Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jak się poznaliście?

Witajcie!  🌼

Przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem, mam nadzieję, że Wam się spodoba 💘

Stefan:
Miałaś bardzo zły dzień i nic nie wychodziło ci tak jak powinno. Kłótnia z szefem, złamany paznokieć, poplamiona sosem sukienka, rozwalony zamek od sejfu... Byłaś tak wściekła, że ledwo mogłaś się na czymkolwiek skupić. Kiedy wracałaś do domu nie zawracałaś sobie głowy przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego, po prostu chciałaś znaleźć się jak najszybciej w swoim ciepłym łóżku.
W pewnym momencie, kiedy przejeżdzałaś przez skrzyżowanie poczułaś mocne uderzenie i usłyszałaś huk.
Okazało się, że zderzyłaś się z innym autem osobowym.
- Jak jeździsz debilu?! - Krzyknęłaś w stronę drugiego kierowcy wysiadając z auta.
- To pani nie zatrzymała się wyjeżdżając z podporządkowanej- Warknął oglądając swój potłuczony reflektor. - Dać kobiecie prawo jazdy...
Nie pozostałaś obojętna na tą zniewagę.
- Faceta puścić na drogę, to sobie znaki  wymyśla. - Odgryzłaś się.
- Może Pani iść i sama sprawdzić kto ma rację, chyba, że mam wzywać policję.
Poszłaś i sprawdziłaś, czy faktycznie na twojej ulicy ustawiony był znak ustąpienia pierwszeństwa. Niestety mężczyzna miał rację i to ty byłaś winna całemu zdarzeniu. Nie chciałaś się więcej kłócić, zresztą nie wypadało, gdyż twoje auto nie miało żadnych uszkodzeń, w przeciwieństwie do auta tamtego kierowcy.
Zaproponowałaś, że pokryjesz koszty całej naprawy i umówiliście się, że spotkacie sie następnego dnia, aby dopełnić wszelkich formalności.

Andreas:
W końcu nadszedł upragniony piątek. Twój najlepszy przyjaciel postanowił wyciągnąć Cię do klubu, żeby trochę się zabawić. Zawsze wyglądało to mniej więcej tak, że on szedł wyrywać panienki, a ty kierowałaś się w stronę baru, po trunki, które miały cię trochę ożywić i rozluźnić. Bez tego nie ruszałaś na parkiet. Tym razem było podobnie, zasiadłaś za barem, poprosiłaś o trzy kolejki i zaczęłaś się wprawiać gadając z barmanem, który już Cię trochę znał. Po wyzerowaniu kieliszków poprosiłaś o jakiegoś dobrego, kolorowego drinka. W czasie, kiedy barman ci go przygotowywał przysiadł się do Ciebie jakiś chłopak.
- Dla mnie to samo, co dla tej pani. - Powiedział, a ty od razu rozpoznałaś jego głos.
Obok Ciebie siedział Andreas Wellinger, twój ulubiony skoczek narciarski we własnej osobie. Na ten widok prawie zaczęłaś dusić się powietrzem, ale udało Ci się opanować. Nie chciałaś wyjść na napaloną hotkę, dlatego postanowiłaś udawać, że wcale nie jesteś podjarana i mężczyzna jest Ci zupełnie obojętny.
- Andreas. - Przedstawił się podając Ci dłoń, którą uścisnęłaś wymawiając swoje imię.
- Czesto tu przychodzisz? - Spytał.
- Dość często, zazwyczaj przyjaciel mnie tu zaciąga. - odpowiedziałaś uśmiechając się delikatne.
- To dziwne, że jeszcze Cię tu nie widziałem. - Odparł odwzajemniając uśmiech.
- Za to ja chyba Cię skądś kojarzę. - Powiedziałaś, a on zrobił minę, jakby ta odpowiedź nie do końca mu się podobała.
- Doprawdy? - Zapytał mrużąc oczy.
-  To ty jesteś tym słynnym siatkarzem...? Nie, już wiem! Jesteś tym kolażem, co ostatnio wygrał jakiś tam wyścig, prawda? - Zażartowałaś, co on skwitował śmiechem.
- Można tak powiedzieć.
Chłopak zrozumiał, że nie masz zamiaru ekscytować się jego sławą i traktujesz go jak normalnego człowieka, co widocznie przyniosło mu ulgę.
Cały wieczór spędzaliście razem rozmawiając i śmiejąc się. Kiedy musiałaś zbierać się do wyjścia chłopak poprosił cię o numer telefonu i obiecał, że się do Ciebie odezwie.

Markus:
Twoja przyjaciółka postanowiła zorganizować ci urodzinową niespodziankę. Jak się okazało, dostałaś nagranie z życzeniami od twojego ulubionego skoczka narciarskiego, czyli od Markusa. Twoja radość była nieopisana.
Po kilku dniach zobaczyłaś nową wiadomość na Facebooku. Dostałaś mini ataku serca, bo jak się okazało, była to wiadomość właśnie od niego. Chłopak pytał się, czy podobał ci się prezent i czy dobrze spędziłaś swoje urodziny. W odpowiedzi podziękowałaś mu i powiedziałaś jak bardzo jesteś szczęśliwa. Od tamtej pory zaczęliście regularnie ze sobą pisać.

Kenneth:
Wracając ze ślubu swojej przyjaciółki jechałaś jedną z dróg położonych w górach, w Norwegii. W pewnym momencie przed maskę wyskoczył ci łoś, a ty żeby uniknąć zderzenia ze zwierzęciem odbiłaś mocno w prawo i wylądowałaś na kamienistym poboczu. Na szczęście nic Ci się nie stało, ale jeden z kamieni przebił ci oponę. Zaczęłaś klnąć pod nosem bo przez brak zasięgu nie mogłaś zadzwonić po pomoc drogową, a samodzielna naprawa nie wchodziła w grę, gdyż nie chciałaś zniszczyć sukienki. Na szczęście po chwili obok ciebie zatrzymał się samochód z którego wysiadł bardzo przystojny mężczyzna i zaproponował ci pomoc. Ty oczywiście się zgodziłaś. W ramach podziękowania za uratowanie życia zaproponowałaś mu kawę.  Umówiliście się na następny dzień w mieście, w którym jak się okazało oboje mieszkaliscie.

Peter:
Siedziałaś na przystanku czekając na autobus, który spóźniony był już dwadzieścia minut. W pewnym momencie na horyzoncie pojawił się jakiś chłopak odziany w stylowy, miejski dres. Usiadł obok Ciebie na ławce i przesunął się tak, że stykaliście się udami.
- Co taka ładna niunia robi tutaj sama? - zapytał głosem, który miał być uwodzicielski.
- Czekam na chłopaka. - skłamałaś, siląc się na pewność siebie, ale bałaś się, że nieznajomy się zorientuje.
- Właśnie przyszyszedłem kochanie. - Zamruczał kładąc ci rękę na kolanie.
Strzepnęłaś jego dłoń ze swojej nogi i odsunęłaś się na drugi koniec ławki.
Mężczyzna niezrażony przesunął się z powrotem do Ciebie i złapał cię w pasie tak, żebyś nie mogła uciec.
Nie miałaś żadnej drogi ratunku, a jak na złość, dookoła nikogo nie było, więc nawet krzyki na nic by się nie zdały.
Po chwili zauważyłaś jakiegoś przechodnia, który podchwycił twoje błagające o pomoc spojrzenie. Jego kroki skierowały się w waszą stronę.
Chłopak podszedł, złapał cię za rękę przyciągając do siebie i mocno przytulił próbując jednocześnie ukoić twoje roztrzęsione ciało jak i pokazać intruzowi, że masz ochronę.
- Ma Pan jakiś problem do mojej dziewczyny? - Warknął w stronę zdezorientowanego dresa, który pokręcił głową i uciekł.

Daniel:
Pracowałaś jako ekspedientka w sklepie z obuwiem. Pewnego dnia przyszedł klient, który poprosił cię o pomoc w wyborze klapek. Był bardzo przystojny i od razu wpadł ci w oko, a także miałaś wrażenie, że Ty jemu też, gdyż bardzo często spoglądał ci w oczy. Następnego dnia niespodziewanie zauważyłaś, że chłopak ponownie pojawił się w sklepie. Tak jak wcześniej poprosił cię o pomoc w wybraniu klapek. Trzeciego dnia byłaś naprawdę zdziwiona, kiedy zobaczyłaś go wkraczającego do sklepu. Wyglądał na lekko zestresowanego kiedy do Ciebie podchodził.
- Ja... - Zająknął się. - Ja chciałabym poprosić o pomoc w wyborze kapci dla... dla babci. - oznajmił przeczesujac idealne blond włosy.
Miałaś ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymałaś się. Posłałaś chłopakowi promienny uśmiech i poszłaś pomóc mu w wyborze.
Czwartego dnia miałaś małą nadzieję, że chłopak znowu się pojawi, bo uważałaś, że był naprawdę uroczy i sympatyczny, a przebywanie z nim sprawiało Ci przyjemność.
Ogromny uśmiech wpełzł na twoje usta kiedy ponownie ujrzałaś chłopaka przekraczającego próg sklepu.
Od razu podszedł do Ciebie i oznajmił, że chciałby zgłosić reklamację, gdyż jeden z klapków mu się rozwalił. Twoim zdaniem to wyglądało tak, jakby byłoby to celowe zniszczenie, jednak bez komentarza wypełniłaś dokumenty związane z reklamacją. Dowiedziałaś się, że chłopak nazywa się Daniel Andre Tande. Na kopii dokumentu dla klienta w rubryczce na dane pracownika wpisałaś swoje imię i nazwisko, a także numer telefonu.
Twoja radość była nieopisana, kiedy
wieczorem zobaczyłaś, że dzwoni do Ciebie nieznany numer. Niezwłocznie odebrałaś i jak się okazało - był to właśnie Daniel.

Domen:
Pracowałaś w salonie meblowym jego rodziców. Chłopak bardzo często tam wpadał i gdy tylko była okazja dużo rozmawialiście. Kilka razy, kiedy kończyłaś zmianę zaprosił cię na piwo.

Michael:
Pracowałaś w jednej z redakcji sportowych i miałaś za zadanie przeprowadzić wywiad ze sławnym skoczkiem narciarskim Michaelem Hayböckiem. Szybko znaleźliście wspólny język, zaczęliście rozmawiać, śmiać się i żartować. Dopiero w domu zorientowałaś się, że tak naprawdę nie masz materiału do artykułu. Napisałaś więc do chłopaka prosząc o jeszcze jedno spotkanie. On oczywiście się zgodził.

Jedyneczka już za nami 🙈🙊

Zachęcam Was do komentowania i wyrażania swojej opinii, gdyż jest to dla mnie bardzo pomocne. 😀

Do zobaczenia w następnym rozdziale, trzymajcie się ciepło! 💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro