Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog


Evan skulił się na łóżku i zaczął płakać. Słone krople spływały gorącymi ścieżkami po policzkach szatyna, aby zatrzymać się na ułamek sekundy na szczęce i po chwili spaść, mocząc poduszkę.

Nie miał już siły.

Tak po prostu.

Nie miał już siły na te wszystkie kłamstwa, którymi otaczał się po śmierci Connor'a. Wiedział, że i tak nie uda mu się zacząć spotykać z , ani mieć prawdziwą rodzinę, przyjaciół. Te wszystkie kłamstwa nie dawały ukojenia; powodowały tylko co raz większy głód, jak narkotyk, od którego mimowolnie uzależniła się rodzina Murphy i sam Evan. Powoli tonęli w nieprawdziwych, wymyślonych przez niego dopiero co słowach, bez szansy na ratunek. Najgorsze było jednak to, że raz na jakiś czas sam Hansen zaczynał wierzyć, że on i Connor się przyjaźnili, że nie był sam, że miał prawdziwego przyjaciela, z którym chodził na spacery. Aż nagle budził się z tego dziwnego amoku, przypominając sobie, że przecież Connor Murphy z barwnych, a co najważniejsze pięknych historii, które tak chętnie opowiadał, nigdy nie istniał.

Nigdy.

A raczej mógł istnieć, ale nie przyjaźnił się z Evan'em.

Nigdy.

Bo Evan Hansen nie miał prawdziwych przyjaciół.

Nigdy.

Evan Hansen miał tylko piękne kłamstwa.

Nigdy.

Gorące łzy, które przestały na chwilę wypływać z jego zaczerwienionych oczu znowu wróciły do poprzedniej rutyny, a ciało zadrżało w niekontrolowanym szlochu. A przecież powinien to kontrolować, przecież chłopacy nie płaczą.

Nigdy...?

Szatyn tak bardzo chciał cofnąć się w czasie i zapobiec całej tej katastrofie - przecież wystarczyło by zaprzyjaźnić się z Connor'em, a on nie popełniłby samobójstwa.

Nigdy.

Ale to było po prostu niemożliwe, a on dobrze o tym wiedział i ta świadomość go przytłaczała.

Westchnął, ocierając dłonią mokre policzki, zagryzając przy tym dolną wargę, prawie do krwi. Zawinął się ciaśniej w kołdrę, próbując uspokoić dreszcze

Oh Evan... marzenia są po to, aby je spełniać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro