Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.3.

35. Co nas łączy?

Paulina przez cały dzień zastanawiała się, jak powiedzieć Marcinowi prawdę. Nie mogła zrozumieć, co ją powstrzymywało. W końcu Karolowi powiedziała wprost, wygarniając mu przy okazji to i owo. A jednak myśl o utracie zaufania mężczyzny, który z założenia miał być tylko klinem, jednorazową nagrodą pocieszenia, okazywała się teraz dla niej za trudna. Marcin, ze swoją spontaniczną potrzebą niesienia pomocy, rozweselania jej i sprawiania radości, stał się przypadkowo zbyt ważny, żeby go potraktować w taki sposób.

Był jeszcze inny problem. Pomimo, że spotykali się od kilku tygodni, Marcin tylko raz był u niej, a ona u niego wcale. Nie znali swoich bliskich, a o swojej pracy wiedzieli tylko tyle, ile konieczne. Na początku to ona nie chciała mówić o sobie, a z czasem okazało się, że mieli tak wiele innych tematów, że szkoda było czasu na banały. Oboje lubili w szkole matematykę, hobbystycznie rozwiązywali sudoku i inne japońskie łamigłówki, spacerowali, a od kiedy zrobiło się cieplej przesiadywali nad rzeką. Tematy do rozmów im się nie kończyły, choć spotykali się przynajmniej raz w tygodniu. Paulina w ogóle nie czuła między nimi różnicy w poziomie wykształcenia, choć Marcin skończył tylko technikum budowlane, a ona studia ekonomiczne. A jednak cały czas wmawiała sobie, że nic z tego nie będzie...

Marcin nie miał wątpliwości, że coś będzie, ale tuż przed spotkaniem przez cały dzień zastanawiał się, w co się ubrać, żeby zrobić jak najlepsze wrażenie na Paulinie. Nie mógł się zdecydować. Po pracy odwiedził siostrę, bo poprosiła go o pomoc. Ktoś musiał zostać z jej synkiem, żeby mogła pójść do lekarza.

Kiedy wróciła, spytał ją o zdanie.

– Co myślisz, Misia? Garnitur czy normalnie?

– Ja uważam, że nie powinieneś zgrywać kogoś, kim nie jesteś, braciszku – stwierdziła jego starsza siostra, uśmiechając się. – Mówisz, że ta Paulina cię lubi...

– Chyba tak.

– Zaprosiła cię na kolację, tak? – zachichotała.

– Śmiejesz się ze mnie?

– Nie, zazdroszczę ci. Masz wszystko co najlepsze przed sobą – westchnęła.

– Ty też, Miśka.

– Gadanie. – Machnęła ręką i przejęła synka od brata. – Idź już, bo się spóźnisz na randkę – zaśmiała się. – Dzięki za pomoc, braciszku.

– Zawsze do usług, siostrzyczko – odpowiedział Marcin, po czym pożegnał się z siostrzeńcem i wyszedł.

Jak każdy brat życzył swojej siostrze jak najlepiej, bo ona ewidentnie nie miała dotąd zbyt wiele szczęścia. Jej mąż zginął w wypadku na motocyklu trzy miesiące po ślubie, zostawiając żonę we wczesnej ciąży samą. Od dwóch lat była sama, a jedynym, co przypominało jej o stracie był synek, któremu dała na imię Jakub, tak jak miał na imię jej mąż.

Marcin wrócił do siebie, wziął prysznic, ogolił się, a potem założył czyste dżinsy i niebieską koszulę, która podkreślała kolor jego oczu. Do Pauliny przyszedł punktualnie o dziewiętnastej. Chciał, żeby nie miała wątpliwości, że myślał o niej i postarał się dla niej. Przywitała go w luźnej sukience i rozpuszczonych włosach, piękniejsza niż kiedykolwiek dotąd. Poczuł, jak coś ścisnęło go za serce na ten widok.

– Jesteś taka piękna – westchnął, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował.

Paulina miała wrażenie, że serce jej wyskoczy z piersi, kiedy zobaczyła Marcina w tej niebieskiej koszuli. Nowych dżinsów nawet nie zobaczyła, bo po chwili patrzyła już tylko w jego oczy. Przynajmniej do momentu, kiedy porwał ją w ramiona i pocałował gorąco. O, ja cię nie mogę...

– Mmmm – oderwała się od jego ust tylko na chwilę. – Nie jesteś głodny?

– Jestem – zaśmiał się. – Ale bardziej na ciebie.

– Ale ja umieram z głodu.

– Żartowałem, Paulinko. Ty tu rządzisz.

– A ja nie żartowałam, ale co się odwlecze... – zrobiła efektowną pauzę. – Zapraszam na kolację.

Paulina puściła oko do Marcina i poszła do kuchni. On szybko zdjął buty i podążył za nią.

Godzinę później, najedzeni i zadowoleni siedzieli na kanapie w jej salonie, karmiąc się nawzajem chrupkami. Marcin siedział normalnie, a Paulina oparła stopy o jego udo. Mimowolnie zaczął ją gładzić po nogach, a ona oparła się o zagłówek i lekko przymknęła oczy. Mógłby tak robić zawsze – pomyślała, mrucząc.

– Mruczysz – zauważył.

– Uwielbiam, jak ktoś mi masuje stopy i głaska po nogach – odpowiedziała, nie otwierając oczu.

– Mógłbym nie tylko je głaskać – odparł, po czym uniósł jedną jej stopę do swoich ust i pocałował.

Paulina otworzyła oczy i spojrzała na niego podejrzliwie, szukając objawów zaćmienia umysłu, ale on patrzył na nią przytomnie, nawet jeśli z żarem w oczach. Po chwili zaczął składać na jej nodze drobne pocałunki, które sięgały coraz wyżej. Zszedł z kanapy i uklęknął przed nią, ciągle całując jej nogi. Ten drobny i czuły gest rozpalił ją do białości. Zanim doszedł do kolan, sama przyciągnęła go do siebie i zmusiła, żeby podniósł na nią wzrok.

– Całujesz moje nogi – zauważyła.

– Wiem. Wycałowałbym cię całą, ale nie wiem czy tego chcesz – odparł, patrząc jej prosto w oczy.

– A jeśli chcę?

– Nie musisz mi tego powtarzać – stwierdził, łapiąc ją za pośladki i przyciągając do siebie tak, żeby siedziała na brzegu kanapy, obejmując go nogami.

– Muszę ci coś...

– Pogadamy później – przerwał jej i zamknął usta namiętnym pocałunkiem, a kiedy objęła go rękami i nogami wstał i spytał: – Gdzie masz sypialnię?

– Pierwsze drzwi na lewo – odparła, obejmując go kurczowo. Niby wiedziała, że by jej nie upuścił, ale wolała mieć pewność, że nie spadnie z tej wysokości. To mogłoby być niebezpieczne.

Marcin zaniósł Paulinę do sypialni i delikatnie położył na łóżku. Potem włożył ręce pod sukienkę i powoli przesunął palcami pod jej majtkami z przyjemnością zauważając, że była pobudzona.

– Rób tak dalej – poprosiła, wyrzucając biodra do góry. Sukienka się podwinęła.

Marcin zdjął jej majtki, ciągle patrząc w oczy, ale po chwili opuścił głowę, ześlizgując się wzrokiem po jej brzuchu i udach. Zauważył delikatnie zaokrąglony brzuszek, który uznał za niezwykle seksowny. Paulina podobała mu się również ze względu na pełne krągłości kobiece kształty. Miał ochotę wgryźć się w jej najczulsze miejsce, ale coś mu mówiło, że jego pani potrzebuje delikatności. Ostatnio była inna niż wcześniej. Spokojniejsza, bardziej łagodna. I tak cudownie reagowała na jego dotyk...

Bez wahania zanurzył się między jej uda. Było w tej kobiecie coś takiego, co kazało mu ją wielbić i zamierzał iść za głosem intuicji.

Paulina nie miała pojęcia, że stała się tak wrażliwa. Wystarczyło, że Marcin przesunął palcami pod jej bielizną, a miała ochotę krzyknąć, żeby ją wziął tu i teraz, wypełnił, pozbawiając ją tego nieznośnego uczucia. Jego dalsze działania wcale jej nie pomogły w zachowaniu kontroli nad własnym ciałem, które nagle przestało słuchać głosu rozsądku. Rozkosz wybuchła w niej z ogłupiającą siłą, wyrywając z jej ust głośny jęk, a zaraz potem wyraźnie wyartykułowaną prośbę:

– Wejdź we mnie, bo zwariuję od tej delikatności.

Marcinowi nie trzeba było tego powtarzać. Błyskawicznie pozbył się swojego ubrania, lądując między miękkimi, ciepłymi udami i zagłębiając się w jej wilgotne wnętrze centymetr, po centymetrze. Wolał to zrobić delikatnie, bo po niedawnym orgazmie była jeszcze ciasna, ale jej reakcja tylko go zachęciła.

Paulina objęła go rękami i nogami i przyciągnęła do siebie mocniej. On naparł na nią mocniej i połączył ich usta w pocałunku. I oboje odpłynęli, zatraceni w sobie tak, jak za pierwszym razem.



Obiecany bonusik w tym tygodniu :-) Jak chcecie więcej, trzeba sobie zapracować (instrukcja na mojej tablicy ;-)). 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro