Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

happy tears

Yoongi nie cierpiał siedzenia w pracy na dwie zmiany. Po pierwsze to zaburzało jego rytm snu, który i tak wariował od czasu wypadku, czasem nie pozwalając mu zmrużyć oka na czterdzieści osiem godzin z rzędu, a po drugie nie mógł wrócić do domu, by przez całą noc tulić się jak małe dziecko do swojego chłopaka, który zmartwiony również nie spał rozważając wszystkie możliwe tragedie, które mogły spotkać starszego.

Przywykli do swojej obecności na tyle mocno, że każda rozłąka była nienaturalna, a ponowne spotkanie - podobne do tego po latach.

Muzyka w klubie dudniła głośno, a jego głowa wydawała się pękać w szwach gdy nalewał do szklanki jakiejś młodej dziewczyny, być może nawet trochę za młodej, kolejną porcje wódki. Dodał do niej colę i postawił przed klientką przyjmując banknot i chowając go do tylnej kieszeni dżinsów. Odchrząknął cicho wycierając kieliszki które odwieszała na miejsce zwracając tym uwagę blondynki i przyciągając jej wzrok na swoją osobę.

- Długo tu pracujesz? - powiedziała wyjątkowo wyraźnie jak na ilość alkoholu, którą spożyła, albo to brunet tracił powoli słuch.

- Słucham?

- Długo tu pracujesz? - powtórzyła jeszcze wyraźniej zmuszając go by przysunął się bliżej blatu.

- Tak, już prawie osiem miesięcy. Czemu pytasz? - odpowiedział przekrzykując piski fanów, którzy szaleli na widok rapera, który dziś u nich występował.

- Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.

- Nie jesteś trochę za młoda na chodzenie do klubów? - zapytał chcąc uciąć pogawędkę, ponieważ doskonale wiedział do czego zmierza młoda dama w niebieskich soczewkach.

- A ty nie jesteś trochę zbyt sztywny jak na barmana? - odpysknęła ostentacyjnie zerując kubeczek i gniotąc go o chłodną powierzchnie blatu z plastikowym chrzęstem. W odpowiedzi starszy cmoknął tylko niezadowolony i oddalił się do innej części baru, by pozbyć się dziewczyny i nie mieć na sumieniu upicia nieletniej, choć na to było już chyba trochę za późno. Stanął obok Hyungwona rzucając mu słaby uśmiech i od razu biorąc do ręki butelkę z kolorowym syropem, którą podrzucił kilka razy w powietrzu i wsadził do wysokiej szklanki odmierzając odpowiednią ilość napoju i dopełniając ją sokiem pomarańczowym oraz rumem stawiając gotowego drinka z uśmiechem przed różowowłosą dziewczyną, którą widywał w każdy Piątkowy Wieczór z Rapem. Gdy wszyscy goście odeszli od marmurowego blatu, Yoongi usiadł na jednym ze stołków po drugiej stronie opierając łokcie na zimnej powierzchni i ukrywając twarz w dłoniach.

- Stary, idź już do domu. Dam sobie radę. - powiedział Hyungwon polerując kryształową szklankę do whisky i obserwując go kątem oka. - Siedzisz w robocie już trzecią zmianę, zaraz zaczniesz lać wodę zamiast wódy.

- Bez przesady Wonnie, wszystko jest przecież okej. - mruknął kładąc ciężką głowę na ramionach i przymykając powieki pod naporem ogarniającego go wyczerpania.

- Serio, Yoongi wracaj do domu, nie żartuje. Jungkook pewnie znowu nie śpi, bo się martwi, choć raz wróć jak trzeba.

- Gdybym miał wracać jak trzeba nie siedziałbym tu już od piętnastej. - odezwał się ledwo słyszalnie. - Potrzebuje teraz pieniędzy bardziej niż tlenu, Hyungwon. - dodał po chwili przerwy ponownie wracając do poprzedniej pozycji.

- Ale jeśli będziesz nawalał przy zamówieniach to nie dostaniesz ani napiwków, ani pensji.

Szatyn miał racje. Jeśli będzie mylił zamówienia i podawał je nie tym gościom albo mieszał proporcje, to nie dostanie ani dodatkowej zapłaty, ani w ogóle zapłaty, bo w tym klubie ściany miały oczy.

- Wódkę z colą poproszę. - rozległ się obok niego damski głos zmuszając do podniesienia głowy z rąk. Wywrócił oczami widząc znowu tę samą dziewczynę, która teraz trzepotała rzęsami do jego kolegi, który rzucił mu tylko znaczące spojrzenie zmuszając do wstania.

- A ja poproszę o twój d-d-dowód. - zająkał się młodszy. Zawsze ogarniała go panika gdy miał kogoś wylegitymować. Blondynka zaczęła szperać po kieszeniach swojego przezroczystego, plastikowego płaszcza obszytego białymi piórkami, jednak na próżno. Odwracając się tyłem do nich i wypinając jeden pośladek, ostentacyjnie szukając w tylnej kieszonce dżinsów, niby przypadkiem mrugnęła do Hyungwona, który zakrztusił się własną śliną ze śmiechu. Brunet natomiast chwycił do ręki plastikowy kubeczek i zapełnił go do połowy przezroczystym alkoholem, resztę wypełniając gazowanym napojem. Dziewczyna widząc czerwone naczynie stanęła normalnie przysiadając na stołku przed nimi i sięgając po różową słomkę do metalowego kubeczka stojącego nieopodal niej, przy okazji odrzucając do tyłu burzę włosów, wyglądających dla Yoongiego jak siano.

- Idź już do domu Yoongi. Zaraz przyjdzie Minhyuk i cię zmieni - odezwał się w końcu chłopak, a starszy rzucił mu tylko spojrzenie mówiące: "jeszcze słowo, a skończysz z głową w worku z syropem cytrynowym, na który masz uczulenie dzieciaku". - Okej nie to nie, tylko potem nie narzekaj. - wzruszył ramionami.

Reszta nocy mijała w miarę spokojnie, a dziewczyna przy barze pochłaniała uparcie coraz większe porcje drinków, które Yoongi celowo wzmacniał by się jej pozbyć. Przez kilka godzin usilnie próbowała rozpocząć jakąś rozmowę, którą albo Yoongi, albo Hyungwon skutecznie ucinali. Pomimo soczewek widzieli, że jej wzrok robi się coraz bardziej błędny, a usta pomalowane różową szminką poruszają się bezgłośnie jakby mówiła do siebie. Brunet patrzył się intensywnie na zegarek jakby chcąc siłą woli zmusić wskazówki do szybszej zmiany swojego położenia, ponieważ jego mięśnie odmawiały powoli posłuszeństwa i czuł, że zaraz kolana się pod nim ugną, jeśli tylko zrobi jeszcze krok w stronę szafki ze szklankami. Gdy w końcu kawałek plastiku przesunął się na godzinę trzecią trzydzieści podrzucił do góry swoją ściereczkę i krzyknął radosne "fajrant!", zaraz jednak poprawiając swój krawat i żegnając się z Hyungownem ruszył wesoło na zaplecze.

Opłukał twarz lodowatą wodą i wytarł szorstkim papierem krzywiąc się przez jego nieprzyjemny zapach. Opuścił łazienkę rozpinając po drodze czarną koszulę i wrzucając ją ma odwal się do torby, którą zawsze nosił do pracy. Zamiast niej założył na swoje chude ciało za duża bluzę Jungkooka w odcieniu lawendowego fioletu i zdjął z wieszaka swoją ukochaną wełnianą czapkę. Wrzucił jeszcze do kieszeni kilka garści  łakoci, które zawsze stały na stoliku pod oknem i zadowolony wyszedł z  pomieszczenia przyciskając do czytnika swoją kartę magnetyczną. Po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku symbolizującego zamknięcie drzwi wrócił na salę by jeszcze raz pożegnać kolegę z pracy i zauważył, że blondynka, która dręczyła ich przez cały wieczór wciska policzek w lodowaty marmur, długimi paznokciami wybijając na blacie rytm piosenki, która akurat leciała na parkiecie.

- Co ja mam z nią zrobić? Przecież nie wróci do domu sama. - powiedział szatyn łapiąc spojrzenie starszego i krzywiąc się lekko. Brunet podrapał się kluczem po potylicy rozważając wszystkie możliwości. Nie zadzwoni na policję bo wpakuje się w kłopoty za sprzedaż alkoholu nieletnim. Nie zostawi jej też przy barze, bo jego kolega będzie zmuszony zamknąć ją tutaj o szóstej gdy będzie już szedł do domu.

- Wsadź mi ją na plecy. - powiedział w końcu. Młodszy barman uniósł brwi zdziwiony i wyszedł zza baru. - Muszę ją zabrać do siebie, bo ty po drodze spanikujesz i nie wytrzymasz z nią do rana. Najwyżej Jungkook mnie zabije, ale przynajmniej nic jej się nie stanie.

Młodszy nie skomentował tego posłusznie układając bezwładne ciało dziewczyny na plecach bruneta i salutując mu na pożegnanie.

~*~

Światło w kuchni było zapalone, a Jungkook siedział przy blacie wyprostowany jak struna popijając herbatę i czytając książkę. Nacisnął przycisk z boku swojego telefonu, a mechaniczny głos podał mu godzinę. Czwarta cztery. Gdy tylko przewrócił kartkę, usłyszał chrzęst klucza w zamku i drgnął niespokojnie zamykając swoją lekturę z hukiem. Zszedł ze stołka i ruszył w stronę przedpokoju z walącym sercem. Zawiasy skrzypnęły, usłyszał kroki i poczuł charakterystyczny zapach papierosów i alkoholu, jednak nieco mocniejszy niż zazwyczaj.

- Hyung? - zapytał marszcząc brwi.

- Mhm. Shhhhh... - mruknął tylko w odpowiedzi drugi wymijając go i wchodząc do salonu. Chłopak podążył za nim, jak grzeczny pies uważnie nasłuchując i skupiając się ma wszystkich bodźcach, które docierały do jego zmęczonego umysłu. Szelest miękkiego plastiku, uderzanie obcasów o panele i delikatny odgłos uginającej się pod czyimś ciężarem gąbki w kanapie.

Brunet podszedł do niego i zamknął w szczelnym uścisku gładząc po włosach i całując w skroń. Nie ruszał się nie wiedząc co się dzieje, jednak był pewien, że to Yoongi go przytula.

- Idź już do łóżka promyczku, zaraz do ciebie przyjdę, tylko się przebiorę i wezmę szybki prysznic. - mruknął do jego ucha owiewając je ciepłym oddechem i odsuwając od siebie, by zgasić światło w kuchni.

Jungkook grzecznie poszedł do sypialni kładąc się na materacu i wzdychając cicho. Coś było nie tak i liczył na to, że jak tylko starszy doczłapie się do łóżka wszystko mu wyjaśni. Odliczał w głowie dokładnie pięć minut, ponieważ właśnie tyle zajmowało jego chłopakowi przygotowanie się do snu. Drzwi skrzypnęły, szuranie kapci dotarło do jego uszu, a materac ugiął się pod nikłym ciężarem bruneta, który położył się przodem do Jeona i uniósł jego podbródek palcem składając na spierzchniętych wargach krótki pocałunek.

- Jak ci minął dzień? - zapytał w końcu obejmując jego drobne ciało i przysuwając bliżej siebie. Potrzebował w tej chwili jego ciepła tak blisko siebie, jak najbliżej się da, trzymając go w ramionach i całując, najlepiej do końca świata, ponieważ to w ustach i cieple chłopaka odnajdował swój spokój.

- W porządku. Hyung, martwiłem się o ciebie. - powiedział w końcu szeptem.

- Wiem skarbie, ja o ciebie też, ale wiesz, że potrzebuje teraz tych pieniędzy.

- Mogłeś napisać.

- Byłem zbyt zmęczony, przepraszam słońce. Już zawsze będę pisał w takich wypadkach, w porządku? - wpatrywał się w te piękne, orzechowe oczy, teraz zasnute przez smutek i pozbawione zwyczajowego blasku gładząc go miękkich włosach w kolorze głębokiego fioletu.

- Kogo przyniosłeś do domu? - zapytał w końcu młodszy nie wytrzymując i starając się brzmieć spokojnie.

- Ah tak. To dziewczyna, młodsza od ciebie. Trochę się spiła, no dobra, trochę bardzo, a nie miała przy sobie zupełnie nic, więc stwierdziłem, że wezmę ją do nas, a jutro jak już wytrzeźwieje, to wróci do domu - Jungkook zmarszczył brwi i odsunął się od kruchego ciała Mina. - Spokojnie, ma ubranie i nawet nie wiem jak ma na imię. - dodał po chwilowej refleksji starszy z pary ponownie zamykając Kooka w uścisku, a ten odetchnął z ulgą i zacisnął dłoń na czarnym materiale koszulki od piżamy mniejszego.

- Kocham cię hyung. - rzucił jeszcze szybko zanim zapadł w głęboki sen, a Yoongi uśmiechnął się tylko całując jego skroń i w końcu rozluźniając swoje przepracowane ciało.

~*~

Następny poranek był zdecydowanie dziwny.

Blondynka siedziała przy blacie w kuchni wpatrując się intensywnie w szklankę z wodą z kocem zamiast plastikowego płaszczyka na ramionach, gdy weszli do kuchni.

Widząc dwóch mężczyzn otworzyła szerzej oczy zupełnie nie pamiętając co się wczoraj wydarzyło. Yoongi dostrzegł jej przestraszone spojrzenie i puścił dłoń swojego chłopaka odwracając się tyłem do nich i sięgając do szafki po płatki.

- Jungkookie, ktoś tu chyba przestawił płatki na najwyższą półkę. - warknął cicho próbując po raz enty dosięgnąć kartonu.

- A rzeczywiście, przestawiłem je, przesuń się. - powiedział podchodząc do niego i macając dłonią różne opakowania.

- Troszeczkę wyżej. Lekko w prawo... Nie to prawo skarbie, to drugie. O, jeszcze troszeczkę wyżej i idealnie! - uśmiechnął się brunet przejmując pudełko i zdejmując z suszarki trzy miski. - Mam nadzieje, że lubisz płatki z zimnym mlekiem... - zrobił pauzę nie wiedząc właściwie jak zwrócić się do gościa. Kątem oka obserwował jak jego zaspany króliczek siada ciężko na stołku obok blondynki i marszczy nosek czując drażniący zapach alkoholu, który parował z jej ciała. Wyglądali dość podobnie błędnym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń i szukając w niej sensu do pobudki.

- Hyuna. - odezwała się w końcu dziewczyna słabym głosem popijając wodę ze szklanki. - Zjem cokolwiek mi dasz, oppa.

- To dobrze, bo tak naprawdę w ogóle nie zasłużyłaś na jedzenie i powinnienem wygnać cię z domu jak tylko tu przyszedłem. - mruknął otwierając lodówkę z brzękiem szklanych butelek piwa stojących w drzwiach. - Jungkookie, czy ty uszczuplasz moje zapasy serialowego piwa? - zapytał zwracając się do fioletowłosego.

- Nieeee...

Obaj zaczęli się śmiać nie zwracając uwagi na blondynkę, która marszczyła brwi coraz baczniej obserwując relacje, która łączyła tych dwoje. Na pewno nie byli rodzeństwem, zbytnio się od siebie różnili.

Gdy tylko Min postawił przed nimi miski z posiłkiem, pierwsze krople uderzyły o parapet w salonie, a nastolatka jęknęła niezadowolona. Nie dość, że dostanie karę od rodziców, to jeszcze zniszczy nowy płaszczyk i welurowe botki. W trakcie jedzenia nikt nie śmiał zacząć rozmowy, a potem, gdy Hyuna już opuszczała ich mieszkanie pożegnała się krótko wciskając do ręki bruneta zbyt dużą ilość pieniędzy jak za jeden nocleg na kanapie i miskę płatków z zimnym mlekiem.

Usiedli z Jeonem na miękkim meblu wpełzając pod pluszowy koc i ściskając w dłoniach kubki wypełnione ich ulubionymi napojami. W przypadku bruneta była to czarna kawa, a w przypadku Kooka zielona herbata z płatkami jaśminu i hibiskusa. Większy wciskał twarzyczkę w ramie swojego chłopaka wdychając kojący zapach anyżu, porzeczki i snów, ponieważ dalej siedzieli w piżamach, postanawiając spędzić sobotę na leniuchowaniu.

- Kookie muszę z tobą porozmawiać. - powiedział w końcu starszy odstawiając swój kubek na stolik przed nimi i odbierając z rąk chłopaka jego napój.

- W takim razie słucham cię uważnie, hyung.

Zapadła chwilowa cisza przerywana jedynie przyspieszonym oddechem mężczyzny i biciem wielkich kropli o szyby.

- Dostaniesz nowe oczy. - wyrzucił z siebie tak nagle i niespodziewanie dla nich obi, że aż sam się wzdrygnął.

- Co?

- Znalazłem klinikę w Seulu, która zajmuje się takimi przypadkami jak twój. Dziewięćdziesiąt osiem procent ich zabiegów kończy się sukcesem i powrotem do zdrowia. Dawca już się znalazł, potrzeba tylko twojej zgody na zabieg i ciebie tam, w klinice. - dodał wypluwając słowa z prędkością karabinu maszynowego i nie patrząc nawet na fioletowowłosego, który wlepił swój nieobecny wzrok w ścianę przed nimi czując jak jego oczy wypełniają się gorącymi łzami, które już za chwilę spłynęły po jego rozgrzanej skórze.

Yoongi zmarszczył brwi na ten widok i od razu odwrócił twarz swojego chłopaka w swoją stronę kciukiem ścierając mokre ślady z jego polików i gładząc opuszkami palców po karku.

- Dlaczego płaczesz, promyczku? - zapytał zmartwiony słysząc szloch młodszego.

- To-to chy-chyba ze szcze-szczęścia, Yoongi. - odparł spazmatycznie uśmiechając się przy tym i wtulając czoło w pierś bruneta zaciskając piąstki na materiale jego koszulki. - Jak mogę ci się za to odwdzięczyć? - zapytał już spokojniej.

- Ni jak, Kookie. Robię to bo cię kocham i naprawdę nie chcę nic w zamian. Ty jesteś moją nagrodą za ciężką prace i starania. Dzięki tobie się uśmiecham i czuję, że nareszcie znalazłem swoje miejsce. Twój uśmiech to najpiękniejsza nagroda i podziękowanie jakie możesz mi dać, dzieciaku.

- Kocham cię, Yoongi, nawet nie wiesz jak bardzo. - zaszlochał ponownie, dotknięty słowami Mina uśmiechając się jeszcze szerzej i odsuwając od niego by skraść słodki i leniwy pocałunek z jego warg.

- Ja też cię kocham, Jungkookie, bardziej niż ci się może wydawać, tylko błagam, nie płacz już, bo serce mi pęka jak widzę te piękne oczy zasnute łzami...

~*~

Eluwa!

Tęskniliście choć troszeczkę? Bo ja bardzo!

Nareszcie zaczyna się coś dziać, co jednak oznacza, że jesteśmy już coraz bliżej końca historii i nie zostało nam dużo rozdziałów do finału, jednak póki co:

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro