Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

- Wynoś się Ryan - powiedział obojętnie

- Nie Andy! To mój dom , mój pokój i będę siedział tam gdzie chce a teraz mi nie przerywaj - podniosłem głos przez co chłopak automatycznie się skulił

- Ale ja nie chce żebyś tu był , nie chce na ciebie patrzeć , ani cie słuchać. Chce spokoju...  - zaszlochał chowając twarz w dłonie

Serce łamało mi się na ten widok, więc nie zastanawiając się dłużej, usiadłem obok chłopaka

- Andy proszę posłuchaj - powiedziałem cicho, kładąc rękę na plecach Fovvv'sa .Blondyn nie odsunął się co dało mi zielone światło - Nie ukrywam, że zależy mi na tobie - nie zacząłem nawet dobrze a on już mi przerwał

- Zależy ? Ha dobre Rye - parsknął - Chyba tylko na tym by mnie przelecieć - dodał obdarzając mnie obrzydzonym spojrzeniem

- Nie Andy ! Gdybym chciał już bym to zrobił... Jestem szefem gangu, bossem bez empatii i umiaru, a podejście moralne się mnie nie ima. Przynajmniej tak było zanim cie zobaczyłem... - spojrzałem na swoje dłonie zauważając  jak ten chłopak mnie zmienił - Pozwól, że coś ci opowiem - nie otrzymałem żadnej reakcji, więc kontynuowałem - Tylko mi nie przerywaj - wróciłem wzrokiem na niego oczekując odpowiedzi, wiec chłopak kiwnął głową - Kiedy zauważyłem cię pierwszy raz był to obraz w pokoju twojego ojca. Wtedy jedyne czego chciałem to zranić go tak bardzo jak on mnie ... Chciałem cię skrzywdzić Andy ... Zrobić ci to samo co on zrobił Brooklyn'owi - samotna łza spłynęła mi po policzku

- Kto to Brooklyn ? I co mu się stało? - zapytał wyraźnie zaciekawiony i wystraszony jednocześnie

 - Miałeś nie przerywać - uśmiechnąłem się smutno - Miałem być gorszym potworem niż najgorszy gangster kiedykolwiek ale gdy chłopaki sprowadzili cię na dół i ujrzałem twoją wystraszoną twarz wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Patrzałeś na mnie, nie wiedząc co się dzieje, wtedy spojrzałem w twoje niebieskie oczka... I Przepadłem.. Już nic nie było takie samo... Moja chęć zemsty wyparowała a zamiast niej narodziła się ochota posiadania... Chciałem ciebie, więc cię wziąłem.. - zerknąłem na niego czule przez co chłopak lekko się uspokoił - Tak jak mówiłem zależy mi na tobie. Tyle, że jako szef gangu nie mogę być z tobą tak jak byś tego chciał, to wiąże za sobą okropne ryzyko i niebezpieczeństwo ze strasznymi skutkami. Najgroźniejszy pan i władca tego miasta,  jak nie kraju jest gejem. Stracę szacunek a co za tym idzie, inni mniej doświadczeni gówniarze zapragną mnie zastąpić. Zaczną się bitwy o moje miejsce aż w końcu zrobi się z tego wojna domowa. Nie chce dla ciebie takiego życia ale z drugiej strony nie chce cie stracić . Chce się budzić obok ciebie każdego dnia tak jak wczoraj. Chce móc całować twoje pełne usta bez jakiekolwiek strachu. Chce głaskać cię po głowie przed snem i na dzień dobry bo wiem jaką przyjemność ci to sprawia ale ty też musisz tego chcieć ... Andy to jest układ... Wszystko albo nic .... - skończyłem nawet na niego nie patrząc gdyż bałem się tego zawiedzionego wzroku z bólem wypisanym na twarzy. Zraniłem go bardziej niż ktokolwiek i kiedykolwiek ...

- Rye - powiedział cicho wyciągając mnie z transu

Podnosiłem pomału głowę by jakoś nastawić się na to wszystko ale najwidoczniej moje ślimacze ruchy go zniecierpliwiły. Złapał mnie swoimi drobnymi rączkami za twarz po czym wpił się w moje usta.

Zszokowany takim obrotem spraw nie wierzyłem w to co się dzieje, dlatego dopiero po chwili oddałem pocałunek. Był on przesączony czułością ,delikatnością a zarazem brutalnością. Mimo kilku godzin nasze usta były spragnione siebie nawzajem tak bardzo, że nie myśląc co robię wciągnąłem chłopaka na moje kolana.

Jego dłonie z twarzy zjechały na moje barki mocno wbijając w nie palce. Ja natomiast ścisnąłem biodra blondyna przyciągając go jeszcze bliżej przez co nasze erekcje otarły się o siebie. Z jego ust wydobył się cichy jęk, który wybudził mnie z rozkoszy.

Oprzytomniałem delikatnie odsuwając się od niego. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym nie zrozumienia co zakuło mnie delikatnie w serduszku. By go uspokoić pogłaskałem jego polik, posyłając szeroki uśmiech.

Andy zarumienił się uroczo po czym spuścił wzrok na swój krok. Skierowałem się za jego spojrzeniem i musiałem się powstrzymać, żeby nie parsknąć śmiechem. Blondyn schował twarz w dłonie kompletnie nie wiedząc co ma teraz zrobić

 - Andy ... - zacząłem z rozbawieniem, przeciągając opuszkami po udach chłopaka

- Rye dlaczego przestałeś? - zapytał po dłuższej chwili

- Mówiłem, że nie chce cię wykorzystać. Nie zrobimy tego póki nie będziesz pewien - przerwał mi w środku zdania

- Ale ja - tym razem ja nie dałem mu skończyć

- Nie ma ale. Twój pierwszy raz powinien być wyjątkowy blondi - pocałowałem go w czoło udowadniając swoje słowa

- Skąd wiesz, że niby pierwszy co ? - zapytał z kpiną

- Rumienisz się na widok erekcji kochanie - prychnąłem

- To od razu znaczy, że jestem prawiczkiem? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej jak małe dziecko

- A chciałbyś mi o czymś powiedzieć mężczyzno? - podniosłem wzrok do góry subtelnie się w niego wpatrując

- Ymm... Jaa.. Bo... Dobra wygrałeś - przyznał w końcu co rozbawiło mnie do reszty

Wybuchłem śmiechem w skutek czego oberwałem małą piąstką w pierś

- Ejej nie tak ostro tygrysie - zamruczałem po czym po raz kolejny nie umiałem nad sobą zapanować

- I z czego tak rżysz co? - zakpił odwracając twarz w stronę szafy

- Oj, no już obrażalska małpko - mruknąłem mu do ucha a on spojrzał na mnie swoimi dużymi oczkami

- Co teraz Rye? - zapytał cicho

- Co tylko chcesz Andy - wtuliłem blondyna w swoją pierś

- Jak długo chcesz się ukrywać Bee? - było słychać niepokój w jego głosie

- Nie wiem... Ale obiecuje, że jak będę gotowy już żadnych więcej takich akcji - chłopak spojrzał mi w oczy i gdy nie odnalazł w nich ani nutki zawahania złożył delikatny pocałunek na moich ustach

To muśnięcie mi nie wystarczyło... Od razu wpiłem się brutalnie w jego wargi dominując tą małą osóbkę doszczętnie. Andy mruknął zadowolony w moje usta lecz tym razem to on się odsunął

- Możemy gdzieś wyjść? Tak żeby nie udawać dla siebie obcych ludzi? - było w nim tak dużo nadziei, że nie mogłem odmówić

- Nie dziś, ale pójdziemy obiecuję - uśmiechnął się słodko - A teraz wybacz blondi mam trening - powiedziałem kiedy mój budzik przypomniał o zadaniu na dziś

Ściągnąłem chłopaka z kolan po czym wyciągnąłem dres z szafy. Wziąłem jeszcze ręcznik przed ruszeniem do kuchni skąd zabrałem butelkę wody. Fovv's podążał za mną niczym wierny pies aż do samej siłki

- Wiesz, że muszę ćwiczyć? - parsknąłem owijając kostki taśmami

- Wiem - odpowiedział jak gdyby nic

- I nie mogę się tobą teraz zajmować - dodałem zdejmując koszulkę

- Okej - usiadł na koźle uważnie mnie obserwując

- Więc co chcesz robić przez godzinę czasu gdy będę ćwiczyć? - zapytałem podnosząc brew

- Popatrzę sobie - okej teraz mnie załatwił

- Tylko mnie nie rozpraszaj - uśmiechnąłem się podchodząc do swojego ulubionego worka

Andy już nic nie odpowiedział a ja zająłem się treningiem.

Rozpocząłem rozgrzewkę pompkami z wyskokiem czy gardą, brzuszkami z poprawnym uderzeniem oraz kopniakami co rusz to wyżej. W końcu zacząłem okładać worek wkładając w to całą złość jak zawsze. Przy każdym kolejnym uderzeniu czułem jak wszystkie mięśnie mi się napinają a od mojego ciała emanował czysty gorąc.

Mimo, że stałem odwrócony byłem pewien iż Fovv's wypala mi dziurę w plecach co chwilę przenosząc wzrok gdzie indziej. W końcu nie wytrzymałem

POV. Andy

Siedziałem na tym zasranym koźle ledwo wytrzymując napięcie w moich bokserkach.

Obserwowałem bruneta śledząc uważnie każdy jego ruch przez co moja pokaźna erekcja z każdym uderzeniem rosła coraz bardziej. Przygryzałem wargę praktycznie do krwi tylko by nie wybudzić go z tej aury, którą się otoczył. Jego plecy przy każdym z ciosów ukazywały już i tak pokaźne mięśnie przez co pomału zapominałem jak się oddycha. Oblany potem, napięty, skupiony i taki władczy....

Bóg...

Mój bóg...

Przez moje myśli przegryziona warga wymknęła się z pomiędzy zębów wydostając tym moje jęki na zewnątrz. Zamknąłem oczy ściskając przy tym nogi gdyż byłem pewien, że dojdę w spodnie od samego wzroku chłopaka

- Miałeś mnie nie rozpraszać - mruknął tuż przy moim uchu a po moim ciele przebiegło stado dreszczy

- Przeeppraszamm - wydukałem najciszej jak umiałem by nie skompromitować się jeszcze bardziej

- Ajj Andy ale patrz na mnie gdy do mnie mówisz - przejechał kciukiem po moich ustach na co samoistnie się rozchyliły

Otworzyłem oczy od razu topiąc się w czekoladowych tęczówkach Ryan'a. Patrzałem mu w oczy widząc tańczące ogniki - już wtedy wiedziałem, że mam przejebane - podniecenia przez co ciężko przełknąłem ślinę.

Rye skanował uważnie moją twarz, kładąc przy tym dłonie na moich udach raz za razem jeżdżąc to w górę to w dół. Starałem się...

Na prawdę starałem się opanować ale przy nim nic nie jest możliwe...

Gdy niby przypadkiem przejechał dłonią po mojej erekcji kolejny z jęków opuścił moje usta czego pożałowałem w trybie natychmiastowym.

Rye złapał mnie pod udami przyciągając do siebie w wyniku czego musiałem opleść go nogami wokół bioder

- Nie zaczynaj czegoś czego nie powstrzymasz Fovv'ie - mruknął tuż przy moich ustach

- Kto ci karze się powstrzymywać Bee? - odpowiedziałem pewny siebie choć byłem zgubiony

- Andy proszę póki mam jeszcze resztki kontroli - wybłagał patrząc na mnie podnieconym  wzrokiem

Już miałem wpić mu się w usta kiedy do pomieszczenia wszedł Mack

- Nie ma seksów napaleńcy - krzyknął Jack a rumieńce na mojej twarzy kolorem przypominały dorodnego pomidora

- Pierdol się Duff - odpowiedział mu brunet kiedy ja chowałem głowę w zagłębieniu jego szyi

- No co jest Fovv'ie wstydzisz się nas? - zapytał rozbawiony Mikey

Wtuliłem się jeszcze bardziej w Rye'a a on złapał mnie mocniej by dodać mi otuchy

- Wal się Cobban - powiedziałem cicho

- O boziu on żyje - zaśmiał się pieprzony Irlandczyk

- Dobra koniec żartów z blondyny - przerwał mu szatyn - Ryan mamy akcje ruszaj dupsko - skierował się w stronę mojego bruneta po czym wyszedł

- Muszę iść Fovv'ie - zamruczał stawiając mnie na ziemi

- Uważaj na siebie - uśmiechnąłem się ukazując dołeczki w moich wciąż czerwonych policzkach

- Jak zawsze - zaśmiał się po czym złożył czuły pocałunek na moim czole i ruszył do wyjścia

- Rye - zawołałem zanim opuścił siłownie

- Hmm? - spojrzał mi w oczy

- Tylko wróć do mnie - powiedziałem nieśmiało na co on uśmiechnął się promiennie oraz wystawił w górę mały palec w geście obietnicy 

-----------------------------------------------------------
Jestem duszyczki ❤ w wyniku tego, ze spamicie nie miłosiernie daje wam Randy w nagrodę ❤ kocham całym serduszkiem nawet jak mi grozicie 😂😂 w wyniku (v2)  waszych możliwości podbijam stawkę gwiazdek żeby wyrobic się z rozdziałami 😂🙏❤
Narazie od 25 ⭐ a teraz miłego czytania ❤ I komentowania !
Rozdzialik jest w ciul soft ( jak na moje możliwości ) i jest speszyl for my słoneczko ❤ paulawww6 kocham ❤❤
25⭐+ 20💭 = next ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro