Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

POV. Jack

Po około 30 minutach wszyscy zebrali się w salonie. Włącznie z patafianami, którzy nie odbierali

- Wyjaśnicie mi do chuja wafla dlaczego żaden z was nie raczył odebrać tego spierdolonego telefonu? - ryknąłem a chłopcy wyprostowali się jak na musztrę

- Nie możemy odbierać na akcjach - wyjaśnił jeden z ekipy

- Nie wiedziałem nie mniej jednak jest źle chłopcy. Ryan razem z Mikey'em zostali porwani... Nie mam pojęcia gdzie są ale musimy ich znaleźć - powiedziałem zmartwiony

- Widzieliśmy jak pakują kogoś do furgonetki.. Nie mamy pewności ale pojechali na drugi koniec miasta - odpowiedział Nick

- O japierdole! Panowie dobra to nie czas na spekulacje. Musimy to srawdzić. Grupa C pilnuje domu a reszta ze mną. Ogarnijcie broń i auta. Wpieprzymy się mu na chatę. Jeśli jest tak jak myślę to wasz szef potrzebuje pomocy - spojrzałem na każdego z osobna a oni pokiwali głową w akcie zgody

Chwilę później stałem z ludźmi Beaumont'a przygotowując się do niezłej jadki.

Założyłem kamizelkę Mikey'a a na to skórzaną kurtkę. Na pasek od spodni włożyłem futerał na broń a na ramiona założyłem amunicję oraz maszynówkę.

Chłopcy zabezpieczeni od stóp do głów patrzą na mnie jak na boga a ja nawet planu nie mam...

- Jak to zrobimy? - zapytał w końcu jeden z nich

- Nie mam pojęcia... - odparłem szczerze - Wątpię by trzymał ich w domu jest to zbyt nie bezpieczne... Ktoś ma jakieś pomysły? - dodałem wyczekując odpowiedzi

- Z tego co nam wiadomo oni mają jeszcze farmę i domek na plaży - powiedział Nick

- To najpierw plaża panowie - wsiedliśmy do terenówek zajebani po uszy bronią następnie ruszając

Droga na plażę zajmuję stąd około godziny, więc przez ten czas rozplanowywałem całe wejście na jego posiadłość.

Jeden nie udany krok i po nas...

Wszystko jest teraz w moich rękach...

Boże jak brunet sobie z tym radzi?

Tyle stresu, myślenia...

Wszystkie za i przeciw...

A ja?

Nie mogę nawet dobrego wejścia ogarnąć...

Dojechaliśmy szybciej niż mi się zdawało nie mniej jednak minęło kilkadziesiąt minut a czas w naszym wypadku jest na wagę złota...

- Co teraz? - po raz kolejny oczekiwali ode mnie rozkazu lecz miałem pustkę w głowie

- Dobra zrobimy tak... Wy - wskazałem na 10 siedzącą przede mną - Sprawdzicie otoczenie w najbliższym metrze wkoło domku. Reszta rozdziela się na 3 ekipy. Wchodzicie od strony tyłu a ja z drugą drzwiami. Ostatnia siedzi przed posiadłością na czatach. Strzelamy w ostateczności... Ktoś może coś wiedzieć - skończyłem na co oni pokiwali głowami

Wypakowaliśmy się z samochodów po czym wdrążyliśmy mój plan w życie. Rozdzieliliśmy się, ruszając każdy w swoją stronę.

Po powiadomieniu iż nikt nie siedzi przy domu od razu podszedłem do drzwi wywalając je z buta. Chłopcy weszli przede mną na w razie co, następnie zatrzymując się w salonie

- Sprawdźcie każdy pokój i piwnicę - rzuciłem a ekipa szybko pobiegła we wskazane miejsca

Rozglądałem się za jakimkolwiek znakiem, że tu byli lecz nic na to nie wskazywało.

Za chwilę na ekranie telewizora pojawiła się wideo wiadomość

- Cóż wyprowadzę was z błędu chłopcy. Ryan'ka tu nie ma - echem po domu rozniósł się śmiech psychopaty - Nie chcę was martwić ale jesteście spóźnieni - po tym komunikacie okna jak i drzwi zastąpiły metalowe ściany uniemożliwiające nam wyjście

- Co jest do kurwy? - ruszyłem do wyjebanych drzwi ale je również zastąpiono ciężkim metalem

- Japierdole - skomentował jeden z chłopaków

No to mamy przejebane

POV. Ryan

- Myślałem, że to twój tata był idiotą ale ty przewyższasz wszystkich Beaumont'ów - komentował moje zachowanie od godziny a ja już pomału nie mogłem tego słuchać

- Zamkniesz w końcu mordę czy mam ci pomóc? - wysyczałem przez zęby tracąc kontrolę nad swoim gniewem

- Co mi zrobisz? Fukniesz na mnie? A może masz laser w oczach o którym nie wiem - roześmiał mi się w twarz prowokując mnie jeszcze bardziej

- Powiedz w końcu do kurwy czego chcesz - ryknąłem mordując go wzrokiem

- Na prawdę myślałeś, że wypuszczę cie po tym wszystkim i nagle będzie spokój? Nie bądź śmieszny Rye - pierdolony, wyłysiały idiota

- O chuj ci chodzi co? - przysięgam zaraz się teleportuję i zajebie mu kopa na ryj

- O prawdę Ryan'ku. O prawdę - uśmiechnął się spoglądając na blondyna

- Jaką prawdę kurwa mać? - mam totalną pustkę w bani a on się w pieprzone podchody bawi

- Jak to jaką? Andy na pewno chciałby wiedzieć co się stało z jego matką prawda? - zapytał Fovv'sa kiedy ja domyśliłem się o co może chodzić

- Andy'ś to nie tak jak myślisz. Nie słuchaj go! Wszystko ci wytłumaczę obiecuję - mam kurwa przejebane

- Nie tak jak myśli? A, że niby to nie prawda iż zabiłeś jego mamę bo celować nie umiałeś? - zakpił ze mnie dobrze wiedząc jak było

- Przez ciebie kurwa! Wszystko to twoja pierdolona wina! - krzyknąłem po czym spojrzałem na Andy'ego ale jedyne co mogłem wyczytać z jego twarzy to ból, zawiedzenie oraz obrzydzenie

Straciłem go...

Kurwa mać...

POV. Andy

Kiedy tylko usłyszałem ten znajomy głos wszystko co miałem w głowie wyleciało...

I tylko jedno pytanie zostało mi w głowie...

Dlaczego?

Czemu nas porwał?

Co chce tym zyskać?

Przecież wszystko było dobrze..

A może to ja nic o tym nie wiem..

Ryan od dobrych kilkudziesięciu minut słucha jakim to jest idiotą a mnie aż boli fakt, że nie mogę nic zrobić...

Jestem w szoku chociaż to w sumie mało powiedziane...

Bee kłoci się z nim lecz za chwilę jego wzrok pada na moją osobę

- O prawdę Ryan'ku. O prawdę - uśmiechnął się w moim kierunku, tym samym przyprawiając mnie o nieprzyjemne dreszcze

- Jaką prawdę kurwa mać? - nie mam zielonego pojęcia o co chodzi ale chyba mi się to nie spodoba

- Jak to jaką? Andy na pewno chciałby wiedzieć co się stało z jego matką prawda? - nie...

On by tego nie zrobił...

- Andy'ś to nie tak jak myślisz. Nie słuchaj go! Wszystko ci wytłumaczę obiecuję - a jednak....

Całe moje życie po raz kolejny załamało się

Nie wierzę już w nic...

Czuję jak łzy spływają mi po twarzy a serce rozpada się na kawałki

- Nie tak jak myśli? A, że niby to nie prawda iż zabiłeś jego mamę bo celować nie umiałeś? - zaczyna mi się robić nie dobrze od tego wszystkiego

- Przez ciebie kurwa! Wszystko to twoja pierdolona wina! - czułem jak brunet wypala we mnie dziurę ale nie byłem w stanie na niego spojrzeć nie po tym wszystkim...

Moja mama...

Najważniejsza osoba w moim życiu nie żyje przez...

Przez równie ważną mi osobę....

Jak on mógł to przede mną ukrywać?

Czemu nic mi nie powiedział?

Patrzę na Mikey'a a on tylko obdarza mnie współczującym spojrzeniem...

Teraz wiem...

Nie powinienem ufać żadnemu z nich...

A najważniejsze nie powinienem zakochiwać się w chłopaku...

- Coś ty taki cichy? - po raz kolejny spojrzał na mnie lecz znienawidziłem go równie mocno co bruneta

Nie mam już nikogo....

Zostałem sam...

- Odpowiadaj jak do ciebie mówię! - wrzasnął lecz nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia

Jestem pusty...

Nie mam nic...

- Andy błagam daj mi wytłumaczyć - słyszę głos Ryan'a ale nie chce go słuchać

Od dziś jest dla mnie nikim

- Dobra nie to nie - zakpił ze mnie wracając do chłopaka - To teraz wybieraj Rye - zaśmiał mu się w twarz wyciągając broń - Twój nie rodzony brat czy miłość twojego życia? - zapytał celując raz we mnie raz w szatyna

- Nie zrobisz tego! To twój syn! - krzyknął płaczliwym głosem

- Ja już nie mam syna. Odkąd okazał się pedalską dziwką. Dał ci się omotać to teraz ma - mimo bólu w sercu poczułem jeszcze większy ucisk

Własny ojciec chce mnie zabić...

Chłopak którego kocham zabił mi matkę....

Czy można mieć bardziej przyjebane życie? 

-----------------------------------------------------------
Hej hej hej ❤ Ogólnie rozdział miał pojawić sie jutro ale ze względu na jedna panią jest dzisiaj😂😂😂❤ co powiecie na maraton w najbliższym czasie? ❤🙏 jeśli tak to umowa jest taka ❤ wyświetlenia pod rozdzialem srednio wynoszą ponad 90 oczek wiec jeśli polowa z was wygwiazdkuje rozdziały spokojnie dobijemy do 1000⭐ co jest moim marzeniem ❤ duży spam poprosze pod dzisiejszym rozdziałem kochani❤❤ pokazcie moc PfaL ❤ wierze w was więc do dzieła ❤ kocham mocno ❤ mysliscie ze Randy przetrwa ten kryzys? 😕❤
30⭐+25💭= next❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro