Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

scars

Jungkook leżał ułożony na wielu poduszkach z dłońmi splecionymi na brzuchu wsłuchując się w spokojną melodię płynącą z radia i uśmiechał się delikatnie za każdym razem, gdy kościste palce ponownie przeczesywały leniwie jego włosy.

Blondyn leżał obok niego jedną ręką głaszcząc go po głowie, a drugą przerzucając coś na telefonie. Idealnej ciszy tego leniwego popołudnia nie niszczył uliczny zgiełk ani niepotrzebne słowa. Mieli siebie i to było najważniejsze. Nie musieli rozmawiać, żeby czuć się ze sobą dobrze. Wystarczyło, że czuli swoje ciepło. Obecność.

- Kookie?

- Tak, słońce?

- Chciałbyś coś zobaczyć? - szatyn parsknął cichym śmiechem, a starszy skrzywił się zniesmaczony swoim nietaktem. - Przepraszam, nie to miałem na myśli...

- W porządku, Yoonnie. Wiesz, że nie mam ci tego za złe. W każdym razie, o co chciałeś mnie zapytać?

- Chce abyś naprawdę coś zobaczył, jednak na swój sposób. Chciałbym pokazać ci kolejny kawałek siebie.

- Oh... Z chęcią go odkryję. - uśmiechnął się chłopak podnosząc się do siadu i krzyżując nogi przed sobą. Czekał w tej pozycji na jakiś znak od mężczyzny, który pozwoli mu odkryć ten kolejny fragment swojej jakże złożonej i delikatnej osoby.

Chwycił go za rękę przytykając ją do swojego torsu i nakierował jego palce na odpowiednią ścieżkę. Miał chłodną skórę, a miejsce, którego Jeon dotykał było jakby wgłębione w jej gładką strukturę.

- Czy to blizna?

- Tak. - mruknął Min odchylając głowę do tyłu i przygryzając delikatnie wargę.

- Boli? - zapytał szatyn czując nagle napięcie mięśni gdy przekroczył pewną granicę.

- Troszeczkę.

- Od czego to?

- Porachunki z moim byłym ch... Przyjacielem.

- Oh... Ranił cię nożem?

- Zgadza się.

- Dlaczego? - szatyn przyłożył dłoń na miejsce, na którym powinno być serce i uśmiechnął się delikatnie czując jego mocne bicie tuż pod swoimi palcami. Przysunął się bliżej chłopaka i krótko go pocałował opierając późnej czoło na jego ramieniu i cały czas trzymając jedną dłoń na jego sercu, a drugą wodząc po długiej linii biegnącej od ramienia praktycznie do talii. 

- To będzie długa historia, mój mały kwiatuszku...

- Poczułem się teraz jak mała dziewczynka.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj, słucham.

~*~

~Kilka miesięcy wcześniej~

- To się musi skończyć Hoseok! - krzyknął łamiącym się głosem. - Nie daje sobie już rady, rozumiesz? - wyszeptał odwracając głowę gdziekolwiek byle nie patrzeć w ciemne oczy chłopaka.

- Z czym nie dajesz sobie rady? -spytał spokojnie, poruszony nagłą zmianą tonu rozmowy.

- Z tobą, Hoseok. Z nami. Z twoim piciem, późnymi powrotami do domu, szwendaniem się gdzieś po nocy, tymi okaleczeniami, których nawet nie pozwalasz mi opatrzyć. A poza tym ja... - zrobił krótką pauzę by dobrać odpowiednie słowa. - Ja cię już nie kocham.

Brunet popatrzył na niego z niedowierzaniem, a po chwili złapał mocno za nadgarstki i przyparł do ściany. Wyraz jego twarzy zmienił się ze spokojnego w przerażający i niebezpieczny grymas furii.

- Znalazłeś kogoś młodszego na tych całych wakacjach, tak? Znudziła ci się zabawa ze mną? A może nigdy tak naprawdę mnie nie kochałeś? - wyszeptał Jung patrząc mu prosto w oczy.

Min w tej chwili był skończony. Nie odpowiedział nic, tylko odwrócił głowę w bok i podniósł nogę z zamiarem kopnięcia go w krocze, jednak chłopak był szybszy i złapał go za udo zaciskając na nim swoje długie palce.

- Czyli mam racje... Nigdy mnie nie kochałeś, a teraz chcesz uciec... Nie masz nawet odwagi patrzeć mi w twarz, ty mała, parszywa mendo... - wyciągnął rękę w bok by chwycić leżące na brzegu blatu ostrze.

Był zaślepiony przez alkohol i nie do końca wiedział co robi. Wiedział tylko, że chłopak, który był dla niego wszystkim, właśnie przyznał, że już go nie kocha. Hoseok pił by zapomnieć o swojej pracy, która delikatnie mówiąc, nie była wcale przyjemna i taka znowu legalna. Pracował by zapewnić dobrobyt sobie i Yoongiemu. Dawał mu dach nad głową, karmił, a przede wszystkim kochał, a młodszy tak mu się odwdzięczał?

Dalej wszystko wydarzyło się zbyt szybko, żeby którykolwiek z nich mógł opisać to dokładniej. Błysk ostrza, piekący, a później pulsujący ból ciągnący się od ramienia do talii, krew na białej koszuli Yoongiego, który niedawno wrócił z rozmowy o pracę, kilka czerwonych kropelek na szarych panelach, panika, strach, ból, pogotowie, szwy, wyprowadzka. Yoongi nie widział do tej pory Hoseoka, ani się z nim nie kontaktował. Chciał zostawić ten rozdział za sobą, zapomnieć o nim i żyć dalej, ale ta cienka, biała linia mu na to nie pozwalała.

~*~

- Naprawdę go nie kochałeś?

- Przez większość związku nie. Kiedy zobaczyłem jaki jest naprawdę to wszystko co między nami było jakby wyparowało. Bałem się od niego odejść, bo wiem, że znalazłby mnie w Seulu i prawdopodobnie wykończył. Hoseok nie znał pojęcia trzeźwość. Było dla niego jak słowo jakiejś parszywej klątwy. To również nie pomagało mi się przekonać i przy nim zostać. A później poznałem ciebie. Zmieniłeś wszystko. Poza tym, to jakie uczucia zacząłem do ciebie żywić, dało mi na tyle odwagi by w końcu się od niego uwolnić.

- To brzmi naprawdę nieprawdopodobnie. To znaczy, takie historie zdarzają się tylko w książkach, bo w prawdziwym życiu nigdy nie kończą się dobrze... - mruknął Kook wtulając się bardziej w jego klatkę piersiową i przerzucając ramie przez jego talię.

- W naszym przypadku tak nie będzie. Obiecuję.

~*~

Nie mam nic do powiedzenia, także no...

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro