Rozdział 47
POV. Ryan
Po naszym pocałunku wszyscy zaczęli się zbierać i do nas podchodzić. Oczywiście pierwszy rzucił się Mack nie dopuszczając nikogo.
Następnie rodzina, ciotki, wujkowie, kuzynostwo.
To biologiczne jak i dobrane.
Każdy z nich cieszył się naszym szczęściem oraz życzył nam wszystkiego dobrego.
W końcu znalazł się przy nas i Harv
- No, no, Państwo Beaumont - zaśmiał się zamykając mnie w ramionach
- Witaj Harvey - powiedziałem, szczerze się uśmiechając
- Andy'ś błagam cię trzymaj go krótko - wyprzytulał Fovv'sa cicho się śmiejąc
- Taki mam zamiar - niebieskooki zeskanował mnie wzrokiem na co parsknąłem
- Boże ale z was urocza para! Dużo miłości panowie i samych dobrych dni - odezwała się niska szatynka stojąca obok chłopaka
- To jest Beath moja partnerka - wyjaśnił, a my przytuliliśmy dziewczynę
Miała przepiękny uśmiech, ba nawet oczy się jej śmiały. Ubrana w czerwoną sukienkę z rozkloszowanym dołem oraz odkrytymi ramionami. Gdybym nie kochał Andy'ego i byłbym hetero już Harv zostałby sam
- Jesteś prześliczna - skomentował Andy, całując jej policzek
- Dziękuję - zarumieniła się lekko po czym przepuściła następne osoby
- Kochany dbaj o niego - mama Nicol podeszła do blondyna, mocno go przytulając
- Bądź dla niego dobrym mężem Bee o łóżku nie wspominając - zaśmiał się Jason, klepiąc mnie po plecach
- Nie śmiałbym inaczej - posłałem swojemu mężowi wymowne spojrzenie przez co spłonął czerwienią
- Oj już zostaw naszą cnotkę wujek - parsknął Mikey
- Ejejej żadną cnotkę okej? - krzyknąłem, przyciągając chłopaka do siebie
- Cobban ile razy narzekałeś, że są za głośno? Przecież sam wiesz co dzieje się w ich pokoju - odpowiedział Jack, na co zażenowany Andy zakrył się w moim torsie
- Dajcie mu spokój - uciszyłem ich ręką, następnie pochylając się w dół - Jesteś najcudowniejszy kochanie - szepnąłem mu do ucha, czując jak uśmiecha się w moją marynarkę
- Zapraszam nowożeńców na parkiet - zapowiedział jeden z DJ, a ja łapiąc blondyna za dłoń, ruszyłem w stronę tłumu
- Mogę? - ukłoniłem się przed nim nisko, wystawiając rękę, którą ujął
- Nie ośmieliłbym się odmówić - rzekł, ukazując swoje cudowne dołeczki
Jedną dłoń ułożyłem na dole jego pleców, natomiast drugą zawiesiłem w powietrzu. Zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki czule spoglądając w swoje oczy
- Jest Pan nieziemski Panie Beaumont - powiedziałem pewnie, wciąż tańcząc
- A Pan boski Panie Beaumont - odpowiedział, powodując wielki uśmiech na mojej twarzy
Piosenka pomału dobiegła końcu. Złapałem blondyna za twarz i delikatnie wpiłem się w jego usta. Po pierwszym tańcu wszyscy zebrali się wśród naszego stołu, a ja razem z chłopakiem zabraliśmy się za krojenie tortu, który przyniósł Jack
- Chciałbym wznieść toast - wstałem z miejsca, patrząc z góry na mojego męża - Za najwspanialszą istotę na ziemi, która zmieniła mnie na lepsze. Andy kocham cię - podniosłem kieliszek do góry tak jak reszta
- Za Andy'ego! - krzyknął Mikey
Wesele rozkręciło się w najlepsze.
Pijany Mack tańczył jakiś dziki breakdance na środku powodując przy tym napad śmiechu u mojego skarba. Później przy wolnym razem z Fovv'sem zaczęliśmy wymyślać ship dla całującego się Harvey'a z Beath, aż w końcu stwierdziliśmy, że to zbyt ciężkie. Nicol od swojego bulwersu nie pokazała się nam na oczy już więcej, natomiast jej rodzice w najlepsze tańczyli wśród tłumu, w ogóle się nią nie przejmując. W jednym momencie podano blondynowi bukiet, którym rzucił, a złapał go właśnie Jack, który stał bokiem rozmawiając z moim kuzynem.
Zbliżała się północ, więc razem z Andy'm poszliśmy się przebrać w czarne rurki oraz białe koszule. Zeszliśmy na dół wcześniej informując Mikey'a, iż zostawiamy mu dom i ma pilnować gości - chociaż jak spojrzę na to z innej perspektywy powinienem komuś pilnować jego, no ale już za późno
- Gotowy? - szepnąłem, tonąc w oczach chłopaka
- Jak nigdy - musnął krótko moje wargi, następnie wsiadając do samochodu
Wjechaliśmy w las nasłuchując odprężającej ciszy oraz zagłębiając się w swoich myślach.
POV. Andy
Jedziemy od dłuższej chwili w zupełnej ciszy. Ryan prowadzi jedną ręką, a drugą trzyma splecioną z moją. Śledzę wzrokiem, skupionego na drodze bruneta, zastanawiając się czym zasłużyłem sobie na takie szczęście. Bee co jakiś czas odwraca się do mnie z pięknym uśmiechem, który odwzajemniam lecz trwamy w kojącym spokoju.
Spojrzałem na drogę, która rozciągnęła się powieszonymi lampkami na drzewach
- Gdzie mnie zabierasz? - powiedziałem w końcu, a samochód jak na zawołanie się zatrzymał przy starym pniu
- Niespodzianka - odpowiedział wymijająco, wychodząc z samochodu
Chłopak okrążył pojazd, następnie otwierając moje drzwi i wyciągając mnie ze środka
- Wiesz, że sam umiem chodzić? - parsknąłem kiedy on wciąż niósł mnie w tylko sobie znanym kierunku
- Ciesz się tym, bo jutro z łóżka nie wstaniesz - zarumieniłem się na jego słowa, chowając twarz w zagłębieniu szyi Ryan'a
Wtuliłem się w tors chłopaka, w duchu dziękując Bogu za zbawienie. Nie wiem ile dałbym radę iść po tym jak Jack zabrał mnie na parkiet i nie chciał wypuścić aż przez 6 piosenek.
Droga okazała się być krótka, więc po chwili przede mną ukazała się dobrze znana mi plaża
- Przecież płynęliśmy tu łodzią! Dlaczego nie mówiłeś, że jest tu tak blisko? - zapytałem z wyrzutem, uśmiechając się pod nosem
- Nie byłoby tak romantycznie - wzruszył lekko ramionami lecz nie interesowało mnie to
Zatopiłem wargi w tych słodkich ustach, czując wpełzający uśmiech zadowolenia u chłopaka
Jak na męża przystało, Ryan wniósł mnie przez próg, następnie stawiając na ziemi. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju. Stanąłem przed śnieżno - białą pościelą na łożu, czując jak nerwy kumulują się w moim organizmie. Mimo, iż robiliśmy to wiele razy to zawsze wychodziło tak po prostu, a teraz jak myślę o tym co zaraz nastąpi jest mi równie gorąco co dziwnie
- Będę na zewnątrz - szepnął tuż przy moim uchu, na końcu je podgryzając i zostawiając mnie samego
Usiadłem na łóżku, dłońmi przejeżdżając po kołdrze. Rozejrzałem się po pokoju ale dopiero po chwili zauważyłem nasze zdjęcie położone na półce. Uśmiechnąłem się sam do siebie po czym postanowiłem dojść do bruneta. Wychodząc z domu dostrzegłem buty oraz skarpetki rzucone na piasku. Szedłem wyznaczoną dróżką z ubrań Beaumont'a na końcu orientując się, że jest w wodzie. Zacząłem pomału się rozbierać i zmierzać w jego kierunku.
Jak na lato było dosyć zimno ale nie tak, by zacząć piszczeć jak to mam w przyzwyczajeniu.
Dodreptałem do nagiego chłopaka, otulając jego talię od tyłu. Brunet obrócił się do mnie przodem po czym łapiąc za moje policzki, wpił mi się w usta. Oddałem pieszczotę stopniowo ją przyspieszając, a Bee złapał mnie pod udami i podrzucił do góry. Oplotłem jego biodra, czując jak chłopak pomału wynurza się z wody. Położył mnie na piasku, samemu nade mną zawisając
- Kocham cię.... Kocham cię.... Kocham cię - szeptał tuż przy moich ustach, rękoma błądząc po moim ciele
- Nawet nie wiesz jak bardzo ja kocham ciebie - odpowiedziałem, znów przyciągając go do pocałunku
- Jesteś taki piękny - przejechał nosem po moim policzku, następnie składając mokre całusy na mojej gorącej skórze
Zaczął od szczęki, stopniowo zniżając się w dół. Szyja, oby dwa obojczyki, mostek, lewa pierś, żebra, brzuch, biodra i wrócił do moich warg. Poprosił o dostęp, który udzieliłem mu bez namysłu, dłońmi masując mięśnie mojego męża. Wplotłem palce w jego loczki, lekko za nie pociągając, przez co sapnięcie wyleciało z ust bruneta. Oderwał się ode mnie, bym mógł złapać oddech, a sam włożył sobie palce do ust. Rozpływałem się na ten widok, czując jak dreszcze przechodzą moje ciało. Ryan złapał w zęby mojego sutka, natomiast paliczkiem zataczał kółeczka wokół mojego wejścia
- Błagam Bee - zaskomlałem wiercąc się pod wpływem przyjemności
Po chwili poczułem jednego z jego palcy w sobie. Ciche jęki uciekały z pomiędzy moich warg, a dłonie szarpały włosy chłopaka. Kiedy sam zacząłem nabijać się na już dwa palce Beaumont'a - wyjął je ze mnie. Spojrzał na mnie z wymalowaną troską i miłością na twarzy lecz ja uśmiechnąłem się chytrze, następnie pchając jego barki w tył, dzięki czemu mogłem się podnieść. Zawisnąłem nad jego sterczącym członkiem i chuchnąłem na niego, patrząc jak Rye przygryza wargę. Oplotłem językiem czubek, dłońmi ściskając jądra. Kiedy zacząłem pieprzyć swoje usta jego penisem, usłyszałem przekleństwa powiązane z komplementami mojego imienia. Czując żyłki na kutasie, oderwałem się od niego, a Bee przerwał nitkę śliny, która mnie z nim wciąż łączyła. Ułożył mnie na ziemi, samemu układając się pomiędzy moimi nogami. Przywarł mi do ust, wchodząc we mnie stopniowo. Przeciągnięty jęk wyleciał z moich warg wprost w te Ryan'a. Oplotłem jego biodra, natomiast dłonie wylądowały na plecach bruneta, a jego wbijały się moje biodra. Ustami przywarł do mojej szyi gdzie robił malinki, a penis chłopaka raz za razem zagłębiał się wewnątrz mnie
- Proszę szybciej... - wysapałem lecz Bee przyspieszył tempa jak chciałem
Stałem się wijącą kupką seksu podczas gdy on jęczał mi do ucha
- Tak kurewsko cię pragnę... I... Uhh... Boże Andy jesteś tak ciasny - powiedział między stękami
Przytuliłem go, czując jak ciepło w moim podbrzuszu zaczyna się zbierać bardziej
- Tu! - krzyknąłem kiedy wbił się w moją prostatę
Przy każdym następnym uderzeniu byłem coraz bliżej orgazmu, zresztą tak samo jak on
- Kocham cię! - zawołałem w uniesieniu, wybuchając pomiędzy nasze brzuchy
- Boże Andy - chłopak rozlał się we mnie i opadł na moje ciało - Tak bardzo cię kocham - ucałował moje czoło, następnie delikatnie wychodząc - Chodź zaniosę cię - podniósł się gdy oddech mu się unormował
Wyciągnąłem ręce do góry niczym dziecko, pozwalając, by podniósł moje bezwładne ciało.
Ryan położył mnie na łóżku znów nade mną zawisając
- Cała noc przed nami - uśmiechnąłem się, kiedy przywarł do mojej szyi
- Wieczność - odpowiedział, całując mnie w usta
Wieczność...
-----------------------------------------------------------
Przyznam się bez bicia ze rano sprawdzalam gwiazdki i było 33 a dwie godziny później 41 😂😂 wiec niezle mnie wkopaliscie moi drodzy ❤❤ jak się podoba? ❤ starałam sie być cute ale wyszło jak zawsze 😂😂🙏Komy chce bardzo dużo i bardzo ładnie prosze ❤ następny rozdział od każdego skomentowanego akapitu ( no może po za dialogami bo jest ich dużo) 😂❤ kocham was tak strasznie mocno jak Rye Andy'ego przysięgam! 🌵🐝❤
40⭐+ mały spamik = next ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro