Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI - Grać, żeby wygrać

43. Między snem a jawą.

W nocy Patrykowi śniły się dziwne rzeczy. Najpierw sen był jednoznacznie erotyczny. Widział w nim różne kobiety, ale wszystkie były ubrane w czerwone krótkie sukienki, frywolne pończochy i drapieżne szpilki. Wszystkie miały mocny makijaż i żadnej nie rozpoznał z twarzy. Zresztą, żadna z nim nie chciała rozmawiać. Wszystkie ocierały się o niego i próbowały go rozebrać. Był już gotów ulec tej pokusie, nawet jeśli nie gustował w takim typie kobiet, bo jego męskie ciało bardzo domagało się już uwagi. Jednak kiedy odpuścił i pozwolił jednej z nich rozpiąć swój rozporek i wydobyć stamtąd twardego do granic obłędu członka, nagle sen się zmienił. W pokoju pojawił się jego synek, którego przyprowadziła w wózku niania, ubrana tak samo jak pozostałe kobiety. Tamte, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, zaczęły wyrywać sobie Pawełka z rąk, aż maluch się rozpłakał.

Obudził go płacz synka. Naprawdę. Patryk przez chwilę próbował dojść do siebie, żeby zrozumieć, że już nie śni. Wstał, choć trochę kręciło mu się w głowie od nadmiaru emocji. Podszedł do maluszka i wziął go na ręce. Wtedy zauważył, że synek znowu był gorący. Poszedł więc z nim do kuchni i zmierzył mu temperaturę. Termometr pokazał trzydzieści osiem stopni, więc Patryk podał synkowi drugą porcję ibuprofenu w syropie. Potem go przytulił i zaczął z nim chodzić w tę i z powrotem. Kilkanaście minut później Pawełek znowu spał.

Patryk spojrzał z rozczuleniem na śpiącego maluszka i ostrożnie odłożył go do łóżeczka. Potem też chciał się położyć, ale zobaczył, że była już za kwadrans szósta. Obiecał Arianie, że obudzi ją o szóstej, żeby zdążyła wrócić do domu i wyszykować się do pracy, więc poszedł na górę i ostrożnie uchylił drzwi pokoju gościnnego.

Na łóżku spała brunetka w jego koszulce. Rozkopała się z kołdry i leżała na brzuchu, obejmując z całej siły poduszkę. T-shirt zadarł się lekko, odsłaniając kształtne pośladki w białych bawełnianych majtkach. Patryk mimowolnie zadrżał na ten widok. Dopiero co męczyły go dziwne erotyki, a teraz miał na wyciągnięcie ręki żywą, sympatyczną i inteligentną, a w dodatku całkiem atrakcyjną kobietę. A on był bardzo spragniony. Z trudem przełknął ślinę i wycofał się po cichu, a potem pobiegł prosto do swojej łazienki. Połączył szybki poranny prysznic z koniecznością pozbycia się napięcia, z którym już sobie nie dawał rady.

Po wyjściu z łazienki ubrał się swobodnie i pomaszerował prosto do sypialni gościnnej, żeby obudzić Arianę. Zapukał do drzwi, ale odpowiedział mu jej głos.

– Już nie śpię!

– To świetnie, bo chciałem spytać czy napijesz się kawy.

– Chętnie. Piję tylko czarną jak smoła – zażartowała sobie.

To tak jak ja – pomyślał, ale już nic nie odpowiedział. Po prostu poszedł do kuchni i przygotował im kawę.

Ariana zeszła kilka minut później, ubrana tak jak poprzedniego dnia.

– Dzień dobry. Jak spałaś? – spytał Patryk.

– Dzień dobry. Bardzo dobrze – odparła, ziewając. – Przepraszam.

– Nie przepraszaj. Musiałaś być bardzo zmęczona. – Patryk podał jej kawę, a ona przyjęła filiżankę z wdzięcznością.

Przez chwilę pili w milczeniu, ale tym razem ciszę przerwał Patryk.

– Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co zrobiłaś dla mnie i mojego synka.

– W ogóle nie ma sprawy.

– A jednak jest. Dziękuję, Ariano. – Patryk się uśmiechnął. – Zaraz zadzwonię po taksówkę, żebyś nie spóźniła się do pracy.

– Dziękuję, ale sobie poradzę.

– Mam jeszcze jedno pytanie...

– Tak? – Ariana podniosła na niego swoje czarne oczy. Ale ona jest ładna, taka zaspana o poranku – pomyślał Patryk mimowolnie.

– Masz w najbliższym czasie jakiś wolny wieczór? Taki bez pacjentów i dyżurów?

– Jutro po dyżurze. Wrócę rano do domu, wyśpię się, to będę się do czegoś nadawała – wyjaśniła.

– A co powiesz, żeby spędzić go ze mną? To znaczy, z nami, ale Pawełek pewnie szybko odpadnie. Ugotuję coś, a potem obejrzymy sobie jakiś film o nerdach. Będzie zabawnie, zobaczysz. – Posłał jej pełen nadziei uśmiech. Też się uśmiechnęła.

– Rzadko mi się zdarzają wolne dni, ale z przyjemnością spędzę go z wami.

– To jesteśmy umówieni.

Patryk już nie przestawał się uśmiechać. Uznał, że jego mama musiała mieć rację. Nic nie robi tak dobrze jak perspektywa spędzenia miłego wieczoru z interesującą kobietą. Nawet jeśli to miało być dopiero jutro.

Ariana pożegnała się z Patrykiem i wyszła, kiedy pod jego dom podjechała zamówiona i opłacona przez niego taksówka. Nie kłóciła się już z nim, choć było ją stać na taksówkę tak samo jak jej nowego znajomego. Skoro jednak on uparł się, że musi jakoś się odwdzięczyć za wizytę domową u Pawełka, zgodziła się z uśmiechem.

Patryk przez chwilę jeszcze wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed momentem stała Ariana, i szczerzył zęby.

– Dzień dobry, panie Pilarczyk – przywitał go listonosz.

Patryk zaskoczony spojrzał na listonosza, który pojawił się nie wiadomo skąd o tak wczesnej porze.

– Spać pan nie może? – zażartował, bo starszy pan rzadko pracował przed ósmą.

– Skąd, dopiero idę do pracy.

– Uff, bo już myślałem, że coś mi pan przyniósł...

– Dzień jeszcze młody, wszystko możliwe – odparł listonosz i poszedł dalej.

Patryk wrócił do domu w samą porę, bo akurat obudził się Pawełek. Na szczęście, już bez gorączki. Patryk zmienił synkowi pieluchę, przebrał go i przygotował mu mleko. Kiedy mały zjadł, potrzymał go jeszcze w pionie, żeby mu się odbiło, a potem odłożył dziecko do leżaczka, bo sam musiał się ubrać do pracy.

Koszula, krawat, garnitur. Codzienny strój prezesa firmy. Patryk nie lubił sztywnych ubrań, ale w pewien sposób czuł się bezpiecznie, wpasowany w oficjalny dresscode. Nie przyciągał uwagi, nie narażał się na skrajne oceny. Po prostu wyglądał tak, jak tego od niego oczekiwano.

Akurat skończył się ubierać, kiedy przyszła Ola.

– Dzień dobry – przywitała się ze swoim zwyczajowym uśmiechem. Patryk z ulgą przyjął fakt, że tym razem była ubrana normalnie. – Jak się dziś czuje Pawełek?

– Dzień dobry, Olu. Wygląda na to, że o wiele lepiej. Jest przebrany i już jadł, więc niedługo będzie można go wziąć na matę. Gdyby był marudny, zmierz mu temperaturę przez następną drzemką, ale mam nadzieję, że już będzie lepiej. Wczoraj była u niego pediatra, dostał tylko ibuprofen, więc wygląda na to, że to była ciężka reakcja po szczepieniu.

– Martwiłam się.

– Wiem. Ja też. Dziękuję, że tak szybko zareagowałaś.

– Nie ma za co. To moja praca i uwielbiam tego malucha.

– Cieszę się. Do zobaczenia po czternastej – odpowiedział Patryk i wyszedł.

Ola rozejrzała się po kuchni i zrobiła sobie kawę, a potem wróciła do Pawełka, który ciągle był przypięty w leżaczku. Odstawiła kawę na blat stolika w salonie i wzięła malucha na ręce.

– Dziwny ten poranek – westchnęła. – Twój tata jakiś taki... sztywny i oficjalny się zrobił. Chyba przesadziłam wczoraj z tą czerwoną sukienką.

Odpowiedział jej szeroki uśmiech malucha. Jemu akurat było dobrze, bo był wyspany, najedzony, nic go nie bolało i właśnie zaczął robić kupę w pieluszkę. Ola się roześmiała, słysząc charakterystyczny dźwięk.

Gdyby mi ktoś powiedział, że tak mnie będzie bawił odgłos prukania, wyśmiałabym go – stwierdziła, niosąc Pawełka na przewijak. 

– Czasem wydaje mi się, że to wszystko mi się tylko śni, mały, ale wtedy ty robisz coś takiego i okazuje się, że to rzeczywistość.



Rzeczywistość każdego rodzica i opiekuna niemowlaka ;-)






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro