Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

inked

Yoongi wyszedł ze szpitala bardzo szybko, wbrew prośbom młodszego, który chciał upewnić się, że jego chłopak na pewno jest zdrowy. Stwierdzili, że udadzą się na ich ulubioną kawę do Starbucksa, by uczcić wypis blondyna, a potem starszy przyrządzi obiecane na rocznicową kolację spaghetti. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki niższy z pary nie zauważył różowej czupryny w kolejce przed nimi. Chwycił mocno ramię młodszego i schował się za nim co jakiś czas wyglądając ze strachem zza jego pleców. Szatyn parsknął śmiechem i poprawił na nosie okulary.

- Co zobaczyłeś, hyung?

- Tam przed nami w kolejce stoi... - zrobił krótką przerwę by oblizać wargi. - Yongsun. - wypowiedział imię swojej siostry szeptem, jakby było jakimś przekleństwem albo klątwą, której należało się obawiać.

- Yoonnie, to przecież tylko twoja siostra. - zaśmiał się ponownie Jeon przesuwając się do przodu i zmuszając chłopaka by się z nim zrównał.

- Poprawka: moja siostra i jej narzeczony. Mam dosyć jej ględzenia, po tym co słyszałem w szpitalu, może wpaść za następne trzy miesiące i tragedii nie będzie. - mruknął niechętnie.

- Oh, nie mówiłeś, że ma narzeczonego! I sama mi się nie chwaliła... Powinniśmy jej pogratulować, a nie się przed nią chować, wiesz?

- Jak chcesz to do nich idź. Ja zostanę przypilnować naszego miejsca. Chcesz to co zwykle? - zapytał nerwowo naprawdę mając nadzieję, że jego chłopak odpuści i pozwoli mu w spokoju rozkoszować się wolnością.

- Ugh, no dobrze.

Szatyn w końcu zrezygnował z walki, bo wiedział, że i tak ulegnie. Tymczasem zbliżyli się do lady, a głos młodej baristów rozbrzmiał przyjemnie w jego uszach. Wziął jak zawsze zimą, pierniczkowe latte, a hyung poprosił o niespotykane w swoim przypadku cappuccino.

Gdy odebrali napoje zajęli wygodną kanapę stojącą w rogu pomieszczenia. Pili swoje napoje w ciszy kontemplując na temat idealnie wywarzonego smaku kaw oraz pasji jaką w ich wykonanie musieli włożyć pracownicy sieciówki, którą obaj tak uwielbiali.

- Tak więc, opowiedz mi jeszcze raz jak to się wydarzyło. - odezwał się z nienacka Jungkook zwracając uwagę swojego chłopaka. Blondyn zawiesił wzrok na jednej z grafik wiszących na ścianie, tak więc powrócenie na ziemie chwilę mu zajęło.

- No dobrze. Więc jak od ciebie wyszedłem, to odpaliłem papierosa. Szedłem powoli nie spiesząc się nigdzie i rozmyślając nad tym, co się wydarzyło. Byłem na ciebie wściekły, przyznaje to bez bicia. Miałam ochotę walnąć cię w ten pusty łepek i jednocześnie przytulić, więc możesz sobie jedynie wyobrażać jak musiałem wyglądać. Doszedłem do domu i pod klatką zgasiłem drugiego peta.  Przy drzwiach ktoś stał. Jak się potem okazało, to był Nomajoon, wspólnegy przyjaciel mój i Hoseoka. Później pojawił się również Hoseok we własnej osobie. Bez jakiegokolwiek wytłumaczenia, albo może tłumaczyli, ale ja nie pamiętam, zaczęli mnie bić. Broniłem się jak mogłem, ale obaj byli silniejsi ode mnie.  Potem obudziłem się w szpitalu i zobaczyłem Yongsun i zapłakanego ciebie.

Jeon upił długiego łyka swojego napoju a następnie skierował swoje tęczówki na Mina.

- To brzmi jak scena z tandetnej dramy, hyung. - rzekł bez entuzjazmu.

- Tak, wiem.

- I nic z tym nie zrobisz?

- A co mam niby robić? Wiem jak było i nie potrzebuje twojej aprobaty żeby komukolwiek to potwierdzać. - prychnął mężczyzna unosząc do ust swój napój. - Oczywiście nie potrzebuje jej akurat w tym wypadku, bo we wszystkich innych jak najbardziej. - poprawił się od razu widząc wędrującą do góry brew swojego chłopaka.

Szatyn nie odpowiedział już nic jedynie wzdychając ciężko i przechodząc do następnego tematu. Udało im się opuścić kawiarnie przed siostrą blondyna, jednak na dworzu i tak było już ciemno. Przez te dwa tygodnie Yoongi tak bardzo stęsknił się za swoim chłopcem, że jak tylko znaleźli się w mieszkaniu praktycznie się na niego rzucił przyciskając do ściany za nadgarstki i natarczywie go całując. Szatyn żarliwie oddał pieszczotę przyzwyczajony już do takiego, a nie innego rodzaju pocałunków. Usta Mina przesunęły się na wrażliwą szyję chłopaka, który kopnął delikatnie w ścianę, gdy wilgotny język zaczął kreślić niewielkie kołeczka na jego skórze by zaraz potem scałować je z wilgotnym cmoknięciem.

- Hyung... - wydyszał w końcu Jeon nie mogąc dłużej wytrzymać. - Jestem głodny...

Starszy zatrzymał się w połowie drogi do jego szyi i puścił jego ręce, które osunęły się powoli na dół zwisając ostatecznie wzdłuż ciała.

- Naprawdę, Kookie? Teraz?

Zamiast odpowiedzi na jego pytanie, z głębin ciała chłopaka wydobył się głuchy pomruk, a młodszy aż złapał się za brzuch.

- Przepraszam, Yoonnie.

- Nie no, nic się nie stało.W porządku, najpierw zjemy kolacje, a potem może... Może obejrzymy film?

- Okej. Film to dobry pomysł.

Odsunęli się od siebie by odetchnąć spokojnie gdyż powietrze wokół nich zgęstniało przez emocje wywołane tym nagłym pocałunkiem oraz przez  niezręczny charakter ich krótkiej wymiany zdań. Min wcale nie był zły. Jeśli już - zirytowany. Sam nie wiedział czemu reaguje tak, a nie inaczej, jednak starał się o tym nie myśleć uśmiechając się do siebie gdy zauważył, że jego delikatny Jungkookie dotyka opuszkami palców swojej szyi w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą spoczywały jego usta i przygryza lekko dolną wargę. Zdjął kurtkę oraz buty i wszedł wgłąb mieszkania by zabrać z wieszaka swój czarny fartuch i zabrać się za przygotowanie ich spóźnionej kolacji.

~*~

- Mmmm, w życiu nie jadłem lepszego spaghetti, hyung. - mruknął zadowolony chłopak odkładając widelec na talerz i odchylając się do tyłu na krześle.

- Cieszę się, że ci smakowało. - Jeon usłyszał w jego głosie uśmiech i podniósł się z miejsca zbierając wszystkie naczynia, oczywiście z pomocą starszego, które włożył je potem do zmywarki.

- Jaki film chcesz obejrzeć? - zapytał nalewając sobie wody do szklanki i jeszcze trochę wina do kieliszka swojego hyunga.

- Nie mam pojęcia, może "Nothing Hill"?

- Niech będzie.

Zasiedli wspólnie na kanapie, a Yoongi sięgnął po pilota uruchamiając telewizor. Kookie ułożył wygodnie głowę na jego udach prosząc by mniejszy okrył go pluszowym kocem w odcieniu chłodnego błękitu. Rozkoszowali się swoją obecnością w skupieniu przyswajając film, każdy w swój sposób - blondyn chłonął obraz zmysłami słuchu i wzroku, zaś większy tylko i wyłącznie słuchając. Co jakiś czas chłopak tłumaczył mu co akurat się dzieje na ekranie, jeśli nie było dialogów.

Po zakończonym seansie udali się do łazienki gdzie Jungkook wszedł pod prysznic, a Yoongi usiadł na pralce wpatrując się w sufit i czekając aż jego króliczek poprosi o podanie ubrań do spania czy tez ręcznika. Gdy się wymienili i to większy zajął miejsce na urządzeniu, zaczął nucić niezwykle przyjemną dla ucha melodię usłyszaną gdzieś w radiu. Starszy szybko podchwycił o jaką piosenkę chodzi i przejął obowiązek artykułowania melodii, by Jeon mógł zająć się swoim anielskim wokalem, który kochał prawie tak bardzo jak jego słodkie oczy, które teraz przymknął w skupieniu.

Otulił swoje wilgotne ciało miękkim ręcznikiem i stanął przed lustrem by nałożyć na twarz jeden z kremów nawilżających, które stały dalej w tym samym miejscu, pomimo jego długiej nieobecności.

Wytarł się porządnie i wciągnął na siebie szare dresy oraz czarną koszulkę. Wziął za rękę swojego chłopca i powoli ruszyli w kierunku sypialni, gdzie położyli się delikatnie na łóżku wtulając w siebie nawzajem i licząc na to, że wspólny, słodki sen przyjdzie w tym momencie oraz będzie trwał wiecznie.

~*~

Po całym domu rozchodził się przyjemny zapach słodkiej wanilii oraz odurzającej gruszki. Mieszkanie pogrążone było w całkowitej ciemności, wyłączając sypialnie, w której płonęło kilka świec ustawionych na parapecie i komodach.

Szatyn opierał swoją głowę na ramieniu chłopaka i czuł jak ciało drugiego coraz bardziej się rozluźnia, dlatego postanowił go nieco rozbudzić. Satynowa pościel zaszeleściła przez jego ruchu gdy odwracał się przodem do jego pleców i próbował zaplątać nogi w supełek, jak dziecko w przedszkolu. Ułożył chłodne palce na jego ramionach i zaczął powoli rozmasowywać kark. Yoongi jęknął cicho czując jak załogi stresu powoli ustępują. Młodszy zsunął swoje dłonie niżej przejeżdżając opuszkami palców po jego delikatnej skórze. W niektórych miejscach czuł lekkie wybrzuszenia, albo powierzchnia była miększa.

Tatuaże.

Rzeczywiście, kiedy się poznali Min zajmował się rysowaniem wzorów na ciałach innych, jednak chłopak nie przypuszczał, że ma ich na sobie aż tak wiele. Na samych plecach naliczył pięć. Powrócił dłońmi na ramiona i powoli zsunął jeden palec po wypukłym konturze pierwszego rysunku. Jeon postanowił odgadywać ich treść lub kształt na głos, pytając hyunga o to czy ma racje, czy może powinien szukać dalej.

- To gałązka kwiatu wiśni? - zapytał po raz pierwszy.

- Tak. Symbolizuje nowy początek i odrodzenie. Zrobiłem go po odejściu od Hoseoka.

- Zegar zatrzymany na godzinie piątej czterdzieści osiem?

- Tak. Stwierdzenie zgonu rodziców.

- Umm... To jest jakiś kwiat, ale nie mam pojęcia jaki.

- Niezapominajka. Jest jedynym kolorowym tatuażem.

Młodszy przeniósł dłonie na ramiona swojego hyunga nie znajdując na nich nic ciekawego aż do nadgarstka. Zmarszczył brwi próbując  rozpoznać dziwne kształty, jednak nie był w stanie.

- Co to, hyung?

- Pewna bardzo ważna data.

- Jaka?

- Dzień, w którym się poznaliśmy.

Jungkook wyprostował się gwałtownie i oparł czoło o bark Mina uśmiechając się do siebie.

- To zawstydzające, hyung.

- Nie dla mnie.

Jeon kontynuował swoją zabawę badając uważnie całą klatkę piersiową i w końcu przechodząc do prawego nadgarstka.

- Huh?

Przejechał po wypukłości jeszcze raz nie wierząc w to co czuł.

- Yoongi... Czy to?

- Tak, króliczku, to to.

Szatyn czuł pod palcami znaki w alfabecie Braille'a. Konkretnie sześć liter oraz serduszko zapisane pod nimi.

- Nasze inicjały... Ale, dlaczego?

- Bo cię kocham. - odparł blondyn podnosząc do ust dłoń swojego chłopaka i zaczął całować go po kostkach, a następnie po wnętrzu dłoni i nadgarstku. Przeniósł się bliżej Kooka kładąc go powoli na poduszkach i delikatnie całując.

- Ja ciebie też kocham, Yoonnie. Najbardziej na całym świecie.

~*~

LONG TIME NO SEE, HOW HAVE YOU BEEN???

Tak, dobrze widzicie, ja jeszcze żyje i mam się całkiem dobrze!

Wybaczcie ten zastój, ale cóż, miałam mały breakdown i musiałam odpocząć.

Nie wiem co napisać, jestem okropną autorką, przepraszam Was za takie akcje, obiecuje już być pracowita i więcej tak nie nawalić!

Kocham Was Kocimiętki!

Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podobał ten rozdział i do następnego!

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro