Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Biegli w deszczu trzymając się za ręce i śmiejąc się z własnego nieszczęścia. Wpadli w bramę jednego z podwórek w biedniejszej części miasta i zaczęli śmiać sie jeszcze głośniej, jednak dalej trzymali się za ręce. Taehyun oparł się czołem o czoło swojego towarzysza i przyparł go do muru budynku. Ułożył dłonie na jego klatce piersiowej i westchnął cicho czując na policzkach ciepły oddech chłopaka. Z początku ręce bruneta wisiały bezwładnie wzdłuż ciała, jednak pod wpływem nagłej potrzeby, ułożył je na biodrach młodszego i przysunął go bliżej siebie, praktycznie pozbywając się jakiejkolwiek przestrzeni między nimi. Blondyn spojrzał mu w oczy, po czym przeniósł wzrok na pełne, malinowe usta Mino. Nie czekając ani chwili dłużej, i bojąc się, że przyjaciel sie rozmyśli albo ucieknie, delikatnie połączył ich wargi w słodkim, aczkolwiek bardzo niepewnym pocałunku, na który brunet odpowiedział niemal bez wahania, szybko pogłębiając pieszczotę i zmieniając ją w niezwykle intymny i namiętny gest. Obaj nie zdawali sobie sprawy ile czekali na ten moment. Odsunęli się od siebie słysząc otwierane drzwi jednej z klatek przy której stali. Taehyun objął swojego przyjaciela w talii i wtulił głowę w zagłębienie jego szyi wciągając do płuc zapach jego męskich i pozornie ciężkich perfum, które idealnie mieszały się ze słodkim zapachem jego skóry w kolorze karmelu i tworzyły mieszankę, która uspokajała blondyna i sprawiała, że zapominał o wszelkich troskach. Mino zaczął delikatnie głaskać jego plecy i delektował się bliskością młodszego. Uwielbiał przeczesywać palcami jego tlenione włosy, które zawsze pachniały słodkim, owocowym szamponem do włosów. Ubóstwiał drobne ciało blondyna w swoich ramionach lub gdy to Tae wtulał się w niego, albo nieśmiało łapał za rękę. Z nim wszystko było proste i naturalne, jak oddychanie. Nie wymagał od niego nic, ani nic nie oczekiwał. Chciał tylko żeby był i żeby nic się nie zmieniało bo teraz bylo między nimi idealnie. Nie byli razem, chociaż gdzieś w głębi Mino pragnął mieć go tylko dla siebie. Pragnął tego tak mocno, jak pragnął pocałunku, który przed chwilą miał miejsce i był wyrazem wszystkiego co obaj czuli. Zaczynał go już męczyć fałszywy związek z Hyolyn, która i tak go zdradzała, praktycznie na jego oczach. Odkąd po raz pierwszy zobaczył Taehyuna na szkolnym korytarzu, czuł, że wiele się zmieni. I zmieniło, w rzeczy samej. Jednak teraz, wszystko zaczynało się sypać. Zbliżały się wakacje, czas rozłąki. Brunet wybiera się już na uczelnię wyższą, przed Taehyunem będą jeszcze dwa lata gnicia w liceum. Obaj tak cholernie bali się rozstania, braku swoich uśmiechów i rozmów na dachu szkoły. Starszy bał powiedzieć się Tae co czuje, ponieważ nie chciał zostać odrzucony. Tkwił w tej znienawidzonej przez wszystkich przestrzeni pomiędzy związkiem, a przyjaźnią. Bał się przekroczyć granicę, która właściwie została złamana w momencie tego pocałunku. Chcąc pozbyć się kolejnej niepotrzebnej nikomu do szczęścia linii oddzielającej go od szczęścia, dlatego wsunął jedną z chłodnych dłoni pod czarny materiał golfu, którym swoje drobne ciało okrył młodszy, drugą zaś ostrożnie zsunął na pośladek blondyna i zacisnął nieznacznie. Taehyun wspiął się na palce zaskoczony, wbił paznokcie w umięśnione ramiona bruneta, a z jego gardła wyrwał się krótki i zduszony jęk połączony ze słodkim westchnieniem.

- Może pójdziemy do mnie? - mruknął starszy wprost do ucha blondyna i uśmiechnął się sam do siebie czując dreszcze, które co i raz przechodziły wzdłuż kręgosłupa Tae, wywołane przez bliskość obiektu jego westchnień oraz przez palce Mino, który kręcił maleńkie kołeczka w dolnej części pleców blondyna, znajdującej się tuż nad brzegiem czarnych dżinsów.

- Mhm... Zdecydowanie powinniśmy pojechać do Ciebie hyung. - odpowiedział mrukliwie młodszy i czując jak dłoń bruneta wsuwa się delikatnie za materiał jego spodni, jęknął przeciągle wtulając głowę mocniej w zagłębienie szyi Mino. - Przestań proszę, nie tutaj... - jego głos drżał, a oddech był nierówny.

- No dobrze księżniczko. W takim razie chodźmy do mnie. - odpowiedział chłopak i zabrał dłonie z ciała Taehyuna, po czym skradł krótkiego całusa z jego ust i łapiąc za rękę, wyprowadził z bramy budynku.

~*~

Po całym mieszkaniu rozchodziły się urocze jęki, pomruki i westchnienia, zatraconych w sobie mężczyzn, których ciała pasowały do siebie idealnie i były swoimi zupełnymi przeciwieństwami. Delikatny, kruchy i ulotny jak powiew wiosennego wiatru chłopak o alabastrowej skórze, uwodzicielskim spojrzeniu i blond włosach oraz zadziornym, a jednocześnie tak delikatnym i wrażliwym charakterze. Drugi zaś był męskim, nieustępliwym i upartym jak osioł brunetem o skórze w kolorze karmelu, ciemnych oczach o twardym, nie znoszącym sprzeciwu wyrazie, szerokich, umięśnionych ramionach i zachrypniętym, niesamowicie seksownym głosie. Był pewny siebie, a pewnego rodzaju sensualność biła od niego na kilometr jak jedyna w swoim rodzaju aura, jednak wbrew pozorom bardzo łatwo było go skrzywdzić, a w stosunkach z blondynem zmieniał się w potulnego baranka zachowującego dystans, jakby młodszy był posągiem greckiego bóstwa stojącym w muzeum jako najpiękniejsze dzieło sztuki w całych zbiorach, a jedno nieodpowiednie słowo czy dotyk mógłoby je zniszczyć. Każdy gest, pocałunek i każde pchnięcie bioder było w ich wykonaniu było idealne, tworzyli razem najpiękniejszą z możliwych kompozycji. Każdy kto widział ich razem był w stanie to potwierdzić, jednak oni sami zdawali się tego nie dostrzegać. Pragnęli siebie nawzajem, potrzebowali swojej obecności, ale żaden nie umiał wypowiedzieć tego na głos i użyć dwóch najpiękniejszych i najprostszych słów na tym świecie.

~*~

Dzień dobry wszystkim, którzy trafili  na tego ficzka w mniej lub bardziej zamierzony sposób!

Potrajktujcie to jako wstęp, albo zapowiedź, ponieważ startuje z tym ff na poważnie dopiero w połowie kwietnia. Będzie to bardzo luźne opowiadanie, które pozwoli mi zrealizować się w bardziej artystyczny sposób niż przy "Can We Play Longer?" . Stwierdziłam, że chyba pisanie Yoonkooka czy jakiegokolwiek innego shipu z bangtanami mnie już zwyczajnie nudzi, dlatego nietypowo mamy namsongi, które są najbardziej prawdziwym shipem z jakim się w ogóle spotkałam ;;; Ale wracając... Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu i polubicie tą serie tak bardzo, jak lubię ją ja.

Dobra, to chyba tyle... Rozpisałam się jak szalona, wybaczcie. Chyba pozostaje mi tylko zwyczajowe pożegnanie...

Enjoy,
- Alex =^.^=

PS: okładka jest bardzo tymczasowa, nie traktujcie jej poważnie, właściwa będzie zrobiona przez Kasuminya , ktorej dziękuje za to, że zachęciła mnie do pisania tego ficzka. Lowe eomma❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro