Rozdział 36
POV. Andy
Obudził mnie gorąc rozchodzący się po moim ciele. Pomału otwierałem oczy gdyż promienie słońca postanowiły mnie podręczyć. Kiedy przyzwyczaiłem się już do światła panującego w pokoju, podniosłem się na łokciach i zerknąłem na spokojną twarz bruneta. Delikatne rumieńce ozdabiały jego twarz a długie rzęsy nadawały cień wystającym kościom. Pełne wargi, lekko rozchylone by nabierać powietrza. Wystające obojczyki a pod nimi umięśniony tors. Zjechałem palcem od mostka po samą gumkę od bokserek, którą zacząłem się bawić, ocierając poranną erekcję chłopaka o materiał bielizny. Cichy stęk wydobył się z jego ust a chwilę później czekoladowe tęczówki zjadały mnie pożądaniem
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się uroczo wciąż ruszając gumką
- Andy czy ty chcesz doprowadzić do czegoś co skończy się dla ciebie tylko i wyłącznie bólem tyłka? - klepnął mnie mocno w pośladek powodując czerwień na mojej twarzy - No popatrz jaki nieśmiały - zaśmiał się sunąc palcem wzdłuż mojego kręgosłupa
Nieświadomie przygryzłem swoją wargę przez co chwilę później usta bruneta atakowały moje. Przesunąłem się bliżej by Rye mógł pogłębić pocałunek co zrobił niemalże od razu. Nasze języki ocierały się o siebie w porywającym tańcu aż w końcu Bee odsunął się ode mnie
- Gdzie idziesz? - zapytałem zdezorientowany wstaniem chłopaka
- Pozbyć się tego co żeś narobił - wskazał głową na swoje krocze powodując mój napad śmiechu - Tak, tak, śmiej się śmiej. Zobaczymy jak zabawnie będzie potem - mrugnął do mnie oczkiem - Ubierz się ładnie ale wygodnie. Porywam cię dziś - dodał już za drzwiami łazienki
Po około trzecim opanowaniu się przez tamtego głupka, w końcu wstałem z łóżka. Ruszyłem do drzwi lecz jęki wychodzące z łazienki po raz kolejny spowodowały moją salwę śmiechu
- Do diabła z tobą Fovv's! - krzyknął słysząc mój napad a ja skierowałem się do swojego pokoju po ciuchy
Dobre 15 minut stałem przed lustrem wybierając odpowiednie rzeczy ale nic mi nie pasowało
- Weź te białe spodnie - w drzwiach pojawił się Mike z chytrym uśmiechem
- Dzięki? - odpowiedziałem zmieszany ale faktycznie wyciągnąłem wybrane rurki
Stwierdziłem, że skoro ma być ładnie ale wygodnie to wybrałem do nich różową koszulkę do uda oraz jeans'ową katanę. Z moim cudnym outfit'em oraz parą skarpet i świeżą bielizną wszedłem do łazienki po czym zdjąłem z siebie bokserki od razu pakując się pod strumień wody. Prysznic na dobrą sprawę zajął mi około 8 minut. Szybko wyskoczyłem z kabiny i wziąłem się za wycieranie mojego ciała. Osuszony wcisnąłem się w ciuchy następnie biorąc się za swoje okropne włosy.
Dobre 20 minut próbowałem coś z nimi zrobić ale na próżno...
- Artystyczny nieład też jest ładny - pocieszyłem się po czym ruszyłem do kuchni na śniadanie
Zszedłem po schodach niczym księżniczki gotowe na bal - dobra tak na prawdę miałem wyjebane, liczyło się jedzenie - a w kuchni zająłem swoje miejsce. Zabrałem się za tosty przyrządzone przez Mack'a kiedy obok mnie ktoś zaczął się krztusić
- O mój boże Rye - wypalił nagle szatyn w momencie gdy Jack dusił się śmiechem
- Nic ci nie jest? - zapytałem podchodząc do opanowanego już bruneta
- Wyglądasz.... Wow - zeskanował mnie wzrokiem powodując u mnie rumieńce
Spojrzałem na niego i o mało sam nie zachłysnąłem się powietrzem.
Bee miał na sobie jasne jeansy z dziurami oraz przetarciami ale oczywiście zawieszone nisko na biodrach. Do tego biała bluza z kapturem i jakimś chińskim napisem. Na wierzch założył skórę a włosy ułożył tak by opadały mu na czoło lecz nie wystawały za bardzo po bokach.
Patrzałem na niego jak na 8 cud świata - którym w sumie jest - kiedy on zbliżył się do mojego ucha
- Zjadasz mnie wzrokiem Panie Fowler - szepnął po czym przygryzł mi płatek
W odpowiedzi przełknąłem ciężko ślinę a brunet się zaśmiał
- Bawcie się dobrze - powiedział Mikey zabierając Irlandczyka ze sobą
Ryan uśmiechnął się do niego szczerze ale ja wciąż nie byłem w stanie mówić
- Idziemy? - wystawił przede mnie dłoń lecz moja osoba w ciągu dalszym stała jak w transie
Chłopak wpił się w moje rozchylone wargi przywołując mnie na ziemię. Oddałem każdą pieszczotę ze zdwojoną siłą.
Chciałem zawiesić się na Rye'u gdyż ledwo stałem ale odsunął się skutecznie mi to uniemożliwiając
- To? - po raz kolejny podał mi rękę, którą w końcu złapałem
Ruszyliśmy w stronę kolejnego samochodu Ryan'a
- Bee ile ich masz? - zaśmiałem się zerkając na czekające obok czarne ferrari
- Jeszcze jakieś 3 swoje - spojrzał w górę niby licząc a mi kopara opadła pewnie do samej ziemi
- Jak? Przecież? To nie możliwe... Na bank napadłeś? - zapytałem ruszając do otwartych przez bruneta drzwi
- Andy - pokręcił rozbawiony głową - Ja jestem bankiem - zamknął za mną drzwi po czym obszedł błyszczące cudeńko do o koła i zajął miejsce za kierownicą
- Gdzie mnie zabierasz? - postanowiłem zmienić temat
- Shh - tyle odpowiedział
Jadąc obserwowałem tylko i wyłącznie chłopaka obok.
Niby tylko prowadził samochód ale robił to z taką pasją...
Wiedziałem, że ta mała rzecz sprawia mu ogromną radość.
Ryk silnika...
Kusz zostawiający za sobą....
Prędkość skacząca na liczniku...
I on...
W swoim małym świecie do którego mnie wpuścił...
- Mam coś na twarzy? - prychnął w końcu
- Podziwiam piękno - odpowiedziałem obracając się w stronę maski
Ryan uśmiechnął się uroczo po czym położył dłoń na moim kolanie a ja ująłem ją w swoją.
Takie małe gesty sprawiają, że przepadam dla niego jeszcze bardziej, za każdym razem twierdząc iż mocniej już nie idzie.
Dojechaliśmy do mariny przy której Bee zostawił samochód.
Można powiedzieć, że wręcz wyciągnął mnie z pojazdu po czym złapał mocno za dłoń
- Rye nie ucieknę ci - zaśmiałem się ale chłopak poluźnił uścisk
- Wiem... Tylko... Zapomnij - uśmiechnął się mało przekonująco, więc wolną rękę położyłem na jego piersi tym samym go zatrzymując
- O co chodzi? - spojrzałem w jego oczy i widziałem w nich strach
- Z doświadczenia boję się, że zaraz mi tu ktoś wyskoczy i cię zabierze - powiedział w końcu a ja poczułem jak topnieje
- Skaarbiee - wpiłem się w jego usta, przekazując w ten sposób wszystko co mam do powiedzenia
Ryan'owi najwyraźniej to wystarczyło gdyż z uśmiechem na ustach zaprowadził mnie pod jacht
- Wskakuj - mruknął jak gdyby nic w momencie gdy ja prawie zabijałem go wzrokiem
- Co ty wymyśliłeś? - zapytałem kiedy chłopak wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i postawił na łódce
- Shh - po raz kolejny odpowiedział mi to samo ruszając do - jak sądzę - kapitana
Stałem tam jak słup soli nawet nie wiedząc co się dzieje gdy jacht ruszył po tafli.
Ryan podszedł do mnie pewnym krokiem podczas gdy słońce, oślepiało mnie barwą kolorów odbijających się w krystalicznej wodzie. Łódź przecinała małe fale gładko, jakby sunęła po obłokach nieba. Umięśnione ramiona owinęły się wokół mojej talii a ciepły oddech drażnił skórę na szyi
- Jak ci się podoba pierwsza część naszej randki? - szepnął mi do ucha powodując dreszcze na odkrytym ciele
- To nie koniec? - uśmiechnąłem się kładąc dłonie na tych złączonych bruneta
- To dopiero początek - złożył mokry pocałunek za moim uchem a później na szyi
Odchyliłem głowę, całym sobą opierając się o ciało chłopaka, dając mu w ten sposób pełne pole manewru. Jedna z jego dłoni wylądowała na moim nagim biodrze a druga wciąż trzymała mnie w ramionach. Oddech przyspieszył mi kiedy Rye zassał się mocniej w jednym miejscu tworząc tam zapewne malinkę
- Jesteś tylko mój - mruknął odrywając się od mojej szyi
- Tylko i wyłącznie - potwierdziłem następnie się obracając przodem do chłopaka
Zarzuciłem mu ręce na kark kiedy jego zsuwały się z moich pleców by zatrzymać się na pośladkach. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej tak iż nasze usta dzieliły milimetry.
Bee chciał mnie pocałować lecz stwierdziłem, że dobrą karą za moje czekanie będzie podroczenie się z nim
- Jest pan nie grzeczny Panie Beaumont - mruknąłem poprawiając jego dłonie na swoje plecy - Co to za obmacywanki? Na pierwszej randce? Ojj Panie Beaumont wstydził by się pan - pokręciłem aktorsko głową - Przecież pocałunek powinien być dopiero na trzeciej - powiedziałem odsuwając się odrobinkę bo tylko na tyle pozwolił mi chłopak
- Milcz - jego niski, uwodzicielski ton spowodował, że kolana się pode mną ugięły
Jak powiedział tak zrobiłem.
Nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa.
Topiłem się w jego oczach zapominając o oddychaniu.
Zachód słońca pomału opadający za horyzontem i nasza dwójka w swoich objęciach, były najwspanialszą rzeczą dzisiejszego wieczoru. Powoli przechyliłem głowę w tym samym momencie gdy chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Złączył nasze usta delikatnie i bez pośpiechu. Poruszaliśmy wargami w rytm fal płynących prądem nie zważając na nic innego po za sobą. W końcu Rye przejechał językiem po moich ustach prosząc o dostęp, którego udzieliłem mu bez zastanowienia. Wplątał się w jeden taniec razem z moim pokazując wszystkie nasze uczucia.
Pragnąłem być jak najbliżej chłopaka lecz bardziej się już nie dało.
Wtuliłem się w jego tors w ciągu dalszym poruszając ustami. Otulił mnie swoimi ramionami jakbym był z porcelany i najmniejszy podmuch mógłby mnie rozbić ale czułem się bezpieczny, kochany...
To było piękne.
Wiedzieć, że masz kogoś kto jest dla ciebie całym światem ale ty dla niego również.
Rye odsunął się ode mnie pozwalając zaczerpnąć powietrza. Oparł czoło o moje i patrzał mi w oczy
- Kocham cię - szepnął tak bym tylko ja mógł to usłyszeć
- A ja ciebie - uśmiechnąłem się powodując ból w policzkach lecz było warto by zobaczyć radosną twarz bruneta
- Dopływamy już - powiedział po czym wyciągnął z kieszeni chustkę - Ufasz mi? - zapytał podnosząc rzecz na wysokość mojej twarzy
- Jak nikomu innemu - brunet zawiązał mi bandamkę wokół głowy sprawiając iż nic nie widziałem
Obrócił mnie tyłem i przytulił do swojego torsu
- Mam nadzieję, że ci się spodoba - mimo ciemności byłem pewien iż chytry uśmieszek pojawił się na jego twarzy
Po chwili jacht się zatrzymał a ja wylądowałem w ramionach bruneta.
Słysząc chlust wody mogłem śmiało stwierdzić, że zeszliśmy z łódki
- Do zobaczenia Rye! Bawcie się dobrze! - krzyknął ten co prowadził nasz transport
Chłopak szedł tak ze mną jeszcze kawałek po czym odstawił mnie na ziemię i złapał za rękę.
Będzie ciekawie...
-----------------------------------------------------------
Będę kochana i wstawie teraz bo mi mówią ze diabeł jestem 😂❤ ogólnie rozdział musiałam podzielić bo wyszło ponad 3000 slow wiec są dwa długie ❤❤jak się podoba? ❤ kocham mocno ❤❤
35⭐+30💭= next ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro