Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze spotkanie

Izuku Midoriya

Słysząc niepewne pomruki, [T.I] spojrzała w kierunku drzwi wejściowych od pracowni. Dostrzegła trójkę bohaterów z klasy a, na co z westchnieniem powróciła do ulepszania stroju, o którą ją ostatnio poproszono.

- Nie mogę wam teraz pomóc! Pracuję nad moim nowym, baby! - odkrzyknęła Mei, w szale tworzenia. Trójka bohaterów spojrzała po sobie zaskoczona, gdy ruszyli w jej kierunku. - [T.I]! - zawołała po imieniu drugą dziewczynę, różowo włosa, na co ta wychyliła się z rogu  sali, marszcząc brwi. - Zajmij się nimi. - poleciła, po czym ponownie zupełnie się odcięła i pochłonęła tworzeniem.

[T.I] wytarła ręce w szmatę, odrzucając ją ówcześnie na blat stołu. W mgnieniu oka znalazła się przed nimi. Założyła ręce za plecami, patrząc na nich pytająco. Sięgnęła po miarkę.

- Jesteście tego pewni? Da się zrobić, choć nie będzie łatwo... - wymamrotała sama do siebie, mierząc ramię zielono włosego chłopaka. - Ja bym coś dodała do tego od siebie jeśli pozwolicie.

- Przecież nic nie powiedzieliśmy... - odezwał się najwyższy chłopak z całej trójki.

- Co? - mruknęła unosząc na niego wzrok. Schowała miarkę do kieszeni. - Ach, tak. Wybaczcie. - powiedziała, drapiąc się po karku. - To przez moją indywidualność. Potrafię czytać w myślach... Spokojnie! - uniosła ręce w uspakajającym geście, widząc ich miny. - Nie czytam wam teraz w nich. To byłoby nieuprzejme - wzruszyła ramionami. - Tak już jest... to duże ułatwienie w tej branży - zaczęła, podchodząc do szatynki, mierząc jej głowę ... nieraz ktoś nie potrafi wyrazić słownie o co mu biega, a uwierzcie dużo jest takich... i plącze im się język. - uśmiechnęła się krótko. - Ale nie będę już taka, możecie powiedzieć co chcecie jeszcze do tych rękawic, lepszego hełmu i coś w stylu schładzacza na silniki... nie krępujcie się! 

Shoto Todoroki

Odpychając na bok własny lęk, weszła do klasy. Na widok tylu ludzi, śmiejących się, kłócących i rozmawiających, poczuła jak drżą jej palce. Wzrok wszystkich utkwił na moment na niej, przez co omal nie wybiegła z klasy. Na szczęście równie szybko stracili nią zainteresowanie. Unikając wzroku hałasujących ludzi, przeszła w mgnieniu oka między ławkami, siadając w ostatniej ławce. Wcześniej sprawdzając czy nikt jej czasami nie zajął. Kilka osób uśmiechnęło się do niej, na co ta utkwiła wzrok w blacie stołu, czując jak pocą się jej dłonie. Może użyć swojej indywidualności? Nie, to nie byłoby w porządku. Musi nad tym pracować, wiedziała o tym, ale to jedynie powodowało w niej jeszcze większy lęk. Usiadła, garbiąc się. Klasa nie była pełna, było tu zaledwie połowa jej przyszłej klasy. A [T.I] i tak już odnosiła wrażenie, że było ich za dużo. W ten sposób nie znajdzie nawet ani jednego znajomego.

- Wolne? - słysząc czyjś głos, podniosła głowę. Obok pustej ławki po jej lewej, stanął chłopak z blizną po oparzeniu na twarzy.

[Kolor twoich włosów] była jedynie w stanie kiwnąć głową, unikając jego wzroku. Ruch ten był ledwo co zauważalny, ale chłopak na szczęście go zauważył. Ku jej jeszcze większemu zdziwieniu nie zraził się jej zachowaniem i usiadł na miejscu, o które pytał. I ona chciała zostać bohaterką, jeśli nawet nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie?!

Katsuki Bakugo

Rekrutacja. Podzielenie na grupy było jedynym sensownym rozwiązaniem przy tak dużej ilości chętnych osób. Ku jej nieszczęściu została oddzielona od swoich znajomych, którzy niezbyt się tym przejęli. Może to lepiej? Czekając wcześniej przed wielkim drzwiami, przekręcała oczami na widok popisujących się osób. Ich błąd, już teraz wiedziała czego można będzie się po nich spodziewać. Miała już ustaloną taktykę w głowie, która się sprawdziła. Jak zwykle. [T.I] uniknęła czyjejś pięści, wcale nie pozostawiając w tyle z punktami. Z niewiadomych dla niej powodów, jeden z nieznanych jej chłopaków, uwziął się na nią i przeszkadzał jej na każdy możliwy sposób. Dziewczyna nie dawała się sprowokować i nie korzystała z pełni swych umiejętności.

- Co to... - urwała, stając jak wryta jak wszyscy, gdy zza budynków wyłonił się robot o zerowych punktach. - Skąd oni biorą na to pieniądze... - wydukała. Wszyscy w popłochu zaczęli uciekać. Już niknęła ich pewność siebie, nie było tego rygoru i zuchwalstwa. Został strach.

 [T.I] miała zamiar go wyminąć, lecz dostrzegła jak zuchwały blondyn rusza na niego. Jakiś chłopak się zaklinował w gruzach.

- Co ty wyprawiasz? - warknęła na niego, na da mu rady, jakby by nie chciał. W tym przypadku był zbyt słaby.

Chłopak nawet na nią nie spojrzał na co warknęła. To był czas. Zaparła się nogami, wymierzając dłonie w robota. Dla pozostałych to pewnie będzie wyglądało, jakby stałaby się niesamowicie szybka, zaśmiała się pod nosem. Bo tak wyglądać to miało. Spowolniła czas, bo do zatrzymywania zdolna jeszcze nie była. Wyswobodziła półprzytomnego chłopaka z gruzu i uszkodziła na tyle ile mogła, potężnego robota, stojąc przed nim. Przywróciła ponownie wszystko do normy. Blondyn zawył wściekle, chłopak z gruzu zwymiotował. 

- Nie ma za co. - uśmiechnęła się koślawo.

Denki Kaminari

Wszystko zaczęło dziać się w przyspieszonym tempie. Roboty atakowały bezlitośnie, a pozostali walczyli jakby zależało od tego ich życie. [T.I] za pomocą cienia i mroku atakowała, oszołamiała i likwidowała. Niekiedy mrok był na tyle gęsty i ciężki, że uchodził za tarczę i barykadę. Niszczył.

W płucach brakowało jej tchu od ciągłego biegu, zrobiła unik, przepchnęła się między uczniami. Nie była nawet w czołówce z punktami, ale nie pozostawała w tyle. Ludzie byli zawzięci i nie dawali za wygraną. Kolejny unik, skręciła w kolejną ulicę.

- Pomóż... - dziewczyna zatrzymała się, uspakajając oddech. Mogła to być zasadzka? Nie. Chyba nie. To był ten sam chłopak, co ją zaczepił przed wejściem do szkoły. Noga zaklinowała mu się między szczątkami robota.

Dziewczyna westchnęła, podbiegając do niego. Traciła na tym czas, ale równie dobrze mogło mu się coś stać. Za pomocą ciemności, która ponownie posłużyła jej jako bariera, uniosła zepsutego robota. Chłopak wyczołgał się, z uśmiechem na ustach.

- Dzięki. - powiedział, wstając. 

- Na przyszłość uważaj. - powiedziała, odbiegając.

Tenya Iida

- Można? - dziewczyna uniosła wzrok znad półmiska ryżu, patrząc na trójkę uczniów. Uśmiechnęła się krótko.

Kojarzyła chyba najbardziej tą trójkę spośród wszystkich uczniów jej klasy. Izuku najbardziej się wyróżniał i pozostawiał w pełnej uwadze. [T.I] czuła, że można z nimi na spokojnie porozmawiać. Byli w porządku. Tak przynajmniej jej się wydawało po krótkiej rozmowie.

- Nie mam przeciwwskazań. - odpowiedziała, uśmiechając się krótko. Cała trójka usiadła naprzeciwko niej, nie licząc szatynki, która postanowiła usiąść obok niej. - Wasze zdolności są niesamowite. - powiedziała, sięgając po kubek z herbatą.

- Twoja też jest świetna. - odpowiedziała z pogodnym uśmiechem Uraraka, na co skinęła głową odwzajemniając uśmiech.

Iida odchrząknął.

- To wstyd, że jako przewodniczący nie wiem, ale jeśli pozwolisz zapytać... - zaczął.

- Jaką mam moc? - dokończyła za niego. - To nic nadzwyczajnego... - drgnęła ręką, a jej pałeczki uniosły się i znalazły się w jej dłoniach. - Potrafię przywoływać rzeczy siłą woli, a także je odrzucać... co lepsze.  - uśmiechnęła się. - Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że... - tu się zawahała. - To nic pewnego. - Pokręciła głową. - Mógł to być przypadek, ale chyba jestem w stanie przywoływać ludzi... - skrzywiła się.

Eijiro Kirishima

- Nie wierzę, że Cię przyjęli. - Bakugo drgnął, odwracając się w kolejce w stołówce, do dziewczyny, która do nich podeszła. Denki i Eijiro spojrzeli na niego pytająco. Blondyn nie odpowiedział im. Włożył ręce do spodni, patrząc niechętnie na [T.I].

- Ja się dziwię pulpecie, że Cię tu w ogóle wpuścili. - warknął, na co uśmiechnęła się szerzej. Założyła ręce na piersi.

- Po tym jak się stałeś naszą małą gwiazdą, było to do przewidzenia... - powiedziała wzruszając ramionami.

- Zamknij się, pulpecie. -  warknął blondyn, nachylając się do niej, podnosząc głos.

- Sam się zamknij - odpowiedziała mu również się nachylając. Uśmiechnęła się wrednie, po czym klepiąc go mocno na pożegnanie w ramię odeszła do swoich znajomych. 

- Kto to był? - zapytał Eijiro, podążając wzrokiem za oddalającą się dziewczyną.

- Moja kuzyna. - odpowiedział Bakugo i gdyby to było możliwe, para poleciałaby mu z nosa, przy wściekłym wydechu.

- Całkiem ładną masz tą... - zaczął Denki, lecz nie skończył bo dostał w tył głowy od złego blondyna.

Shõta Aizawa

Zawiał wiatr. Aizawa stał oparty o murek, patrząc na swoją klasę. Westchnął ciężko. Na dworze mięli zrobić ponowne ćwiczenia, ale na prośbę dyrektora musiał do nich dołączyć nowy nauczyciel, który spóźniał się już pięć minut.

- Ustawić się. - powiedział, lecz tylko kilka osób go usłuchało. Warknął. Miał już użyć swojej mocy, ale ktoś go uprzedził. Pod nogami uczniów znalazł się dziury, czarne jak noc i nieprzyjemne, od których bił chłód i wielka moc. Aizawa wyprostował się zaalarmowany. Jego klasa pojawiła się ponownie, spadając z niewielkiej wysokości. Jedni na proste nogi, inni całym ciałem bez jakiejkolwiek gracji.

- Wybaczcie moje spóźnienie, ale byłam pewna, że dorośliście na tyle, że nie trzeba wam powtarzać dwa razy... - przez furtkę weszła kobieta, która zapewne miała być tym nowym nauczycielem. Przez swą niedyspozycję, All Might, nie mógł już w pełni pełnić tej funkcji. 

Uczniowie spojrzeli na kobietę wielkimi oczami, podnosząc się z ziemi.

- Jestem [Pseudonim] i jeśli mamy to wszystko za sobą to przystąpmy w końcu do zajęć.

Dabi

Nigdy nie chciała być w tym miejscu. Z tymi ludźmi. W takim celu. Została tu przyjęta siłą i szantażem. Wiedzieli o jej indywidualności i mięli zapewne cel ją wykorzystać. Podniosła się z klęczek, patrząc z nienawiścią na zebranych tu ludzi. 

- Zachowując się jak zwierzęta, na pewno nie prześcigniecie bohaterów w żadnym stopniu. - warknęła, plując krwią. Otarła usta wierzchem dłoni, podnosząc się z ziemi o własnych siłach.

- Chcesz ocalić swoją siostrę, czy nie? - odezwał się jeden z nich. - Bohaterowie nie pomogli Ci jej ocalić... my możemy. - powiedział, na co [T.I] zadrżała, unosząc dumnie podbródek.

- Nie macie nawet planu, to jak zamierzacie ocalić w ogóle ludzkie życie? I wątpię, by takie oprychy jak wy dotrzymali dosłownie danej obietnicy. Równie dobrze ją zabijecie, z uśmiechem tłumacząc, że przecież przestała się męczyć. - warknęła.

- Zgadzasz się czy nie? - zapytał Dabi.

- A czy w ogóle mam wybór? - zapytała.

Nie odpowiedzieli. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro