Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Szukałem chłopaka w każdym możliwym miejscu ale nie znalazłem go.

Wróciłem do ogrodu gdzie wszyscy świetnie się bawili. Zahaczyłem o barmana gdzie wypiłem 4 shoty a ostatniego popijam właśnie tequilą.

Zdaje sobie sprawę, że zraniłem chłopaka ale nic na to nie poradzę. Muszę być konsekwentny a co za tym idzie nikt nie może się dowiedzieć o mojej orientacji. Stracę szacunek a najgroźniejszy gang nie może sobie pozwolić na załamanie przez pierdolniętych homoseksualistów. Chociaż nawet nie wiem czy moi chłopcy mają z tym jakiś problem. No ale w ten sposób dowiadywać się nie zamierzam.

Popijałem następnego drinka kiedy obok mnie znalazła się Nicki

- Czemu tu siedzisz? Zawsze ty podbijasz parkiet... Czyżby chodziło o chłopaka - tak Nicol wie, że wole chłopców

Dowiedziała się jako pierwsza gdy próbowała zaciągnąć mnie do łóżka. Musiałem jej jakoś wytłumaczyć czemu mi nie staję bo przecież ona jest naprawdę cudną dziewczyną ( boże oczy mnie bolą od tego zdania aut.)

- Nie ważne.. Idziemy tańczyć? - stwierdziłem iż zmiana tematu jest najlepszym wyjściem w tej sytuacji

Nicki jedynie się uśmiechnęła po czym złapała mnie za rękę i poprowadziła w środek parkietu.

Świetnie się bawiłem tańcząc z brunetką do szybkich kawałków lecz gdy za prośbą Mikey'a DJ włączył wolną melodię spanikowałem co nie uszło uwadze dziewczyny

- Spokojnie Rye nie raz tańczyliśmy przy tej piosence - powiedziała prawdę. Za każdym jednym razem nasi rodzice nas zmuszali do wolnego

- Masz rację - położyłem dłonie na jej biodrach przybliżając się do niej trochę bardziej a ona umiejscowiła swoje delikatne ręce na moim karku

Tańczyliśmy spokojnie uśmiechając się do siebie promiennie. W pewnym momencie twarz dziewczyny znalazła się niebezpiecznie blisko mojej

- Wiesz, że zawsze marzyłam by być z tobą? A potem dowiedziałam się o twojej orientacji. Staram się to uszanować ale nie idzie mi.. Tak strasznie mnie pociągasz - powiedziała po czym agresywnie wpiła mi się w usta. Nie oddawałem pocałunku, nie chciałem go...

Jedyne co dzwoniło mi w głowie to gdzie jest Andy!? Błagam żeby tego nie widział...

POV. Andy

Po poranku mój kontakt z Rye'm ograniczył się do minimum. Cały dzień mnie unikał. Gdy próbowałem go przytulić odsuwał się, kiedy chciałem usiąść mu na kolanach przyciskał się mocniej do stołu bym nie mógł tego zrobić. Ale najbardziej zabolała mnie sytuacja po otworzeniu drzwi.

Brunetka nie dość, że najpierw gromiła mnie zabójczym spojrzeniem to potem jeszcze rzuciła się na MOJEGO Ryan'a.

Dobra Fovv's nie przesadzaj nie jest twój.

Poszedłem do siebie i zamknąłem się w pokoju. Leżałem na łóżku i nie wiadomo kiedy łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach

- Czemu ja zawsze jestem taki naiwny? Wykorzysta mnie i spierdoli... Co ja sobie w ogóle wyobrażałem?! - zacząłem dołować się jeszcze bardziej

Po półgodzinnym łkaniu stwierdziłem, że to dobry moment na przebranie się - w końcu Mikey wrócił jakąś godzinę temu. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w białe rurki oraz czarną koszulkę. Na to zarzuciłem jeszcze jeansową katanę po czym zająłem się ogarnianiem mojej niesfornej grzywki. Około 30 minut później gotowy wyszedłem z pokoju.

Zszedłem na dół i ruszyłem na patio. Zmieszałem się z tłumem a potem zacząłem szukać solenizanta. Znalazłem go z Jack'iem przy basenie. Śmiejących się i popijających zapewne alkohol

- Wszystkiego najlepszego Mike - uśmiechnąłem się sztucznie

- O Andy! Dziękuje - powiedział i przytulił mnie dosyć mocno

- Gdzieś ty był? Wszędzie cię szukaliśmy bo Rye nie mógł cię znaleźć - zapytał Jack

- Nie miałem humoru - odparłem spoglądając w dół

- Fovv's coś się stało? - zmartwiony głos Cobban'a jeszcze bardziej mnie dobił. Nie chciałem rozmawiać na ten temat ale moje zaszklone oczy nie współgrały z kłamstwem w mojej głowie - Chodzi o Bee? - dopytał a ja kiwnąłem głową

- Co on znów odjebał? - zwrócił się Jack'ie

- Jakaś laska.. Onn i ona.. Oni - nie mogłem wypowiedzieć tych słów przez co chwilę później poczułem jak moje łzy moczą koszulkę Mikey'a

-Spokojnie. Znajdź go i porozmawiajcie - powiedział cicho

Pokiwałem głową i ruszyłem w stronę baru - Jack powiedział, że tam ostatnio siedział. Gdy dotarłem na miejsce nigdzie nie mogłem go znaleźć - super najpierw on szuka mnie potem ja go.

Zupełnie jak w chowanego kurwa.

Zapytałem barmana czy go widział a on jedynie powiedział, że poszedł gdzieś z brunetką - No to jestem w dupie - pomyślałem ruszając na parkiet. Co okazało się moją najgorszą decyzją.

Ryan tańczył z tą laską wolnego a kiedy ona mnie zauważyła wbiła mu się w usta. Nie interesowało mnie czy będę miał przejebane, czy Rye mnie znienawidzi. Złapałem za pierwszego drinka jaki był pod ręką po czym poszedłem w prost do pary. Gdy podchodziłem Rye odsunął się od niej

- Co ty odwalasz Nicol? - wrzasnął a ja już wiedziałem iż on tego nie chciał

Jednym zamachem wylałem cała zawartość kubeczka na brunetkę, która potem pisnęła jakby dostała kubłem wody

- Już nie żyjesz skrzacie - krzyknęła i ruszyła na mnie by mnie zapewne zabić ale brunet łapiący ją za rękę powstrzymał to

- Dotknij go a ujebie ci łapy suko - warknął ostrzegawczo po czym kazał ochroniarzom ją wyprowadzić - Andyś to nie tak - zaczął ale nie dałem mu skończyć

- Spierdalaj do swojej laski - powiedziałem i odwróciłem się na pięcie

- Czekaj! - złapał mnie za nadgarstek odwracając w swoją stronę

Nie myśląc co robię popchnąłem go w stronę wody ale nie przemyślałem tego, że wciąż trzyma mnie za rękę. W trybie natychmiastowym znalazłem się z brunetem w basenie

- Coś ty odjebał? - wrzasnąłem zirytowany

- Ty mnie popchnąłeś - zaśmiał się i wyszedł z wody

- Co tak stoisz? Pomóż mi idioto! - ryknąłem gdy on po prostu się na mnie gapił

Jeszcze chwilę się ze mnie śmiał po czym wystawił rękę i wyciągnął mnie z wody

- Idiota - mruknąłem omijając go

- Też cię lubię - parsknął idąc tuż za mną

Wszedłem po schodach od razu ruszając do swojego pokoju. Lecz przed drzwiami znów zatrzymał mnie upierdliwy brunet

- Nie sądzisz, że musimy pogadać? - zapytał z uśmiechem na ustach

- A mamy o czym?

POV. Mikey

Po spotkaniu Andy'ego nie widziałem już ani jego, ani Rye'a. Jedynie zauważyłem jak Steve wyprowadza Nicol - w sumie lepiej nigdy jej nie lubiłem.

Bawiłem się w najlepsze z Duff'em. Pijąc, śmiejąc się czy po prostu tańcząc. Wleciał właśnie kolejny wolny kawałek na moje życzenie. Brunet ułożył swoje dłonie na moich biodrach od razu przyciągając mnie bliżej

- Jak ci się podoba? - zapytał uśmiechając się uroczo

- Idealnie - odpowiedziałem i złączyłem nasze usta

Po dzisiejszej napaści podczas rejsu cała moja niepewność wobec bruneta prysła jak bańka. Poświęcił się by mi było przyjemnie a sam wracał pewnie z nie małą erekcją

- Coś się tak zamyślił? - mruknął w moje usta gdy nie oddałem pocałunku

- Chodź - powiedziałem łapiąc go za rękę

Szedłem spokojnie z uśmiechem na ustach. Wprowadziłem chłopaka do pokoju po czym zamknąłem drzwi na klucz

- Co ty kombinujesz Cobb's? - zapytał zdezorientowany

- Coś na co mam ochotę odkąd się obudziłem - mruknąłem i wpiłem mu się w usta

Podeszliśmy do łóżka na które od razu rzuciłem Jack'a. Zawisłem nad nim znów całując jego słodkie wargi. Ugryzłem jego wargę za co dostałem cichy jęk w prost w usta. Pogłębiłem pieszczotę dominując nad brunetem.

Z braku powietrza zjechałem na jego szyję gdzie raz po razie zostawiałem mokre ślady po pocałunkach. Podniosłem się do siadu by zdjąć koszulkę. Duff nie został mi dłużny i po chwili jego również wylądowała gdzieś na podłodze. Wróciłem ustami do jego szyi gdzie zassałem się na mlecznej skórze chłopaka.

Zniżałem się ustami coraz niżej tworząc ścieżkę malinek. Złapałem w zęby jego sutka a drugą ręką szczypałem tego obok. Lizałem i podgryzałem go jakby miała być to ostatnia czynność przed moją śmiercią. Chłopak postękiwał pode mną bawiąc się moimi włosami. Zjechałem jeszcze niżej i teraz całowałem mu podbrzusze rozpinając cholernie ciasne rurki, które od początku dnia niemiłosiernie mnie rozpraszały.

Spodnie razem z bokserkami wylądowały gdzieś za mną a brunet lekko się zarumienił kiedy zjadałem go wzrokiem

- To nie sprawiedliwe ty wciąż jesteś ubrany - mruknął przejeżdżając opuszkami po moim torsie

Wstałem i pozbyłem się rurek wracając w bokserkach do rozgrzanego chłopaka. Zacząłem całować wewnętrzną część jego uda coraz bardziej zbliżając się do członka

- Nie sądzisz, że powinienem ci się odwdzięczyć? - zamruczałem patrząc na niego od dołu po czym polizałem czubkiem języka jego członka

Jack zachłysnął się powietrzem a ja wróciłem do sterczącego kutasa przed moją twarzą. Złapałem za podstawę i raz za razem zacząłem poruszać dłonią. Trochę szybciej za chwilę trochę wolniej by doprowadzić go do szaleństwa

- Błagam nie drocz się ze mną - jęknął zaciskając dłonie na pościeli

Zassałem się na jego czubku wciąż stymulując go przy podstawie a drugą dłonią ściskałem jego jądra. Pracowałem głową by brać go jak najgłębiej i dokładniej. Kiedy poczułem preejakulat na języku wyciągnąłem go z moich ust co spotkało się z niezadowolonym jękiem bruneta

- Odwróć się tyłem. Głowa na poduszki - rozkazałem władczym tonem a chłopak od razu wykonał moje polecenie

Spojrzałem na jędrny tyłek Jack'a przez co mój członek poruszył się. Złapałem w dłonie jego pośladki raz za razem je ściskając. Dałem mu klapsa przez co - w końcu - jęknął przeciągle

- Podoba ci się słonko? - zapytałem znów miażdżąc jego tył w swoich dłoniach

- Ta..Ttak - wyjęczał a ja z uśmiechem na ustach wróciłem do jego tyłka

Rozdzieliłem pośladki i naplułem na słodką dziurkę chłopaka. Rękoma zjechałem na plecy drażniąc go paznokciami po czym zatopiłem język w środku szatyna

- O kuurwaa Miiikeyy - zapiszczał na to uczucie

Penetrowałem jego wnętrze językiem by przygotować go na palce. W końcu wszedł w niego jeden z moich długich palców przez co Jack zacisnął się na nim

- Jezu - powiedział z bólem w głosie, więc dałem mu chwilę dla siebie całując go po plecach - Juuż - zamruczał po chwili

Poruszałem palcem za każdym razem wbijając się coraz głębiej. Kiedy Jack zaczął znów jęczeć dołożyłem następny. Tym razem nie potrzebował chwili a przyjął go z uległością. Zacząłem robić nożycowate ruchy we wnętrzu chłopaka by za chwile dodać ostatniego. Moje trzy palce zagłębiały się w brunecie powodując rozkoszne dźwięki z jego ust.

Mój penis coraz bardziej pulsował w bokserkach przyprawiając mnie o nie miłosierny ból. Sięgnąłem do szafeczki ale moje poczynania przerwał urwany głos Jack'a

- Nie! Chce cię czuć Mike - powiedział w mirę możliwości

Odwróciłem go do siebie przodem po czym wpiłem mu się w wargi. Rozsunąłem jego nogi nakierowując swojego penisa na jego wejście. Wszedłem w niego do połowy a Jack jęknął mi w usta

- ON jest ogromny! - krzyknął wbijając mi paznokcie w plecy

Poruszałem się powoli wciąż nie wchodząc do końca by przyzwyczaić go chociaż trochę

- Już Mikey - wymruczał zatapiając się w mojej szyi

Mój cały kutas zagłębił się w cudownej dziurce chłopaka a ja już nie wytrzymywałem

- Taki ciasny! Taki dobry. Tylko dla mnie - zajęczałem tuż przy uchu chłopaka

- Boże szybciej! Proszę... - zachlipiał po czym wgryzł mi się w obojczyk gdy zacząłem poruszać się coraz szybciej

Moje ruchy stawały się niechlujne i głębokie a orgazm zaczął władać moim ciałem

- Tu!! - krzyknął Jack'ie gdy uderzyłem w to miejsce

Zacząłem trafiać tylko pod tym kątem z każdą chwilą coraz mocniej. Wysuwałem się do samego końca by za chwilę wejść po samą nasadę

- Mike jaa... - urwał gdy trafiałem w prostatę chłopaka

- Dojdź dla mnie skarbie - przygryzłem płatek jego ucha a po chwili sperma Jack'a rozprysła się między naszymi brzuchami

Brunet zacisnął się przez co moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Spuściłem się głęboko w środku niego opadając na jego tors

- To było.. - zaczął chłopak

- Niesamowite - dokończyłem za niego po czym delikatnie z niego wyszedłem

- Zupełnie jak ty - powiedział kiedy leżałem obok

Uśmiechnąłem się i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Przykryłem nas kołdrą a Jack'ie wtulił się w moją klatkę

- Dobranoc Jack'ie - zamruczałem na granicy snu i rzeczywistości

-----------------------------------------------------------
Okej kochani na dziś to ostatni ❤ przepraszam ze maraton wyszedł taki mały ale no mam urodziny i muszę się zbierać ❤ następny rozdział wpadnie jeśli przeżyje dzisiejszy wieczór i jutrzejszego kaca 😂😂
Komentujcie dużo ! ❤
20⭐+15💭= next ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro