Imagin Remus
[Dzień przed bitwą o Hogwart, dom Lupin'ów]
-Dorcas!
-Mówię tylko fakty! Cały dzień źle się czujesz, chce Ci się wymiotować, miałaś ochotę na ogórki z lodami! Na pewno jesteś w ciąży! Czekaj tu chwilkę, pójdę do apteki po te mugolskie "testy ciążowe ".
- No dobra, tylko proszę Cię Dor, Nie mów Remus'owi.
-Yhym...
[Około 45 minut później ]
-Zepsuły się, na 100%! Reparo! - niestety, chociaż próbowałam wszystkiego, ten jak i trzy pozostałe wyszły pozytywne.
-Mówiłam - Dorcas była wniebowzięta, może bo jej mąż Syriusz umarł, zostawiając ją bez dzieci. Teraz Dor mieszka u nas. - Będę matką chrzestną, dobrze?
-Nic. Mu. Nie. Mów. Rozumiesz?!
-Tak- następnie pokazała serię gestów : usta zamknę na kłódkę, kłódkę na klucz,wykopię dziurę, wrzucę klucz do dołu, zasypię dół, wybuduję tam dom , a na sam koniec w nim zamieszkam. Gdy pokazywała "zamieszkam" drzwi frontowe otworzyły się, i wchodzący zawołał :
- Już jestem, dziewczyny!
-Pamiętaj co mi obiecałaś - szepnęłam w stronę Dorcas, a do Remusa już trochę głośniej - Cześć Remmie!
-Dziewczyny, jest sprawa. Harry potrzebuje pomocy. Jutro stawimy się w Hogsmeade .
[Następnego dnia, Hogwart, pokój życzeń ]
-Trzymaj się, misiu.- powiedział Remus, żegnając się ze mną .
- Mam dla Ciebie wiadomość.
-Słucham.
-Nie teraz! Poczekaj, gdy już wygramy Ci powiem.
-No dobra... Ale pamiętaj, jeśli coś Ci się stanie, nie ręczę za siebie.
-Tak, wiem- przewróciłam oczami.
-pa!- pocałował mnie w policzek. Zawsze tak robił.
[Po bitwie o Hogwart]
Chodziłam po zamku, szukając Remusa. Dorcas mówiła że widziała go wychodzącego na błonia, natomiast Molly, że poszedł w innym kierunku. Została mi jeszcze tylko Wielka Sala. Może kręci się gdzieś, albo się minęliśmy? Przecież mu na pewno nic się nie stało.
Wchodzę do Wielkiej Sali. Rozglądam się, ale nigdzie nie ma mojego męża. Przy jednym z ciał stoją dwie osoby. W jednej z nich rozpoznaje Dorcas, drugą jest czarnowłosy okularnik. Harry. Podchodzę do nich, a następnie spoglądam na ciało.
-Niech to będzie sen. Niech to będzie tylko zły sen, tylko koszmar...- powtarzałam te słowa jakby to była wyuczony cytat. Ciało, które leżało na podłodze, miało twarz mojego Remusa. Poczułam jak nogi mi się uginają.
Wybiegłam z sali i usiadłam na schodach. Będę szczera, ryczałam jak dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki. Ktoś dobiegł do mnie, i mnie przytulił.
-Też mi będziego brakować.
-Miał mieć dziecko. Ze mną. Nie wiedział o tym, rozumiesz? Zawsze chciał mieć dziecko, ale bał się że zarazi je wilkołactwem ...
-Przykro mi, [T/I]...
[Prawie 3 lata później ]
Jennifer Dorcas Lupin chodziła pomiędzy grobami, patrząc na swoją mamę, która siedziała na ławce przy jednym z nich. Patrzyła się tylko na jeden, jak zawsze. Odkąd Jen pamiętała, interesował ją tylko on. Czasem jeszcze chodziły z ciocia Dorcas podchodziły do grobu kogoś o imieniu Syriusz. Chociaż dwuletnia Jenny nie wiedziała kim jest, widziała że bardzo brakuje go cioci.
Z dziecięcych rozmyślań wyrwał ją lekki podmuch wiatru, który popchnął ja w stronę grobu. Po raz pierwszy dwuletni mózg zarejestrował napis na nagrobku "Remus Lupin 1960-1998 ".
***
Nie jestem z tego zadowolona, chociaż to nie jest pierwsza wersja. No cóż.
Takie małe pytanie: był ktoś na "Pięknej i Bestii"? Jeśli tak, czy ktoś też płakał cztery razy?
~imka93
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro