Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Jak się poznaliście ? cz.2

Kurcze ! Jesteście wielcy ! Nie sądziłam, że w cztery dni dobijecie tyle wyświetleń ! Dziękuję wam <3

~*~

Crosshairs:

Postanowiłaś podszkolić się w strzelaniu, bo twój cel to istna katastrofa. Z tego powodu wybrałaś się na strzelnicę. Na miejscu, wybrałaś jeden z lżejszych pistoletów. Nałożyłaś wygłuszające słuchawki i stanęłaś przy wolnym stanowisku. Miałaś pełny magazynek ~ 10 strzałów. Wycelowałaś, nacisnęłaś spust, a pocisk poleciał w stronę tarczy. Niestety jak zawsze nie trafiłaś, nawet w ostatni okrąg celu. Lekko wkurzona, zaczęłaś wystrzeliwać pociski jeden za drugim. Gdy strzały ci się skończyły, wymieniłaś magazynek na pełny. Znów miałaś zacząć strzelać, ale przeszkodziła ci czyjaś ręka na twoim ramieniu. Zdjęłaś słuchawki i przeszyłaś przybyłego wzrokiem.

- Koszmarnie ci idzie... - pokręcił głową. - Beznadziejnie wręcz !

- Nie masz lepszego zajęcia ? - zapytałaś znudzona.

- Znalazłoby się jakieś... - zamyślił się.

- Sprawdź, czy cię nie ma na zewnątrz. - zgromiłaś go wzrokiem, a następnie na nowo założyłaś słuchawki i zaczęłaś celować.

- Nie tak ! - na swoich dłoniach poczułaś dotyk. Lekko zdziwiona zerknęłaś na niego kątem oka i pozwoliłaś mu ułożyć poprawnie ręce. - Widzisz ? - zapytał. - Tak chyba wygodniej, nie ?

- Powiedzmy. - wywróciłaś oczami. Wzrok zwróciłaś w stronę tarczy, a na dłoniach ponownie poczułaś jego dotyk - pomógł ci dokładnie wycelować.

- Nigdy nie zamykaj oczu, gdy strzelasz. - mruknął, naprowadzając twoje ręce. - Musisz widzieć swój cel.

Razem nacisnęliście spust, a wystrzelony pocisk trafił w sam środek tarczy. Uśmiechnęłaś się na ten widok, a chłopak puścił twoje ręce.

- Proszę bardzo, señorita. - ukłonił się lekko. - W razie jeszcze jakichś problemów wołaj.

- Może byś się przedstawił ? - zapytałaś rozbawiona jego postawą.

- Crosshairs. - podał ci rękę, którą uścisnęłaś i przedstawiłaś się przy tym.

Barricade:

Miałaś kolejny ciężki dzień w pracy. Do domu wróciłaś późno w nocy, kładłaś się właśnie do łóżka. Zasypiałaś. Gdy nagle ktoś zaczął dobijać się do twoich drzwi. Wnerwiona do granic możliwości, podniosłaś się i szybkim krokiem ruszyłaś w stronę hałasu. Gwałtownie otworzyłaś drzwi i całą twoją złość zastąpił strach. Stał tam twój były. Złapał cię mocno za ramię i wyprowadził na zewnątrz. Chciałaś zawołać pomoc, jednak po tym, jak ostatnio cię potraktował, zrezygnowałaś. Bałaś się go. Patrzyłaś w podłogę i czekałaś na to, co powie. On, drugą ręką, złapał za twoją szczękę i odwrócił cię w swoją stronę.

- Nie cieszysz się ? - zapytał niby smutno.

- Z czego ? - szepnęłaś. Mocniej zacisnął rękę na twoim ramieniu. Krzyknęłaś z bólu, a z twoich oczu popłynęły łzy.

- Teraz grzecznie odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie. - warknął. Ty jednak nie odpowiedziałaś. Puścił twoją szczękę, zacisnął dłoń w pięść i lekko podniósł. Wiedziałaś, co planuje zrobić, odruchowo zamknęłaś oczy i schyliłaś głowę. Cios nie nadchodził, a uścisk zniknął z ramienia. Sama skuliłaś się pod ścianą. Słyszałaś odgłosy bójki i wyzwiska, ale nie otwierałaś oczu.

- I po kłopocie. - usłyszałaś po krótkiej chwili ciszy. Uniosłaś lekko głowę i uchyliłaś powieki. Przed tobą stał mężczyzna w granatowym, policyjnym uniformie. Na oczach, mimo bardzo późnej pory, miał okulary przeciwsłoneczne. - Jeśli znów cię najdzie, to dzwoń. - podał ci wizytówkę, którą niepewnie przyjęłaś. Nie wiedziałaś co powiedzieć. To była pierwsza osoba, która zareagowała z własnej woli od kilku miesięcy.

Gdy odszedł do samochodu i odjechał, szybko wbiegłaś do domu i zamknęłaś drzwi na klucz. Usiadłaś przy nich i spojrzałaś na świstek. Pisało na nim: "Barricade" i podany był numer.

Drift:

Miałaś problemy z panowaniem nad emocjami. Rodzice chcieli zapisać cię na jakąś terapię, jednak ty, po usłyszeniu o ich zamiarach, wybiegłaś z domu. Skierowałaś się prosto do parku. Nie wiedziałaś, czy masz być zła na rodziców, że chcą cię wysłać do psychologa, czy cieszyć się, że chcą ci pomóc. Podeszłaś do jednego z koszy i kopnęłaś go. To samo chciałaś zrobić z ławką stojącą obok, jednak mężczyzna, na niej siedzący, przeszkodził ci.

Zlustrowałaś go wzrokiem. Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo, zupełnie jakby spał. Podeszłaś do niego powoli i chciałaś potrząsnąć lekko jego ramię, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Jednak zanim go dotknęłaś, on złapał twoją rękę. Pisnęłaś.

- Zostaw !!! - próbowałaś się wyszarpać.

- Dlaczego kopnęłaś kosz ? - zapytał ze spokojem, patrząc na ciebie.

- Bo mi się tak podobało ! - krzyknęłaś.Ponownie zlustrowałaś go wzrokiem, wyrwałaś w końcu rękę z jego uścisku i odwróciłaś się od niego. Przeszłaś kawałek, myśląc, co tak właściwie zrobiłaś: nakrzyczałaś na obcego faceta, nie przeprosiłaś go i nawet nie wiesz, jak on ma na imię. Odwróciłaś się z zamiarem naprawienia swojego błędu, ale go tam już nie było.

Predaking:

Wracałaś ze szkoły, dłuższą drogą. Byłaś w złym humorze i najchętniej skoczyłabyś z krawężnika. Po drodze zahaczyłaś jeszcze o swoją ulubioną kryjówkę ~ skalną grotę. Znalazłaś ją całkiem niedawno i od tamtej pory codziennie tam zaglądasz.

Weszłaś do środka. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy to piękne złoża kryształów w różnych kolorach. Zbliżyłaś do nich rękę i od razu na twoją dłoń wpełzły różnokolorowe barwy, a w samym krysztale zobaczyłaś jakby oko. Nie bałaś się, z twoich ust wydobyło się ciche "wow".

To patrzyło w twoje oczy. W końcu podniosło się, a twoim oczom ukazała się postura wielkiego "smoka".

- Jestem Predaking... - zaczął, ale mu przerwałaś.

- A ja [T. I], miło mi cię poznać ! - odparłaś, szczerząc się. - Kim jesteś ? Bo na człowieka nie wyglądasz... Jak się tutaj znalazłeś ? Czy ja teraz śnie ? Jesteś prawdziwy ?

Zasypywałaś go coraz większą ilością pytań. W końcu niecodziennie spotyka się takie zjawisko. Sam Predaking był zdezorientowany twoim zachowaniem. Przecież to robot ! A ty zwykły człowiek.

Bumblebee:

Spacerowałaś sobie po parku, rozmawiając ze swoją najlepszą przyjaciółką przez telefon. Znowu zerwała ze swoim chłopakiem i szukała w tobie oparcia. Starałaś się ją pocieszyć. Jednak pogoda wolała być zgodna z twoją znajomą. Od rana lało. Twoje buty nie ułatwiały ci zadania i mimo trudności oraz braku komfortu wzniosłaś się na wesoły ton.

Wystarczyła jedna mała kałuża błota, aby cię pokonać. Twoje szpilki okazały się mieć zbyt śliską podeszwę. Pisnęłaś, gdy straciłaś równowagę i miałaś spotkać się z ziemią. Jednak to się nie stało.

- [T.I.] coś się stało ? - usłyszałaś z telefonu zaniepokojoną przyjaciółkę.

- Tak. - mruknęłaś, patrząc na chłopaka, który cię trzymał. - Blondyn z czarnymi pasemkami i pięknymi, elektryczno-niebieskimi oczami.

Mężczyzna tylko się zaśmiał, a ty rozłączyłaś się i zastanowiłaś nad tym, co powiedziałaś. Od razu zrobiłaś się cała czerwona.

- Twoje oczy też są piękne. - uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.Zaśmiałaś się trochę niepewnie, a chłopak postawił cię z dala od kałuży.

- Dziękuję za pomoc...

- Bumblebee. - przedstawił ci się.

- Więc dziękuję za pomoc, Bumblebee. - powiedziałaś. - [T. I].

Chwilę jeszcze pogadaliście i rozeszliście się w swoje strony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro