Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II.6.

14. W nietypowej sprawie.

W południe przyszła do niego Marta.

– Przyniosłam kontakt do agencji, panie prezesie – powiedziała, kładąc mu na biurku wizytówkę. Patryk położył palec na ustach.

– Dziękuję – szepnął. – Liczę na to, że jeszcze chwilę pośpi – dodał wyjaśniająco.

– Jasne. – Marta uśmiechnęła się porozumiewawczo i wycofała się z jego biura.

Patryk wybrał zaraz numer z wizytówki.

– Agencja Care Plus, słucham? – Usłyszał po drugiej stronie kobiecy głos.

– Dzień dobry. Dostałem kontakt do państwa od znajomej. Poszukuję niani do noworodka na pełen etat – powiedział.

– W jakich godzinach?

– Na początek sześć godzin dziennie, od ósmej do czternastej. Ale chciałbym kogoś dyspozycyjnego, kto nie boi się nadgodzin, bo w zasadzie mam nielimitowany czas pracy – wyjaśnił.

– To ma być pomoc dla matki dziecka? – dopytała się kobieta po drugiej stronie.

– Nie, to ma być pełna opieka. Dziecko nie ma matki – odparł.

– Och, bardzo mi przykro.

– To nie tak, jak pani myśli – wyjaśnił zaraz. – Jego matka podrzuciła mi syna i szlaja się gdzieś po świecie. Niestety, nie mogę zrezygnować zupełnie z pracy, dlatego chcę godzić jedne i drugie obowiązki.

– Rozumiem. Dyspozycyjna... – Kobieta zawiesiła na chwilę głos. – Studentka może być?

– Studentka? – zdziwił się. Z tego, co wiedział, studenci byli najmniej dyspozycyjnymi z ludzi. Miał kilku w firmie na praktykach, więc był pewien.

– Tak. Dziewczyna studiuje zaocznie. Zajęcia ma w sobotę i niedzielę, więc to nie koliduje z pracą na etat.

– A doświadczenie?

– Zajmowała się już małymi dziećmi.

– A ktoś... dojrzalszy? – Nie chciał powiedzieć „dorosły", bo to by zabrzmiało dziwnie.

– Kochaniutki, starsze panie nie tylko bardziej się cenią, ale są też strasznie wybredne. Co im zależy, jak mają emeryturę? No i za grosz nie mają cierpliwości do takich maluchów. Może przyjdzie pan do agencji i przedstawię panu nasze kandydatki, a pan sam wybierze?

– Tak będzie najlepiej. Kiedy mogę przyjść?

– A od kiedy potrzebuje pan opieki do dziecka?

– Najlepiej od przyszłego tygodnia.

– To zapraszam na spotkanie dziś lub jutro.

– Będę jutro koło jedenastej. – Policzył sobie czas potrzebny na spotkanie z prawnikiem i ewentualny dojazd.

– Pańskie nazwisko?

– Patryk Pilarczyk.

– Wysyłam Panu adres i potwierdzenie SMS-em, panie Pilarczyk. Do widzenia.

– Dziękuję. Do widzenia.

Patryk się rozłączył i spojrzał na synka, który właśnie się budził. – W takim tempie to nie popracuję dziś za wiele – zauważył. – Ta opiekunka jest na wagę złota.

Niedługo znowu przyszedł Bogdan. Tym razem przyniósł kontakt do detektywa.

– Trochę to zajęło, bo musiałem najpierw dodzwonić się do niego i spytać czy mogę dać dalej kontakt. On sobie dobiera klientów dość specyficznie. Pomaga tylko facetom poszkodowanym przez kobiety. Podobno kiedyś żona perfidnie puściła go kantem...

– Mnie to nie przeszkadza, byle był dobry w tym, co robi – zaznaczył Patryk.

– Jest dobry. Trzymaj. – Bogdan podał mu karteczkę z nabazgranym numerem telefonu.

– Dzięki, Boguś.

Bogdan znowu wyszedł, a Patryk już miał dzwonić do detektywa, kiedy usłyszał głos Pawełka, który przebudził się i zaczynał szukać jedzenia. Wstał więc od biurka, wziął maluszka na ręce, żeby go uspokoić, a potem dał mu smoczek, włożył do wózka i pojechał z nim do pokoju socjalnego, w którym mógł przygotować dziecku mieszankę.

Na miejscu spotkał się z nową pracownicą z działu księgowości i kadr. Nie mógł sobie przypomnieć jej imienia, więc przywitał się uśmiechem.

– I jak się ma maluszek, panie prezesie? – spytała dziewczyna, która mogła mieć nie więcej niż dwadzieścia pięć, może dwadzieścia sześć lat. Patryk pamiętał, że została zatrudniona niedługo po studiach i krótkim stażu w jakimś urzędzie.

– Na szczęście, dziś przez większość dnia śpi, ale muszę mu znaleźć opiekunkę, bo praca z dzieckiem w biurze nie należy do najłatwiejszych.

– A ile on ma?

– Jutro kończy trzy tygodnie.

– A zapisał go pan już do przychodni? – spytała dziewczyna. – Za tydzień powinien mieć bilans, a jak skończy sześć tygodni, pierwsze szczepienie.

Patryk podrapał się po głowie.

– Nie wiedziałem – przyznał. – Cholera jasna! Lekarz, bilanse, szczepienia! Czego ja jeszcze nie ogarniam?

– Mam dobrego pediatrę w mojej przychodni – powiedziała jego rozmówczyni, nie zrażona jego nieogarnięciem. – Mogę przynieść panu numer telefonu.

– Jasne. Bardzo chętnie przyjmę – odpowiedział z wdzięcznością.

Patryk skończył mieszać mleko dla Pawełka, więc pożegnał się i wrócił z wózkiem do swojego biura. Nakarmił malucha i podniósł do w pionie, żeby mu się odbiło po jedzeniu. Gładził maleńkie plecki, które właściwie mieściły się w jego dłoni i nie mógł uwierzyć, że to kiedyś będzie dorosły facet, może i taki wysoki jak on.

Kiedy Pawełek zasnął, Patryk odłożył go do wózka i wybrał numer detektywa.

– Wiktor Szuter, prywatny detektyw – usłyszał po drugiej stronie.

– Patryk Pilarczyk. Dzwonię z polecenia Bogdana Brzęczka.

– Ach, już kojarzę – stwierdził rozmówca. – To pan szuka pomocy w tej nietypowej sprawie?

– Jeśli można tak powiedzieć, to tak – zachichotał nerwowo Patryk. – Usłyszałem już dziś, że zazwyczaj bywa odwrotnie.

– Owszem, ale dlatego właśnie wezmę pańską sprawę. Lubię nietypowe wyzwania. Musimy się umówić w moim biurze. Kiedy może pan przyjść?

– Jutro na dziesiątą mam spotkanie z prawnikiem i na jedenastą w agencji dla opiekunek. Może być dwunasta?

– Może. Ale proszę być punktualnie. Mój czas to pieniądz – pouczył go detektyw. – A mój, to może nie? – sarknął w myślach Patryk, ale za bardzo potrzebował pomocy, żeby zrażać do siebie dobrego detektywa.

– Oczywiście.

– Prześlę panu adres SMS-em.

– Dziękuję. Do widzenia. – Patryk się rozłączył i rzeczywiście po chwili dostał adres. Zapisał go sobie w kalendarzu, jak poprzednie, z datą i godziną spotkania. Pozostało mu zadzwonić do mamy...

Patryk odetchnął głęboko i wybrał numer swojej rodzicielki. Spodziewał się protestów i prawie liczył na opiernicz z jej strony, ale przecież nie mógł przez całe dopołudnie szlajać się po różnych instytucjach z maluszkiem.

– Halo? – usłyszała głos mamy i nabrał powietrza, a potem szybko je wypuścił.

– Mamo, dzwonię do ciebie w nietypowej sprawie...

– Co??? W jakiej?

– Potrzebuję na jutro opieki nad Pawełkiem między dziewiątą a trzynastą – wypalił.

– Nad Pawełkiem? – Julia Pilarczyk z zaskoczeniem przyjęła fakt, że Patryk nadał synowi imię po swoim zmarłym ojcu.

– Tak. Muszę go jakoś nazywać, a nie wyobrażałem sobie dać mu innego imienia – westchnął. – Jest podobny do taty.

– Tak jak i ty – zauważyła jego mama. – Co się stało?

– Muszę jutro rano odebrać wyniki testu genetycznego, odwiedzić prawnika, agencję opieki i detektywa. A, i jeszcze zapisać go do przychodni. To mi zajmie trochę czasu, a nie chcę ciągać małego wszędzie. Jest jeszcze chłodno. Wolę uważać, żeby się nie przeziębił.

– Masz rację, synku. Przywieź go do mnie rano. Zajmę się nim do obiadu.

– Dzięki, mamo.

– Tylko nie zapomnij przywieźć mleka, butelki, pieluch i ubranek na zmianę – przypomniała mu.

– Nie zapomnę. Wożę cały zestaw ze sobą w torbie przy wózku – wyjaśnił.

– No to do jutra.

Julia Pilarczyk się rozłączyła. Nie chciała przyznać tego przy synu, ale imię, które nadał synkowi, trafiło do jej serca. – Widzisz, Paweł, mamy wnuka – powiedziała, kierując te słowa do zmarłego przed kilku laty męża.

Patryk, korzystając z tego, że Pawełek spał, ustawił w biurze elektroniczną nianię i wyszedł do stołówki firmowej na obiad z komunikatorem w kieszeni. Wiedział, że Bogdan zamówił mu coś do jedzenia i się nie pomylił.

– Schabowy dziś był w menu, wiem, że byś nie odmówił – zaśmiał się jego kumpel, podchodząc do niego od razu.

– Dzięki, Boguś. – Patryk poklepał kolegę po ramieniu. – Jestem ci wdzięczny, że trzymasz mnie na powierzchni.

Usiedli razem przy stoliku z talerzami.

– W ogóle nie ma sprawy – zaprotestował Bogdan. – Jesteś w kanale i ja to rozumiem. A jak rozmowa z detektywem?

– Umówiłem się na jutro – szepnął konspiracyjnie Patryk.

– No, to trzymam kciuki. A teraz jedzmy. Schabowy najlepszy na ciepło.



Kochani, rozdział będzie dziś, bo jutro moge nie być dostępna. Idę do nowej pracy. Jak się ogarnę, to zobaczymy, co będzie z porannymi publikacjami, być może trzeba będzie zrobić reorganizację ;-). Ale nie martwcie się, zaplanowane rozdziały się pojawią :-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro