Rozdział VI - Grać, żeby wygrać
43. Między snem a jawą.
W nocy Patrykowi śniły się dziwne rzeczy. Najpierw sen był jednoznacznie erotyczny. Widział w nim różne kobiety, ale wszystkie były ubrane w czerwone krótkie sukienki, frywolne pończochy i drapieżne szpilki. Wszystkie miały mocny makijaż i żadnej nie rozpoznał z twarzy. Zresztą, żadna z nim nie chciała rozmawiać. Wszystkie ocierały się o niego i próbowały go rozebrać. Był już gotów ulec tej pokusie, nawet jeśli nie gustował w takim typie kobiet, bo jego męskie ciało bardzo domagało się już uwagi. Jednak kiedy odpuścił i pozwolił jednej z nich rozpiąć swój rozporek i wydobyć stamtąd twardego do granic obłędu członka, nagle sen się zmienił. W pokoju pojawił się jego synek, którego przyprowadziła w wózku niania, ubrana tak samo jak pozostałe kobiety. Tamte, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, zaczęły wyrywać sobie Pawełka z rąk, aż maluch się rozpłakał.
Obudził go płacz synka. Naprawdę. Patryk przez chwilę próbował dojść do siebie, żeby zrozumieć, że już nie śni. Wstał, choć trochę kręciło mu się w głowie od nadmiaru emocji. Podszedł do maluszka i wziął go na ręce. Wtedy zauważył, że synek znowu był gorący. Poszedł więc z nim do kuchni i zmierzył mu temperaturę. Termometr pokazał trzydzieści osiem stopni, więc Patryk podał synkowi drugą porcję ibuprofenu w syropie. Potem go przytulił i zaczął z nim chodzić w tę i z powrotem. Kilkanaście minut później Pawełek znowu spał.
Patryk spojrzał z rozczuleniem na śpiącego maluszka i ostrożnie odłożył go do łóżeczka. Potem też chciał się położyć, ale zobaczył, że była już za kwadrans szósta. Obiecał Arianie, że obudzi ją o szóstej, żeby zdążyła wrócić do domu i wyszykować się do pracy, więc poszedł na górę i ostrożnie uchylił drzwi pokoju gościnnego.
Na łóżku spała brunetka w jego koszulce. Rozkopała się z kołdry i leżała na brzuchu, obejmując z całej siły poduszkę. T-shirt zadarł się lekko, odsłaniając kształtne pośladki w białych bawełnianych majtkach. Patryk mimowolnie zadrżał na ten widok. Dopiero co męczyły go dziwne erotyki, a teraz miał na wyciągnięcie ręki żywą, sympatyczną i inteligentną, a w dodatku całkiem atrakcyjną kobietę. A on był bardzo spragniony. Z trudem przełknął ślinę i wycofał się po cichu, a potem pobiegł prosto do swojej łazienki. Połączył szybki poranny prysznic z koniecznością pozbycia się napięcia, z którym już sobie nie dawał rady.
Po wyjściu z łazienki ubrał się swobodnie i pomaszerował prosto do sypialni gościnnej, żeby obudzić Arianę. Zapukał do drzwi, ale odpowiedział mu jej głos.
– Już nie śpię!
– To świetnie, bo chciałem spytać czy napijesz się kawy.
– Chętnie. Piję tylko czarną jak smoła – zażartowała sobie.
To tak jak ja – pomyślał, ale już nic nie odpowiedział. Po prostu poszedł do kuchni i przygotował im kawę.
Ariana zeszła kilka minut później, ubrana tak jak poprzedniego dnia.
– Dzień dobry. Jak spałaś? – spytał Patryk.
– Dzień dobry. Bardzo dobrze – odparła, ziewając. – Przepraszam.
– Nie przepraszaj. Musiałaś być bardzo zmęczona. – Patryk podał jej kawę, a ona przyjęła filiżankę z wdzięcznością.
Przez chwilę pili w milczeniu, ale tym razem ciszę przerwał Patryk.
– Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co zrobiłaś dla mnie i mojego synka.
– W ogóle nie ma sprawy.
– A jednak jest. Dziękuję, Ariano. – Patryk się uśmiechnął. – Zaraz zadzwonię po taksówkę, żebyś nie spóźniła się do pracy.
– Dziękuję, ale sobie poradzę.
– Mam jeszcze jedno pytanie...
– Tak? – Ariana podniosła na niego swoje czarne oczy. Ale ona jest ładna, taka zaspana o poranku – pomyślał Patryk mimowolnie.
– Masz w najbliższym czasie jakiś wolny wieczór? Taki bez pacjentów i dyżurów?
– Jutro po dyżurze. Wrócę rano do domu, wyśpię się, to będę się do czegoś nadawała – wyjaśniła.
– A co powiesz, żeby spędzić go ze mną? To znaczy, z nami, ale Pawełek pewnie szybko odpadnie. Ugotuję coś, a potem obejrzymy sobie jakiś film o nerdach. Będzie zabawnie, zobaczysz. – Posłał jej pełen nadziei uśmiech. Też się uśmiechnęła.
– Rzadko mi się zdarzają wolne dni, ale z przyjemnością spędzę go z wami.
– To jesteśmy umówieni.
Patryk już nie przestawał się uśmiechać. Uznał, że jego mama musiała mieć rację. Nic nie robi tak dobrze jak perspektywa spędzenia miłego wieczoru z interesującą kobietą. Nawet jeśli to miało być dopiero jutro.
Ariana pożegnała się z Patrykiem i wyszła, kiedy pod jego dom podjechała zamówiona i opłacona przez niego taksówka. Nie kłóciła się już z nim, choć było ją stać na taksówkę tak samo jak jej nowego znajomego. Skoro jednak on uparł się, że musi jakoś się odwdzięczyć za wizytę domową u Pawełka, zgodziła się z uśmiechem.
Patryk przez chwilę jeszcze wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed momentem stała Ariana, i szczerzył zęby.
– Dzień dobry, panie Pilarczyk – przywitał go listonosz.
Patryk zaskoczony spojrzał na listonosza, który pojawił się nie wiadomo skąd o tak wczesnej porze.
– Spać pan nie może? – zażartował, bo starszy pan rzadko pracował przed ósmą.
– Skąd, dopiero idę do pracy.
– Uff, bo już myślałem, że coś mi pan przyniósł...
– Dzień jeszcze młody, wszystko możliwe – odparł listonosz i poszedł dalej.
Patryk wrócił do domu w samą porę, bo akurat obudził się Pawełek. Na szczęście, już bez gorączki. Patryk zmienił synkowi pieluchę, przebrał go i przygotował mu mleko. Kiedy mały zjadł, potrzymał go jeszcze w pionie, żeby mu się odbiło, a potem odłożył dziecko do leżaczka, bo sam musiał się ubrać do pracy.
Koszula, krawat, garnitur. Codzienny strój prezesa firmy. Patryk nie lubił sztywnych ubrań, ale w pewien sposób czuł się bezpiecznie, wpasowany w oficjalny dresscode. Nie przyciągał uwagi, nie narażał się na skrajne oceny. Po prostu wyglądał tak, jak tego od niego oczekiwano.
Akurat skończył się ubierać, kiedy przyszła Ola.
– Dzień dobry – przywitała się ze swoim zwyczajowym uśmiechem. Patryk z ulgą przyjął fakt, że tym razem była ubrana normalnie. – Jak się dziś czuje Pawełek?
– Dzień dobry, Olu. Wygląda na to, że o wiele lepiej. Jest przebrany i już jadł, więc niedługo będzie można go wziąć na matę. Gdyby był marudny, zmierz mu temperaturę przez następną drzemką, ale mam nadzieję, że już będzie lepiej. Wczoraj była u niego pediatra, dostał tylko ibuprofen, więc wygląda na to, że to była ciężka reakcja po szczepieniu.
– Martwiłam się.
– Wiem. Ja też. Dziękuję, że tak szybko zareagowałaś.
– Nie ma za co. To moja praca i uwielbiam tego malucha.
– Cieszę się. Do zobaczenia po czternastej – odpowiedział Patryk i wyszedł.
Ola rozejrzała się po kuchni i zrobiła sobie kawę, a potem wróciła do Pawełka, który ciągle był przypięty w leżaczku. Odstawiła kawę na blat stolika w salonie i wzięła malucha na ręce.
– Dziwny ten poranek – westchnęła. – Twój tata jakiś taki... sztywny i oficjalny się zrobił. Chyba przesadziłam wczoraj z tą czerwoną sukienką.
Odpowiedział jej szeroki uśmiech malucha. Jemu akurat było dobrze, bo był wyspany, najedzony, nic go nie bolało i właśnie zaczął robić kupę w pieluszkę. Ola się roześmiała, słysząc charakterystyczny dźwięk.
Gdyby mi ktoś powiedział, że tak mnie będzie bawił odgłos prukania, wyśmiałabym go – stwierdziła, niosąc Pawełka na przewijak.
– Czasem wydaje mi się, że to wszystko mi się tylko śni, mały, ale wtedy ty robisz coś takiego i okazuje się, że to rzeczywistość.
Rzeczywistość każdego rodzica i opiekuna niemowlaka ;-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro