Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

bad decission

Yoongi coraz częściej bywał w niebiesko-białym mieszkaniu młodszego i spędzał tam coraz więcej nocy w tygodniu. Nie umiał wyjść widząc ułożone w podkówkę usta szatyna, który klęczał na stalowej kanapie ubrany tylko w za duży o dwa rozmiary t-shirt z zarumienionymi policzkami i wargami opuchniętymi od wcześniejszych pocałunków. Nie potrafił wyjść w środku nocy po tym jak zasnęli wtuleni w siebie w trakcie oglądania jakiegoś filmu. Chodził dla niego po zakupy i kupował nowe książki. Pomagał w sprzątaniu i opisywał nowe ubrania układając staranie w białej szafie. Przyniósł do niego więcej swoich rzeczy, piżamę, szampon i szczoteczkę do zębów. Spędzali wieczory rozmawiając o wszystkim i niczym, oglądając filmy, chociaż tak naprawdę tylko Yoongi mógł je zobaczyć. Mieli własną rutynę, która zaczynała się od porannego pocałunku w czoło, popołudniu chodzili na spacery po mieście i na koniec czekało ich smutne rozstanie wieczorem, albo noc spędzoną w swoich objęciach. Było im ze sobą dobrze, często mówili sobie, że się kochają, że nie chcą się rozstawać, że pragną więcej. Jednak pewnej nocy coś pękło, a ich codzienność runęła jak domek z kart.

~*~

Muzyka sączyła się leniwie z głośników laptopa Yoongiego, który leżał na kuchennej wyspie, a mężczyzna wtórował wokaliście pomrukując tekst piosenki pod nosem i krojąc cebulę, którą następnie wrzucał z sykiem oleju na rozgrzaną patelnię. Wytarł dłonie w czarny fartuch i zdjął z nosa czarne okulary odkładając je obok urządzenia. Wrócił do kuchenki i zamieszał w prawie gotowym sosie drewnianą szpatułką jednocześnie zmniejszając płomień pod garnkiem z wrzącą wodą.

- Co tak ładnie pachnie? - mężczyzna podskoczył przestraszony słysząc tuż przy uchu aksamitny głos młodszego. Ciepły oddech chłopaka oplótł jego szyję tak jak ramiona oplotły go w talii. Ciężka głowa spoczęła na jego ramieniu a pojedyńcze kosmyki kasztanowych włosów łaskotały go w szyję i szczękę, przez co nie mógł powstrzymać uśmiechu.

- Spaghetti bolognese á la Min Yoongi, señor. - odparł blondyn sięgając po słoiczek z suszonymi ziołami.

- Oh, a więc dziś światowo?

- Owszem kochanie, mamy w końcu specjalną okazję.

- Naprawdę? Jaką? - chłopak delikatnie cmoknął go w kark przysuwając się bliżej niego i zaczął przesuwać nosem po całej długości jego szyi, na co wszystkie mięśnie w ciele starszego spięły się gwałtownie, a po chwili z powrotem rozluźniły przyzwyczajając się do delikatnego dotyku.

- Dokładnie trzy miesiące temu poprosiłeś mnie o chodzenie, głupku. - odparł ze śmiechem mężczyzna wrzucając do wody suchy makaron. - Nie udawaj, że zapomniałeś...

- Jakoś nie zauważyłem tego upływu czasu. - zaśmiał się Jungkook nawet bardziej niż powinien. Po chwili Yoongi również do niego dołączył, mimo, że wiedział, że to bardzo nie na miejscu.

- Nie powinniśmy się śmiać z tego, że nie widzisz.

- Widzisz, przepłakałem całe życie nad tym, że nie widzę. Teraz znalazłem sobie lepszą alternatywę i mogę się śmiać, dzięki tobie. Lubię kiedy opowiadasz mi o tym co jest wokół pomimo, że wiele razy wyszedłeś przez to na dziwaka albo idiotę.

- Mówisz o tym, jak kazałeś mi opisywać co mijamy na półkach w sklepie, akurat przechodząc przez dział z podpaskami i tamponami? - parsknął starszy przypominając sobie minę starszej kobiety, która patrzyła z oburzeniem na ich splecione dłonie i prychała pod nosem słuchając nieudolnych prób odpowiedzenia przez Mina na pytania szatyna.

- Albo o tym jak w metrze opowiadałeś o tym jak wyglądają ludzie i prawie dostałeś wpierdol od tego typka z tatuażem Yoony na łydce?

- Tak, to też.

- Albo jak...

- Dobra, starczy, zrozumiałem. A wiesz co ja lubię?

- Pie...

- Boże nie, błagam nie kończ tego zdania bo cię uderzę, Kook. Czy naprawdę uważasz, że jestem z tobą tylko po to, żeby mieć stały dostęp do twojego tyłka?

- Ni...

- Nie skończyłem jeszcze. Kook, nie chcę żeby to tak wyglądało. Staram się jak mogę, okej? Muszę pracować bo inaczej nie zapłacę za mieszkanie. Dla ciebie zrezygnowałem z dwóch zmian w tygodniu, teraz muszę szukać nowej pracy, bo mnie zwolnili. Chciałem miło spędzić z tobą naszą rocznicę, tak ważny dla nas obojga dzień, a ty wyskakujesz mi z takimi tekstami?

- A prosiłem cię o to? Nie. Nie chce twojej litości. Doskonale wiesz, że jej nienawidzę. Nie obwiniaj mnie o to, błagam... - głos chłopaka załamał się, a oczy zeszkliły. Zrobił krok w tył odsuwając się od blondyna, który stał na środku kuchni spięty jak struna i jakby gotowy do ataku.

- Kook, nie jestem z tobą z litości. Kocham cię. Nigdy nie czułem do nikogo tego, co czuje do ciebie. Nie obwiniam cię, tylko chciałem pokazać jak wiele poświęciłem żebyś był szczęśliwy. Chciałem uświadomić ci, że nie jestem z tobą tylko dla seksu.

- Nie jesteś dobry w tłumaczeniach, Yoongi. Może... Może potrzebujemy przerwy? - szatyn nie wierzył w to co mówił, ale w tej sytuacji to było najlepsze wyjście. Nie chciał trzymać go przy sobie na siłę. Może był za młody żeby w pełni zrozumieć jego świat, a może tak naprawdę ich uczucie nie jest aż tak silne.

- Co? - Yoongi wypowiedział to krótkie pytanie tak beznamiętnym i lodowatym tonem, jakiego jeszcze nigdy żaden z nich nie słyszał.

- Musimy odpocząć Yoongi.

- Ja... T-ty... Ale... - zrobił krok w stronę większego by złapać go za rękę, jednak ten odsunął się gwałtownie do tyłu i zacisnął usta w wąską linię. Widząc taką reakcje, mężczyzna zacisnął dłonie w pieści i patrząc na spływające po policzkach szatyna łzy odwrócił głowę w bok i patrząc na drzwi rzucił krótkie: - Skoro tego właśnie chcesz, to się rozstańmy.

Nie otrzymując żadnej odpowiedzi podszedł do wieszaka w przedpokoju i najszybciej jak umiał zawiązał buty i narzucił na ramiona szary płaszcz. Gdy zamykał za sobą drzwi czuł dławiącą gulę w gardle i obrzydliwy ból rozchodzący się po klatce piersiowej. Szybkim krokiem przemierzał ulice pogrążonego w gęstym mroku, tętniącego życiem centrum Busan byle tylko dotrzeć na odpowiedni przystanek i wrócić jak najszybciej do domu.

~*~

Przy wejściu do jego klatki stał dosyć wysoki mężczyzna w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Nie był to specjalnie zaskakujący widok, dlatego blondyn ze spokojem rzucił wypalonego papierosa na ziemię i zdeptał go czubkiem buta, podchodząc do domofonu by wpisać kod, który pozwoli mu dostać się do mieszkania.

- Co tak późno do domu, Min? - rozległ się szorstki głos tuż przy jego uchu. Mężczyzna zamarł w bezruchu, ponieważ znał go aż zbyt dobrze.

- Namjoon? Co ty tu robisz? - zapytał nerwowo rozglądając się dookoła i dostrzegając drugą postać pojawiającą się i niknącą w pomarańczowym świetle osiedlowych latarni.

- Byliśmy w okolicy, więc stwierdziliśmy, że powinniśmy odwiedzić naszego przyjaciela. - ostanie słowo swojej wypowiedzi przeciągnął złowrogo uśmiechając się przebiegle.

- Byliśmy? - głos Mina zadrżał nieprzyjemnie, a silna dłoń zacisnęła się na jego ramieniu.

- Witaj kochanie. - rozległo się za nim, a po plecach przebiegł mu obrzydliwy dreszcz, ponieważ ten głos niósł ze sobą mnóstwo okrutnych wspomnień...

~*~

No hejka!

Tęskniliście za dramami, ja wiem~~~

Dawno mnie nie było, a jak już przyszłam to narobiłam rozpierdolu...

Cóż, no słuchajcie, ten typ tak ma~

Zjebałam, ja wiem, ale nie mam na nic ochoty ani siły, dopadła mnie jesień, szkoła i, o zgrozo, RODZICE, dlatego nie ma rozdziałów. Nie tylko Priceless Boy jest pokrzywdzone jeśli o to chodzi, wszystkie inne ficzki też leżą i kwiczą, ale ja się za to wezmę, promise!

Mam ostatnio coraz lepszy humorek, także mam nadzieje, że razem z nim przyjdzie wena...

A na razie.

Cieszcie się tym co macie, chociaż jest bardzo ubogo i trochę chaotycznie, przepraszam, poprawie się.

A teraz idę oglądać Goblina bo w końcu muszę skończyć tą cudną dramę! (Kochajcie Ponurego Żniwiarza, jest cudny omgggg)

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro