Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jak się spotkaliście?

Gregor Schlierenzauer:

Przyjechałaś do brata na ferie do Insbrucka. Bardzo się cieszyłaś, ponieważ twój brat  powiedział, że zabierze Cię na konkurs PŚ , który odbywa się właśnie w  Insbrucku. Kochałaś skoczki i skoczków, a w szczególności Greogra Schlierenzauera. Po obejrzeniu konkursu udałaś się na nocny spacer i wtedy  ktoś pojawił się obok ciebie. Zatrzymałaś się.... Obok Ciebie stał Twój zdyszany idol, który uciekał przed paparazzi. Zaniemówiłaś się.

-Proszę tylko nie krzycz!- wysapał.

Zapomniałaś jak używać języka i dalej milczałaś. Już przez 2,5 minuty.

- Ok chyba się na to nie zapowiada- zaśmiał się.

- Podobasz mi się.

Wyciągnął z kieszeni spodni karteczkę z jakimiś liczbami i  dał Ci do ręki.

-Zadzwoń mała :)

I wtedy rzucił się do biegu widząc fotografów, którzy już się zbliżali. Stałaś na śniegu jeszcze dobre parę minut, ale potem...
Zaczęłaś piszczeć ze szczęścia.


Andreas Wellinger:
Siedziałaś w domu, kiedy zadzwonił telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się imię twojej bff.
Odebrałaś:

- (twoje imię) Masz być gotowa za 30 min, przyjadę po cb idziemy do klubu! Mają tam być skoczkowie. Aaaaaa!!!.

- Czekaj, czekaj kto?

-SKOCZKOWIE!

- Aaaa!!!!

-Aaaaa!

_ Będę gotowa nawet za 5 min- wykrzyczałaś!

Jako że  od niedawna mieszkałaś w Niemczech, nie miałaś do czynienia jeszcze z żadnym skoczkiem, a przecież jesteś tak wielką fanką tego sportu. Odjebałaś się więc w ciągy 28 minut  tak, że nawet Madonna by ci pozazdrościła i słysząc klakson koleżanki, pobiegłaś do auta.

W klubie było tłoczno i głośno. Rozdzieliłyście się, aby poszukać sportowców i wtedy wpadłaś na kogoś. Już miałaś krzyczeć na tego kogoś, który nie patrzy w którą stonę łazi, kiedy uświadomiłaś sobie, że przed Tobą stoi Andi Wellinger.

- Hej ja Cię znam!- byłaś niedawno na konkursie w Willingen.

-Yyyy,, t..ak

- Za 30 min na zapleczu klubu, pa słodziaku!



Peter Prevc:

Byłaś strasznie zła, bo oblałaś egzamin z prawka i postanowiłaś że dieta idzie się jeb*ać i idziesz kupić wino i pełno słodkości. Pojechałaś więc do najbliższego słoweńskiego sklepu i poszłaś po zakupy. Kiedy wybrałaś już wino i zlokalizowałaś go na półkach okazało się, że nie możesz go dosięgnąć.

- Kurde dlaczego jestem taka niska!?

I wtedy przybył do Ciebie twój winny rycerz i zdjął wino. Wyglądał sympatycznie, wydawało Ci się ,że gdzieś już go widziałaś...

- Wielkie dzięki, naprawdę jesteś moim zbawcom- powiedziałaś.

- Hahah... nie ma za co. Co będziesz opijała.....

-( Twoje imię), Porażkę, szkoda gadać. A ty jak się nazywasz?

- Yyyy... Peter. Muszę już lecieć, pa

- Pa

Byłaś zdziwiona, że chłopak nagle się "zmył" , gdy zapytałaś go o imię, było ci trochę przykro.Wychodząc ze sklepu, chciałaś sięgnąć po paragon ile zabuliłaś za kalorie, ale zamiast tego wyciągnęłaś karteczkę z napisem :

" Zadzwoń do mnie jak otworzysz :) 234 738 982- Peter"

Uśmiechnęłaś się i wsiadłaś do swojego grata.



Daniel Andre Tande:

Udałaś się z grupką znajomych do wesołego miasteczka. Nie lubiłaś za bardzo szybkich rollercosterów i karuzel od których szło się porzygać, ale obiecałaś to swojemu kumplowi-gejowi. Starałaś się wymigiwać z większości maszyn śmierci i podczas pobytu twoich znajomych na Space Gun'ie  poszłaś kupić lody. Zamówiłaś czekoladowe, twoje ulubione. Szłaś spokojnie na ławeczkę, kiedy zderzyłaś się z jakimś mężczyzną. Lody  wylądowały prosto na koszuli i części spodni blond-gościa.

-Boże! Przepraszam bardzo!
Wzięłaś serwetkę i zaczęłaś wycierać "wypadek" .
Blondyn na początku był trochę zły, ale widząc twoje przejęcie i zawzięte wycieranie koszuli ( spodni nie xd) zaczął się śmiać.

-Spokojnie, nic się nie stało- wykrztusił przez łzy śmiechu.

- Wynagrodzę Ci to jakoś, oddam ci za nią pieniądze

- W żadnym wypadku nie chcę pieniędzy, ale wiem jak mi to wynagrodzisz. Pójdziesz ze mną na randkę.

- No nie wiem, nawet nie znam twojego imienia...

-Daniel jestem. Obiecałaś ,że mi to wynagrodzisz :)

- Racja.... Masz mój numer, napisz mi na niego gdzie mam czekać.

- Do usług księżniczko !



Stefan Kraft:

Grałaś z przyjaciółkami na plaży w Miami w siatkówkę.  To były wasze  długo planowane wakacje i w pełni byłyście z nich zadowolone. Podbijając piłkę, jednak z twoich bff uderzyła w nią za mocno i piłka uciekła.

- Pójdę po nią- oznajmiłaś.

Widziałaś, że wpadła gdzieś za parawan w niebieskie paski. Znajdując go , potknęłaś się o jakąś zabawkę plażową i przeleciałaś nad parawanem. Znalazłaś się obok jakiegoś faceta. Przeprosiłaś ładnie po angielsku i trochę zażenowana wstałaś z koca. Facet trzymał w rękach waszą piłkę.

-O! To nasza piłka- wyrwało Ci się po niemiecku.

- Niemka!?

- Nie,  Polka ale tata był Niemcem.

-Mogę piłkę?- sięgnęłaś po nią , kiedy brunet schował ją za plecy.

-Pod jednym warunkiem

-Jakim?

-Dasz mi swój numer

-ooo... -wzdechnęłaś. Serio chcesz numer od laski, która rozwaliła ci miejsce do plażowania i obsypała przy okazji piaskiem?

- Jestem specyficzne - zaśmiał się. Be numeru nie ma piłki!

- Szantaż?!

- Troszeczkę.

-Dobra, masz.
I tak wymieniliście się numerami telefonu.




Johan Andre Forfang:

Wybrałaś się na uczelnię tak jak co dzień. Stojąc przed drzwiami spotkałaś swojego kuzyna-Eliota.

- Nauczona?

- Na co?

- No jak to? Przecież dzisiaj jest test z fizyki!

- Kur... serio? Co ja teraz zrobię!? Zapomniałam o tym kompletnie!!!
W tej chwili przyłączył się do was chłopak o kasztanowych włosach.
- Cześć, jestem Johan chodzimy razem na biolę i chemię i właśnie na fizykę, dobrze słyszałem, że dziś jest test z niej?

- NO!- wykrzyczałaś zestresowana.

- Mam pomysł- powiedział Johan
- Zmywamy się

- No co wy, ja jestem nauczony!- ujął to Eliot
- Zaśmierdziało kujonem...
-Ejjjj!!!!

Zaśmiałaś się.

- Dobra, nie widzę lepszego wyjścia, idę z tobą- odpowiedziałaś



Michael Haybock:

Zostałaś po konkursie PŚ na rozdanie autografów. Załamana słysząc tłum wrzeszczących 13-latek pchających się po autograf Michaela, zatrzymałaś się w drodze do przejścia. Ale nie na długo bo wpadłaś na zajebiście genialno-żenujący plan. Stwierdziłaś, że zaczniesz piszczeć najgłośniej ze wszystkich, użyjesz swoich pięknych, okrągłych bioder i zdobędziesz autograf.
Zrobiłaś to , ale krzyknęłaś jeszcze przy okazji po angielsku: ON JEST MÓJ! Oszołomiony Austriak wręczył ci autograf.

- Dziękuję

- Z tyłu masz gratis, piękna- odpowiedział.

Spojrzałaś na drugą stronę prezentu widniał tam adres i numer skoczka. Obróciłaś się na pięcie, ale Michaela już nie było. Pomyślałaś w głębi duszy:

-A może zaryzykuję, kto wie.

I udałaś się do hotelu, uśmiechnięta od ucha do ucha.



Dobra moi drodzy proszę o wieklą wyrozumiałość, bo to moja pierwsza praca :)
Piszcie czy wam się podoba, jutro nowa część,może nawet jeszcze dzisiaj

Buziaki :*











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro