Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Randka <3


Steve ღ - Od razu po naszej ,,pracy" wybraliśmy się do kawiarni , Usiedliśmy przy stoliku a Steve zapytał się na co mam ochotę. Powiedziałam że poproszę szarlotkę i herbatę , uśmiechnięty blondyn zostawił mnie samą i poszedł złożyć zamówienie. Przez chwilę miałam czas dla siebie. Ciekawiło mnie dlaczego to zrobił , może w formie przyjacielskiego podziękowania że czasem się spóźnia do schroniska? Gdybiłabym dalej w moich myślach gdyby nie Steve który wrócił do stolika. 

-Za niedługo wszystko będzie gotowe-powiedział i uśmiechnął się , jaki on ma piękny uśmiech.

-Steve...mam pytanie-powiedziałam niepewnie.

-Tak?-uśmiech nadal nie  z chodził mu z twarzy.

-Dlaczego mnie zaprosiłeś?-spytałam . Blondyn zrobił mieszaną minę

-Ponieważ...lubię...lubię cię-popatrzył mi w oczy  uśmiechem.

-Ja też cię lubię Steve...-chciałam coś jeszcze powiedzieć ...ale w tym momencie przyniesiono nam po kawałku ciasta i herbaty. Miło spędziliśmy czas w swoim towarzystwie, potem Steve odprowadził mnie pod dom.

-Dobranoc-powiedział .

-Dobranoc-na pożegnanie zobaczyłam jego piękny uśmiech  i ten aparat na zęby ...

To był wspaniały dzień...


Thor ღ - Dzisiaj dostałam SMS-A od Thora ,że bardzo chce się ze mną spotkać w lesie. Zadowolona ruszyłam do niego w umówionej godzinie. Blondyn już tam czekał.

-Witaj panienko-powiedział uroczo.

-Hej Thor, mam nadzieję że tym razem nie będziemy szukać twojego braciszka.-zaśmiałam się cicho.

-Nie pani , zaprosiłem cię dziś na spacer ...chciałbym się więcej o tobie dowiedzieć , ponieważ jestem za bardzo rozgadany ...i nie wiem w sumie nic o tobie.-odparł.

-No dobrze...-poszliśmy w stronę drużki prowadzącej przez las. W między czasie opowiadałam Thorowi dużo informacji o mnie. Chłopak słuchał z zaciekawieniem, nawet nie zauważyliśmy że zboczyliśmy z dróżki.

-Thor...wiesz gdzie idziemy?-spytałam.

-Nie...a ty panienko?

-Też nie wiem...zgubiliśmy się!- wręcz krzyknęłam. Zaczęło się ściemniać.

-Spokojnie ...uratuje nas z opresji-powiedział-pójdziemy w z dłuż lasu i znajdziemy dróżkę.

Szliśmy tak chyba z 2 godziny , było już ciemno i zimno. Chłopak dał mi swoją bluzę. Jakoś udało nam się stąd wydostać. Thor odprowadził mnie pod drzwi domu.

-Przepraszam panienko- powiedział z miną zbitego psiaka.

-Nic nie szkodzi , bohaterze-dobranoc-powiedziałam i wbiegłam do domu...


Loki ღ - Wczoraj Loki zaprosił mnie na spacer , więc gdy tylko wybiła 17:30 wyszłam z domu i czekałam na niego na boisku na którym się umówiliśmy. Siedziałam na zimnym już murku , ale nie przeszkadzało mi to. Chłopak się spóźniał. Zaczęło mi się robić zimno. Złapałam za telefon i już miałam do niego pisać , ale właśnie wtedy się pojawił.

-Przepraszam że się spóźniłem, nie jest ci zimno?-spytał.

-Nie szkodzi , troszeczkę...-uśmiechnęłam się głupio. Chłopak oddał mi swój płaszcz. 

-Znasz jakieś fajne miejsce w okolicy?-spytał.

-Tak , tu niedaleko jest park ,możemy do niego iść.

-W porządku.-uśmiechnął się. Wyjął telefon z kieszeni i dał mi jedną z słuchawek. Włączył jakąś piosenkę , od razu ją poznałam.

-Kocham tą piosenkę-wyznałam.

-Ja także , ogółem lubię (typ piosenki który lubisz np. rock).

Słuchaliśmy muzyki przez cały pobyt w parku , wybieraliśmy utwory na zmianę. Okazało się że mamy taki sam gust muzyczny. Gdy zaczęło się ściemniać , ruszyliśmy w stronę mojego domu. Gdy weszliśmy do domu nikogo jeszcze nie było.

-Mamy czas do 22:30 , możesz wybrać jakiś film-uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić herbaty.

-Jasne-Loki usiadł na kanapie i zabrał się za wybieranie filmu. Chłopak wybrał filmowy odpowiednik naszego ulubionego komiksu. Usiadłam obok niego i wręczyłam mu herbatę.

-Ta część jest super-powiedziałam. Po skończonym filmie chwilę gadaliśmy i straciliśmy rachubę czasu. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

-To chyba rodzice-powiedziałam zmieszana.

-Nie szkodzi , będę uciekał.-popatrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się.

-dobrze.

-Dobranoc księżniczko-powiedział i udał się na balkon , a ja poszłam otworzyć drzwi.Gdy wróciłam do pokoju balkon był otwarty , ale chłopaka już nie było.

-Dobranoc Loki-powiedziałam cichutko i zamknęłam balkon.


Bruce -Gdy tylko skończyły się lekcje uśmiechnięta wyszłam ze szkoły. Bruce już na mnie czekał , w rączkach trzymał malutki skromny bukiecik storczyków. Podeszłam do niego rozpromieniona jak dzisiejsze niebo.

-Hej Bruce-powiedziałam słodko.

-Hej (twoje imię)...to...to dla cie-ciebie!-powiedział i wręczył mi kwiatki.

-Dziękuję , idziemy?-spytałam.

-Tak ...chodźmy-odparł.

Radośnie zmierzaliśmy do biblioteki , Bruce czasem rzucił jakimś słabym żartem , ale nie mówiłam mu tego , bo nie chciałam mu zrobić przykrości , w końcu się starał. Weszliśmy do bibliotek i zajęliśmy najlepszy stolik do czytania książek.

-Nie wiem czy to dobry był pomysł-zaczął zmieszany Bruce-nawet nie wiem czy lubisz książki!?

-Lubię...lubię-odparłam.-ale i tak nie przyszłam tu dla nich. Policzki chemika stały się lekko różowe. Co było bardzo słodkie.

Bruce wziął jakąś książkę , postanowiłam że zrobię to samo. Zabraliśmy się za czytanie. W pewnym momencie zauważyłam że chłopak co jakiś czas spogląda na mnie.

-Ładnie wyglądasz -powiedział uroczo , nie patrząc mi w oczy. Chciałam coś powiedzieć ale wtedy pani komputerowiec nie znająca się na chemii wyprosiła nas z biblioteki z powodu zamknięcia. Byłam zła...chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła...

Bruce odprowadził mnie pod dom.

-Dobranoc-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Ten stał oszołomiony i patrzył jak odchodzę.

-Dobranoc-usłyszałam i zamknęłam drzwi. To był wspaniały dzień...


Bucky - Około 17:30 wyruszyłam do Bucky'iego , bardzo cieszyłam się że chłopak mnie zaprosił. Zapukałam do drzwi.

-Hej-zastałam w drzwiach uśmiechniętego bruneta.

-Hej-odpowiedziałam ,Bucky pokazał gestem ręki abym weszła do środka.

Brunet udał się do kuchni po przekąski , a ja usiadłam na kanapie.

-Zaraz będzie fajny film!-usłyszałam krzyk  kuchni-Włącz na 5!-Jak powiedział tak zrobiłam.

Bucky usiadł obok mnie na kanapie. Zaczęliśmy oglądać jakąś fajną komedię. Bucky obiął mnie ręką. Popatrzyłam mu w oczy , chłopak lekko się speszył. Przybliżyłam się do niego , nasze twarze były bardzo blisko siebie, chciałam go pocałować. Ale wtedy jakiś kretyn zapukał do drzwi! 

Bucky zerwał się  kanapy by je otworzyć. To był Tony...Anthony Srark. Kiedyś zrobię mu krzywdę ...i nikt mnie nie powstrzyma.

-Cześć-powiedział i dosiadł się na kanapę z tym swoim uśmiechem ...kiedyś chętnie zetrę mu go z buźki.-Nie przeszkadzam-powiedział , chociaż w głębi duszy znał odpowiedź.

-Nie...nie-powiedział podobnie jak ja wkurzony Bucky.

-To dooobrze...bo jest problem-zaczął-Ja i Steve zadarliśmy...to znaczy ja zadarłem z kilkoma gostkami z osiedla.

-Nie-odpowiedział siedzący obok mnie brunet.

-Ale...Buck...proooszę- Stark zrobił kocie oczy.

-Nie mam mowy...dobrze wiesz że nie powinienem-odparł.

-Ale stary ty byś ich tam roz......wa............lił- popatrzył na mnie i przymknął się.

Stark jak nigdy nic wyszedł z domu , wyglądał na przybitego ...jakby zrobił coś złego.

-Buck...o co chodzi?-spytałam.

-Nic...nie przejmuj się tym-uśmiechnął się- już późno , odprowadzę cię.

Jak Bucky powiedział tak zrobił , odprowadził mnie pod same drzwi domu.

-Dobranoc- powiedział z uśmiechem.

-Dobranoc Bucky- weszłam do domu i cała rozpromieniona poszłam spać...



Czekam  nadzieją że ktoś to przeczyta xddd

lemoncheri


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro