first time
Opierał się dłońmi o blat, a z jego włosów kapały pojedyncze kropelki wody. Uniósł głowę i po omacku znalazł ręcznik, którym wytarł twarz. Wciągnął na siebie czarny t-shirt i wyszedł z pomieszczenia gasząc światło.
- Alex! Alex, chodź do mnie! - krzyknął i ukucnął w przedpokoju. Po chwili usłyszał na podłodze skrobanie pazurków i jego dłoń potrącił mokry nos zwierzęcia. - Idziemy na spacer? Na plażę jak zwykle?
W odpowiedzi usłyszał tylko szczeknięcie i uśmiechnął się drapiąc psa za uchem. Wpiął smycz w jego obroże i zasznurował swoje buty. Na sam koniec założył na nos okulary w cienkich, czarnych oprawkach i wyszedł z mieszkania zamykając drzwi na klucz.
~*~
Dotarł na plaże szybciej niż zazwyczaj, ponieważ Alex ciągnęła go wyjątkowo szybko przed siebie. Gdy poczuł jak podłoże zmienia się w piasek zdjął swoje buty i skierował się w stronę, z której wiała na niego przyjemna bryza. W którymś momencie smycz wyślizgnęła mu się z ręki i usłyszał chlupot wody. Zaczął błądzić dłońmi po ziemi w poszukiwaniu jakiegoś patyka, a gdy znalazł odpowiedni, zawołał po imieniu swojego psa i rzucił znalezisko w stronę wody.
W tym samym czasie w dalszej odległości od brzegu, obserwował go drobny brunet siedząc na kocu obok swojej siostry. Od chwili gdy chłopak pojawił się na plaży przyciągnął jego uwagę. Wyglądał i zachowywał się inaczej niż wszyscy dookoła. Był spokojny i wydawał się być wręcz przestraszony tym, co działo się wokół niego. Nagle trafiła go piłka do siatkówki plażowej przez co zatoczył się do tyłu i upadł głucho na podłoże. Brunet od razu poderwał się z miejsca i na tyle szybko na ile pozwalał mu piasek, w którym grzązł przy każdym kroku, podbiegł do chłopaka. Uklęknął przy nim i ułożył sobie jego głowę na kolanach. Poklepał go delikatnie po policzku, a szatyn zamrugał szybko otwierając szeroko oczy.
- Hej, wszystko okej? - zapytał niższy starając się utrzymać z chłopakiem kontakt.
- Chy-chyba tak. Kim jesteś? - chłodnymi dłońmi złapał te bruneta i badając je powoli zaczął sunąć nimi coraz wyżej wzdłuż ramion nieznajomego. Przesunął palcami po jego szyi aż do twarzy, którą zaczął ostrożnie badać opuszkami palców, przejeżdżając kolejno po jego policzkach, ustach, nosie oczach i czole. - Dlaczego masz na sobie bluzę z długim rękawem? - zapytał podnosząc delikatnie głowę i od razu tego żałując, bo po całej czaszce rozszedł mu się nieprzyjemny ból.
- Wszystkich nowo poznanych chłopaków macasz po twarzy? - zapytał ze śmiechem brunet. - Jestem Yoongi. A bluzę mam bo jestem chory. - odparł szybko uśmiechając się do chłopaka i patrząc mu w oczy, które były niezwykle intrygujące. Ciemne jak świeżo parzona kawa, o sarnim wyrazie. Były ogromne i przysłaniał je wachlarz czarnych jak smoła rzęs. Coś jednak było z nimi nie tak, w tym jak najbardziej dobrym znaczeniu, mianowicie były zasnute delikatną mgłą, która nadawała spojrzeniu głębi. - Masz cudowne oczy. - powiedział całkowicie poważnie ściągając z twarzy dłonie nieznajomego i łapiąc je w swoje. - Ja przepraszam. Tak mi się wymsknęło... - mruknął dopiero gdy dotarło do niego co właściwie powiedział.
- Nic się nie stało. Ludzie zazwyczaj uważają je za przekleństwo. - uśmiechnął się smutno w odpowiedzi szatyn, a Min dopiero teraz dostrzegł, że z pomiędzy jasnobrązowych kosmyków rozwiewanych przez wiatr prześwituje kilka różowych pasemek. - Przepraszam za to że cię dotykałem. Nie chciałem cię urazić, hyung.
- Czekaj skąd wiesz, że jestem starszy?
- To przez głos i ręce. Nie brzmisz jak dwudziestolatek, a twoje dłonie są zbyt zadbane jak na mojego rówieśnika.
- To bardzo miłe. Może teraz ty mi się przestawisz?
- Jestem Jeon Jungkook, ale często mówią na mnie Kookie. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
- Przyjechałem na wakacje z siostrą.
- Ah, rozumiem. W takim razie miło było cię poznać Yoongi. Dziękuje za ratunek.
Szatyn podniósł się z kolan mniejszego i otrzepał się z piasku wpatrując cały czas w jeden punkt gdzieś daleko na horyzoncie.
- Tak, miło było poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Tak, ja też. - chłopak uśmiechnął się lekko i zawołał po imieniu swojego psa, który wybiegł z wody z patykiem w zębach i otrzepał się ze słonej wody.
Brunet wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i z głupkowatym uśmiechem ułożył głowę na brzuchu różowowłosej dziewczyny, która jęknęła cicho zaskoczona nagłym ciężarem na swoim ciele.
- I czego się tak cieszysz?
- Właśnie pomogłem chłopakowi o najpiękniejszych oczach jakie kiedykolwiek widziałem.
- No nieźle braciszku. Jesteśmy tu dopiero kilka godzin, a ty już wyrwałeś jakiegoś dzieciaka.
- Nikogo nie wyrwałem. Po prostu mu pomogłem.
- Jasne. To dziwne, że nie uciekł gdy usłyszał ten twój głos. Brzmisz jak seryjny morderca z tą chrypą... - mruknęła dziewczyna i odłożyła na bok gazetę, którą czytała.
- Oj daj spokój, siostra. Nie rozumiem tylko dlaczego dotykał mojej twarzy i unikał spojrzenia...
~*~
Dzisiaj troszeczkę krócej, ale mamy pierwsze spotkanie za sobą!
Zawsze mogło być lepiej, ale nie do końca wiedziałam jak to ugryźć, także tego...
Enjoy,
- Alex =^.^=
PS: Niesprawdzone :///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro