bad decission
Yoongi coraz częściej bywał w niebiesko-białym mieszkaniu młodszego i spędzał tam coraz więcej nocy w tygodniu. Nie umiał wyjść widząc ułożone w podkówkę usta szatyna, który klęczał na stalowej kanapie ubrany tylko w za duży o dwa rozmiary t-shirt z zarumienionymi policzkami i wargami opuchniętymi od wcześniejszych pocałunków. Nie potrafił wyjść w środku nocy po tym jak zasnęli wtuleni w siebie w trakcie oglądania jakiegoś filmu. Chodził dla niego po zakupy i kupował nowe książki. Pomagał w sprzątaniu i opisywał nowe ubrania układając staranie w białej szafie. Przyniósł do niego więcej swoich rzeczy, piżamę, szampon i szczoteczkę do zębów. Spędzali wieczory rozmawiając o wszystkim i niczym, oglądając filmy, chociaż tak naprawdę tylko Yoongi mógł je zobaczyć. Mieli własną rutynę, która zaczynała się od porannego pocałunku w czoło, popołudniu chodzili na spacery po mieście i na koniec czekało ich smutne rozstanie wieczorem, albo noc spędzoną w swoich objęciach. Było im ze sobą dobrze, często mówili sobie, że się kochają, że nie chcą się rozstawać, że pragną więcej. Jednak pewnej nocy coś pękło, a ich codzienność runęła jak domek z kart.
~*~
Muzyka sączyła się leniwie z głośników laptopa Yoongiego, który leżał na kuchennej wyspie, a mężczyzna wtórował wokaliście pomrukując tekst piosenki pod nosem i krojąc cebulę, którą następnie wrzucał z sykiem oleju na rozgrzaną patelnię. Wytarł dłonie w czarny fartuch i zdjął z nosa czarne okulary odkładając je obok urządzenia. Wrócił do kuchenki i zamieszał w prawie gotowym sosie drewnianą szpatułką jednocześnie zmniejszając płomień pod garnkiem z wrzącą wodą.
- Co tak ładnie pachnie? - mężczyzna podskoczył przestraszony słysząc tuż przy uchu aksamitny głos młodszego. Ciepły oddech chłopaka oplótł jego szyję tak jak ramiona oplotły go w talii. Ciężka głowa spoczęła na jego ramieniu a pojedyńcze kosmyki kasztanowych włosów łaskotały go w szyję i szczękę, przez co nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Spaghetti bolognese á la Min Yoongi, señor. - odparł blondyn sięgając po słoiczek z suszonymi ziołami.
- Oh, a więc dziś światowo?
- Owszem kochanie, mamy w końcu specjalną okazję.
- Naprawdę? Jaką? - chłopak delikatnie cmoknął go w kark przysuwając się bliżej niego i zaczął przesuwać nosem po całej długości jego szyi, na co wszystkie mięśnie w ciele starszego spięły się gwałtownie, a po chwili z powrotem rozluźniły przyzwyczajając się do delikatnego dotyku.
- Dokładnie trzy miesiące temu poprosiłeś mnie o chodzenie, głupku. - odparł ze śmiechem mężczyzna wrzucając do wody suchy makaron. - Nie udawaj, że zapomniałeś...
- Jakoś nie zauważyłem tego upływu czasu. - zaśmiał się Jungkook nawet bardziej niż powinien. Po chwili Yoongi również do niego dołączył, mimo, że wiedział, że to bardzo nie na miejscu.
- Nie powinniśmy się śmiać z tego, że nie widzisz.
- Widzisz, przepłakałem całe życie nad tym, że nie widzę. Teraz znalazłem sobie lepszą alternatywę i mogę się śmiać, dzięki tobie. Lubię kiedy opowiadasz mi o tym co jest wokół pomimo, że wiele razy wyszedłeś przez to na dziwaka albo idiotę.
- Mówisz o tym, jak kazałeś mi opisywać co mijamy na półkach w sklepie, akurat przechodząc przez dział z podpaskami i tamponami? - parsknął starszy przypominając sobie minę starszej kobiety, która patrzyła z oburzeniem na ich splecione dłonie i prychała pod nosem słuchając nieudolnych prób odpowiedzenia przez Mina na pytania szatyna.
- Albo o tym jak w metrze opowiadałeś o tym jak wyglądają ludzie i prawie dostałeś wpierdol od tego typka z tatuażem Yoony na łydce?
- Tak, to też.
- Albo jak...
- Dobra, starczy, zrozumiałem. A wiesz co ja lubię?
- Pie...
- Boże nie, błagam nie kończ tego zdania bo cię uderzę, Kook. Czy naprawdę uważasz, że jestem z tobą tylko po to, żeby mieć stały dostęp do twojego tyłka?
- Ni...
- Nie skończyłem jeszcze. Kook, nie chcę żeby to tak wyglądało. Staram się jak mogę, okej? Muszę pracować bo inaczej nie zapłacę za mieszkanie. Dla ciebie zrezygnowałem z dwóch zmian w tygodniu, teraz muszę szukać nowej pracy, bo mnie zwolnili. Chciałem miło spędzić z tobą naszą rocznicę, tak ważny dla nas obojga dzień, a ty wyskakujesz mi z takimi tekstami?
- A prosiłem cię o to? Nie. Nie chce twojej litości. Doskonale wiesz, że jej nienawidzę. Nie obwiniaj mnie o to, błagam... - głos chłopaka załamał się, a oczy zeszkliły. Zrobił krok w tył odsuwając się od blondyna, który stał na środku kuchni spięty jak struna i jakby gotowy do ataku.
- Kook, nie jestem z tobą z litości. Kocham cię. Nigdy nie czułem do nikogo tego, co czuje do ciebie. Nie obwiniam cię, tylko chciałem pokazać jak wiele poświęciłem żebyś był szczęśliwy. Chciałem uświadomić ci, że nie jestem z tobą tylko dla seksu.
- Nie jesteś dobry w tłumaczeniach, Yoongi. Może... Może potrzebujemy przerwy? - szatyn nie wierzył w to co mówił, ale w tej sytuacji to było najlepsze wyjście. Nie chciał trzymać go przy sobie na siłę. Może był za młody żeby w pełni zrozumieć jego świat, a może tak naprawdę ich uczucie nie jest aż tak silne.
- Co? - Yoongi wypowiedział to krótkie pytanie tak beznamiętnym i lodowatym tonem, jakiego jeszcze nigdy żaden z nich nie słyszał.
- Musimy odpocząć Yoongi.
- Ja... T-ty... Ale... - zrobił krok w stronę większego by złapać go za rękę, jednak ten odsunął się gwałtownie do tyłu i zacisnął usta w wąską linię. Widząc taką reakcje, mężczyzna zacisnął dłonie w pieści i patrząc na spływające po policzkach szatyna łzy odwrócił głowę w bok i patrząc na drzwi rzucił krótkie: - Skoro tego właśnie chcesz, to się rozstańmy.
Nie otrzymując żadnej odpowiedzi podszedł do wieszaka w przedpokoju i najszybciej jak umiał zawiązał buty i narzucił na ramiona szary płaszcz. Gdy zamykał za sobą drzwi czuł dławiącą gulę w gardle i obrzydliwy ból rozchodzący się po klatce piersiowej. Szybkim krokiem przemierzał ulice pogrążonego w gęstym mroku, tętniącego życiem centrum Busan byle tylko dotrzeć na odpowiedni przystanek i wrócić jak najszybciej do domu.
~*~
Przy wejściu do jego klatki stał dosyć wysoki mężczyzna w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Nie był to specjalnie zaskakujący widok, dlatego blondyn ze spokojem rzucił wypalonego papierosa na ziemię i zdeptał go czubkiem buta, podchodząc do domofonu by wpisać kod, który pozwoli mu dostać się do mieszkania.
- Co tak późno do domu, Min? - rozległ się szorstki głos tuż przy jego uchu. Mężczyzna zamarł w bezruchu, ponieważ znał go aż zbyt dobrze.
- Namjoon? Co ty tu robisz? - zapytał nerwowo rozglądając się dookoła i dostrzegając drugą postać pojawiającą się i niknącą w pomarańczowym świetle osiedlowych latarni.
- Byliśmy w okolicy, więc stwierdziliśmy, że powinniśmy odwiedzić naszego przyjaciela. - ostanie słowo swojej wypowiedzi przeciągnął złowrogo uśmiechając się przebiegle.
- Byliśmy? - głos Mina zadrżał nieprzyjemnie, a silna dłoń zacisnęła się na jego ramieniu.
- Witaj kochanie. - rozległo się za nim, a po plecach przebiegł mu obrzydliwy dreszcz, ponieważ ten głos niósł ze sobą mnóstwo okrutnych wspomnień...
~*~
No hejka!
Tęskniliście za dramami, ja wiem~~~
Dawno mnie nie było, a jak już przyszłam to narobiłam rozpierdolu...
Cóż, no słuchajcie, ten typ tak ma~
Zjebałam, ja wiem, ale nie mam na nic ochoty ani siły, dopadła mnie jesień, szkoła i, o zgrozo, RODZICE, dlatego nie ma rozdziałów. Nie tylko Priceless Boy jest pokrzywdzone jeśli o to chodzi, wszystkie inne ficzki też leżą i kwiczą, ale ja się za to wezmę, promise!
Mam ostatnio coraz lepszy humorek, także mam nadzieje, że razem z nim przyjdzie wena...
A na razie.
Cieszcie się tym co macie, chociaż jest bardzo ubogo i trochę chaotycznie, przepraszam, poprawie się.
A teraz idę oglądać Goblina bo w końcu muszę skończyć tą cudną dramę! (Kochajcie Ponurego Żniwiarza, jest cudny omgggg)
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro