Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

storm

Zacisnął mocniej dłonie na jego ramionach wbijając paznokcie w delikatną skórę i jęknął cicho wtulając nos w szyję chłopaka.

- Spokojnie Kookie. To tylko burza. Nie masz się czego bać. - zaśmiał się starszy i przytulił go mocniej do siebie czując jak jego ciało drży przez następny grzmot.

- Zawsze bałem się burzy. Nie wiem czemu, skoro nawet jej nie widzę. Jednak mimo to mnie przeraża. Huk grzmotów zawsze odbija mi się w głowie echem jeszcze na kilka godzin po tym jak wszystko się skończy...

- A ja uwielbiam burze. Uważam, że są piękne. Piękne ale i niebezpieczne. Zupełnie jak ty.

Szatyn oderwał się od niego na chwile marszcząc śmiesznie brwi.

- Dlaczego jestem niebezpieczny, hyung?

- Bo nikt nigdy nie sprawił, że czułem się tak jak z tobą.

- A jak się ze mną czujesz?

- Idealnie. Nie jesteś zbyt głośny ani nachalny. Przyjemnie się z tobą milczy, a sama twoja obecność napawa mnie dziwnym spokojem. - odparł szeptem Min opierając się czołem o czoło większego.

- Boże, zaraz puszczę słodkiego pawia. - rozległ się za nimi przyjemny, kobiecy głos. - Ja rozumiem, że te wszystkie uczucia i w ogóle, ale czy musicie siedzieć w domu i tak świergotać?

- Jesteś zazdrosna. - stwierdził rzeczowo starszy Min i uśmiechnął się do Kooka odgarniając z jego czoła kilka niesfornych kosmyków.

- Ja? W życiu... - prychnęła oburzona Yongsun i opadła na kanapę obok nich.

- Oj siostra... Powinnaś się już nauczyć, że twój oppa zawsze ma racje.

- Ale tym razem nie ma! To po prostu irytujące. Ćwierkacie jak wróble na wiosnę, a ja siedzę obok i na to patrzę.

- To idź do innego pokoju.

- Nie znoszę cię.

- Kochasz.

- Masz racje.

- To teraz bądź grzeczną siostrzyczką i zostaw nas samych.

- Ale...

- Yongsun, mówię poważnie. Musimy porozmawiać bez ciebie. - posłał dziewczynie smutne spojrzenie i wsunął palce w miękkie włosy chłopaka, cmokając go lekko w czoło.

Gdy znaleźli się już sami w pokoju Min wypuścił ciężko powietrze z płuc i ostrożnie odsunął od siebie chłopaka kładąc mu dłoń na policzku i delikatnie pogładził jego skórę kciukiem uśmiechając się przy tym lekko.

- Jungkookie... Nie wiem jak mam zacząć tą rozmowę. Wakacje się kończą i muszę wracać do domu. Nie chcę cię zostawiać, ale muszę.

- W porządku, hyung. To nic takiego. - szatyn zsunął się z kolan mniejszego i usiadł obok niego na kanapie. - Przecież nie zostałbyś tu ze mną.

- Nie chce tracić z tobą kontaktu. Naprawdę chce tu zostać dalej chce być twoimi oczami i chce widzieć twój piękny uśmiech, ale... Ale nie mogę.

- Będę za tobą tęsknił, a mój świat na powrót stanie się czarny.

- Nie mów tak, to łamie mi serce.

- A ty łamiesz mnie więc chyba jesteśmy kwita.

Mina zatkało. Dosłownie. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma odpowiedzieć. mógł tylko w ciszy obserwować jak z tych pięknych, delikatnie zamglonych oczu powoli zaczynają toczyć się łzy, a następnie jak szatyn powoli wstaje z mebla i odchodzi w stronę drzwi. Chłopak zarzucił kaptur ma głowę i po raz ostani odwrócił głowę w stronę Mina, który najbardziej na świecie pragnął teraz zerwać się z miejsca podbiec do Jeona, wtulić się w jego plecy i po raz ostani ucałować jego słodkie usta, jednak nie był w stanie ruszyć nawet małym palcem u stopy. Usłyszał tylko trzaśnięcie drzwi, a potem obraz mu się zamazał, a po policzkach spłynęły gorzkie łzy. Yoongi wiedział. Wiedział, że wszystko popsuł. W zasadzie nawet nie popsuł. On po prostu elegancko zjebał. Zjebał i przy okazji skrzywdził tą niewinną uroczą istotę, na której tak bardzo zaczęło mu zależeć w ciągu tych kilku tygodni, które spędził w Busan.

~*~

Dzisiej nietypowo - trochę krócej, ale wszystko dlatego, że musiałam jakoś doprowadzić do tego momentu.

Możecie być spokojni, to jeszcze nie koniec ficzka, co to, to nie.

Muszę zrobić sobie malutką przerwę od pisania czegokolwiek, dlatego postanowiłam doprowadzić to do tego miejsca.

Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie i jakoś da się przełknąć ten rozdział.

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro