again
~ one year later~
On znowu tam był. Widział go. Miał na nosie czarne okulary, a swoje włosy w odcieniu karmelowego blondu przetykane różowymi pasemkami, skrył pod materiałem czarnej bejsbolówki z jakimś haftem. Podniósł się ostrożnie z piasku i wciągnął do płuc zapach świeżego, nadmorskiego powietrza zmącony przez coś znajomego. Przez coś, przez co przepłakał tyle nocy. W powietrzu mieszał się ten jedyny i niepowtarzalny zapach jego perfum z charakterystyczną nutą czarnej porzeczki, jednak tym razem górował nad nim wręcz agresywny i nieproszony przez nikogo odór dymu papierosowego. Poczuł jak jego dolna warga zaczyna drżeć a po policzkach płyną łzy, gdy mała postać objęła go w pasie i mocno wtuliła głowę w jego tors wzdychając przy tym cicho.
- Y-yo-yoongi... - wyszeptał drżąco i ledwo słyszalnie dla samego siebie. - Boże święty, Yoongi.
- Spokojnie. Nie płacz Kookie.
Chłopak w końcu zdecydował się go objąć i automatycznie wplótł jedną rękę w jego miękkie włosy i pocałował go w czubek głowy.
Tak bardzo za nim tęsknił. Nie był w stanie nawet oszacować ile razy błagał o to by móc znowu go przytulić, bo w jego przypadku o widzeniu nie było mowy. Wyobrażał go sobie wiele razy, jednak tak naprawdę pewnie nigdy się nie przekona jak jest w rzeczywistości i w ilu procentach jego wyobraźnia była w stanie oddać prawdziwy obraz chłopaka.
- Tęskniłem za tobą. - mruknął cicho niższy odsuwając się od niego i przyglądając się uważnie twarzy młodszego.
Jego rysy zdecydowanie się wyostrzyły, a oczy posmutniały. Wyglądał jakby stracił na wadze i skurczył się w sobie. Był zgarbiony i wyraźnie smutny.
- Ja za tobą też. Bałem się, że do mnie nie wrócisz.
- Ja też się bałem, ale nie mogłem bez ciebie wytrzymać. Słuchaj Kook... Ja... To co wydarzyło się w zeszłym roku to było nieporozumienie.
- Co masz na myśli mówiąc nieporozumienie?
- To jak się pożegnaliśmy. To nie tak miało wyglądać. Uraziłem cię swoim zachowaniem, a nie o to chodziło. Nie wiedziałem jak ci powiedzieć, że muszę już wracać, dlatego wyszło jak wyszło. Chciałem zostawić ci kontakt do siebie, żeby nie tracić go na ten rok, ale chyba źle to odebrałeś bo wysze...
Nie było dane mu dokończyć zdania, ponieważ przerwały mu miękkie wargi wyższego.
- Nic już nie mów Yoongi. Nie ważne to co było. Ważne, że ze mną jesteś.
- Brakowało mi twojego uśmiechu, dzieciaku.
- A mi brakowało ciebie.
- Mogę cię o coś poprosić?
- Oczywiście hyung.
- Czy mógłbyś na 10 sekund zamknąć oczy i pozwolić mi zrobić co tylko będę chciał?
Policzki szatyna zapłonęły gorącym rumieńcem, a serce przyspieszyło tempo swojego bicia nabierając nadziei na to, że brunetowi chodziło o to, o co jemu. Uśmiechnął się głupkowato i pokiwał głową na tak.
Min przysunął się bliżej niego i jedną dłoń ułożył na jego policzku, a drugą na biodrze. Zadarł lekko głowę i pogładził kciukiem delikatną skórę chłopaka. Chciał patrzeć w jego oczy, i chciał by on patrzył na niego, dlatego poczuł ukłucie przykrości w sercu wiedząc, że to niestety nie jest możliwe. Delikatnie musnął jego usta swoimi, a później zrobił to jeszcze jeden i jeszcze jeden raz, aż Jeon odpowiedział mu tym samym, nieświadomie otwierając wargi odrobine szerzej i cofając się trochę do tyłu, by oprzeć się plecami o drewnianą konstrukcje stanowiska ratownika. Jego dłonie powędrowały na talię starszego i przyciągnął go bliżej siebie. Yoongi zakończył pocałunek delikatnie pociągając za dolną wargę młodszego i wtulił się w jego szyję obejmując go za kark. Obaj oddychali ciężko jakby zaskoczeni tym co się wydarzyło.
- Hyung?
- Tak, Jungkookie?
- Możesz to robić częściej.
- Dobrze. Będę całował cię częściej dzieciaku.
Trwali tak chwilę wtuleni w siebie, a delikatne promienie zachodzącego słońca oświetlały ich złączone w jedno sylwetki lekko pomarańczowym blaskiem. Wszystko było zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe, jednak obaj wiedzieli, że to dzieje się naprawdę, bo jakby nie patrzeć, szatyn stał teraz w objęciach mniejszego rozkoszując się jego bliskością.
- Hyung?
- Hm?
- Chodźmy na lody.
Obaj wybuchnęli śmiechem przypominając sobie sytuacje sprzed roku i nie mogąc powstrzymać przyjemnych wspomnieć napływających do ich głów.
- Dobrze. Chodźmy na lody. - uśmiechnął się w końcu Yoongi i skradając jeszcze jeden krótki pocałunek z ust chłopaka ruszył w stronę ich ulubionej budki chwytając go za rękę.
~*~
Mieszkanie było smutne. Emanowało negatywną wręcz energią i w niczym nie przypominało swojego właściciela. Mała przestrzeń w chłodnych, Yoongi zaryzykował opisanie ich jako "zdecydowanie oziębłych", odcieniach szarości i niebieskiego, może nie odrzucała, jednak też nie zachęcała do odwiedzin. Min był fanem minimalizmu i nie lubił przepychu, jednak tutaj było aż pusto. W zimnym, nieco zakurzonym powietrzu dało się wyczuć przejmującą samotność, która zbyt idealnie pasowała do osoby Jungkooka, który właśnie ściskał delikatnie jego dłoń czując ogarniającą go niepewność, pomimo, że znajdował się na terenie, na którym powinien czuć się najswobodniej.
- Gdzie jest reszta mebli? - zapytał niezbyt taktownie starszy podchodząc kilka kroków do przodu i rozglądając się po pokoju, na którego środku stała nowoczesna kanapa obita stalowym zamszem. Pod stopami czuł chłód białych, przywodzących na myśl szpital kafelków i już miał powiedzieć coś jeszcze, kiedy jego wzrok trafił na dosyć wysoki regał pomalowany na lodowaty odcień granatu zapełniony od góry do dołu kolorowymi okładkami książek. - Dużo czytasz, prawda?
- Mhm. Jakoś muszę spędzać całe dnie w tym mieszkaniu. A co do mebli, to nie potrzebuje nic więcej. Kanapa mi wystarcza. Telewizji i tak nie oglądam, a kawy nie pijam.
- Rozumiem.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Tylko jest tu... - zacmokał szukając odpowiednich słów. - Pusto i...
- Zimno?
- Tak. Zimno. To dobre określenie.
- Tylko tak mogę odpocząć od upału panującego na ulicach albo plaży.
- Rozumiem.
- Naprawdę?
- Mhm.
- Masz ochotę na coś do picia?
- Nie, dziękuje.
Nim szatyn zdążył w ogóle ruszyć się z miejsca, Min już zajmował miejsce na miękkim meblu w ciszy kontemplując dziwny odcień zasłon wiszących w oknach.
- Przysuń się bliżej, nie ugryzę Cię przecież. - powiedział w końcu starszy czując jak mebel ugina pod ciężarem ciała jego towarzysza.
Jungkookowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Od razu znalazł się tuż obok Mina i ostrożnie położył głowę na jego klatce piersiowej wyciągając swoje długie nogi wzdłuż całej kanapy. Dłoń Yoongiego od razu powędrowała do jego włosów i zaczął powoli je głaskać, delikatnie przeczesywać, co i raz kręcąc na palcu dłuższe kosmyki.
- Hyung?
- Tak?
- Dobrze mi z tobą.
Brunet poczuł dziwne ukucie w sercu na słowa chłopaka, jednak mimowolnie uśmiechnął się do siebie na to krótkie wyznanie.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Tak, hyung?
- Zostaje w Busan.
- Na jak długo?
- Na zawsze.
~*~
Niespodzianka czy coś...
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro