Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Jak się poznaliście ? cz.3

Jazz:

Dziś wychodziła nowa płyta twojego ulubionego zespołu. Szykowałaś się właśnie do wyjścia z domu. Telefon, słuchawki i torba z najpotrzebniejszymi ci rzeczami. Słuchawki wsadziłaś sobie w uszy i podłączyłaś do telefonu, włączając playlistę z piosenkami tego zespołu.

Wyszłaś i skierowałaś się do sklepu muzycznego. Droga nie zajęła ci dużo czasu. Weszłaś do środka, gdzie był już spory tłum ludzi. Trochę cię to załamało, ale nie dałaś tego po sobie poznać. Liczyłaś się z tym, że płyt może zabraknąć. Stanęłaś z boku i czekałaś. Miałaś rację. Piętnaście osób, które były przed tobą nie załapało się.

Teraz już postanowiłaś nie ukrywać się z przybiciem. Czekałaś na ten dzień od miesięcy ! Bardzo ci na tym zależało. Z cichym westchnięciem odwróciłaś się z zamiarem wyjścia. Jednak czyjaś postura ci to uniemożliwiła. Zdezorientowana rozejrzałaś się, bo nie wiedziałaś, o co chodzi mężczyźnie. On w końcu sięgnął ręką do twojego ucha i wyjął słuchawkę.

- Pytałem, czego słuchasz ? - zaśmiał się.

- Och, wybacz... - zakłopotałaś się. - Zapomniałam, że mam je założone. A słuchałam właśnie piosenek z ich ostatniej płyty... - kiwnęłaś głową na zespół dający autografy, a w twoim głosie dało się wyczuć lekki smutek.

- Chcesz ich nową płytę ? - stwierdził z szerokim uśmiechem. - Bo wiesz, znam kogoś, kto ma dwie i jedną mógłby odsprzedać lub oddać.

Spojrzałaś na niego z ciekawością i nadzieją.

- Kim jest ten ktoś ? - zapytałaś.

- Ma na imię Jazz. - odparł.

- A kto to ? - przechyliłaś głowę, pierwszy raz usłyszałaś takie imię.

- To ten gość ! - chłopak pokazał na siebie kciukami i wyszczerzył się.Zaczęłaś się z niego śmiać, a następnie dogadaliście się w sprawie płyty.

Breakdown:

Siedziałaś w domu. Postanowiłaś wreszcie posprzątać strych. Naszykowałaś kilka worków na śmieci i ściereczkę oraz spray od kurzów (tak, takie coś istniejeXD).Weszłaś z tymi rzeczami na strych i postawiłaś je na środku.

Najpierw zabrałaś się za porządkowanie rzeczy, a następnie ścieranie kurzy. Było to trochę męczące. Oparłaś się o jedną ze ścian, która pod twoim ciężarem wydała ciche skrzypnięcie. Zdziwiona rozejrzałaś się, myśląc, że to coś innego. Oparłaś się o nią całkowicie. Czego od razu pożałowałaś.

Ściana nie wytrzymała i pękła, a ty wyleciałaś z piskiem na zewnątrz. Odruchowo zamknęłaś oczy i nie zaprzestałaś sprawdzania możliwości swojego głosu. Jednak z czasem, w którym dalej nie spotkałaś się z ziemią, otworzyłaś ostrożnie oczka i powoli przestałaś piszczeć. Trzymał cię umięśniony mężczyzna o lekko granatowych włosach.

- Skończyłaś ? - zapytał z cwaniackim uśmiechem.Nie wiedziałaś co powiedzieć. Byłaś pewna, że zapoznasz się bliżej z ziemią, a nie z jakimś facetem. W końcu mieszkasz daleko od miasta.

- Widzę, że będzie sporo roboty z tą dziurą. - zaśmiał się.

- Nom... - potaknęłaś.

- Ja ci niestety nie pomogę. - pokręcił głową. - Lepszy jestem w rozwałkach.

- Aha... - mruknęłaś, rozglądając się. - Odstawisz mnie ? - zapytałaś w końcu.

- A tak, już. - zakłopotał się i postawił cię na ziemię.Wymieniliście jeszcze parę zdań oraz numery i pożegnaliście się.

Dino:

Twoja najlepsza przyjaciółka wyciągnęła cię na wycieczkę do parku linowego. Mimo że byłaś fanką takich rzeczy, dzisiaj jakoś czułaś się nie swojo. Miałaś przeczucie, że coś się wydarzy. Dzieliłaś się tym nawet z towarzyszką, ale ona machnęła tylko na to ręką.

Ubrane w uprzęże weszłyście na "tor". Byłyście kilka metrów nad ziemią. Po przejściu trzech "przystanków" twoja przyjaciółka znacznie cię wyprzedziła, zostawiając między chłopakami. Lekko wkurzona przeczepiałaś swoją uprząż. Następnie ruszyłaś do kolejnego "przystanku". W połowie drogi poczułaś, jak liny się luzują. Zdziwiona i zaniepokojona mocniej ich złapałaś i rozejrzałaś się. Za tobą na "przystanku" stało dwóch chłopaków. Uprząż jednego była źle zapięta i obcierała linę.

Chciałaś do niego krzyknąć, ale właśnie w tej chwili lina pękła. Twoje uprzęże od teraz ci nie pomogą. Trzymałaś się lin i starałaś nie wpaść w panikę.

- Trzymaj się ! - usłyszałaś męski głos. - Zaraz ci pomogę !

- Zaraz może być za późno ! - krzyknęłaś do niego, czując już lekki ból w rękach.Miałaś już puścić linę i zdać się na los, gdy nagle poczułaś szarpnięcie. Odruchowo się puściłaś i pisnęłaś.

- Spokojnie, trzymam cię. - usłyszałaś ten sam głos, ale trochę rozbawiony.Zaczęliście powoli zbliżać się do ziemi, a ty odczuwałaś coraz większą ulgę. Gdy już dotknęłaś nogami podłoża, odeszłaś kawałek i usiadłaś lekko oszołomiona na ziemi.

- A gdzie podziękowanie ? - podszedł do ciebie ten sam mężczyzna, co cię uratował.

- Dziękuję... - uśmiechnęłaś się do niego lekko.

- Mirage jestem. - przedstawił się. - Ale wszyscy mówią mi Dino.

- Miło poznać. - odparłaś. - Ja jestem [T.I.].

Mirage pomógł ci zdjąć uprzęże, a później na odwrót. Podczas tego rozmawialiście, szczególnie o tym, jak to twoja przyjaciółka olała przeczucie.

(Lekko inspirowana książką autorstwa @Atka556 , mam nadzieję, że się nie obrazisz)

Soundwave:

Wróciłaś właśnie z misji. Szukałaś właśnie Lorda Megatrona, aby złożyć mu raport. Niestety nie było go na statku. Zrezygnowana skierowałaś się do swojej kwatery. W głębi iskry chciałaś znaleźć wśród nich kogoś, kto umie dochować tajemnicy oraz nie wykorzysta tego przeciw tobie. Męczyło cię tylko składanie raportów lub rozmawianie na temat innych raportów. Z rozmyślań wyrwał cię komunikat od Megatrona, który mówił, że raport masz złożyć niejakiemu Soundwave'owi. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałaś, a tym bardziej nie widziałaś. Szybkim krokiem ruszyłaś na mostek, gdzie stało kilkoro Vechiconów oraz jeden inny mech. Podeszłaś do niego i tyrpnęłaś w ramię. Odwrócił się w twoją stronę.

- Ty jesteś Soundwave ? - zapytałaś, a bot skinął tylko głową. - Lord Megatron kazał mi zdać ci raport.

Na jego ekranie pojawił się jedynie "like'a". Powiedziałaś wszystko, co miałaś do powiedzenia i chciałaś wyjść, jednak miałaś wrażenie, że ten mech ci się przygląda. Specjalnie zaczęłaś "machać" biodrami, aż do zniknięcia z mostku.

Ironhide:

Pracowałaś w sklepie z bronią. Przy większości klientów udawałaś, że w ogóle się nie znasz na swoim fachu. Ale byli też tacy, którzy serio nie rozróżniliby karabinu od snajperki. Przy nich musiałaś wykazać się swoją wiedzą, jak również cierpliwością.

Do sklepu wszedł masywny i umięśniony mężczyzna. Miał kruczoczarne włosy i elektryczno-niebieskie oczy. Ubrany był w czarne spodnie, białą koszulkę i czarną, rozsuniętą, skórzaną kurtkę.

Spodobał ci się, gdy tylko podszedł do lady, wypchnęłaś swojego współpracownika i stanęłaś przed facetem.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? - zapytałaś z uśmiechem.

- Szukam jakiegoś poręcznego i dobrej jakości karabinu. - zmierzył cię wzrokiem.

- Jakiś dokładniejszy opis ? - oparłaś się o ladę i patrząc mu w oczy, oblizałaś górną wargę.

- [T.I.] patrz na klientów, a nie flirtujesz ! - krzyknął twój szef.Wywróciłaś tylko oczami i podeszłaś do jakiegoś łosia, który oglądał snajperkę ze stwierdzeniem, że jest ona karabinem. Zaczęłaś na niego krzyczeć, że możesz mu zademonstrować, jak obie bronie strzelają i dlaczego tak się nazywają. Ten wystraszony wybiegł ze sklepu, a ty chcąc wrócić do wcześniejszej czynności, rozczarowałaś się. Nie było go już.

~*~

I mamy kolejny rozdziałek ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro