4
Per:Zuko
Z każdym dniem moje dzieci rosną w siłę z czego jestem dumny uczę je używać ich zdolności najlepiej jak to możliwe by mogły jednocześnie się bronić i atakować w końcu muszą znać zasadę"Zabij albo zostań zabity".
Żona Niezbyt popiera moje zdanie ale wie że kiedyś może im się to przydać lub ocalić ich życie oraz tych na których im zależy.
Spacerowałem z moją Karai w zamkowych ogrodach kiedy dostrzegliśmy naszą najmłodszą córkę Nimę która była brudna ale szczęśliwa bo bawiła się z synem ogrodnika można rzec że to najlepsi przyjaciele i papużki nierozłączki.
Karai:Hehehe widzę że dobrze się bawicie.
Nima:I to bardzo mamo.
Zuko:Nie obejdzie się bez szorowania.
Nima:Nieee.
Toru:Hahaha.
Nima:Nie śmiej się Toru ciebie też to czeka.
Toru:*zamilkł od razu*
Nima:*śmieje się z przyjaciela*
Po zabawie trzeba było dzieci umyć przed obiadem by wyglądały jak demony a nie błotne potwory z wymyślonych opowieści przy ognisku.
Nima i Toru bawili się jeszcze w wodzie po umyciu ich jednak musieli wychodzić bo woda zimna się robiła i mogli się przeziębić po czym wytarli się i poszli ponownie się bawić w ogrodzie tym razem uważając by się nie ubrudzili.
Per:3 osoby
Wieczorem tradycyjnie bajka na dobranoc przeczytana przez Karai ale i nakręcenie pozytywki by grała swoją melodię do snu najmłodszej córce.
Lecz tej nocy Nima przybiegła do rodziców mając koszmar.
Zuko podejrzewając syna odszedł do jego pokoju i dał mu ostrą reprymendę po czym wrócił do sypialni spać z żoną i córką by czuła się bezpieczna przy rodzicach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro