Jak się spotkaliście?
Gregor Schlierenzauer:
Przyjechałaś do brata na ferie do Insbrucka. Bardzo się cieszyłaś, ponieważ twój brat powiedział, że zabierze Cię na konkurs PŚ , który odbywa się właśnie w Insbrucku. Kochałaś skoczki i skoczków, a w szczególności Greogra Schlierenzauera. Po obejrzeniu konkursu udałaś się na nocny spacer i wtedy ktoś pojawił się obok ciebie. Zatrzymałaś się.... Obok Ciebie stał Twój zdyszany idol, który uciekał przed paparazzi. Zaniemówiłaś się.
-Proszę tylko nie krzycz!- wysapał.
Zapomniałaś jak używać języka i dalej milczałaś. Już przez 2,5 minuty.
- Ok chyba się na to nie zapowiada- zaśmiał się.
- Podobasz mi się.
Wyciągnął z kieszeni spodni karteczkę z jakimiś liczbami i dał Ci do ręki.
-Zadzwoń mała :)
I wtedy rzucił się do biegu widząc fotografów, którzy już się zbliżali. Stałaś na śniegu jeszcze dobre parę minut, ale potem...
Zaczęłaś piszczeć ze szczęścia.
Andreas Wellinger:
Siedziałaś w domu, kiedy zadzwonił telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się imię twojej bff.
Odebrałaś:
- (twoje imię) Masz być gotowa za 30 min, przyjadę po cb idziemy do klubu! Mają tam być skoczkowie. Aaaaaa!!!.
- Czekaj, czekaj kto?
-SKOCZKOWIE!
- Aaaa!!!!
-Aaaaa!
_ Będę gotowa nawet za 5 min- wykrzyczałaś!
Jako że od niedawna mieszkałaś w Niemczech, nie miałaś do czynienia jeszcze z żadnym skoczkiem, a przecież jesteś tak wielką fanką tego sportu. Odjebałaś się więc w ciągy 28 minut tak, że nawet Madonna by ci pozazdrościła i słysząc klakson koleżanki, pobiegłaś do auta.
W klubie było tłoczno i głośno. Rozdzieliłyście się, aby poszukać sportowców i wtedy wpadłaś na kogoś. Już miałaś krzyczeć na tego kogoś, który nie patrzy w którą stonę łazi, kiedy uświadomiłaś sobie, że przed Tobą stoi Andi Wellinger.
- Hej ja Cię znam!- byłaś niedawno na konkursie w Willingen.
-Yyyy,, t..ak
- Za 30 min na zapleczu klubu, pa słodziaku!
Peter Prevc:
Byłaś strasznie zła, bo oblałaś egzamin z prawka i postanowiłaś że dieta idzie się jeb*ać i idziesz kupić wino i pełno słodkości. Pojechałaś więc do najbliższego słoweńskiego sklepu i poszłaś po zakupy. Kiedy wybrałaś już wino i zlokalizowałaś go na półkach okazało się, że nie możesz go dosięgnąć.
- Kurde dlaczego jestem taka niska!?
I wtedy przybył do Ciebie twój winny rycerz i zdjął wino. Wyglądał sympatycznie, wydawało Ci się ,że gdzieś już go widziałaś...
- Wielkie dzięki, naprawdę jesteś moim zbawcom- powiedziałaś.
- Hahah... nie ma za co. Co będziesz opijała.....
-( Twoje imię), Porażkę, szkoda gadać. A ty jak się nazywasz?
- Yyyy... Peter. Muszę już lecieć, pa
- Pa
Byłaś zdziwiona, że chłopak nagle się "zmył" , gdy zapytałaś go o imię, było ci trochę przykro.Wychodząc ze sklepu, chciałaś sięgnąć po paragon ile zabuliłaś za kalorie, ale zamiast tego wyciągnęłaś karteczkę z napisem :
" Zadzwoń do mnie jak otworzysz :) 234 738 982- Peter"
Uśmiechnęłaś się i wsiadłaś do swojego grata.
Daniel Andre Tande:
Udałaś się z grupką znajomych do wesołego miasteczka. Nie lubiłaś za bardzo szybkich rollercosterów i karuzel od których szło się porzygać, ale obiecałaś to swojemu kumplowi-gejowi. Starałaś się wymigiwać z większości maszyn śmierci i podczas pobytu twoich znajomych na Space Gun'ie poszłaś kupić lody. Zamówiłaś czekoladowe, twoje ulubione. Szłaś spokojnie na ławeczkę, kiedy zderzyłaś się z jakimś mężczyzną. Lody wylądowały prosto na koszuli i części spodni blond-gościa.
-Boże! Przepraszam bardzo!
Wzięłaś serwetkę i zaczęłaś wycierać "wypadek" .
Blondyn na początku był trochę zły, ale widząc twoje przejęcie i zawzięte wycieranie koszuli ( spodni nie xd) zaczął się śmiać.
-Spokojnie, nic się nie stało- wykrztusił przez łzy śmiechu.
- Wynagrodzę Ci to jakoś, oddam ci za nią pieniądze
- W żadnym wypadku nie chcę pieniędzy, ale wiem jak mi to wynagrodzisz. Pójdziesz ze mną na randkę.
- No nie wiem, nawet nie znam twojego imienia...
-Daniel jestem. Obiecałaś ,że mi to wynagrodzisz :)
- Racja.... Masz mój numer, napisz mi na niego gdzie mam czekać.
- Do usług księżniczko !
Stefan Kraft:
Grałaś z przyjaciółkami na plaży w Miami w siatkówkę. To były wasze długo planowane wakacje i w pełni byłyście z nich zadowolone. Podbijając piłkę, jednak z twoich bff uderzyła w nią za mocno i piłka uciekła.
- Pójdę po nią- oznajmiłaś.
Widziałaś, że wpadła gdzieś za parawan w niebieskie paski. Znajdując go , potknęłaś się o jakąś zabawkę plażową i przeleciałaś nad parawanem. Znalazłaś się obok jakiegoś faceta. Przeprosiłaś ładnie po angielsku i trochę zażenowana wstałaś z koca. Facet trzymał w rękach waszą piłkę.
-O! To nasza piłka- wyrwało Ci się po niemiecku.
- Niemka!?
- Nie, Polka ale tata był Niemcem.
-Mogę piłkę?- sięgnęłaś po nią , kiedy brunet schował ją za plecy.
-Pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Dasz mi swój numer
-ooo... -wzdechnęłaś. Serio chcesz numer od laski, która rozwaliła ci miejsce do plażowania i obsypała przy okazji piaskiem?
- Jestem specyficzne - zaśmiał się. Be numeru nie ma piłki!
- Szantaż?!
- Troszeczkę.
-Dobra, masz.
I tak wymieniliście się numerami telefonu.
Johan Andre Forfang:
Wybrałaś się na uczelnię tak jak co dzień. Stojąc przed drzwiami spotkałaś swojego kuzyna-Eliota.
- Nauczona?
- Na co?
- No jak to? Przecież dzisiaj jest test z fizyki!
- Kur... serio? Co ja teraz zrobię!? Zapomniałam o tym kompletnie!!!
W tej chwili przyłączył się do was chłopak o kasztanowych włosach.
- Cześć, jestem Johan chodzimy razem na biolę i chemię i właśnie na fizykę, dobrze słyszałem, że dziś jest test z niej?
- NO!- wykrzyczałaś zestresowana.
- Mam pomysł- powiedział Johan
- Zmywamy się
- No co wy, ja jestem nauczony!- ujął to Eliot
- Zaśmierdziało kujonem...
-Ejjjj!!!!
Zaśmiałaś się.
- Dobra, nie widzę lepszego wyjścia, idę z tobą- odpowiedziałaś
Michael Haybock:
Zostałaś po konkursie PŚ na rozdanie autografów. Załamana słysząc tłum wrzeszczących 13-latek pchających się po autograf Michaela, zatrzymałaś się w drodze do przejścia. Ale nie na długo bo wpadłaś na zajebiście genialno-żenujący plan. Stwierdziłaś, że zaczniesz piszczeć najgłośniej ze wszystkich, użyjesz swoich pięknych, okrągłych bioder i zdobędziesz autograf.
Zrobiłaś to , ale krzyknęłaś jeszcze przy okazji po angielsku: ON JEST MÓJ! Oszołomiony Austriak wręczył ci autograf.
- Dziękuję
- Z tyłu masz gratis, piękna- odpowiedział.
Spojrzałaś na drugą stronę prezentu widniał tam adres i numer skoczka. Obróciłaś się na pięcie, ale Michaela już nie było. Pomyślałaś w głębi duszy:
-A może zaryzykuję, kto wie.
I udałaś się do hotelu, uśmiechnięta od ucha do ucha.
Dobra moi drodzy proszę o wieklą wyrozumiałość, bo to moja pierwsza praca :)
Piszcie czy wam się podoba, jutro nowa część,może nawet jeszcze dzisiaj
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro