Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

sechs - Drugie spotkanie <3

Będzie troszkę krócej :c Ps. piszę w 3 osobie :P (tym razem)

Optimus:

Jak co dzień szłam do sklepu po artykuły spożywcze dla mamy. Skręciłam w dość niebezpieczną uliczkę , ale co poradzę na to , że nie ma innej drogi. Przynajmniej nie od mojego miejsca zamieszkania. Idąc korytarzem stworzonych z kamienic zatrzymała mnie trójka starszych nastolatków.

-Wyskakuj z kasy!-powiedział jeden z nich.

-Nie mam pieniędzy-odpowiedziałam.

-Nie kłam , mnie nie oszukasz...-podszedł i zaczął szarpać moją torebkę. Próbowałam mu ją wyrwać , ale to na nic. Chociaż miałam przewagę , chłopak zdenerwował się i rzucił mną o ziemię. Cała trójka już chciała zwiewać , lecz wtedy usłyszeliśmy dźwięk ciężarówki , która po chwili transformowała się w robota. To był on! Sam Optimus Prime , ten sam co uratował  mi życie jakiś czas temu , ten wokół którego krążą moje myśli już od dawna.

-Chłopcze , oddaj torebkę tej damie-rzucił w stronę złodziei swym anielskim głosem. Chłopak który jeszcze przed chwilą zgrywał kozaka , uciekał gdzie pieprz rośnie wraz z swoimi koleżkami.

-Dziękuję Optimusie ...znowu-wstałam z ziemi , podniosłam swoją torebkę i podeszłam do robota.

-Nie masz za co dziękować (twoję imię)-odpowiedział z troską w głosie. Optimus Prime pamięta moje imię!-Uważaj na siebie ...-transformował się i odjechał , a ja zostałam tam sama. Teraz nie obchodziły mnie już zakupy , na które i tak trzeba było iść ....od dziś w mojej głowie było miejsce dla Optimusa ....i tylko niego.


Bumblebee: 

Znów siedziałam na krawężniku , tym razem słuchałam muzyki z mojego walkmana. Wydarzenia z przed tygodnia (mam na myśli dwa roboty) nie opuszczały mojej głowy. Bumblebee był ogromnym słodziakiem , co prawda był wielkim robotem , ale zapamiętałam go raczej jako małego słodkiego robocika. Ciekawe czy jeszcze kiedyś tu przyjedzie - pomyślałam. W tym momencie moja kaseta została wciągnięta przez igłę magnetofonu . No super - byłam pełna złości.

-Czemu się tak złościsz?-usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się , a przede mną stał Bumblebee!

-A ....magnetofon wciągnął taśmę mojej ulubionej kasety.-odparłam ze smutkiem.

-Znam kogoś kto może ci pomóc , ale musisz ze mną jechać...

-Tata mi nie pozwoli-byłam smutna , dorośli zawsze wszystko psują.

-W takim razie , ja ją wezmę i zawiozę do naprawy ....oddam ci ją za kilka dni gdy będzie gotowa ...dobrze?

-Dobrze-podałam kasetę robotowi.

-Nie martw się Ratchet umie naprawić wszystko!-krzyknął rozpromieniony na wspomnienie o przyjacielu- to dla niego bułka z masłem.

-Naprawdę?-spytałam.

-Tak , kiedyś jak tata ci pozwoli to pokażę ci arkę i przedstawię moich przyjaciół , myślę , że chętnie poznają moją przyjaciółkę- Bumblebee powiedział , że jestem jego przyjaciółką , robot powiedział , że się przyjaźnimy!

-Super!-odpowiedziałam tylko. Komunikator Bee dał znać , że czas wracać na arkę.

-Muszę już jechać , do zobaczenia!-transformował się i odjechał a ja patrzyłam jak znika za jednym z pagórków.


Jazz:

Siedziałam na ziemi w statku  arce , zwanej przez autoboty bazą . Martwiłam się o Jazz'a przyznam. Chociaż znałam go od kilku minut , bardzo się martwiłam. Zauważyłam przywódcę autobotów , Optimusa Prime'a.

-Co z nim Optimusie?-podeszłam do robota i zapytałam.

-Ratchet , robi wszystko co w jego mocy. Dziękuję ci , że nas powiadomiłaś , Jazz to bardzo silny wojownik . Myślę , że przeżyje.- powiedział by mnie udobruchać.

Prime usiadł obok mnie , czekaliśmy razem. Optimus dbał o swoich żołnierzy , nie byli dla niego tylko wojownikami , ale także  przyjaciółmi.

-Udało się , Jazz żyję!-krzyknął Ratchet. Wstałam z ziemi , Optimus powtórzył moją czynność i wspólnie pobiegliśmy w stronę pokoju gdzie znajdował się Jazz. 

Leżał na metalowym stole w pracowni Ratcheta. Optimus podszedł do niego pierwszy.

-Wszystko dobrze?-spytał.

-Myślę , że tak ...gdyby nie (twoje imię) już bym nie żył...-powiedział- gdzie ona jest? Muszę jej podziękować. - Niepewnie podeszłam do stołu na którym leżał robot.-Bardzo ci dziękuję.-Położyłam ręce na stole. Robot delikatnie chwycił moją dłoń w geście podziękowań.

Speszyłam się lekko , było to przyjemne uczucie , jeszcze nigdy żaden chłopak nie złapał mnie za rękę ...a co dopiero jeszcze robot ...

-Nie...nie ma za co-odpowiedziałam-dobrze się czujesz?-spytałam by zapomnieć o stresie.

-Dobrze , naprawdę ci dziękuję-uśmiechnął się-Optimusie-zwrócił się do przywódcy-nie wiem jak to się stało ...jeszcze nigdy żaden głupi Seeker mnie nie pokonał!-krzyknął.

-Spokojnie Jazz...zawsze jest ten pierwszy raz...-powiedział Prime.

-Rozumiem, mógłbyś odwieźć (twoje imię) do domu?-spytał.

Po kilku minutach siedziałam już w przetransformowanym Optimusie. Nawet gdy przekroczyłam próg domu , nie mogłam zapomnieć o Jazz'ie.


Starscream: Dzisiaj znów odwiedziłam wujka. Poprosił mnie abym posiedziała w jednym miejscu i nie przeszkadzała. Oczywiście wybrałam Hangar , gdzie ostatnio spotkałam wielkiego samoloto-robota.

-Starscream...-powiedziałam gdy podeszłam do samolotu , a on się transformował.

-O to znowu ty-skrzyżował ręce.-Dziś też uważasz , że jestem piękny?-spytał. Zawstydziłam się , on chyba nigdy już mi tego nie odpuści.

-Chcę wiedzieć czemu tu jesteś?-powiedziałam stanowczo zmieniając temat.

-Megatron mnie wywalił-odparł.

-Agh...czy ty nie wiesz , że ja nie wiem kim jest Megatron?-odpowiedziałam.

-Megatron jest....-przyjrzał mi się - jest takim robotem...jest dobry-to ostatnie słowo jakby nie mogło mu przejść przez gardło.-Do tego chroni świat i tak dalej...-wtedy jeszcze nie wiedziałam , że kłamie.

-Wow...-odpowiedziałam-więc ty też jesteś obrońcą świata? Ale czemu Megatron cię wywalił?-Starscream się skrzywił.

-Bo nie umie dobrze rządzić , jak ja będę rządził to będę to robił rozważnie...na razie się tu ukrywam , ale widzę , że moja kryjówka już została odkryta , więc czas ją zmienić.

-Czekaj..nie! Nie zmieniaj swojej kryjówki...proszę- polubiłam tego dziwaka.

-No tak ...nie pomyślałem o tobie , wtedy zniknął by twój obiekt westchnień-zaśmiał się , zrobiło mi się głupio. Robot chyba to zauważył.-Tylko się droczę-zrobił zadziorny uśmiech.

Zaczęłam się śmiać z jego miny.

-Nie śmiej się , leciałaś kiedyś myśliwcem?-spytał.

-Nie...

-To jak przyjdziesz kolejnym razem , masz okazję . Taka promocja ...tylko proszę nie wzdychaj mi tutaj-znów zrobił głupią minę , a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu- A teraz przykro mi ale muszę zapaść w stan hibernacji.- Uśmiechnięta wybiegłam z hangaru , zatrzymując się przy wyjściu by jeszcze ostatni raz spojrzeć na Starscream'a.


Megatron:

Wyszłam właśnie z arki autobotów. Udało mi się załapać z nimi kontakt , gdy jeden z nich mnie uratował. Szłam sobie spokojnie , ale nagle przede mną pojawił się ten ogromny straszliwy robot.

-Widzę , że wykonujesz mój rozkaz ...w takim razie nie powinienem , być tak nie miły ...nie sądzisz?-machnęłam tylko głową na tak.-Ja też , choć musisz poznać moich żołnierzy....i Starscream'a.-na ostatnie słowo prychnął.

Weszliśmy do fortecy bazy Decepticonów.

-Starscream! Co to za syf! Czy wy nie umiecie sprzątać broni!-Wydarł się na szaro-czerwonego robota. Wystraszyłam się.- To jest....-zdał sobie sprawę , że nie zna mojego imienia.

-(twoję imię)-szepnęłam...

-(twoje imię)-powtórzył-Od dzisiaj to ona jest moją prawą ręką....-powiedział dumnie. Oniemiałam.

-Ale Megatronie!-krzyknął Seeker swoim krzykliwym głosem.-Jak to?

-Jest mądrzejsza niż ty Starscream....

-Człowiek mądrzejszy niż ja! Niż ja!-wykrzyczał.

-Tak! Lepiej siedź cicho jeśli nie chcesz być kupą złomu!-ryknął Megatron. Jeszcze nikt nigdy nie stanął w mojej obronie. Przywódca uderzył  Starscream'a tak że wylądował w drugim końcu pomieszczenia.

-Zgoda! Zgoda!-krzyczał seeker.

-Czy ktoś ma coś jeszcze do powiedzenia?-spytał reszty. 

Nikt nawet nie śmiał się poruszyć , a co dopiero sprzeciwić Megatron'owi.

-Tak myślałem- poczułam , że mu na mnie zależy , pewnie tylko dlatego , że jestem jego kluczem do zwycięstwa ...ale to zawsze coś...

Megatron zaprowadził mnie do zbrojowni i kazał wybrać broń. Wszystkie były ciężkie , ale w końcu coś wybrałam. Powiedział , że to na wszelki wypadek gdyby któryś z tych przygłupów chciałby coś mi zrobić.

Nauczył mnie nawet strzelać...


Soundwave:

Poszłam do wypożyczalni filmów po jakiś romans. Lubię je czasem obejrzeć , a że w moim garażu mam nawet telewizor ...stwierdziłam , że samotny seans z towarzystwem popcornu i coli to idealny pomysł. Gdy wróciłam , przed moim garażem leżał ten sam walkman. Podniosłam go i zabrałam ze sobą. 

-Soundwave-powiedziałam , a ten się transformował.

-Znalazłaś mnie-odparł-to dobrze...polubiłem cię.

Oniemiałam na jego słowa.

-Polubiłeś?-próbowałam się upewnić , ale ten milczał.-Może chciałbyś obejrzeć , ze mną film?-pokazałam kasetę.

-Czemu nie , na razie Megatron mnie nie potrzebuje.-wskazałam by usiadł na ziemi , niby to nie kulturalne , ale chciałabym mieć całą kanapę , a nie w częściach.

Żeby nie wyszło nie ładnie także usiadłam na ziemi. Zaczęliśmy oglądać film.

-Nie rozumiem-powiedział gdy dwójka bohaterów się pocałowała-to dziwne-jego mechaniczny głos był dziwny , nie film , czy on nigdy nie oglądał romansu? A no tak jest robotem....

-To nic dziwnego...-odparłam-ludzie tak robią gdy są w sobie zakochani...

-Rozumiem, nadal uważam ,że to dziwne. A co jeszcze robią zakochani ludzie?-jego pytanie mnie zawstydziło.

-Na przykład: trzymają się za ręce , chodzą na randki , spędzają ze sobą dużo czasu...-zaczęłam wymieniać , to było trochę nie zręczne. Tym bardziej , że Soundwave zapomniał o filmie i uważnie słuchał mojego monologu.

-Rozumiem-odparł.-A co to miłość?-spytał.

No teraz to myślałam , że zwariuję , jak on nie mógł tego wiedzieć?

-Miłość jest wtedy kiedy czujesz do kogoś wielkie przywiązanie ...kiedy chcesz z kimś spędzać każdą chwilę swojego życia ....i gdy chcesz by ta osoba zawsze była szczęśliwa.

-Rozumiem-powiedział tylko.

Zapadła cisza , którą przerwał , jego komunikator. 

-Do zobaczenia-powiedział i wybiegł. Zostawiając mnie w szoku...


Jeśli to czytasz zostaw komentarz :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro