho.

- I nie psułabyś nam wakacji.

Mężczyzna otrzymał kolejnego kopniaka pod stołem na którego zareagował ostrym prychnięciem i przekleństwem skierowanym do partnera.

- To miał pan na myśli? - szatynka zwróciła się do starszego ze łzami w oczach zaciskając wargi w cienką linie.

Brunet przewrócił tylko oczami i wstał od stołu zbierając naczynia. Gdy zabierał czysty talerz Gabrielle, spojrzał na nią karcąco i mruknął coś o braku manier przy stole.

- W zasadzie to... Nie ukrywam, że nie jestem zbyt szczęśliwy z powodu tego, że nas dowiedziałaś, w dodatku bez uprzedzenia, ale skoro pani Lacroix kazała ci tu przyjechać, to nic na to nie poradzę. - każde słowo wypowiadane przez blondyna wprawiało w drżenie inną cześć ciała Francuzki, sprawiając że pod koniec jego wypowiedzi drżała cała, a łzy płynęły po jej policzkach nieprzerwanym strumieniem. - Pierwszy pokój na lewo od schodów na górze jest do twojej dyspozycji. Pościel jest w szafie, a ręcznik leży na komodzie. Jutro o piątek trzydzieści będziemy na ciebie czekać przed domem, będzie pomagać nam w ogrodzie i pasiece, a teraz idź umyj twarz i kładź się spać. - unikając oskarżycielskiego spojrzenia jej szmaragdowymi oczu, blondyn opuścił kuchnie i udał się do sypialni, w której czekał już na niego Mino.

- Dobrze, że nie bawimy się w dobrego i złego gliniarza. Nie zniosłabym tego, jak pocieszałbyś ta dziewuchę. Te jej wielkie oczęta zwiastują kłopoty. - mruknął brunet siedząc na małej ławeczce pod oknem pokoju, które otwarte było na oścież. Taehyun wyjął z szuflady szafki nocnej paczkę papierosów i odpalił jednego przy użyciu zapałki. Stanął w drzwiach balkonowych i wsadzając jedną rękę do kieszeni zaciągnął się używką.

- Naprawdę? Myślałem, że tylko ja mam złe przeczucia... - chłopak wyszedł na zewnątrz i nie patyczkując się usiadł okrakiem na kolanach Mino. Złączył ich usta w gorącym pocałunku, poruszając sugestywnie biodrami i zarzucającą ręce na kark partnera. - Mino... - sapnął między jednym - Kochaj się ze mną...

Brunet przerwał pocałunek spoglądając niepewnie na blondyna, który lubieżnie oblizał wargi i spojrzał prowokacyjnie w jego oczy.

- Jesteś tego pewien? - zapytał z powątpiewaniem w głosie.

- Nigdy nie byłem niczego bardziej pewien. - mruknął wprost do ucha starszego i zaczął delikatnie całować jego szyje zostawiajac gdzieniegdzie czerwone ślady po swoich ustach. Oddech Minho przyspieszył gwałtownie, gdy jedna ze smukłych dłoni Taehyuna zsunęła się po jego torsie i wpełzła pod materiał spodni i bielizny.

Tę noc obydwaj zapamiętali na długo, bo była to ich pierwsza wspólna noc, a gorące powietrze wypełniło się miękkimi jękami, drżącymi westchnieniami i gwałtownymi sapnięciami, które co jakiś czas ulatywały z ust obu  kochanków. Dla bruneta było to jak rytuał celebracji, w którym adorował ciało młodszego i starał się obdarzyć do należytą troską i delikatnością. Dla Taehyuna było to niezwykłe przeżycie, przepełnione namiętnością i żarem, który nareszcie zapłonął. Pierwszy raz doznał tak nieziemskiej przyjemności i odkrył jak cudowne było prawdziwe zbliżenie z partnerem, któremu zależało na zaspokojeniu jego potrzeb, a nie swoich. Pierwszy raz spał tak spokojnie, wtulony w gorącą skórę Mino, który nie był w stanie zmrużyć oka oszołomiony tym jak idealne było ciało Taehyuna i obserwował przez otwarte drzwi balkonowe jak rozgwieżdżone, granatowe niebo zmienia kolor na szary i wreszcie błękitny, a słońce wstaje za horyzontem. Słodki zapach owocowego szamponu blondyna zmieszany z dosyć intensywną wonią dymu papierosowego i wina, sprawiał, że mężczyzna uśmiechał się myśląc, że to wlanie tak chce spędzić resztę swojego życia. Trzymając w ramionach drobne ciało młodszego, czując jak jego chude ramiona oplatają go w pasie i delektując się tą cudowną mieszanką zapachów, która sprawiała, że czuł się jak w rodzinnym domu.

~*~

PATRZCIE PAŃSTWO, CO ZA CUD, DWA ROZDZIAŁY  JEDNEGO DNIA!

Obiecałam, że wynagrodzę wam to, że poprzedni rozdział był tak krótki, więc proszę bardzo, macie tu ponad 1500 słów czystego namsonga.

Polubiłam klimat Prowansji i tego domku, także jak mówiłam, zostaniemy tu na trochę dłużej i nie będę aż tak skakała w czasie. 

Pewna młoda Francuzka o jakże wdzięcznym imieniu i jakże pięknych oczach pojawiła się by namieszać w szeregach i trochę ubarwić życie naszych gołąbków, bo przecież ile czasu może być dobrze, no nie?

To chyba tyle ode mnie, kocham was mocniutko moje Kocimiętki, a teraz lecę spać bo umieram ;;;

Enjoy,
- Alex =^.^=

FUNNY FACT:

Uwielbiam imię Gabriela w każdym języku, stąd pomysł na to jakże piękne i niewinne imię, które po francusku brzmi szczególnie pięknie. Pozdrawiam wszystkie Gabriele, które trafiły na tego ficzka, serio zazdroszczę wam tego imienia i bądźcie z niego dumne <3

FUNNY FACT 2:

Nie znoszę patrzeć w oczy ludziom, którzy mają zielone oczy, idk, czuje się wtedy niekomfortowo , dlatego Namtae będzie unikał wzroku pięknej Gabrielle jak tylko może :")

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro