Zaproszenie na spotkanie (randkę)
Steve ✧ - Dzisiaj piątek , na szczęście trochę odpocznę. Jak tylko wrócę ze schroniska , rozwalę się na kanapie i obejrzę jakąś fajną komedię. Z rozmarzeniem wsiadłam do autobusu. Postanowiłam że to nim będę jeździć bo przystanek jest idealnie pod schroniskiem. Zadowolona weszłam do środka , Steve'a jeszcze nie było. Nakarmiłam całe dziesięć pokoju z pieskami i jeszcze malutki osobny pokoik ze szczeniaczkami. Kocham małe pieski! Udałam się w stronę kuchni , aby zrobić sobie herbatę. Usłyszałam trzask głównych drzwi , pomyślałam że to szefowa zapomniała kluczy czy telefonu , ponieważ wyszła jakieś kilka minut temu bez rozgłosu.
-Cześć...(twoje imię)- odwróciłam się i zauważyłam Steve'a , trzymał w ręku piękne stokrotki.
-Hej , Steve- uśmiechnęłam się gdy zauważyłam jego uśmiech i zmarznięte od chłodu różowiutkie policzki.
-Przepraszam za spóźnienie...-powiedział- To dla ciebie..-wręczył mi kwiatki.
-Dziękuję- moje policzki także były teraz różowiutkie.
-Przepraszam , że nie pomogłem ci przy pieskach. Ale ...może chciałabyś...to znaczy jeśli możesz....wybrać się ze mną do kawiarni po zamknięciu schroniska?
-Z wielką chęcią , chodź musimy nakarmić jeszcze kotki , im szybciej skończymy tym szybciej się stąd ulotnimy. Z uśmiechem zabraliśmy się za karmienie podopiecznych.
Thor ✧ - Dzisiaj przychodzi do mnie Thor , chłopak powiedział że zna taki fajny film...i że moglibyśmy go razem obejrzeć. Zgodziłam się. Około 11:30 usłyszałam jak ktoś puka w moje drzwi. Z uśmiechem poszłam je otworzyć.
-Witaj panienko- odezwał się blondwłosy na mój widok.
-Hej Thor , śmiało wchodź- zaprosiłam chłopaka do środka.
Poszłam do kuchni po popcorn i picie , Thor siedział na kanapie.
-Jaki film oglądamy?- spytałam zaciekawiona.
-Myślałem o ....,,Gladiatorze"-zgodziłam się , a chłopak podał mi płytę z filmem który przyniósł. Zaczęliśmy oglądać. Podczas filmu Thor był wyraźnie czymś zaniepokojony , jakby jakaś myśl nie dawała mu spokoju.
-Wszystko okej?- spytałam.
-Takkk....tak . Po prostu ...panienko , mógłbym o coś spytać?
-Jasne- odpowiedziałam.
-O panno czy poszłabyś ze mną na mały spacer?-zdziwiłam się .
-Tak....tak-odpowiedziałam z uśmiechem na ustach , na co chłopak także się uśmiechnął.
Loki✧ - Dzisiaj piątek, rodzice (i rodzeństwo jeśli masz) pojechali do dziadków w odwiedziny na noc , ponieważ jest kawałek . Ja zostałam pod pretekstem ,,Źle się czuję , czy mogę zostać?''. Zgodzili się. Siedziałam na balkonie , ponieważ tam mam najlepszy widok na panoramę miasta. Gdy nagle za mną usłyszałam głos.
-Witaj księżniczko-od razu go rozpoznałam, to był Loki.
-Hej Loki - uśmiechnęłam się do niego.
-Jesteś sama?-zapytał , odwzajemniając uśmiech.
-Tak...-odparłam.
-To dobrze...chciałbym o coś zapytać- powiedział , był lekko zmieszany. Pierwszy raz widziałam go w takiej sytuacji.
-Dobrze, o co chodzi?-spytałam.
-Poszłabyś może ze mną na spacer?-spytał z nadzieją w oczach.
-Jasne...to znaczy oczywiście.-chłopak uśmiechną się.
-To superrr- powiedział ...
Bruce ✧ - Siedziałam na stołówce, nigdzie nie mogłam dziś znaleźć Bruca. Zawsze z nim tam chodziłam , ale nie dziś.
-Hej (twoje imię)-usłyszałam za mną głos.
-Hej Bruce! Gdzieś ty był cały dzień?!- spytałam , wręcz krzycząc.
-A no....długooo by opowiadać.- wymigał się skromnie i dosiał do stolika.
Zaczęliśmy jeść w ciszy. Bruce nie był dziś do końca sobą.
-Co jest panie chemiku?- spytałam z nadzieją w głosie.
-A nic...po prostu ....chciałbym żebyś poszła ze mną do biblioteki po szkole...no tam gdzie się spotkaliśmy- jego różowe policzki dodawały mu uroku.
-Z wielką chęcią- powiedziałam z uśmiechem. Bruce także się uśmiechnął pokazując swój aparat na zęby.
Podczas tej samej przerwy gadaliśmy jeszcze na różne tematy , zajadając się kotletem ze stołówki. Potem rozeszliśmy się do klas. Okazało się że pani od Geografii jedna z dwóch została zwolniona i przez najbliższy czas będziemy mieć razem lekcje. Usiedliśmy razem w ławce, skupiony na zajęciach Bruce , co jakiś czas odpisał mi na wysyłane mu przeze mnie karteczki. Z uśmiechem pod nosem pisał mi co na dziś zaplanował...
Bucky ✧ - Dzisiaj wraz z Bucky'im poszliśmy do pobliskiego marketu , pomógł mi w zrobieniu zakupów dla mojej babci.
-Bucky ...poszukaj makaronu , a ja pójdę po ryż, dobrze?- spytałam.
-Tak ..zaraz wracam-powiedział i poszedł po makaron. Nie zachowywał się dziś naturalnie.
Brunet długo nie wracał , postanowiłam że go poszukam na dziale z makaronem , lecz tam go nie było. Zaczęłam przeszukiwać cały sklep, spanikowana ...pomyślałam nawet że może coś mu się stało. No ale w markecie?!
Moje zdziwienie było wielkie gdy spotkałam go na dziale z zabawkami , trzymał w ręce malutkiego misia i przyglądał mu się z kocimi oczami.
-Bucky!-krzyknęłam i podbiegłam do niego , chłopak się lekko spłoszył.-szukałam cię chyba po całym sklepie!
-Przepraszam (twoje imię), to to ...ma być dla ciebie-powiedział , pokazując misia.
-Dla mnie?-spytałam z niedowierzeniem.
-Ta...k-powiedział-może przyszłabyś dziś do mnie na film? Możesz ty wybierać .- uśmiechnął się bardzo nieśmiało.
-Oczywiście że przyjdę- uśmiechnęłam się do niego. Poszliśmy zapłacić za zakupy , a Bucky wręczył mi zakupionego misia...
SZALEJĘ , SZKODA ŻE NIKT TEGO NIGDY NIE PRZECZYTA XDDDD
lemoncheri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro