#2 Jak zaciągnie cię do rezydencji?
Shu: Idziesz sobie koło pewnej rezydencji i nagle zauważasz tego samego chłopaka, którego spotkałaś na schodach w szkole. Tylko, że tym razem spotkałaś go na schodach do rezydencji, więc do niego podeszłaś i stanęłaś przed nim.
- No witaj! - uśmiechnęłaś się do niego chytrze, a on otworzył jedno oko, które było niebieskie
- Tak?... - spojrzał na ciebie swoimi niebieskimi oczami
- Pamiętasz mnie? - spytałaś, a on pokiwał twierdząco głową
- Tak to ty jesteś tą dziewczyną, której przeszkadzało, że śpię na schodach - znów zamknął swoje oczy
- Znów będziesz spał na schodach?! - spytałaś się, a on tylko się uśmiechnął
- Tak - westchnęłaś i już chciałaś iść, ale on złapał cię za rękę i przyciągnął tak, że leżałaś na nim - Zostajesz tutaj - przytulił cię i nie chciał wypuścić, więc postanowiłaś zostać
Ayato: Szłaś sobie przez las, bo było krócej do twojego domu niż na około. Już byłaś chyba w połowie drogi do domu, gdy nagle ktoś złapał cię za nadgarstki i polizał po szyi. Szczerze to trochę się wystraszyłaś. Odwróciłaś głowę i spojrzałaś na chłopaka, który nazwał cię bankiem krwi. Skrzywiłaś się.
- Czego chcesz?! - spytałaś wkurzona, a on cię tylko za sobą ciągnął - Ej gdzie mnie prowadzisz!!
- Idziesz ze mną! - złapał cię mocniej za rękę, że aż cię zabolało. Wkurzona walnęłaś go pięścią w jego rękę, ale nawet nie zareagował. Wyrywałaś się, ale i tak to nic nie dawało, więc postanowiłaś, że pójdziesz za nim, ale będziesz go wkurzać aż do usranej śmierci.
Laito: Siedziałaś na swoim łóżku i czytałaś książkę, która nawet cię fascynowała. Nagle do twojego pokoju ni skąd ni zowąd stanął chłopak w kapeluszu. Od razu go poznałaś, ale go zignorowałaś. Niech sobie stoi. Znów zaczęłaś czytać, a ten chłopak dał ci klapsa w tyłek. Sięgnęłaś pod twoje łózko i wyjęłaś...... PATELNIĘ XD i dostał od ciebie w łeb.
- Miałeś mnie nie tykać!! - krzyknęłaś na niego, a on uśmiechnął się
- No cóż Bitch-Chan, musisz wiedzieć, że nie należę do tych którzy są posłuszni - wywróciłaś oczami
- Dobra, spadaj! A tak w ogóle to jak tu wlazłeś?! - spojrzałaś na niego, a on uśmiechnął się chytrze
- Nie zdradzam swoich tajemnic - Wstał i podał ci rękę - Chodź ze mną, a pokaże ci świat, którego nigdy w życiu nie widziałaś
- Mam wybór? - spytałaś, a on pokiwał przecząco głową. Westchnęłaś, ale nie złapałaś jego dłoni. Wtedy Laito złapał cię w talii i prze teleportował pod jakąś rezydencję.
Subaru: Patrzyłaś na ogród białych róż. Chciałaś je sobie zerwać, ale coś ci mówiło, że to zły pomysł. W końcu postanowiłaś, że zerwiesz trochę róż i zrobisz z nich bukiet. Gdy zerwałaś wystarczająco dużo to usłyszałaś za sobą czyjś oddech. Z przerażenia walnęłaś tego kogoś różami w twarz i się odwróciłaś.
- To ty?!! - spojrzałaś na chłopaka o białych włosach, a on był wyraźnie wkurzony
- Kto ci pozwolił zrywać moje róże?!!! - krzyknął, a ty popatrzyłaś na kwiaty, po czym znów na chłopaka
-Ja sobie pozwoliłam!! - krzyknęłaś, a on się uśmiał
- Ty tu nawet nie mieszkasz!! - darł się, a ciebie to wkurzało
- To zamieszkam! - uśmiechnęłaś się chytrze, a on wywrócił oczami
- Dobra, ale będziesz pracować w ogrodzie!! - nie zdążyłaś odpowiedzieć, bo on gdzieś zniknął. Westchnęłaś i patrzyłaś na róże
Reiji: Strasznie lało, a ty nie miałaś, gdzie się schować. Wtedy zobaczyłaś jakąś rezydencję, więc szybko weszłaś bez pukania. Ulżyło ci, a twój brzuch zaczął burczeć, więc szybko poszłaś znaleźć kuchnię. Znalazłaś ją po dziesięciu minutach. Weszłaś i zrobiłaś sobie jajecznicę, po czym ją jadłaś. Po skończonym posiłku, wstałaś i zaczęłaś myć naczynia, ale talerz, który trzymałaś w ręce wyślizgnął ci się i rozbił. Nagle do kuchni wlazł chłopak w okularach, którego spotkałaś w bibliotece.
- Ci tu się dzieje?!! - spojrzał na rozbity talerz
- Zmywałam naczynia, ale talerz mi się wyślizgnął i rozbił - spojrzałaś na niego
- Moja cenna zastawa stołowa! Od dzisiaj ty zostajesz i robisz za sprzątaczkę! - krzyknął i wyszedł, a ty westchnęłaś
Kanato: Kilka tygodni pracujesz w cukierni i świetnie ci idzie. Uwielbiałaś piec ciasta i inne słodkości. Nagle do cukierni przyszedł ten chłopiec z miśkiem i ja ciebie spojrzał.
- Co pan sobie życzy? - spytałaś, a on cały czas się na ciebie gapił - Halo? Słyszy mnie pan? - czułaś się niezręcznie
- Chce ciebie - złapał cię za nadgarstek i wyciągnął z cukierni
- Ej! Ja pracuję! - wyrywałaś się, ale byłaś zbyt słaba
- To będziesz pracować u mnie! - przestałaś się szarpać, bo się go wystraszyłaś
Ruki: Siedzisz w kinie i oglądasz 50 twarzy Greya, a obok ciebie siedział chłopak, którego już wcześniej spotkałaś. Nagle po skończonym seansie, wstałaś i wyszłaś z sali. Szłaś przez korytarz, a nagle ktoś złapał cię za rękę i znalazłaś się pod jaką rezydencją. Dziwnie się czułaś indie odwróciłaś.
- Czego ty chcesz? - spytałaś, a on zaciągnął cię do środka
- Mamy dużo wspólnego, więc od dzisiaj mieszkasz ze mną - uśmiechnął się, a ty westchnęłaś
Yuma: Podeszłaś do drzwi tej rezydencji, gdzie były pomidory i waliłaś w drzwi.
- Ja chcę pomidory!, Ja chcę pomidory! - nagle drzwi się otworzyły, a ty byłaś jakiego chłopaka. Spojrzałaś na górę i to był ten od pomidorów. Ucieszyłam się.
- Tak? - spytał, a ty weszłaś do środka
- Chce pomidory! - powiedziałaś, a chłopak rozszerzył oczy
- Jak chcesz pomidory to tutaj zamieszkasz u będziesz mi pomagać - uśmiecha się
- Okej! - chłopak odszedł, a ty dopiero się skapnęłaś co zrobiłaś. Walnęłaś się w głowę, ale teraz nie było odwrotu...
Kou: Siedziałaś w ławce i słuchałaś krzyków tych napalonych fanek sławnego Kou'a. Miałaś tego powodu dziurki w nosie, ale nagle przysiadł się do ciebie Kou.
- Witaj - uśmiechnął się do Ciebie
- Żegnaj! - powiedziałaś wkurzona
- Co ty taka dzisiaj nie w sosie? - spytał, a ty na niego spojrzałaś
- Przez te twoje fanki! Nie dają mi spokoju! - powiedziałaś, a on złapał cię za rękę
- To zamieszkaj u mnie, nie będziesz musiała Chodzić do szkoły - spójrzałaś na niego z uśmiechem na ustach
- Zgadzam się! - powiedziałaś uradowana
- To po szkole jedziesz do mnie! - uśmiechnął się
Azusa: Po tym incydencie z tym chłopakiem miała dość szkoły. Szłaś właśnie po parku i znów usłyszałaś dziwne dźwięki. Podeszłaś do krzaka i zobaczyłaś tego chłopaka, który się ciął.
- Znowu ty?! - spytałaś wystraszona
- Chodź... Ranić... Się... - złapał cię za rękę
- Nie! - powiedziałaś indie wyrywałaś
- To... Zranie.... Ciebie.... I.... Twoja ... Rodzinę.... - uśmiechnął się
- Co mam zrobić żebyś nie skrzywdził mojej rodziny? - spytałaś wystraszona
- Masz... Ze.... Mną... Zamieszkać... - patrzyłaś się na niego i przytaknęłaś głową. Dla rodziny jesteś wstanie zrobić wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro